Misjonarze oblaci posługują wśród likwidatorów Czarnobyla

This is a custom heading element.

26 kwietnia 2021

Od katastrofy w Czarnobylu mija dziś 35 lat. Pamięć o tych wydarzeniach jest wciąż żywa, zwłaszcza wśród ludzi, którzy pracowali przy usuwaniu szkodliwych związków promieniotwórczych. Do dzisiaj borykają się z konsekwencjami.

Skażenie radioaktywne po awarii elektrowni w Czarnobylu rozprzestrzeniło się nie tylko nad wschodnią Europą, ale także nad Skandynawią, Europą Środkową, w tym Polską, a także nad południem kontynentu – nad Grecją i Włochami. Pamięć o tych wydarzeniach nie gaśnie, ponieważ historia ta wciąż wzbudza silne emocje. Wiedzą o tym mieszkańcy Sławutycza – małej miejscowości niedaleko Prypeci, którą wybudowano tuż po katastrofie, dla ewakuowanych i pracowników elektrowni. Co ciekawe, podczas budowy miasta nadal planowane było otwarcie bloków V i VI elektrowni w Czarnobylu, dlatego w planach mieszkaniowych uwzględniono dodatkową liczbę pracowników. Z powodu zawirowań politycznych zawieszono otwarcie nowych bloków, przez co obecnie miasto ma o wiele mniej mieszkańców niż zaplanowano. Stoi jakby w połowie puste, bez życia.

Odległość Sławutycza od Czarnobyla (GoogleMaps)

Likwidatorzy wciąż żyją

W Sławutyczu istnieje jednak katolicka parafia, którą opiekują się polscy misjonarze oblaci. Powstała w 1996 r. , gdy do życia powołał ją biskup Jan Purwiński. Chcieli tego katoliccy mieszkańcy, którzy najbliższą parafię mieli Czernihowie. Parafia ma za patrona św. Eugeniusza de Mazenoda i świętych aniołów stróżów. Dla portalu misyjne.pl, proboszcz tamtejszej parafii, o. Romuald Opiełka OMI mówi:

Ludzie tutaj doskonale pamiętają, co się wydarzyło. Choć po części, nie są stąd, ponieważ po katastrofie ludzi przesiedlano na całą Ukrainę, więc ludność jest wymieszana. Ale oni pamiętają, wciąż chorują. Starsze pokolenie to głównie likwidatorzy, jeśli można to tak nazwać – bo usuwać szkody pomagali wszyscy – komentuje o. Romuald.

Likwidatorzy elektrowni w Czarnobylu, mieszkańcy Sławutycza (Tom Skipp, Wikimedia Commons)

Część młodych mieszkańców Sławutycza wciąż pracuje przy czarnobylskiej elektrowni. Są to pracownicy, którzy nad tym miejscem czuwają cała dobę. Budowę sarkofagu (lub też tzw. Arki) nad miejscem wybuchu co prawda oficjalnie zakończono dopiero w 2019 r. jednak pozostałe reaktory wygaszano stopniowo. Sama elektrownia przestała wytwarzać energię w 2000 roku, kiedy dyżurny w Czarnobylu nacisnął przycisk wyłączający reaktor nr 3. W tej chwili trwa proces wyłączania siłowni z eksploatacji, który według planów ma zakończyć się dopiero w… 2064 roku.

Bolesne wspomnienia

Ojciec Romuald opowiada o tym, jak wygląda to dzisiaj. To wciąż bolesne wspomnienia, jednak ludzie starają się żyć dalej. I nie zawsze chcą o tych wydarzeniach pamiętać.

Wczoraj w parafii ogłosiliśmy, że dzisiaj jest rocznica tragedii w Czarnobylu. Zachęcaliśmy ludzi, żeby przyszli do kościoła, aby się pomodlić. Przyszły tylko dwie osoby – mówi oblacki proboszcz parafii w Sławutyczach.

Oblacka parafia w Sławytuczu (GoogleMaps)

Gdy mieszkańcy Sławutycza dowiedzieli się o powstaniu serialu o tych wydarzeniach podeszli do tego raczej sceptycznie. To wciąż bolesne wydarzenia, z którymi nie wszyscy się jeszcze pogodzili. Ukraińcy są podzieleni jeśli chodzi o polityczne patrzenie na reakcję władz państwa na samą awarię.

Ludzie tutaj mówią, że serial trochę był naciągany, jednak najważniejsze fakty zostały przedstawione i przez to świat bardziej dowiedział się o tej tragedii – komentuje o. Opiełka.

Dzisiaj przy kościele działają różne grupy duszpasterskie.

Ludzi przychodzą do nas, by uczyć się języka polskiego. Prowadzimy zajęcia dla młodzieży ale także mieszkańców Sławutycza i Czernihowa. Oczywiście mamy kilka grup parafialnych, jednak tutaj nie ma wielu ludzi. My jednak chcemy dla nich głosić dobrą nowinę, mimo bolesnej przeszłości – kończy o. Romuald.

 

(misyjne.pl)