Antypody: Niezwykłe świadectwo parafian o pracy polskiego oblata

This is a custom heading element.

25 czerwca 2019

Wyjątkowe urodziny połączone z rocznicą święceń kapłańskich

W piątek 31 maja bieżącego roku miałam ogromne szczęście, radość i przywilej bycia częścią niezwykłej i bardzo wyjątkowej uroczystości. Dzień ten na zawsze już pozostanie w mojej pamięci. To co dane było mi wtedy przeżyć jest pod każdym względem niesamowite i jakby z innego wymiaru. Dwa tygodnie wcześniej skontaktowała się ze mną drogą mailową Pani Salina Pahulu, pełniąca funkcję Szefa Rady Duszpasterskiej w australijskiej parafii pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Eagle Vale. Proboszczem tej parafii jest młody, polski kapłan ze Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej – ojciec Sławek Płonka. W swoim mailu Pani Salina Pahulu poinformowała mnie, iż Rada Duszpasterska stara się przygotować dla ojca Sławka urodziny – niespodziankę połączoną z 13. rocznicą święceń kapłańskich. Pani Salina, która niejednokrotnie była obecna na Mszach świętych, odprawianych przez Ojca Sławka w intencji uczniów Polskiej Szkoły Sobotniej w Macarthur, postanowiła skontaktować się ze mną, ponieważ bardzo zależało jej, aby w planie uroczystości znalazł się także polski akcent.

Ojca Sławka poznałam kilka lat temu za pośrednictwem mojego przyjaciela – ojca Daniela Szewca OMI. Tak na marginesie należałoby dodać, że obydwaj młodzi ojcowie ze zgromadzenia oblatów Maryi Niepokalanej zdecydowali się na wyjazd na Antypody z tego prostego powodu, iż Australia jest krajem, w którym bardzo poważnym i niestety odczuwalnym dla tutejszych katolików problemem jest brak księży. Jestem pewna, że decyzja o przyjeździe tutaj nie była dla żadnego z nich jak i dla wielu innych polskich kapłanów czy sióstr zakonnych decyzją łatwą. Musieli zostawić za sobą swoje rodziny, przyjaciół, ukochany kraj i zmierzyć się z pracą w innym języku, pośród wielokulturowego społeczeństwa – co jak wiemy z własnego doświadczenia, nie jest wcale sprawą łatwą ani prostą.

Wracając do tematu urodzin-niespodzianki – natychmiast odpowiedziałam na email pani Saliny zapewniając ją, iż z ogromną radością pomogę przy organizacji tego wydarzenia. Zwróciłam się z prośbą do pana Michała Maciocha – znanego w sydnejskim środowisku polonijnym aktora i piosenkarza, o zaśpiewanie dwóch piosenek. Skontaktowałam się także z panią Jolą Żurawski – managerem Zespołu Pieśni i Tańca „Kujawy” oraz dyrektorami artystycznymi – państwem Wiesią i Markiem Wojnicz o przygotowanie tańca na tę uroczystość. Chciałabym w tym momencie wyrazić ogromną wdzięczność zarówno panu Michałowi Maciochowi  jak i całemu Zespołowi „Kujawy” za ich przychylność i natychmiastową chęć współpracy. Pomimo, iż nikt z nich nie spotkał się wcześniej z ojcem Sławkiem, nie wchodziło także w grę żadne wynagrodzenie finansowe – odpowiedź jaką od nich otrzymałam była – „TAK” – chcemy pomóc i włączymy się w plan tej uroczystości.

Jednym z punktów programu miał być śpiew naszego tradycyjnego „Sto lat” w wykonaniu chóru parafialnego. Miałam przyjemność uczestniczenia w jednej z prób i z wielkim wzruszeniem słuchałam i przyglądałam się wszystkim jego członkom. Ach – z jakąż radością i poświęceniem dla ukochanego kapłana ćwiczyli wypowiadanie trudnych, szeleszczących polskich słów. Nie zniechęcało ich nawet ciężkie do wypowiedzenia słowo „jeszcze”. Moja obecność na tej próbie nasunęła mi pewne bardzo ważne i ciekawe spostrzeżenie. Żadna z obecnych tam osób mnie nie znała, a jednak od razu wyczułam skierowaną w moją stronę sympatię. Co było tego powodem? Dziś znam już odpowiedź na to pytanie. Solidna praca polskiego kapłana rzuca pozytywne światło i opinię na ludzi wywodzących się z tego samego co i on kraju – i to wystarczyło, aby ci ludzie przyjęli mnie jak swoją. A jak zaśpiewali w czasie uroczystości?  O tym za chwilę…

Był jeszcze jeden bardzo ważny element programu, w przygotowanie którego aktywnie się włączyłam. Pani Salina zwróciła się do mnie z prośbą o kontakt z rodzicami ojca Sławka w Polsce – Państwem Haliną i Jerzym Płonka. Organizatorzy pragnęli bowiem, aby za pośrednictwem Skype’a jego Rodzice mogli stać się częścią tej uroczystości i na własne oczy zobaczyli jak bardzo ich syn jest szanowany i ceniony za ciężką pracę i poświęcenie dla swoich parafian.

