„Nie widziałem jeszcze tylu ludzi głodnych” – zwrócił się do oblatów biskup kijowsko-żytomierski. Odpowiedź misjonarzy była szybka.

This is a custom heading element.

4 kwietnia 2020

Wraz z rozpoznaniem pierwszych przypadków koronawirusa na Ukrainie, rząd wprowadził drakońskie przepisy, które ograniczyły kontakty ludzkie i przemieszczanie się do niezbędnego minimum. Jednym ze skutków takich ograniczeń okazało się zamknięcie dróg dotarcia z pomocą do bezdomnych i ubogich Kijowa.

Kiedy epidemia rozpoczęła się u nas, ograniczono przemieszczanie się po ulicach, zatrzymano cały transport: metro, tramwaje, trolejbusy. Nie może w nich przebywać powyżej 10 osób. My także do 4 kwietnia zostaliśmy zmuszeni zawiesić naszą działalność. I nie wiadomo co dalej było robić, bo wszystkie organizacje, które pomagały, przestały to robić. W rezultacie bezdomni zostali bez żadnej pomocy, głodni, bez niczego. Kilku bezdomnych dzwoniło do mnie i opowiadało, jakie to straszne, że nikt im nie pomaga – nawet w kontenerach na śmieci nie ma żadnego kawałka chleba – tłumaczy brat Sebastian Jankowski OMI.

(Powyżej: Bezdomni śpią naprzeciwko dworca kolejowego w Kijowie – zdj. S. Jankowski OMI)

Kiedy brat Sebastian zadzwonił do mnie i powiedział, że wznawia pracę z bezdomnymi i że wydawanie pożywienia będzie odbywać się codzienne, na dodatek w sposób bezdotykowy, byłam bardzo zadowolona. Wiem, że w Kijowie jest tak wielu głodnych ludzi. Dzięki tej zupie ludzie zyskują więcej: zdają sobie sprawę, że nie zostali pozostawieni, nie są sami. Ta służba daje mi siłę w trudnej sytuacji, gdy widzę, jak Bóg troszczy się o ludzi, znajdujących się w gorszej sytuacji niż ja. Daje mi to również okazję do docenienia mojego życia i wdzięczności za to, co mam: ciepłe łóżko, pracę, pyszne jedzenie. O dziwo, bezdomni są bardzo pokorni. Możemy od nich się uczyć pokory – wyznaje Elena, pracownica biura krajowego „Caritas-Spes” na Ukrainie i wolontariuszka w „Kuchni dla bezdomnych”, którą prowadzi brat Sebastian.

Zobacz również wywiad z misjonarzem z Korei: [O strachu przed koronawirusem, wierze i człowieczeństwie – rozmowa z misjonarzem, który doświadczył piekła pandemii w Korei Południowej, nie porzucając ubogich i bezdomnych]

Zorganizowanie pomocy dla ubogich w obecnej sytuacji okazało się nie lada wyzwaniem. Brat Sebastian Jankowski OMI od razu zareagował na prośbę bp. Witalija Krywickiego i zaadoptował na pomoc ubogim zabudowania katedralne w Kijowie. Wolontariusze noszą odzież ochronną, chodzą w maseczkach, jedzenie ustawiane jest na stołach, oddalonych 5 metrów od punktu dystrybucji. Przychodzący po pomoc, nie mogą podchodzić w grupach większych niż pięć osób, mają możliwość dezynfekcji własnych rąk, a po wzięciu przygotowanych porcji, za każdym razem dezynfekowany jest blat stołu.

Żywność wydawana jest codziennie w godzinach 17-22. Każdego dnia to konkretne liczby: 70 litrów zupy, 25 litrów herbaty z cytryną, kromki chleba z masłem, kiełbasą i serem. Ale oprócz żywności bezdomni mogą otrzymać również środki higieniczne – każda z przychodzących osób otrzymuje ponadto specjalistyczną maskę medyczną do wielorazowego użytku.

Żywność rozdawana jest również na kijowskim Majdanie (zdj. S. Jankowski OMI)

W przygotowanie posiłków zaangażowany jest również sztab ludzi. Część posiłków przywożona jest z klasztoru Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej z Obuchowa, część pochodzi z kuchni Misjonarek Miłości, które posługują w stolicy Ukrainy, współpracując z bratem Sebastianem i „Caritas-Spes Ukraina”.

Więcej informacji można znaleźć pod LINKIEM

(pg/credo.pro/S. Jankowski OMI)