Kodeń: Pielgrzymka żołnierzy

Do kodeńskiego sanktuarium w pielgrzymce przebyli żołnierze dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej z Białej Podlaskiej. Eucharystii przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej Kodeńskiej przewodniczył ks. ppłk SG Wiesław Kondraciuk.

(pg/zdj. OMI Kodeń)


Prawnuk Roberta Kocha w Obrze

W obrzańskim Domu Rekolekcyjnym Alma Mater odbyło się sympozjum naukowe środowisk medycznych – „Kardiologia w gabinecie lekarza Podstawowej Opieki Zdrowotnej”. Wydarzenia zgromadziło specjalistów różnych dziedzin, m.in.: prof. dr hab. n. med. Stefana Grajka, prof. dr hab. n. med. Krzysztofa Błaszyka, dr. n. med Annę Komosę, dr. n. med Łukasza Stryczyńskiego. W wydarzeniu wzięli udział także lekarze Podstawowej Opieki Zdrowotnej oraz personel medyczny współpracujący z POZ.

Gościem specjalnym sympozjum był prawnuk Roberta Kocha – Wolfgang Pfuhl. Robert Koch był niemieckim lekarzem, mikrobiologiem i naukowcem. W 1905 roku otrzymał Nagrodę Nobla za badania nad gruźlicą. W latach 1872-1880 związany był z Wolsztynem.

Sympozjum zorganizowali: Stowarzyszenie Naukowe im. Roberta Kocha w Wolsztynie, Wyższe Seminarium Duchowne Misjonarzy Oblatów w Obrze i Dom Rekolekcyjny Alma Mater. Podczas sesji naukowej nastąpiła prezentacja publikacji „W poszukiwaniu utraconego smaku” autorstwa prof. dr hab. n. med. Stefana Grajka.

(pg/zdj. M. Tomczak OMI)


Kalendarz Misyjny 2024

Ukazał się tradycyjny Kalendarz Misyjny na rok 2024. Publikacja Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej ukazuje życie misyjne Kościoła w różnych zakątkach świata. Papieskie Intencje Misyjne pomagają otoczyć modlitwą konkretne dzieła wspólnoty wierzących. Tegoroczny oblacki kalendarz nosi tytuł: "Polscy Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej wśród ubogich na wszystkich kontynentach".

Widziałem oblatów — czy to w wielkich miastach, w biednych dzielnicach, w dżunglach, czy na szczytach gór — blisko ludzi i służących ludziom. I to była piękna afirmacja naszego charyzmatu. Misjonarze oblaci mają szczególne zadanie, by służyć ubogim, najbardziej opuszczonym i zapomnianym i "być blisko ludzi". Niektórzy oblaci uczą w szkołach, starając się poprawić życie miejscowej ludności poprzez edukację, podczas gdy inni pracują na rzecz ochrony praw ludzi do sprawiedliwego wynagrodzenia, godziwych warunków mieszkaniowych lub dostępu do elektryczności i wody pitnej - napisał we wstępie o. Marcin Wrzos OMI, autor tegorocznego Kalendarza Misyjnego.

Publikacja w dużej mierze dostępna będzie podczas animacji misyjnych oblatów Niepokalanej w parafiach na terenie całej Polski. Możną ją również nabyć w każdym oblackim domu zakonnym. Ofiary składane przy tej okazji przeznaczone są na dzieła misyjne Polskiej Prowincji.

(pg)


Górska wyprawa nowicjuszy, prenowicjuszy i kleryków

Już po raz trzeci nowicjusze wraz z prenowicjuszami ruszyli na kilkudniową wyprawę w góry. Tegoroczna, zorganizowana przez o. socjusza Bogusława Harlę OMI była wyjątkowa, ponieważ do grupy wędrowców dołączyli klerycy Jan i Jakub, którzy od października wraz z obecnymi nowicjuszami tworzyć będą wspólnotę pierwszego roku w Obrze. Tak więc dziewięciu śmiałków wyruszyło w poniedziałek 19 czerwca z Katowic, by po przyjeździe do Ustronia zdobyć Czantorię i spędzić noc w schronisku na Stożku. W kolejnych dniach trasa wiodła Głównym Szlakiem Beskidzkim poprzez Baranią Górę, Węgierską Górkę, Żabnicę, Halę Rysiankę, Lipową i Boracza.

