W wojsku nie czuł się szczęśliwy – zachwycił go oblacki krzyż [ŚWIADECTWO]

This is a custom heading element.

11 marca 2021

Mam na imię Vadym. Mam 37 lat. Pochodzę z Ukrainy. Jestem księdzem w Zgromadzeniu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. 11 lat temu zapukałem do drzwi obuchowskiego klasztoru oblatów. Od dziecka chciałem zostać żołnierzem. Służbę zasadniczą odbyłem w Straży Granicznej na odcinku ukraińsko-słowackim. Następnie służyłem w Wojsku Ukraińskim. Zjednoczone Siły Szybkiego Reagowania, odział Oceny Sił Przeciwnika. Właśnie tam, po raz pierwszy w swoim sercu usłyszałem głos Jezusa Chrystusa.

Ojciec Vadym znów w mundurze, tym razem jako kapelan wojskowy

Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nie jestem szczęśliwy

Kiedy wróciłem z dobowej warty, miałem wysoką gorączkę. Czułem się bardzo złe. Następnego dnia przyjechała po mnie karetka. Wylądowałem w szpitalu wojskowym. Przebywałem w  nim ponad miesiąc. Pamiętam, że nie mogłem pogodzić się z tą sytuacją. Strasznie buntowałem się przeciwko Panu Bogu. Później poprosiłem kolegę by przyniósł mi modlitewnik oraz Pismo Święte, które miałem w mieszkaniu. Właśnie w szpitalu, gdzie sporo przybywałem w ciszy, uświadomiłem sobie, że tak naprawdę nie jestem szczęśliwy. Oprócz tego miałem wrażenie, jakby moje sumienie do tej pory spało, a teraz nagle się obudziło. Przypomniałem sobie swoje dzieciństwo… wspólną modlitwę z rodziną, lekcje religii i poczułem się bardzo zawstydzonym przed Bogiem i samym sobą, ponieważ rzadko przychodziłem do Kościoła czy do spowiedzi. Piłem, paliłem, miewałem różne dziewczyny… żyłem niemoralnie. Pamiętam, że wtedy zrobiłem postanowienie, aby wrócić do Pana Boga. Kiedy wyszedłem ze szpitala, to od razu poszedłem do spowiedzi, wróciłem do komunii z Panem Bogiem oraz Kościołem. Powoli zacząłem się zmienić. Odrzuciłem wulgaryzmy, starałem się rzucić palenie, ograniczyłem też wyjścia na imprezy. Chociaż nadal miałem dziewczynę, to jednak zmieniła się nasza relacja. Niestety te zmiany nie podobały się  wszystkim moim przyjaciołom.

Spodobał mi się krzyż misyjny

Kiedy skończył się mój kontrakt wojskowy, podjąłem decyzję o poświęceniu życia Bogu. Zdecydowałem się wstąpić do klasztoru. Dzięki modlitewniku, który podarowała mi babcia, dowiedziałem się o Zgromadzeniu Misjonarzy Oblatów Niepokalanej Maryi. Pociągnęło mnie także świadectwo życia i męczeńskiej śmierci jednego z oblatów: o. Ludwika Wrodarczyka.

Prymicje na Ukrainie

Zobacz: [Sługa Boży o. Ludwik Wrodarczyk OMI]

Spodobał mi się również strój zakonny, szczególnie krzyż misyjny, który oblaci noszą na sutannie. Większość moich bliskich i znajomych nie mogło zrozumieć tego wyboru. Niektórzy nadal nie chcą tego zaakceptować. Nie zważając na wielki sprzeciw ze strony bliskich, poszedłem za głosem, który słyszałem w swoim sercu.

Czuje się szczęśliwym człowiekiem, uważam, że lepiej jest spróbować tej drogi, niż nie zrobić tego i cale życie mieć później wątpliwości. Każdemu, kto będzie czytać moje świadectwo życzę, by nie obawiał się pójść za Chrystusem. Ten, który woła nas, daje również łaskę siły do przyjęcia powołania.


Vadym Dorosh OMI – ur. 1984 rok. Pierwszą profesję zakonną złożył na Świętym Krzyżu 8 września 2014 roku, w 2017 roku złożył śluby wieczyste w Zgromadzeniu. Święcenia prezbiteratu otrzymał 16 czerwca 2018 roku. Jest członkiem Delegatury Misjonarzy Oblatów MN na Ukrainie i w Rosji. Pracuje na Ukrainie, gdzie odpowiada za formację Przyjaciół Misji Oblackich, duszpasterstwo Służby Liturgicznej oraz powołania.

(pg)