Nadszedł w końcu dzień 31 maja. O godzinie 19:00 zebraliśmy się w sali przy kościele w Eagle Vale. Pomieszczenie  pękało w szwach. Przy uroczyście udekorowanych stołach zasiadło ponad 200 osób w tym grupa 35 Polaków. Około godziny 19:25 przy dźwiękach głośnej i radosnej muzyki do sali, w której wygaszono wszystkie światła wszedł Szanowny Jubilat. Powitała go na stojąco cała parafia z głośnym okrzykiem „surprise”! Wystarczył jeden rzut oka na twarz ojca Sławka, aby zobaczyć jak bardzo był zaskoczony – najprościej rzecz ujmując – był w solidnym szoku. Po chwili z jego oczu popłynęły łzy wzruszenia… zresztą nie tylko z jego….  Trudno jest znaleźć odpowiednie wersy i ubrać w słowa atmosferę tego wyjątkowego momentu. Jestem głęboko przekonana, że obraz tej chwili pozostanie już na zawsze w mojej pamięci… Po kilku minutach tej radosnej i wzruszającej wrzawy pani Salina Pahulu przywitała ciepło wszystkich zebranych i przedstawiła pokrótce program uroczystości, po czym wikariusz – ojciec Basti poprowadził modlitwę rozpoczynającą całą uroczystość.

Jak na przyjęcie urodzinowe przystało nie zabrakło także ciepłego obiadu. Rada Duszpasterska w Eagle Vale zatroszczyła się równiez i o to, aby nikt z 200 osób zebranych na sali nie wyszedł stamtąd głodny. Obiad był naprawdę obfity i każdy mógł wybrać coś smacznego dla siebie według smaku i upodobań kulinarnych.

A jaki był kolejny punkt tej wyjątkowej urodzinowej niespodzianki? Myślę, że był to jeden z najbardziej wzruszających momentów jakich kiedykolwiek byłam świadkiem. Organizatorzy połączyli się przez Skype z rodzicami ojca Sławka. Jak ogromnym przeżyciem dla młodego kapłana było to, iż niespodziewanie na dużym ekranie pojawiły się ukochane twarze jego mamy i taty niech świadczą potoki łez, które popłynęły z jego oczu… Zresztą nie było chyba jednej osoby obecnej na sali, której oczy nie zaszkliły się w tym właśnie momencie. Wszyscy byliśmy bardzo wzruszeni… W tej wyjątkowej chwili pan Michał Macioch sprawdził się w nowej roli, tłumacząc zebranym parafianom podziękowania rodziców ojca Sławka za tak pięknie przygotowaną uroczystość dla ich ukochanego syna.

Nie był to jednak koniec niespodzianek, które parafia przygotowała swojemu kapłanowi w dniu jego urodzin. Po zakończeniu serdecznej rozmowy z rodzicami, na scenę wkroczyli członkowie chóru parafialnego i mocnym głosem, z głębi swoich serc zaśpiewali ojcu polskie „Sto lat”. Jakież musiało być jego zaskoczenie słysząc swoich australijskich parafian śpiewających w jego ojczystym języku? A wszystko to po to, aby poczuł się jak w Polsce, jak w swoim rodzinnym domu…

Po radosnym odśpiewaniu „Stu lat” i „Happy Birthday” przyszła kolej na prezentację multimedialną, której autorką była młoda osoba – pani May Ataya. Prezentacja ta była arcydziełem samym w sobie. Wszyscy zebrani przy przygaszonym świetle wpatrywali się w ekran śledząc kolejne, ukazujące się przed naszymi oczami obrazy ilustrujące 39. lat życia tego młodego, ale bardzo wyjątkowego kapłana. Były tam zdjęcia nie tylko z jego pracy w parafii, ale także zdjęcia jako małego chłopca, które wtajemniczeni w sekrety przygotowywanej niespodzianki rodzice przesłali mi droga mailową. Ojciec Sławek zobaczył na ekranie siebie jako małego, słodkiego  bobaska trzymającego w malutkich rączkach kaczuszkę. Było także zdjęcie przedstawiające go jako sześcioletniego chłopca z książeczką „Mam 6 lat”. Były zdjęcia z całą rodziną: mamą, tatą i bratem; zdjęcie z I Komunii Świętej, z Nowicjatu i wiele, wiele innych. Zebrani co jakiś czas widząc zdjęcia swojego kapłana jako małego chłopca reagowali oklaskami i radosnymi westchnieniami.

