Bp Radosław Zmitrowicz OMI: Rolą Kościoła jest być z ludźmi, modlić się i wskazywać na Pana Boga

Rozmowa z biskupem pomocniczym diecezji kamieniecko-podolskiej na Ukrainie.

25 lutego 2022

Biskup Radosław Zmitrowicz OMI jest biskupem pomocniczym kamieniecko-podolskim na Ukrainie. W rozmowie z o. Marcinem Wrzosem OMI komentuje sytuację za naszą wschodnią granicą.

Marcin Wrzos OMI: Jaką rolę w obecnej sytuacji polityczno-wojennej odgrywa Kościół na Ukrainie?

Biskup Radosław Zmitrowicz OMI: Właśnie zaczęła się wojna w dużą skalę. Myślę, że przede wszystkim rolą Kościoła jest być z ludźmi, modlić się i wskazywać na Pana Boga. Opowiem o jednym przykładzie tego bycia z ludźmi. Przedwczoraj jeden polski ksiądz, duszpasterz, który planował wyjazd do Polski radził się, czy nie odłożyć wyjazdu. Nie wiadomo, co się stanie w tych dniach – myślał. A jeśli go nie będzie, to ludzie mogą być zaniepokojeni, mogą czuć się mniej bezpieczni, opuszczeni. Chciałby zostać z ludźmi, a z drugiej strony miał ważne sprawy w Polsce. I postanowił zostać. Stwierdził: „Ja nie mogę ich zostawić i patrzeć na to z Warszawy”. Okazało się, że miał rację bo dzisiejszego poranka wojska rosyjskie zaczęły inwazję. „Powołał” go jeszcze Jan Paweł II, bo był jako student Politechniki w delegacji, która spotkała się z papieżem podczas jego pielgrzymki. I Papież do niego mówił o powołaniu. Tak zaczął myśleć o kapłaństwie. Teraz służy na Ukrainie.

Dzisiaj zostało opublikowane orędzie Konferencji Episkopatu Ukrainy do wiernych, które również wzywa do odmawiania aktu poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi, tak jak prosiła Maryja w Fatimie. Są tam też słowa o poświeceniu Maryi ukochanej Rosji. To jest rola Kościoła by prowadzić lud Boży do zawierzenia, do Boga, by każdy z nas umiał się zachować po ludzku, po chrześcijańsku. Na wojnie wychodzą z człowieka najgorsze rzeczy i najszlachetniejsze.

A pomoc materialna? Jedzenie, spanie, bo ktoś będzie skądś uciekał… Tego Kościół nie będzie organizował?

Będziemy robili co tylko możliwe. Dzisiaj rano pisał do mnie ojciec jednej rodziny z pytaniem czy mógłby odesłać swoich bliskich do Kamieńca Podolskiego. I siostry Urszulanki zgodziły się przyjąć jego rodzinę. Wiem, że już inni jadą w naszym kierunku bo wydaje się, że to jest stosunkowo bezpieczne miejsce. Modliliśmy się dzisiaj rano w katedrze kamienieckiej byśmy umieli się zachować jak trzeba. Była Ewangelia o daniu kubka wody bo ten ktoś należy do Jezusa. Z pewnością Pan Jezus utożsamia się z tymi, którzy teraz poszukują schronienia. Były też słowa o odcięciu ręki, nogi, oka, jeśli one gorszą. Zrozumieliśmy, że to oznacza również odcięcie tego co w nas egoistyczne, co chce tylko myśleć o sobie i tworzyć swoja zonę komfortu i nie widzieć biedy i cierpienia. Środki finansowe Kościoła są bardzo ograniczone, pokrywają zaledwie podstawowe wydatki ale Kościół to wierni, i z pewnością wielu z nich będzie pomagało swoim znajomym i bliskim, a czasami też i nieznajomym, a potrzebującym. Są też domy rekolekcyjne i jak to było w 2014 czy 2015 roku udzielały schronienia na ile było to możliwe. Wczoraj gdy mieliśmy naszą rozmowę mówiłem, że nie widać paniki. Dzisiaj też chyba jej nie ma, chociaż już towary są wykupywane, duże kolejki do bankomatów i na stacjach benzynowych.

Chciałbym nawiązać do niedzielnej Ewangelii. Ona dotyczyła tego, że chrześcijanin to ktoś, kto ma kochać przyjaciół – choć i to już jest bardzo trudne – i nieprzyjaciół. Jak w takich sytuacjach, nie tylko wojny, która nadszła, kochać wrogów?

