Misyjne smaki: Przysmaki Inuitów w Arktyce Kanadyjskiej

This is a custom heading element.

14 kwietnia 2021

Zamieszkują arktyczne i subarktyczne obszary Kanady Północnej, Grenlandii, Alaski i Syberii. Przez długi czas nazywano ich Eskimosami, jednak termin miał charakteryzować ludność w pejoratywnym świetle, jako „zjadacze surowego mięsa”. Obecnie używa się słowa Inuici od terminu „inuk” – osoba oraz „inuit” – ludzie. Na tych skrajnie niekorzystnych dla człowieka terenach żyją od blisko 4 500 lat. Pionierami ewangelizacji Inuitów w Kanadzie Północnej byli Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej.

o. Bogdan Osiecki OMI w Arktyce Kanadyjskiej (Archiwum OMI)

Ziemia, na której nic nie rośnie

Przez większość roku ziemia skuta jest lodem, a na powierzchni zalega śnieg. Nie ma tutaj lasów – praktycznie nic nie rośnie ze względu na warunki atmosferyczne. Choć dzisiaj w każdej miejscowości są sklepy, w których można zaopatrzyć się niemal we wszystko, to jednak dostawy uzależnione są od transportu lotniczego. Przez wieki Inuici żyli z polowań, do dnia dzisiejszego sięgają po tradycyjne produkty, które umożliwiały im życie i przetrwanie w tych ekstremalnych warunkach.

Najbardziej powszechnym zwyczajem typowym dla Inuitów jest może nie co, ale jak jedzą – zdradza o. Daniel Szwarc OMI z misji w Naujaat i Coral Harbour – Tradycyjnie Inuici jedzą mięso i ryby na surowo. W Arktyce nie ma drzew, nie ma wiec jak rozpalić ognia. Używano wprawdzie wydrążonych w kamieniach lamp olejowych (tzw. kudlik), jednak nie było to wystarczające, by przyrządzać potrawy mięsne czy ryby. Poza tym surowe, zamrożone mięso rozgrzewa. Człowiek po prostu czuje się cieplej po zjedzeniu mrożonek.

Krajobraz ze szczątkową roślinnością w trakcie krótkiego lata

Poluje się niemal na wszystko: golce arktyczne (ryby z rodziny łososiowatych), renifery, woły piżmowe, zające polarne, morsy, foki, wieloryby, czy niedźwiedzie polarne. W przypadku tych ostatnich, nie wszystkie części zwierzęcia nadają się do spożycia – ze względu na specyficzną dietę drapieżnika, niektóre partie mięsa są dla człowieka trujące. Jego wątroba zawiera zbyt duże stężenie witaminy A. Oczywiście rodzi się pytanie, podnoszone przez organizacje ochrony zwierząt i środowiska, czy człowiek powinien nadal polować na zwierzęta w Arktyce.

Nie jest tajemnicą, iż najbardziej oddane trosce o przyrodę są ludy pierwotne, czyli te, które żyją jeszcze w uzależnieniu od otaczającego je środowiska, a nie od technologii wyprodukowanej przez człowieka. Tezę tę potwierdza fakt, że najbardziej nieprzyjaznym środowiskiem dla życia człowieka jest środowisko miejskie, czyli to, które człowiek sam zbudował. Niestety, wiąże się z tym również fakt, iż większość ekologicznych aktywistów, którzy często żyją właśnie w miastach, nie ma pojęcia o przyrodzie i życiu zwierząt – podkreślają misjonarze.

Kugaaruk. Niedźwiedzie polarne stanowią coraz większe niebezpieczeństwo dla ludności (Archiwum OMI)

Kiedyś miejscowa kobieta zapytała mnie, czy w Polsce też mamy niedźwiedzie – tłumaczy o. Daniel Szwarc OMI – Odpowiedziałem, że bardzo niewiele i tylko w górach, bo resztę wybiliśmy. Odpowiedziała z zazdrością, że też by chciała, aby tutaj tak można było. Niestety, niedźwiedzie polarne nie mają nic wspólnego z pięknymi zdjęciami i obrazkami białych misiów, gotowych do przytulenia, które propagują ekoaktywiści. Spotkanie z niedźwiedziem polarnym może zakończyć się tylko jednym – śmiercią. Jest też coraz więcej niedźwiedzi, które przychodzą do wiosek. Co się wtedy robi? Próbuje się niedźwiedzia odstraszyć, jeśli to nie pomaga, trzeba go zabić. Warto zapytać, dlaczego przychodzą do wiosek. Istnieje teoria, że z powodu globalnego ocieplenia i topnienia lodów niedźwiedzie te nie mają co jeść i szukając pożywienia, zbliżają się do osad ludzkich. Gdyby to była prawda, to wszystkie niedźwiedzie przychodzące do naszych wiosek, musiałyby być wychudzone. Ja jedynie raz widziałem wychudzonego niedźwiedzia – było to w ogrodzie zoologicznym w Winnipegu…

Posiłek (zdj. D. Szwarc OMI)

Maktak – skóra wieloryba

Największym przysmakiem wśród Inuitów jest skora z wieloryba – wyjawia misjonarz z Arktyki.