Po prezentacji przyszedł czas na życzenia urodzinowe, które za pośrednictwem Internetu przesłał ojcu Sławkowi jego prowincjał, przebywający w tym czasie w Rzymie – Ojciec Christian Fini OMI. Następnie głos zabrał obecny na uroczystości burmistrz Campbelltown – pan George Brticevic. Burmistrz, który należy do parafii w Eagle Vale także pragnął dołożyć swoją cegiełkę w to, aby te urodziny były naprawdę wyjątkowe i aby odzwierciedlały miłość i szacunek parafian do swojego duszpasterza.

Kolejnym punktem programu były prezentacje poszczególnych grup etnicznych od grupy polskiej poczynając. Pan Michał Macioch zaprezentował dwie pięknie wykonane piosenki: „Barkę” i „Polskie kwiaty”. Michał śpiewał w języku polskim, a angielskie tłumaczenie dla całej parafii wyświetlone zostało na ekranie. Raz jeszcze dziękuję Michałowi za to, iż zechciał podzielić się z nami swoim talentem, a zaprezentowanymi piosenkami przekazał ojcu Sławkowi uczucia, których zwykłe słowa nie zawsze są w stanie wyrazić. Pomiędzy dwie piosenki Michała pięknie wkomponował się Taniec „Krakowiak” w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca „Kujawy”. Występ ten okazał się być kawalkadą kolorów, barw, werwy, radości oraz uśmiechu na twarzach tańczących chłopców i dziewcząt. Ach, z jakąż radością i dumą spoglądałam na naszą pięknie tańczącą młodzież! Widziałam też ile radości i szczęścia dał ich występ nie tylko ojcu Sławkowi i nam zebranym tam Polakom, ale wszystkim gościom, którzy zapewne po raz pierwszy mieli okazję podziwiania jednego ze sztandarowych polskich tańców ludowych. Nie będę zapewne osamotniona w stwierdzeniu, że taniec ten był naprawdę ze wszech miar wyjątkowy.

Następnie kolejno prezentowały się różne grupy etniczne będące częścią tej wielokulturowej parafii. Podziwialiśmy przedstawicieli z Tonga, Filipin, Samoa. Każda grupa w malowniczy sposób pokazywała swoje tradycje i zwyczaje wkładając całe serce w to, aby swoimi pięknymi występami obdarować Ojca Sławka i wszystkich gości. Wspaniale zaprezentował się młody chłopiec – Benjamin Pilarte, który zamienił się w Michaela Jacksona i rewelacyjnie zatańczył do jednej z jego piosenek. Niesamowicie słodki okazał się być występ wnuczek Pani Saliny Pahulu, które w rytm skocznej muzyki uroczo i wdzięcznie zatańczyły dla jubilata po czym zaprosiły go do udziału w tym tańcu co wywołało radość i burzę oklasków wszystkich  gości. Swoim pięknym głosem oczarowała zebranych przedstawicielka grupy z Filipin. W swój występ włożyła całe serce. Był także tradycyjny taniec grupy z Samoa, która zaprosiła do swojego występu Ojca Sławka, nakładając mu na szyję łańcuchy zrobione ze słodyczy. Dla mnie samej ta część występów była wspaniałą lekcją, w czasie której miałam okazję zobaczyć i podziwiać nieznane mi wcześniej tradycje i kulturę różnych grup etnicznych. A wszystkich nas połączył tego dnia jeden człowiek  – ojciec Sławek Płonka i ogromny szacunek do jego osoby.

Przedostatnim punktem urodzin-niespodzianki były krótkie lecz łapiące za serce ciepłe słowa połączone z życzeniami urodzinowymi skierowane do ojca Sławka od przedstawicieli jego najbliższego otoczenia. Jako pierwszy przemawiał młody chłopak – Bradley Rego, reprezentujący ministrantów. W jego króciutkim przemówieniu zaintrygowało mnie jedno zdanie… Bradley dziękował ojcu Sławkowi za to, że jest dla nich wspaniałym mentorem, że czuwa i opiekuje się nimi, ucząc jak służyć przy ołtarzu. A to, że ojciec Sławek jest taki, a nie inny wynika jego zdaniem z tego, iż jest Polakiem, ponieważ jego poprzednik w Parafii w Eagle Vale – ojciec Daniel Szewc OMI z równym entuzjazmem, pasją i profesjonalizmem zajmował się ministrantami.

Pani May Ataya – autorka multimedialnej prezentacji powiedziała tylko jedno wymowne zdanie: podziękowała ojcu za to, że jego obecność w parafii zmieniła jej własne życie i nadała mu sens. Czy można coś do tego dodać? May zdefiniowała tym krótkim zdaniem całą atmosferę tego wyjątkowego wieczoru… Ojciec Sławek przykładem swojego życia oraz zasadami moralnymi, którymi się kieruje zmienia ludzkie życie i nadaje mu sens.