A oto wrażenia wędrowców:

Ten wyjazd był dla mnie czasem wielu przemyśleń i kontemplacji, ale również pięknym czasem spędzonym we wspólnocie. Dzięki braterskiej atmosferze łatwiej mi było za każdym razem, kiedy zmęczenie dawało się we znaki, czy to dobre słowo, czy po prostu samo bycie, zawsze było to pomocne przy stromych podejściach, a po ostatnim podejściu do schroniska, widok Karola gotującego ciepłą kolację był czymś, czego nie da się zapomnieć. Jednak jestem również wdzięczny za chwile, kiedy szedłem sam, wtedy mogłem bez przeszkód podziwiać i kontemplować to, co Bóg stworzył z taką troską i pięknem. Z dala od codziennych spraw i obowiązków mogłem na nowo spojrzeć na życie, wspólnotę i Boga, i mocniej docenić to wszystko co od Niego otrzymałem (Wojtek)

Góry, cisza i wspólnota. Można by zapytać czego chcieć więcej? Po 10 miesiącach w nowicjacie pięknie jest wyrwać się na chwilę i pożyć trochę inaczej. Trud wędrówki, piękne widoki, rozmowy i przyjazna atmosfera oraz przestrzeń na modlitwę i rozmyślanie nad dziełem Stwórcy, tego nam nie brakowało. Uwielbiam takie przygody, więc czułem się jak ryba w wodzie. Patrzenie na świat z górskiego szlaku wprowadza mnie w zadumę i zachwyt nad tym, co mnie otacza. Aby tam dotrzeć, przemierzyliśmy kilka większych miast i kolejowych dworców na których ludzie pędzą do swoich spraw, czasem może i sami nie wiedząc tak naprawdę gdzie. A tam na górze ten pośpiech i zgiełk cichnie, czuje się że bez tego można bardziej w pełni przeżywać swoje życie. Złapanie takiego oddechu pozwala wrócić i napędza do dzielenia się tym doświadczeniem z innymi (Tomek).

Dla mnie czas wyprawy był pięknym przeżyciem, z racji bycia harcerzem nieraz przeżywałem podobne wyjazdy. Ale ten poza pięknymi widokami i codzienną liturgią wyróżniał się wspólnotą 8 współbraci na trzech poziomach formacji i kapłanem który nas prowadził. Nie zabrakło niczego: modlitwy, uśmiechu, dzikiej natury i wspólnoty (Karol).

Dla mnie osobiście czas ten wyróżnił się kilkoma rzeczami. Na pewno czas wyprawy był wzbogacony tym, że był przeżyty w rozszerzonym gronie, a gdy się spędza nowicjat w czwórkę, to grupa dziewięciu wydaje się być niezłym tłumem. Tworzyliśmy wspólnie bardzo braterski i miły klimat, gdzie nie zabrakło ani dobrego słowa, ani dobrego żartu. Też korzystałem z okazji, żeby pomimo wspólnoty, spędzić trochę czasu na szlaku w ciszy, idąc samemu. Takie ciche przypatrywanie się Bogu i jego stworzeniu było dla mnie cenne i było swego rodzaju modlitwą (Mateusz).

