Komentarz do Ewangelii dnia

W całym zamieszaniu związanym z kwestią Zmartwychwstania Pana Jezusa, uczniowie wydają się wciąż zagubieni. Nie wiedzą, co mają czynić. Zamiast iść naprzód, niektórzy uczniowie robią krok do tyłu, cofając się o całe trzy lata, kiedy to od sieci oderwał ich Jezus, by odtąd nie ryby, lecz ludzi łowili. Zmartwychwstały Jezus nie przekreśla jednak swoich przyjaciół. I, mimo że nie wykazują oni zbyt dobrej pamięci o tym, czego ich uczył, do czego wzywał, sam przychodzi do nich, by niejako pomóc im odzyskać to, co zastawili, od czego odeszli. A przychodzi podobnie jak przed trzema laty nad jezioro. I podobnie jak wówczas, po nieudanym nocnym połowie, pomaga im w cudownym połowie ryb. To odtworzenie cudu, to przypomnienie tak ważnej w ich życiu chwili, sprawia, że nie mogą pozostać obojętni. Rozpoznali Go. „To jest Pan!” wykrzykuje św. Jan. Dochodzi do swoistego przebudzenia. Niech i nam ten czas dopomoże wybudzić się z jakiegoś dziwnego uśpienia, w którym wydaje się pogrążać dzisiejszy świat, a w nim i my, chrześcijanie.


Włochy: Spotkanie prowincjałów Europy

We włoskim Frascati odbywa się spotkanie prowincjałów regionu europejskiego (BEX). W wydarzeniu po raz pierwszy udział bierze o. Marek Ochlak OMI, Prowincjał Polskiej Prowincji. Wyżsi przełożeni jurysdykcji w Europie obradują w domu prowincjalnym Prowincji Śródziemnomorskiej, dawnym scholastykacie nieistniejącej już Prowincji Włoskiej.

Dla mnie to pierwsze doświadczenie takiego spotkania, wszystkiego muszę się uczyć. Jednak atmosfera oblacka pomaga nam wszystkim – relacjonuje o. Marek Ochlak OMI.

Spotkanie prowincjałów Europy to okazja do wymiany doświadczeń, rozmów, podejmowania wspólnych inicjatyw oraz modlitwy.

Lubię te międzynarodowe spotkania, bo uczymy się od siebie nawzajem i naprawdę doświadczamy, że jesteśmy jedną rodziną. Takie chwile pomagają też poszerzyć swoją perspektywę. Duch Boga działa wśród nas w potężny sposób – dodaje o. Felix Rehbock OMI, Prowincjał Prowincji Środkowoeuropejskiej.

W spotkaniu uczestniczą przełożeni z: Prowincji Polskiej, Środkowoeuropejskiej, Anglo-Irlandzkiej, Francuskiej i Belgijskiej.

(pg/zdj. M. Ochlak OMI)


NINIWA: Wyprawa przygotowawcza przed Lizboną

NINIWA Team już raz pojechała rowerami na Światowe Dni Młodzieży – w 2011 w Madrycie, a więc również na Półwyspie Iberyjskim. Tym razem celem będzie Lizbona i spotkanie z papieżem Franciszkiem wraz z młodymi z całego świata. Zadanie nie będzie jednak proste, bo wyprawa rusza z Kokotka 10 lipca, więc do Mszy kończącej ŚDM rowerzyści mają tylko cztery tygodnie jazdy. Dlaczego „tylko”? Bo po drodze czeka na nich 11 krajów, 3500 kilometrów i… Pireneje.

Aby wziąć udział we właściwiej wyprawie, warunkiem koniecznym było uczestnictwo w wyprawie przygotowawczej. Duszpasterzom NINIWY nie zabrakło przy tym fantazji – ruszyli bowiem do Lizbony, ale w Polsce. Do miejscowości w Wielkopolsce mają 330 km. Zakończenie wydarzenia w najbliższą niedzielę w Oblackim Centrum Młodzieży.