Po May głos zabrała pani Helen Murphy – gosposia pracująca na plebani. Pani Salina nazywa ją drugą mamą ojca Sławka. Na tej plebanii, dzięki osobowości gospodarza, panuje atmosfera rodzinnego domu, pełnego ciepła oraz wzajemnego szacunku i wsparcia.

Kolejnym mówcą był przyjaciel i współpracownik ojca Sławka – pan Darren McDowell z biura ewangelizacji w diecezji Wollongong. Darren zdefiniował ojca Sławka jako człowieka niezwykłe ciepłego, sympatycznego, profesjonalnego, a przy tym odznaczającego się wyjątkową inteligencją i życiową mądrością.

Na koniec głos zabrali przedstawiciele poszczególnych grup etnicznych: z Tonga, Samoa, Filipin i Polski. Miałam ten niezwykły zaszczyt i przyjemność przekazania życzeń urodzinowych ojcu Sławkowi w imieniu naszych rodaków. W swoim wystąpieniu wspomniałam o tym, jaką dumą napełnia nasze polskie serca to, że jeden z nas jest tak bardzo kochany i szanowany w środowisku, w którym przyszło mu żyć i pracować. Dzięki swojej rzetelnej pracy ojciec Sławek jest nie tylko wspaniałym i cenionym proboszczem swojej parafii, ale równocześnie jest niezwykłym ambasadorem Polski i polskości wśród tych ludzi. Parafianie patrząc na owoce jego pracy, doceniają wychowanie jakie otrzymał w rodzinnym domu, jego rodziców oraz kraj i kulturę z jakiej się wywodzi. W swoim przemówieniu przekazałam także ojcu Sławkowi moc gorących życzeń urodzinowych, przesłanych droga mailową od Pani Konsul Generalnej w Sydney – Ireny Juszczyk, która ze względu na zobowiązania zawodowe nie mogła niestety być obecna na uroczystości.

Jako przedostatnia głos zabrała pani Salina Pahulu – organizatorka tego radosnego wydarzenia. Mówiła do ojca prosto z serca – wyjaśniła dlaczego tu dzisiaj jesteśmy i co parafia chciała wyrazić poprzez zorganizowanie tych niezwykłych urodzin. Mówiła o szacunku, wdzięczności i o tym, jak bardzo parafia chciała okazać miłość swojemu duszpasterzowi.

Jako ostatni zabrał głos sam jubilat. Ojciec Sławek podziękował wszystkim, którzy w tak niezwykły sposób uhonorowali jego osobę. Powiedział, że była to zdecydowanie największa niespodzianka w jego życiu i jak bardzo czuje się wzruszony i poruszony tym, co dzisiaj go spotkało. Mówił, jak tego ranka – odprawiając Mszę świętą czytał ewangelię o tym jak Matka Najświętsza – Patronka jego zgromadzenia – wybrała się z pośpiechem w góry, aby odwiedzić swoją krewną Elżbietę i pomóc jej w końcowych miesiącach ciąży. Ale Maryja nie idzie do Elżbiety sama – pod sercem niesie Jezusa – niesie i daje światu Zbawiciela. Ojciec Sławek, który urodził się w święto nawiedzenia Świętej Elżbiety, naśladuje Maryję – niesie i daje ludziom Jezusa – Jego Miłość i Nadzieję.

Na zakończenie chciałabym wyrazić wdzięczność wielu osobom, które przyczyniły się do sukcesu tego wyjątkowego wieczoru. Dziękuję organizatorom z pania Saliną Pahulu na czele – chylę nisko czoła przed ogromem pracy włożonym w przygotowanie tej niezwykłej niespodzianki. Było to najlepsze i najwspanialsze przyjęcie urodzinowe na jakim kiedykolwiek miałam przyjemność być. Dziękuję i z głębi serca gratuluję rodzicom ojca Sławka – państwu Halinie i Jerzemu Płonka. Wasz syn zmienia życie wielu osób, nadaje mu sens i Boży wymiar. Dziękuję całej parafii w Eagle Vale. Serca nas – zebranych tam Polaków przepełniała tego wieczora duma i radość, że jeden spośród nas w tak piękny, pozytywny i widoczny sposób wywiera wpływ na życie innych ludzi. Na koniec dziękuję Tobie – Drogi ojcze Sławku, a wraz z Tobą wszystkim innym polskim kapłanom i siostrom zakonnym rozsianym po całym świecie – pracującym nie tylko wśród Polaków, ale i miejscowej ludności za to, iż przykład waszego życia, wasza rzetelna praca w parafiach rzuca ogrom pozytywnego światła na daleki, ale jakże bliski sercu kraj i ziemię która nas urodziła, wychowała i ukształtowała. Gratuluję Ci Polsko takiego Syna.

 

Bernadeta Kawa