Od „Wyprawy w nieznane” do kapłaństwa [ROZMOWA]

Wszystko zaczęło się od rowerowej „Wyprawy w nieznane” z oblacką NINIWĄ. Diakon Karol Chmiel OMI nie przypuszczał wtedy, że ta wyprawa doprowadzi go do oblatów i kapłaństwa. Jego droga do święceń nie była łatwa. W trakcie seminarium zdiagnozowano u niego chorobę nowotworową. Dwa dni przed święceniami złapał ospę. Termin święceń trzeba było przesunąć. O doświadczeniu obecności Pana Boga w różnych sytuacjach życia w rozmowie dla oblaci.pl

Karol Chmiel OMI (zdj. P. Gomulak OMI)

Paweł Gomulak OMI: Skąd pomysł na wzięcie udziału w wyprawie rowerowej z NINIWĄ?

Karol Chmiel OMI: Zawsze lubiłem jeździć na rowerze. Dużo jeździłem już w liceum. W sumie wcześniej nie znałem oblatów. Pierwszy raz usłyszałem o nich, gdy pojechali rowerami na Syberię. Zafascynowało mnie to, że można pojechać rowerami z Polski na Syberię. Kiedy dowiedziałem się, że grupa jeździ co roku w różne miejsca, stwierdziłem, że sam chciałbym z nimi pojechać. Znalazłem Kokotek, NINIWĘ – rok później była „Wyprawa w nieznane”. Wtedy byłem akurat po maturze i ostatecznie pojechałem na tą wyprawę.

Pojechałeś do życia zakonnego…

Ostatecznie to tak, ale wtedy jeszcze nie miałem takich planów.

„Wyprawa w nieznane” – co się wydarzyło?

W kontekście powołaniowym nic się nie stało. To było takie dobre doświadczenie wiary, działania Pana Boga w codzienności. To było najmocniejsze. Wcześniej byłem wierzący i praktykujący, nawet byłem we wspólnocie młodzieżowej, ale właśnie tutaj doświadczyłem, jak Pan Bóg działa codziennie, w drobnych rzeczach, gestach ludzi, którzy pomagali. Zawiązały się też tam relacje przyjacielskie, przez to potem mocniej zaangażowałem się w NINIWĘ – nawet nie w znaczeniu regularnym, ale pojawiałem się w Kokotku na różnych wydarzeniach. Rok później pojechałem na kolejną wyprawę. Z tej wyprawy na Wyspy Brytyjskie pozostały jeszcze mocniejsze relacje przyjacielskie, niż z tej pierwszej. Dzięki temu poznałem oblatów, środowisko NINIWY.

Fragment wspomnień z wyprawy NINIWA Team

Samo powołanie zrodziło się podczas spotkania z ekipą wyprawową na Zjeździe NINIWY w Katowicach. Uczestniczyłem w adoracji, wyszedłem z niej z przekonaniem, że Pan Bóg powołuje mnie do kapłaństwa. Potem było parę dni takiego mocowania się ze sobą, z Panem Bogiem. Ale ostatecznie zdałem sobie sprawę, że jak mam gdzieś pójść, to tylko do oblatów, bo z nimi miałem jakiś większy kontakt. Pociągała mnie i inspirowała szczególnie posługa wśród młodzieży.

(zdj. archiwum NINIWY)

Karola znam od 2014 roku z „Wyprawy w nieznane”, a rok później na Wyspy Brytyjskie z Niniwa Team. To, co mogę powiedzieć, że jest to człowiek decyzji, który daje się prowadzić przez Boga.

Decydując się na „Wyprawę w nieznane” przez „przypadek” dowiedział się o organizowanych przez NINIWĘ wyprawach i nie zwlekał z decyzją o uczestnictwie. Nie była to wyprawa na którą łatwo było się zdecydować – o wiele łatwiej pojechać do jakiegoś konkretnego celu, niż w nieznane – to ludzie za nas decydowali, a my dawaliśmy się prowadzić im i Bogu.

Z jego decyzja o powołaniu było podobnie – nie potrzebował zbyt wielu dowodów albo potwierdzeń od Boga, że to jest jego droga. Dał się prowadzić w inne „Nieznane”, podejmując decyzję o wstąpieniu do oblatów.

W świecie w którym żyjemy – w którym ciężko jest podjąć życiową decyzję – szczególnie potrzeba takiego świadectw – mówi o diakonie Karolu Jola Wręczycka.