Druga wyprawa przygotowawcza planowana jest w terminie 11–14 maja.

(pg/zdj. NINIWA)


Bartosz Madejski OMI: Bycie „urzędnikiem” trochę mnie mrozi i przeraża

Jak to jest zostać wikariuszem prowincjalnym? O nowej posłudze z wieloletnim duszpasterzem, o czym mówią oblaci podczas spotkań, jakie są jego cele i obawy – z o. Bartoszem Madejskim OMI rozmawia o. Paweł Gomulak OMI.

o. Bartosz Madejski OMI - nowy wikariusz prowincjalny (zdj. P. Gomulak OMI)

Paweł Gomulak OMI: Jak to jest zostać „urzędnikiem”? [śmiech]. A tak na poważnie, całe życie byłeś duszpasterzem, a teraz objąłeś funkcję wikariusza prowincjalnego, czy trudno ci było zostawić parafię?

Bartosz Madejski OMI: Na pewno trudno, ale ja to bycie „urzędnikiem” podejmuję jednak w wymiarze duszpasterskim. Chyba nawet nie potrafiłbym inaczej, takie po prostu mam kanony w głowie. Bycie wikariuszem prowincjalnym odbieram jako zadanie, misję wspierania współbraci szczególnie w moim wieku i tych młodszych. To jest swoiste duszpasterstwo. Nasza prowincja liczy 300 ludzi, to taka trochę parafia w Kokotku, gdzie byłem proboszczem. Może nawet to wspieranie współbraci jest bardziej autentyczną formą duszpasterstwa, bo tu się już nic nie da ukryć, tutaj wszystko jest jasne, we wspólnocie trudno blefować, zagrać lub pokazać z dobrej strony, jak to nieraz ma miejsce w parafii. Wszystko wydaje się oczywiste, musi być wiarygodne. W ten sposób układam sobie moją posługę w głowie. Bycie „urzędnikiem” trochę mnie mrozi i przeraża. Do tej posługi podchodzę na sposób duszpasterski.

Jak oblaci trafili do Kokotka? I jak wyglądały pierwsze lata „Niniwy”? [zdjęcia]

Co zatem może wnieść do twojej nowej posługi doświadczenie duszpasterskie? Czy może widzisz już jakieś plusy?

Myślę, że dzięki duszpasterstwu mogę stanąć między oblatami jak jeden spośród nich, jako brat. Czuję te wszystkie tematy. Może za dziesięć lat będę jakiś odrealniony – oczywiście, nie daj Panie Boże! W tym momencie, jak przyjeżdżam do jakiejś parafii, to odczuwam wielką radość. Jak byłem duszpasterzem w jednej parafii, nie mogłem doświadczyć życia innej. Teraz mam taką możliwość – pojechać do Opola na Niedzielę Palmową, specjalnie wybrałem to miejsce, żeby zobaczyć jak wygląda Niedziela Palmowa w takiej nowo tworzącej się parafii. W Kędzierzynie przeżywałem przygotowanie do świąt. Wiem, że mogę stanąć przy duszpasterzach, też trochę i przy misjonarzach, ale jako brat, jako jeden z nich, bo w tej posłudze siedziałem, czuję to, to nie jest rzeczywistość zza biurka, to wszystko jest bardzo mi bliskie. Osobiście, cieszę się, że mogę być w wielu miejscach. Jadę jeszcze do Iławy, wczoraj odprawiłem Mszę parafialną tutaj w Lublińcu. Mam w tym wszystkim osobistą radość.

Bartosz Madejski OMI: sposób na ewangelizację? Trzeba patrzeć na Chrystusa i być razem [ROZMOWA]

Od kilku tygodni jeździcie razem z drugim wikariuszem, odwiedzacie wspólnoty, słuchacie oblatów. Jakieś pierwsze wnioski?