Tu dotykamy szerszego kontekstu. Często wojna i przemoc jest między ludźmi, nie tylko na poziomie międzypaństwowym, ale w domach, w pracy, uczelni. Przemoc, czy ogromna agresja związana jest chociażby np. z zabijaniem dzieci nienarodzonych. Matka Teresa mówiła, że przyczyną trzeciej wojny światowej będzie właśnie ta agresja, ten gwałt. W rodzinach też dochodzi do przemocy. Ten agresor czy wróg nie jest tylko daleko na wschodzie i się przybliża – ale może być bardzo blisko. W tym samym mieszkaniu, biurze.

Teraz wróćmy do Ewangelii o miłości, czego ona uczy? Wszyscy próbujemy iść w kierunku miłości. Cierpimy przede wszystkim dlatego, że w nas są te złe uczucia, grzechy – złość, nienawiść, agresja. Nikt tego nie chce, ale się pojawiają, bo doświadczamy niesprawiedliwości, ktoś nam wyrządza krzywdę i nie umiemy inaczej odpowiedzieć jak tylko złością, agresją, nienawiścią. Jest też nienasycenie w człowieku, który chce więcej i więcej władzy, sukcesu, rzeczy materialnych, najczęściej kosztem innych, realizując cele „po trupach”. Będę należał do imperium – mam już naprawdę dużo, ale chce więcej i więcej. To jest ta pustka, która zmusza człowieka do bycia egoistą i do tego życia przeklętego. Jedyne wyzwolenie daje nam Pan. Ja bardzo chciałbym kochać, bo to jest jedyna prawda. Próbuję pomagać innym, otwierać się na tę Jedyną Miłość, która daje życie. Wszyscy się tego uczymy.

bp Radosław Zmitrowicz OMI (zdj. arch. OMI)

Żyjemy w różnych światach, bańkach, informowani jesteśmy jednostronnie przez co trudno nam kochać.

Żyjemy w różnych światach, czy jak to teraz socjolodzy nazywają, w różnych bańkach. Rosjanie myślą inaczej, my myślimy inaczej. Jest wieża Babel. Misją Kościoła jest, by tworzyć jedność. Nie ma Ukraińca, Rosjanina czy Polaka, nie ma Żyda, są chrześcijanie, katolicy we wspólnocie Kościoła. W małych wspólnotach katolickich, w których jest wiara, tak właśnie jest. Chrystus przebija te bańki, buduje mosty pokoju i jedności. Oczywiście, są też trudności, bo emocje czasami zwyciężają. Muszę widzieć, że naprawdę nie jestem lepszy, jestem grzesznikiem, że „Putin jest we mnie”, że on może się w każdej chwili objawić. Tylko trzymając się wiary w Pana mogą zwyciężać „Putina w sobie”.

Wojna na wielką skalę się rozpoczęła, była już i jeszcze bardziej będzie to wojna również informacyjna. Dla nas jest bardzo ważne by patrzeć na to wszystko co się dzieje oczami wiary. Widzieć też konkretnego człowieka. Mój tata, który przeżył jako dziecko Syberię, a jego ojciec był w obozach sowieckich, zawsze mówił: system straszny ale ludzie dobrzy. Najważniejsza historia jaka się toczy to historia zbawienia. Zło może wygrywać poszczególne bitwy ale już ono przegrało. W to wszystko co przeżywamy wszedł Bóg poprzez Wcielenie i jest Obecny jako Zmartwychwstały Pan.

Przewodniczący KEP, abp Stanisław Gądecki, w poniedziałek napisał oświadczenie, w którym zachęca do przyjęcia przybyszów do swego domu. Pisze, że mamy być gotowi do przyjęcia Ukraińców, do zatroszczenia się o nich. Czego oczekujecie od Kościoła w Polsce w tej sytuacji?

Jesteśmy wdzięczni za tę troskę ze strony Polski. Ta troska nie dzieje się jedynie teraz, gdy jest wojna i być może będziemy prosić o przyjęcie Ukraińców u Was. Kościół w Polsce myśli o nas cały czas. Jest jałmużna, składka w druga niedzielę Adwentu – w ramach Dnia Modlitwy i Pomocy Materialnej Kościołowi na Wschodzie. Z tej pomocy korzystamy. Przyjeżdżamy do Polski, przyjmują nas w parafiach. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni.

Oczywiście wiemy, że 26 stycznia był dzień postu i modlitwy za Ukrainę w Polsce. Jesteśmy wdzięczni za tę pomoc duchową. Z pewnością będzie jej teraz jeszcze więcej. Ta pomoc jest nam konieczna. Dobrze wiedzieć, że ktoś cię wspiera.

(misyjne.pl)