(zdj. archiwum NINIWY)

Nie wiem, czy mogę zadać to pytanie… Na drodze powołania spotkało Ciebie wiele trudności. Najpierw choroba nowotworowa, którą pokonałeś, teraz – na kilka dni przed święceniami – złapała Ciebie ospa i święcenia trzeba było przełożyć. Jak patrzysz na te trudności?

Może nie porównywałbym nowotworu i ospy, bo to zupełnie inne poziomy. Z początku jedno i drugie doświadczenie było dosyć ciężkie do przyjęcia. Wiadomo, że nowotwór to w ogóle ciężki temat, bo jak słyszysz w wieku 27 lat, że masz nowotwór, to jest kosmos, zupełnie się tego nie spodziewasz. Więc z początku miałem ciężko, ostatecznie dało mi to poczucie obecności Pana Boga. To było takie doświadczenie wiary, choć czasem było ciężko, że Pan Bóg jest przy mnie. Wiadomo, że może brzmi to trochę jak slogan, ale dla mnie było to ważne doświadczenie, którym wiem, że mogę też dzielić się z ludźmi, którzy może przeżywają coś trudnego. Było to umacniające, choć nie wyklucza to tego, że czasami było ciężko po ludzku i emocjonalnie. Z początku, w relacji do Pana Boga był też bunt, dlaczego mnie to spotkało i tak dalej. Na to pytanie – dlaczego mnie to spotkało? – nigdy na pewno nie odpowiem, najważniejsze jest pytanie: gdzie w tym wszystkim jest Pan Bóg? Jak sobie odpowiesz – że jest w tym wszystkim blisko mnie i mnie wspiera, to już inaczej do tego podchodzisz. Inaczej teraz na to wszystko patrzę i to jest duża wartość tej choroby nowotworowej w kontekście wiary.

Obra. Święcenia diakonatu w 2022 roku (zdj. P. Gomulak OMI)

Ospa. Wiadomo, kiedy dwa dni przed święceniami dowiadujesz się, że nie masz święceń, to jest to ciężkie. Ale było mi to już łatwiej przyjąć. Ostatecznie nie wiedziałem, jak to się skończy, ale fakt, że święcenia są w Kokotku, to z tego powodu się ucieszyłem.

Obra: Święcenia prezbiteratu i diakonatu 2023 [RELACJA, ZDJĘCIA]

Historia zatoczyła koło…

Tak. W Kokotku poznałem oblatów i w Kokotku będę święcony. Powiedzmy, że to jest taki symbol, ale dla mnie bardzo ważny. Pan Bóg jednak wie, co robi. To nie jest przypadkowe miejsce, obce dla mnie, ale takie, które było ważne w rozeznaniu mojego powołania.

 Można powiedzieć, że rozpocząłeś od „Wyprawy w nieznane” i w sobotę ruszysz w kolejną „wyprawę w nieznane”, pomimo tego, że wiesz już, gdzie rozpoczniesz posługiwanie po święceniach, to kapłaństwo jest pewną tajemnicą. Czego oczekujesz od kapłaństwa?

Chciałbym być wierny charyzmatowi i kapłaństwu przede wszystkim. Chciałbym być blisko ludzi. Wydaje mi się, że to, co najbardziej może pomóc człowiekowi, to obecność – taka empatyczna, że jesteś przy drugim człowieku. Wzór tego zostawił nam Pan Jezus w obrazie Dobrego Pasterza. To chciałbym naśladować w moim duszpasterstwie, w relacjach, które będę budował jako ksiądz.

Dziękuję za rozmowę i życzę Ci zdrowia oraz dobrego przeżycia święceń kapłańskich w Kokotku.


Korea: Oblackie schronisko dla młodzieży doprowadziło go do ołtarza

Dom św. Anny na przedmieściach Seulu to miejsce schronienia i formacji dla młodzieży z trudnościami. Prowadzą go Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. W ośrodku odbywa się pomoc terapeutyczna oraz socjalizacja młodych. Dom odwiedzają także byli wychowankowie, którzy chętnie angażują się w funkcjonowanie placówki.

https://oblaci.pl/2022/08/10/korea-rozdal-3-119-137-posilkow-uratowal-39-759-mlodych-ludzi/

To nie jedyne dzieło, które prowadzą tutaj oblaci. W Domu św. Anny funkcjonuje również kuchnia dla ubogich i bezdomnych. Z pomocy korzysta tutaj codziennie ponad pół tysiąca potrzebujących. Koniunkcja tych dwóch dzieł stanowi także dodatkowy atut w formowaniu młodych ludzi, którzy znajdują tutaj schronienie.