(kj)


Komentarz do Ewangelii dnia

„W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości”(1J 4,18). W tych słowach zawiera się niejako wyjaśnienie tego, co słyszymy od Pana Jezusa. Jako uczniowie w szkole Jego Miłości mamy się nie lękać tego świata, ani niczego co jest na tym świecie, włącznie z wszelkimi zagrożeniami. Bo uczeń Jezusa winien wiedzieć i być o tym wręcz przekonany, że wszystko jest w rękach kochającego nas Ojca. Nawet włosy są policzone na naszych głowach. Cóż za dokładność i doskonałość ze strony naszego Boga. Bóg wszystko uczynił i czyni dla naszego dobra. On jedyny, jako nasz Stwórca, pragnie naszego szczęścia. Stąd posyłane po raz kolejny do każdego z nas zaproszenie, aby wyzbyć się lęku, strachu i wszelkiego przygnębienia z powodu nadchodzących wydarzeń. Wszystko jest w mocy naszego Boga. W górę serca, niech pokój Chrystusowy zagości w nas i ukoi nasze wszelkie negatywne poruszenia.


Sri Lanka: Złoty jubileusz oblackiego nowicjatu [GALERIA]

Pierwszym nowicjuszem na Sri Lance był Christoper Bonjean. Czas rozeznania powołania rozpoczął 19 maja 1857 roku. W tamtym okresie nie funkcjonował sformalizowany nowicjat. Kandydat do życia zakonnego przeżywał go towarzysząc misjonarzom w codziennej posłudze. Wraz z utworzeniem wikariatu w Kolombo, w 1883 roku powołano do życia nowicjat w Kotahena. W przeciągu kolejnych lat lokalizacja domu formacyjnego zmieniała się.

W 1908 roku podjęto decyzję o utworzeniu jednego nowicjatu dla oblackich prowincji na Sri Lance. 1 października 1911 r. zakupiono 10-akrową posiadłość w Bambalapitiya w celu ustanowienia domu formacyjnego, a 3 grudnia 1911 r. uroczyście otwarto go pod wezwaniem św. Franciszka Ksawerego. Dom służył jako nowicjat do 1949 roku. Ponieważ wspólnota nowicjacka w Bambalapitiya rosła, nowicjat został przeniesiony do Mont Eden. W 1973 roku został ponownie przeniesiony do Sidupiyanila.

(pg/zdj. OMI Colombo)


Andrzej Madej OMI: Krótkie nogi [POEZJA]

KRÓTKIE  NOGI

Wielu przed  nami usiłowało uciec od prawdy

zagłuszyć sumienie

 

pośmiać się z grzechu

zadrwić ze śmierci

także i tego niejeden się podjął

 

widząc że  można niemałe pieniądze

zarobić gdy człowiek stanie się cynikiem

 

wystarczy dawać fałszywe świadectwa

gardzić faktami

przekręcać intencje

 

zło nazwać dobrem

swawole wolnością

i tak przewrotne wywalczyć prawo

 

znów idą czasy gdy ktoś nam grzecznie

cyrograf podsunie aby się podpisać

 

zaprzeć się siebie

słysząc wiwaty tych co ze strachu stanęli z tłumem


Andrzej Madej OMI – urodził się w 1951 r. w Kazimierzu Dolnym. Po maturze wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W 1977 przyjął święcenia prezbiteratu. Studiował filozofię w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów MN w Obrze i w Krakowie, teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był bliskim współpracownikiem założyciela Ruchu Światło–Życie, ks. Franciszka Blachnickiego. W latach 80. zasłynął jako rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Był inicjatorem spotkań ekumenicznych w Kodniu oraz ewangelizacji podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. Od 1997 jest przełożonym Misji “Sui Iuris” w Turkmenistanie. Jest z powołania katolickim księdzem i poetą. Od 1984 r. wydał kilkanaście zbiorów wierszy i prozy. Jest m. in. laureatem za rok 2019 Medalu „Benemerenti in Opere Evangelizationis”, nagrody przyznawanej przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji za to, że “cierpliwie i z miłością głosi Ewangelię i prowadzi dialog ekumeniczny. Jest autorem poczytnych publikacji książkowych”.


