Święty Krzyż: Wielki Piątek w najstarszym polskim sanktuarium

This is a custom heading element.

19 kwietnia 2019

W Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego odbyły się ceremonie Wielkiego Piątku. W pobenedyktyńskim klasztorze, którym opiekują się misjonarze oblaci, znajdują się największe w Polsce relikwie Krzyża, na którym umarł Chrystus. Stąd dzisiejsza uroczystość ma tutaj charakter wyjątkowy.

Ceremoniom wielkopiątkowym w bazylice świętokrzyskiej przewodniczył biskup Krzysztof Nitkiewicz, Ordynariusz Diecezji Sandomierskiej. Liturgia na cześć Męki Pańskiej sprawowana o godzinie 15.00, była poprzedzona drogą krzyżową z Nowej Słupi na Święty Krzyż, w której udział wzięło ponad 3 tysiące wiernych z regionu świętokrzyskiego i z wielu zakątków naszej ojczyzny. Rozważania poprowadził o. Krzysztof Jamrozy OMI, Mistrz Nowicjuszy.

Krzyż był niesiony przez poszczególne stany, m.in.: dzieci, młodzież, strażaków, duchownych, mężczyzn, kobiety, rolników i osoby konsekrowane.

Na zakończenie nabożeństwa biskup sandomierski – Krzysztof Nitkiewicz, powiedział do licznie zgromadzonych pątników:

Nasze drogi nie zawsze są drogami Chrystusa, drogami Bożymi, podobnie jak nasze myśli, słowa i czyny. Dzisiaj jednak szliśmy razem z Nim tym samym szlakiem przez Puszczę Jodłową i chociaż porównywanie naszego zmęczenia z jego cierpieniem byłoby niedorzecznością, byliśmy razem, aż do tego wzgórza świętokrzyskiej Golgoty. I co dalej? Czy jesteśmy gotowi złożyć siebie w ofierze razem z Chrystusem, czy może tylko odprowadziliśmy Go na miejsce boleści, gdzie ma dokończyć samotnie swojej agonii? Ile razy postępujemy podobnie z chorymi, ze starszymi, z bezdomnymi, z uzależnionymi od nałogów czy z osobami, które są według nas przegrane? Mówimy, że oddajemy ich w dobre, we właściwe ręce, lecz tak naprawdę umywamy nasze ręce niczym Piłat. Także na pogrzebach nietrudno o wzruszenia, bo już po wszystkim, co kosztuje sobie popłakać. Powtarzamy jak mantrę słowa wiersza ks. Jana Twardowskiego: Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…… i co z tego, jeśli nie stać nas na miłość kiedy najbardziej jej potrzebują.

Dokładnie o godzinie 15.00 rozpoczęły się ceremonie liturgii na cześć Męki Pańskiej. Ksiądz biskup Krzysztof wraz z diakonami, klerykami z Wyższego Seminarium Duchownego z Sandomierza, prezbiterami zakonnymi i diecezjalnymi, nowicjuszami naszego Zgromadzenia – w procesji udali się do bazyliki. Po przyjściu do prezbiterium, po oddaniu czci ołtarzowi, położył się krzyżem przed ołtarzem na znak, że odszedł Pasterz – Jezus Chrystus. Leżenie krzyżem symbolizuje najgłębsze poniżenie siebie i najusilniejszą modlitwę. Lepiej niż słowa wyraża ono całkowite oddanie się Bogu i poczucie własnej słabości.

Następnie rozpoczęła się Liturgia Słowa, w której naczelne miejsce w tym wyjątkowym dniu zajmuje opis Męki Pańskiej według św. Jana. Po odczytaniu Ewangelii, homilię wygłosił o. Paweł Zając OMI, Prowincjał Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

W swoim słowie przypomniał m.in., że:

…w obliczu męki i śmierci Jezusa Chrystusa nie sposób szukać słów, cała dusza i całe ciało człowieka, który jest świadkiem Drogi Krzyżowej i Ukrzyżowania, pragnie milczeć. Słuchamy codziennie doniesień o wypadkach, chorobach i śmierci. Dopóki nie dotyka to kogoś nam bliskiego albo nas samych, może wzruszamy się, ale szybko wracamy do naszych obowiązków, zapominamy o cierpieniu świata i mamy wrażenie, że wszystko jest w porządku. Tymczasem cierpienie świata jest ogromne. Łzy, potok łez, zranień i krzywd. Wiele takich historii słyszymy w konfesjonałach. Nie są nam kapłanom obojętne. Jest łaska zapominania konkretnych spowiedzi, nie kojarzymy osób, dat i faktów, tajemnica spowiedzi jest jedną z najświętszych spraw powołania kapłańskiego. Ale nieraz chciałoby się po wyjściu z konfesjonału położyć krzyżem, tak jak na początku liturgii Wielkiego Piątku, i w milczeniu przyjąć na siebie cierpienie człowieka, który otworzył przed Bogiem swe serce, wyznał grzechy, ale i opowiedział o cierpieniu, jakie one ze sobą przynosząstwierdził o. Paweł Zając.

W dalszej części swojego kazania o. Prowincjał przypomniał o sensie i potrzebie ciszy:

Bardzo potrzebujemy ciszy. Potrzebujemy ciszy Maryi, która stała pod krzyżem i patrzyła na śmierć swego syna. Ta sama pełna miłości i współodczuwana cisza otacza każde nasze cierpienie, przy naszym osobistym krzyżu także jest obecna Maryja, uświadamiając nam, że i z nami cierpiący Jezus się utożsamia. Potrzebujemy ciszy Jezusa, który fałszywie oskarżany i opluwany cierpiał z cierpliwością, wybaczając swoim oprawcom. Potrzebujemy ciszy cudzołożnej kobiety, która pogardzana przez wszystkich spotkała się z miłością Jezusa i odzyskała swoją godność. Potrzebujemy ciszy celnika Mateusza, który zaszufladkowany jako zły człowiek, spotkał Jezusa i uświadomił sobie, że ma dobre serce. Potrzebujemy ciszy, która nastała na Jeziorze Galilejskim, gdy Jezus uciszył burzę. Potrzebujemy ciszy w wielu codziennych sytuacjach – gdy spotykamy cierpiącego człowieka, gdy nas dotyka cierpienie, gdy zbyt łatwo przychodzi nam ranić naszych bliskich… cisza płynąca z Krzyża Jezusa jest dla nas prawdziwie zbawienna. Jest czas, gdy trzeba mówić, bronić prawdy, dobra i sprawiedliwości, bronić ojczyzny, rodziny i wiary. Ale jest też czas, gdy trzeba milczeć, dając w ten sposób miejsce do działania Bogu.

Kolejnymi częściami dzisiejszej liturgii były: adoracja krzyża, komunia święta i procesja do Grobu Pańskiego. Na zakończenie liturgii wielkopiątkowej ksiądz biskup przeniósł Najświętszy Sakrament do Grobu Pańskiego, który w tym roku został przygotowany w kaplicy Oleśnickich, gdzie są także przechowywane relikwie Drzewa Krzyża Świętego.

Dekoracja w Grobie Pańskim nawiązuje do przeżywanej w tym roku 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Stąd w głównym ołtarzu, gdzie został umieszczony Najświętszy Sakrament, znajduje się flaga Polski i daty: 1939-2019, a nad grobem Pana Jezusa zostały wypisane wymowne słowa: „Odnów w nas wiarę, nadzieję i miłość”. Przywołując je, chcemy wspomnieć naszych braci i siostry, walczących podczas ostatniej wojny, dla których te słowa były umocnieniem w tym trudnym i bolesnym czasie oraz dawały nadzieją. Są przypomnieniem też dla nas, że trzeba nam bronić wiary, którą otrzymaliśmy na chrzcie świętymi i nie pozwolić, by została zepchnięta tylko do sfery prywatnej. Zaś nadzieja i miłość – niech przenikają nasze serca i umysły. Zróbmy wszystko aby każdego dnia obdarowywać się nimi nawzajem.

(D. Malajka OMI)