Korea: Służba ubogim doprowadziła go do chrztu

Jak informuje o. Vincenzo Bordo OMI, 3 czerwca związek małżeński zawarł jeden z wychowanków ośrodka. 30-letni Park Soo miał trudne doświadczenia wieku dorastania. Dzięki pomocy oblackiego ośrodka zdobył zawód mechanika samochodowego i rozpoczął dorosłe życie.

(zdj. V. Bordo OMI)

Zindywidualizowana pomoc dla nastolatków odgrywa bardzo ważną rolę dla tych dzieci. Dla młodzieży bardzo ważna jest zdrowa opieka i wsparcie dostosowane do fazy wzrostu. Dom św. Anny wspiera młodzież z trudnościami, aby młodzi mogli wyrosnąć na zdrowych członków społeczeństwa - wyjaśnia o. Vincenzo Bordo OMI.

Praca z młodzieżą jest jednym z istotnych elementów charyzmatu oblackiego. Nawiązuje do pierwszych lat kapłańskiego posługiwania św. Eugeniusza de Mazenoda - Założyciela oblatów. W rodzinnym Aix we Francji stworzył katolickie stowarzyszenie młodzieży, którego celem było formowanie młodzieży w przestrzeni dojrzałego człowieczeństwa oraz ugruntowanej wiary. W Polskiej Prowincji działa Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży. Jego siedzibą jest dom zakonny i Oblackie Centrum Młodzieży w Lublińcu-Kokotku.

(pg)


Ukraina: Program telewizyjny o powołaniu

Prowadzona przez Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Ukrainie katolicka telewizja EWTN Ukraina rozpoczęła cykl programów o życiu kapłańskim i zakonnym. „Zgromadzenia zakonne i zakony. Tajemnice powołania” to projekt medialny pod kierownictwem o. Aleksandra Zielińskiego OMI. Ekipa dziennikarska odwiedziła oblacki dom zakonny w Obuchowie, gdzie historią swojego powołania podzielił się Superior Delegatury Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Ukrainie – o. Witalij Podolan OMI.

Piece z Polski pieką chleb na Ukrainie

Nakręcono również materiał o pomocy bezdomnym i ubogim, którą prowadzą miejscowi oblaci.

(pg/zdj. EWTN Ukraina)


Kanada: Złoty jubileusz misjonarza, który został Nasiic

Nazywany misjonarzem outsiderem... Oblaccy przełożeni martwili się, że za bardzo asymiluje się ze społecznością Pierwszych Narodów w Kanadzie, że staje się zbyt "indiański". Starsi rdzennej społeczności Północnej Kanady oznajmili mu, że nie traktują go już jako księdza wśród Indian, ale stał się dla nich prawdziwie indiańskim księdzem. W specjalnej ceremonii nadano mu imię religijnego wodza wywodzące się sprzed kolonialnej historii ludu - stał się Nasiic. Jego imię jest święte, po śmierci misjonarza wraca do matriarchalnej społeczności Indian. Ojciec Frank Salmon OMI obchodzi złoty jubileusz kapłaństwa. Pięćdziesiąt lat żył i pracował wśród kanadyjskich społeczności Kwa'mutsun i Carrier Sekani.

Frank Salmon OMI z tradycyjnym bębnem z głową Chrystusa i jego imieniem nadanym przez społeczność Pierwszych Narodów (zdj. OMI Lacombe)
Dla Indian ateizm jest bezsensowny. Poznajcie ich niezwykłe modlitwy i symbole

Kraina Łososia i Salmon, czyli łosoś...

Na zachodnim wybrzeżu Kanady ekosystem koncentruje się na populacji łososia. Okazuje się, że angielskie nazwisko misjonarza złączyło go z tym regionem i sposobem życia Pierwszych Narodów. Salmon oznacza łososia. W latach młodości misjonarz wypływał razem z rybakami na połów łososia. Pracował jak jeden z nich. Po wyprawie połów dzielono równo między rodziny społeczności i Franka... Sam nauczył się tradycyjnej metody konserwacji łososia. Zatrzymywał go dla siebie, albo dawał w prezencie szczególnie z okazji Bożego Narodzenia.