Na tym obszarze poluje się na trzy rodzaje tych ssaków. Są to wieloryby białe, narwale i olbrzymie wieloryby grenlandzkie.

Skóry z tych zwierząt morskich również je się na surowo. Są one bardzo twarde. Tłuszcz, który do nich przylega, jest jeszcze twardszy – tak więc przed spożyciem trzeba je pokroić na bardzo małe kawałki – dopowiada ojciec Szwarc.

Potrawa jest dobrym źródłem witaminy C, naskórek wieloryba posiada 38 mg tej witaminy na 100 g masy. W tłuszczu z kolei zawarta jest witamina D. Skóra z wieloryba używana była także przez brytyjskich eksploratorów tych terenów – stanowiła ochronę przed zapadnięciem na szkorbut.

Maktak (zdj. wikipedia)

W dawnych czasach dla Inuitów polowanie stanowiło nie tylko źródło pożywienia, ale również budowało więzi społeczne. Chociaż dzisiaj dostęp do większości produktów żywnościowych zapewniony jest przez sklepy, polowanie na wieloryba stanowi nadal czynnik wspólnototwórczy, w którym uczestniczą także oblaci. Takie wyprawy organizuje się jednak rzadko.

Od kilku miesięcy 16 myśliwych przygotowywało się do tej wyprawy. Słuchali rad starszych i doświadczonych myśliwych, przygotowywali harpuny, liny i specjalne noże. Teraz pakują rzeczy osobiste i prowiant do czterech lodzi. Gdy wszystko jest gotowe, wychodzą jeszcze na brzeg i proszą o modlitwę i błogosławieństwo: „Naalagaq Anirnialuk, qinuvvigiliqpaptigit, takkua angunasuktiuniaqtut saimmaqtitauquplugi arviqsiungniaqtut…” – odmawiam słowa błogosławieństwa w miejscowym języku: „Panie Boże, prosimy Cię, pobłogosław tych myśliwych, którzy wypływają na połów wieloryba” – pisał w 2016 roku o. Daniel Szwarc OMI.

Upolowanego ssaka trzeba w miarę szybko podzielić na mniejsze części. Wiąże się to z tym, że zapach mięsa przyciąga do wioski drapieżniki (wilki i niedźwiedzie polarne), które są zagrożeniem przede wszystkim dla ludzi. Co ciekawe, części upolowanego zwierzęcia rozdawane są za darmo. Taki zwyczaj panuje wśród Inuitów – za zdobycz się nie płaci. Wierzą, że ich hojność powróci do nich z nawiązką. Każda osoba w wiosce może wziąć tyle skóry, ile potrzebuje. Część przekazywana jest do innych osad. Po polowaniu odbywa się uczta dla całej społeczności.

Igunak – zgniłe mięso

Chyba najbardziej specyficznym daniem wśród Inuitów jest tzw. Igunak, czyli zgniłe mięso. Najpopularniejsze jest to z upolowanego morsa, ale może to być jakiekolwiek mięso (ryby, skóra z wieloryba). Po upolowaniu morsa, dzieli się go na małe kawałki, a mięso wraz ze skórą zawija się w rulony i zakopuje pod kamieniami. Tutaj leżakuje przez kilka miesięcy, a w trakcie zimy wykopuje się je i spożywa. Oczywiście przyrządzenie takiego dania wymaga wprawy, ze względu na możliwość zachorowania na botulizm, czyli zatrucie tzw. jadem kiełbasianym.

Zapach jest bardzo mocny, również po spożyciu, a mięso takie wprost rozpływa się w ustach – wyjaśnia o. Daniel Szwarc OMI.

Igunak z mięsa morsa (zdj. Ansgar Walk/wikipedia)

Osobiście mogę powiedzieć, że wszystkich tych potraw próbowałem i nigdy nie miałem problemów żołądkowych po spożyciu – dodaje misjonarz oblat z Arktyki – Igunak nie jest czymś, do czego chętnie bym wrócił, ale skóra z wieloryba jest rarytasem, a okazyjnie zamrożone caribou czy ryby, też smakują.

Osobliwości żywieniowe

Ojciec Marek Pisarek OMI, który na co dzień mieszka w Yellowknife – stolicy kanadyjskich Terytoriów Północno-Zachodnich, wspomina takie potrawy jak: gotowany niedźwiedź polarny; surowe, mrożone karibu (renifer kanadyjski) – ale są także takie dania, których zjedzenie wymaga przełamanie pewnej bariery kulturowej, np. oko renifera, czy jeszcze ciepłe nerki wraz z krwią ze świeżo upolowanego karibu. Misjonarz, które wcześniej pracował przez wiele lat na Białorusi, zadbał o zapas bardziej swojskich smaków.

Przyklasztorna wędzarnia o. Marka Pisarka OMI w Yellowknife

Obecny Prowincjał Polskiej Prowincji – o. Paweł Zając OMI, który wśród Inuitów odbywał staż pastoralny jako diakon, tam też przyjął święcenia kapłańskie, wspomina inną dość popularną potrawę:

Najdziwniejsze wspomnienie ze względu na smak, to zjedzenie surowej wątroby foki – przyznaje.

 

(pg/misyjne.pl)