Komentarz do Ewangelii dnia

W uroczystość narodzenia św. Jana Chrzciciela zostaliśmy zaproszeni do domu Elżbiety i Zachariasza, którzy radują się z narodzin syna. Dołączają do nich sąsiedzi, znajomi i cała rodzina. Podobnie jest i teraz po narodzinach chyba każdego dziecka. Cieszą się wszyscy. Ewangelista Łukasz dodaje, że narodziny Jana są aktem miłosierdzia Bożego. Przede wszystkim dlatego, że Elżbieta została matką w podeszłym wieku, gdy dawno już straciła nadzieję na to, że będzie się cieszyła z potomstwa. Tą wzmiankę o miłosierdziu w kontekście narodzin dziecka odczytujemy jako podkreślenie udziału samego Boga w darze życia.

Wszechmoc Boga dociera do każdego poczętego życia, stąd jest ono święte i nienaruszalne. W tym dniu narodzenia „największego z niewiast” - "Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela" (Mt 11,11). Takie świadectwo dał Pan Jezus o św. Janie - trzeba nam zachwycić się na nowo darem naszego życia, ujrzeć ten blask, tą moc, jaka została nam dana przez kochającego Ojca, naszego Wszechmocnego Boga.


Daniel Kloch OMI: Cud za wstawiennictwem Jana Pawła II [ŚWIADECTWO]

Z okazji Wakacyjnego Spotkania Misjonarek i Misjonarzy, które odbyło się w warszawskim Centrum Formacji Misyjnej, świadectwem posługi na Madagaskarze podzielił się br. Daniel Kloch OMI.

Brat Daniel Kloch OMI na misjach (zdj. archiwum prywatne/OMI)

Po pierwsze – życie

Uczestnikiem spotkania był br. Daniel Kloch OMI, misjonarz, który od 30 lat posługuje na Madagaskarze, pracując z osobami niepełnosprawnymi oraz samotnymi matkami. Przyznał, że w miejscu gdzie posługuje zauważył ogromną potrzebę zwrócenia uwagi na godność ludzkiego życia. Właśnie dlatego postanowił założyć stowarzyszenie „Bronimy Życia”, które zajmuje się ochroną życia poczętego oraz opieką nad dziećmi, które zostały porzucone. Prowadzi także szkołę przygotowującą chłopców z buszu malgaskiego do zawodu stolarza. Współpracownicy br. Klocha oceniają, że dzięki temu na terenie jego posługi udało się znacznie zmniejszyć śmiertelność dzieci.

Matka Boża wśród pogan. Niezwykła peregrynacja na Madagaskarze

Zakonnik opowiedział, jak za przyczyną Jana Pawła II doświadczył namacalnego działania Boga.

Pewnego dnia w Buszu przyszła do nas kobieta z prośbą o modlitwę za ciężarną, która ma bardzo trudny poród. W tamtych warunkach nie ma możliwości by zrobić cesarskie cięcie. Modliłem się więc gorliwie razem z grupą obrońców życia. Nazajutrz lekarz ocenił, że zrobił co mógł, niestety dziecko nie chce wyjść i trzeba będzie dokonać aborcji, by ratować życie matki – powiedział.

Modlitwa, która ma moc

Udał się wówczas do kaplicy, by jeszcze raz poprosić o Bożą interwencję.

Aż krzyknąłem: „Janie Pawle II, gdy byłeś tutaj na ziemi, broniłeś życia! Teraz w niebie będziesz siedział z założonymi rękami? Rusz tam to niebo!”. I dosłownie za minutę dostałem od znajomego informacje: „Bracie urodził się!”. Sam lekarz przyznał mi tego dnia: „Ta twoja modlitwa ma moc, dziecko wyskoczyło jak piłeczka pingpongowa!”. Matka nie wiedziała jak nazwać syna, więc zaproponowałem Józef, bo akurat poprzedniego dnia było wspomnienie św. Józefa – wyznał misjonarz.

Stanisław Kazek OMI: Gdyby miał wybierać jeszcze raz, wybrałby Madagaskar [WIDEO]

(pg na podstawie KAI)


Brata Zdzisława sposób na nerwy [WIDEO]

https://www.facebook.com/100073087881303/videos/1204506023569272