W 2021 roku misjonarz został uhonorowany Nagrodą św. Józefa nadawaną przez stowarzyszenie Misji Katolickich w Kanadzie. Na galę wręczenia przyszedł w znoszonych dżinsach i prostej kamizelce - tak jak zazwyczaj chodził i posługiwał wśród Pierwszych Narodów. Towarzyszył mu rower, który specjalnie dostosował do zimowych warunków, konstruując kolce przyczepiane do obręczy kół. Na pamiątkowym zdjęciu trzyma też tradycyjny bęben z wymalowaną twarzą Chrystusa i jego imieniem w rodzimym języku Indian, nadanym w trakcie specjalnej ceremonii.

Świętowanie złotego jubileuszu kapłaństwa (zdj. OMI Lacombe)

Odrzucił pieniądze na zakup łodzi...

Trudno było przewidzieć decyzje Franka. W początkach działalności misjonarskiej zaproponowano mu pokaźną sumę pieniędzy na zakup motorowej łodzi, dzięki której mógłby sprawować w niedzielę kilka Mszy w różnych miejscowościach. Zakonnik odesłał pieniądze do prowincji. Podróżował prostym kajakiem, ciągnąc za sobą beczki z prostymi zapasami, głównie ubraniami. Po kilku dniach wiosłowania, gdy docierał do konkretnej społeczności, zostawał wśród nich przez pewien czas. Nigdy się nie spieszył.

Pewnego razu spotkał starszą kobietę, która skarżyła się, że nikt z młodych nie pomógł jej w pracach ogrodowych. Misjonarz spędził kilka dni na pracy w ogrodzie, jednocześnie przypominając młodym o szacunku i trosce o starszych, co jest jedną z podstawowych zasad życia społecznego Pierwszych Narodów.

Frank nie dbał też o zapasy żywności. Często w jego domu była obecna jedynie herbata. Misjonarz wychodził i szukał domu, gdzie mógłby zjeść posiłek z rodziną. Za to go ceniono. Traktowali go jako jednego z nich.

Wiesław Nazaruk OMI: „Chcemy tylko, żebyś nas pokochał”. Świadectwo pracy misyjnej wśród Indian w Kanadzie Północnej
Indiański kościół św. Anny przy Tzouhalem Road na wyspie Vancouver (zdj. OMI Lacombe)

Potlacz

Po święceniach kapłańskich w 1973 roku Frank Salmon został posłany do Misji św. Anny na wyspie Vancouver. Żyją tu 44 „narody” (szczepy) rozlokowane w 271 indiańskich rezerwatach. Jedną z charakterystycznych ceremonii Pierwszych Narodów jest potlacz. Podczas poltaczu dzielono się dobrami, rozstrzygano najważniejsze decyzje, scalano wspólnoty i przeżywano inicjację społeczną nowych członków.

W jednej z miejscowości żyła duża rodzina o nazwisku Frank. Niespodziewanie na potlacz zaproszono Franka Salmona. Okazało się, że został adoptowany przez tę rodzinę, stając się pełnoprawnym członkiem społeczności.

„Jezioro Boga” – na odpust przybywają dziesiątki tysięcy rdzennych mieszkańców Kanady

Wraz z biegiem lat przełożeni starali się sprowadzić misjonarza do regularnej wspólnoty zakonnej. Pierwsza taka próba spotkała się ze sprzeciwem Pierwszych Narodów. Interwencja u biskupa i prowincjała spowodowała, że na krótko Frank powrócił do Indian. Wraz z osiągnięciem wieku emerytalnego musiał jednak przenieść się do oblackiego domu dla emerytów w Vancouver.

5 maja 2023 roku Frank Salmon wrócił do misji św. Anny, aby wraz z lokalną społecznością celebrować złoty jubileusz kapłaństwa. W odbudowanym po pożarze w 1903 roku drewnianym kościele misyjnym sprawował Eucharystię, dziękując Bogu za pięćdziesięcioletnią misję wśród Pierwszych Narodów, wśród swoich.

(pg/OMI Lacombe)

 


Czy oblaci opuszczą Gujanę Francuską?

Podczas spotkania bp. Alaina Ransaya, ordynariusza diecezji Cayenne w Gujanie Francuskiej, oraz wyższych przełożonych oblackiej misji podjęto decyzję o zakończeniu współpracy między diecezją a Zgromadzeniem. Decyzja została podjęta 19 kwietnia 2023 roku, misjonarze postanowili opuścić misję do czerwca br. W ten sposób może zamknąć się blisko 50. letnia karta historii posługi oblatów wśród migrantów i najuboższych mieszkańców tego zamorskiego terytorium zależnego od Francji.

Gujana Francuska (zdj. Wikipedia)

Niezrozumiała decyzja

Jednostronna decyzja biskupa Cayenne spotkała się z niezrozumieniem zarówno misjonarzy oblatów, którzy prowadzą w Gujanie kilka wspólnot parafialnych, jak również wiernych, spośród których największą grupę stanowią mniejszości Hmongów i Haitańczyków. To właśnie dla nich sprowadzono misjonarzy Niepokalanej do Gujany Francuskiej.

Obecna sytuacja wydaje się być wynikiem wieloletnich napięć i ciągłej próby mediacji, w którą włączył się także zarząd centralny Zgromadzenia. Oblaci piastowali w Gujanie bardzo wymagające funkcje - m.in. wikariuszy generalnych czy kanclerzy kurii. Pozostali zakonnicy pracowali wśród mniejszości etnicznych. Obecny ordynariusz diecezji najpierw zerwał umowę podpisaną wcześniej z abp Emmanuelem Lafontem, następnie ją promulgował, domagając się sprowadzenia do misji przynajmniej dwóch Brazylijczyków. Impas spowodował proces rozeznania w Zgromadzeniu, w konsekwencji w 2002 roku zdecydowano o wysłaniu tutaj dwóch misjonarzy z Brazylii. Jednak rozwiązanie okazało się nieskuteczne.

Obecnie w Gujanie Francuskiej posługuje 12 oblatów, jedenastu z nich to Haitańczycy, jeden pochodzi z grupy etnicznej Hmongów i przybył do pracy misjonarskiej z Prowincji Francji.

Jedna z parafii prowadzonych w Gujanie przez misjonarzy oblatów (zdj. OMI World)

Wydaje się, że obecna sytuacja zawieszenia może jeszcze się zmienić. Liczą na to misjonarze pracujący w Gujanie oraz wierni oblackich wspólnot parafialnych.

Trudna misja

Geneza oblackiej obecności w Gujanie wiąże się z wojnami domowymi i prześladowaniami w Laosie. W konsekwencji około 40 rodzin Hmongów wyemigrowało najpierw do Tajlandii, a następnie między wrześniem a październikiem 1971 roku dzięki pomocy oblatów uchodźcy dotarli do Gujany. Wraz z nimi przybyli tutaj dwaj pierwsi misjonarze oblaci.

W 1977 roku Prowincja Francji, w odpowiedzi na prośbę Kościoła lokalnego, ustanowiła tutaj Misję, której celem była opieka duszpasterska nad społecznością Hmongów. W wyniku niestabilnej sytuacji politycznej na Haiti, po 1990 roku do Gujany zaczęli emigrować również Haitańczycy. W 1997 roku w opiekę nad jurysdykcją włączyła się Prowincja Haiti.

Czy 46 lat posługi Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Gujanie Francuskiej zakończy się z czerwcem bieżącego roku? Czas pokaże. Być może po raz kolejny decyzja biskupa ulegnie zmianie.

(pg/OMI World)


NINIWA: Rozpoczyna się "Wiosna Ludów"

Pierwszy wieczór za nami – rozbicie namiotów, integracja. Jutro ruszamy na szlak! – poinformowało Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA.

Rozpoczyna się „Wiosna Ludów” – „marsz gwiaździsty” po szlakach Beskidu Żywieckiego. To inicjatywa kilku duszpasterstw młodzieży, które zmierzają różnymi szlakami do jednego celu. W tym roku będzie to Hala Miziowa. W sobotę 10 czerwca o 12:00 wszystkie grupy spotkają się tutaj na wspólnej Mszy Świętej, następnie odbędzie się koncert zespołu Dom o Zielonych Progach i wspólna biesiada.

Więcej informacji: KLIKNIJ

W tegorocznej edycji wydarzenia biorą udział: Duszpasterstwo Akademickie Centrum z Katowic, Ciemne Typy bł. Piotra Jerzego Frassatiego, NINIWA Team, wspólnoty NINIWY z Katowic i Lublińca oraz kilka grup z innych części Polski: Podlasia, Podkarpacia czy Małopolski.

(pg/zdj. NINIWA)


Obra: Spotkanie Oblackiego Instytutu Studiów Wyższych

W Domu Rekolekcyjnym Alma Mater w Obrze trwa międzynarodowe spotkanie oblatów i osób świeckich odpowiedzialnych za formację na wyższych uczelniach prowadzonych lub współprowadzonych przez Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w ramach Oblackiego Instytutu Studiów Wyższych (Oblate Institute of Higer Learning).

Tegoroczna sesja została zorganizowana pod przewodnictwem o. Warren’a Brown’a OMI, który pełni funkcję odpowiedzialnego za Oblacki Instytut Studiów Wyższych. Gospodarzem spotkania jest zarówno Dom Rekolekcyjny Alma Mater jak i oblackie Wyższe Seminarium Duchowne w Obrze. Nad całością organizacji sesji czuwa o. prof. UAM dr hab. Piotr Piasecki OMI, który w gronie gości reprezentuje Polską Prowincję.

Do Obry przyjechali świeccy i oblaci z różnych stron świata. Biorą oni udział w tematycznych spotkaniach. Czas sesji wypełniony jest też konferencjami, pracą w grupach. Wśród uczestników są profesorowie uczelni z Włoch, Stanów Zjednoczonych Ameryki, Indonezji, Kanady, Włoch, Indii, Kongo. W spotkaniu udział bierze także o. Raymond Mwangala OMI, Asystent Generalny.

(M. Tomczak OMI)


Komentarz do Ewangelii dnia

Synostwo Pana Jezusa jako Mesjasza, określane jest w Piśmie jako Syn Dawida albo Syn Człowieczy. W obecnym zestawieniu sam Pan Jezus ukazuje nam, że nie tylko jest synem Dawida, ale jest też jego Panem. Według ludzkich więzi owszem możemy tak postrzegać Pana Jezusa. Ale mamy pewność dzięki natchnieniu Ducha Świętego, że Jezus jest Panem i Zbawicielem. Jest „Bogiem z nami”. Jak określi to św. Paweł w liście do Koryntian: „nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: «Niech Jezus będzie przeklęty!». Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»”(1Kor 12,3).


Boże Ciało na Świętym Krzyżu [ZDJĘCIA]

Kilkuset pielgrzymów z bliska i daleka zgromadziła uroczystość Bożego Ciała w najstarszym polskim sanktuarium na Święty Krzyżu. Po sumie sprawowanej pod przewodnictwem mistrza nowicjatu, o. Krzysztofa Jamrozego OMI, na której homilię wygłosił o. Bogusław Harla OMI, wyruszyła procesja eucharystyczna do czterech ołtarzy. Przy ostatnim udzielone zostało błogosławieństwo na cztery strony świata. Po procesji dzieci oraz młodzież poczęstowani zostali lodami ufundowanymi przez firmę Koral.

(kj)


Gorzów Wielkopolski: Procesja Bożego Ciała i animacja misyjna

Prokura Misyjna Polskiej Prowincji gościła w oblackiej parafii w Gorzowie Wielkopolskim. Misjonarze oblaci w niej pracujący spotkali się z Przyjaciółmi Misji Oblackich oraz przybliżali tematykę misji „ad gentes” w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Ojcowie: Marcin Wrzos OMI i Mateusz Zys OMI wzięli także udział w tradycyjnej procesji eucharystycznej, która przeszła ulicami parafii św. Józefa.

Więcej informacji można znaleźć na stronie Prokury Misyjnej.

Kim są Przyjaciele Misji Oblackich? [WIDEO]

Przyjaciele Misji Oblackich modlą się, spotykają i wspierają materialnie oblatów na misjach. Stowarzyszenie Misyjne Maryi Niepokalanej (MAMI) związane ze Zgromadzeniem Misjonarzy Oblatów MN powstało w początkach XX wieku. W Polsce, ze względu na sytuację polityczną w czasach komunistycznych (zakaz tworzenia związków), przyjęto nazwę: „Przyjaciele Misji Oblackich”, która pozostała do dziś. Jest to ruch zrzeszający obecnie kilkadziesiąt tysięcy osób w Polsce. Są wśród nich ludzie w różnym wieku: starsi, młodzież, dzieci, kapłani i siostry zakonne.

Aby zostać Przyjacielem Misji Oblackich – KLIKNIJ

(misjeoblaci.pl/zdj. M. Zys OMI, M. Wrzos OMI)