To jest taka trochę oblacka kolęda. Jest wiele rozmów pięknych i dobrych. Szczególnie mnie cieszy, jak widzę, gdy ktoś czuje się jak ryba w wodzie – tak to wygląda, tak to wyczuwam – że jest w takim miejscu, które jest dla niego w sam raz, albo troszeczkę nawet ponad jego miarę, że musi się wciąż starać; to jest takie wyzwanie, któremu może sprostać. To ogromna radość. Oby jak najwięcej było takich oblatów, którzy tak się czują, choć trochę muszą stanąć na palcach, bo wtedy widzimy, że taka posługa najlepiej się realizuje, że ci ludzie, którym służymy, najwięcej zyskują. To są takie moje pierwsze refleksje. Kiedy słucham oblatów, to się zastanawiam, co zrobić, żeby dana osoba mogła w takiej sytuacji się znaleźć, bo wtedy z tej posługi – czy w parafii, czy na rekolekcjach, czy na infirmerii – ludzie będą mogli korzystać. Taki jest wspólny mianownik dla tej oblackiej kolędy, którą teraz odbywamy.

Bartosz Madejski OMI: „Pewnie jakoś dalibyśmy sobie rade bez świeckich, ale… zadusilibyśmy się we własnym sosie”

Czego boi się Bartosz Madejski?

Że nie uda mi się tego planu, pragnienia zrealizować. Że może nie udać mi się wesprzeć jak najwięcej oblatów. Dla mnie to jest duży zakręt życiowy, bo ponoszę wielkie ryzyko – zostawiam parafię, coś, co umiem, na co mam realny wpływ, mając nadzieję, że i teraz będę miał realny wpływ, żeby wspierać oblatów. To są początki i po prostu boję się, że to może się nie udać. To jest jakiś mój lęk, ale myślę też, że to jest taki lęk, który każdy z nas odczuwa, podejmując jakieś wyzwanie, szczególnie rozpoczynając coś nowego.

Życzę ci zatem, żeby wszystko się dobrze zrealizowało. Dziękuję za rozmowę. 


Dzieci z Poznania uratowały życie 5-letniej Malgaszki

Jednym z celów działającego przy Szkole Podstawowej nr 1 w Poznaniu Szkolnego Koła Caritas jest pomoc misjom.

Dzięki kilkuletniej przyjaźni i współpracy ze Szkolnym Kołem Caritas z poznańskiego Strzeszyna, które prowadzi pan Krzysztof Tomiak, udało się w czasie świąt Bożego Narodzenia zorganizować pomoc dla najbiedniejszych rodzin. Pomogliśmy przede wszystkim dzieciom. Prezenty dla około 200 dzieci przyniósł sam Święty Mikołaj. W doborze upominków nasz święty gość okazał się bardzo praktyczny. Przyniósł najmłodszym między innymi ciepłe ubrania, koce, buty i klapki, zeszyty, długopisy, kredę, piłki do gry oraz cukierki. Radość i wdzięczność dzieci oraz ich rodziców bardzo trudno wyrazić w słowach i na papierze – relacjonuje o. Krzysztof Koślik OMI, misjonarz na Madagaskarze.

Pomoc z poznańskiego Strzeszyna pozwoliła uratować życie pięcioletniego dziecka na Madagaskarze. U Anjary wykryto wrodzoną wadę serca. Dzięki sfinansowaniu skomplikowanej operacji, dziewczynka odzyskała zdrowie.

Szczery uśmiech Anjary i łzy wzruszenia jej rodziców są najpiękniejszą odpowiedzią na otrzymane dobro. Dla mnie osobiście niesamowite jest to, że jedne dzieci pomagają innym dzieciom – przyznaje polski misjonarz.

Od przekazanej pomocy minęło kilka miesięcy, jednak informacja do Polski dotarła dopiero w kwietniu. Było to spowodowane chociażby trudną sytuacją klimatyczną, która panowała na Madagaskarze na przełomie roku. W imieniu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej naszej Delegatury na Madagaskarze dziękujemy za okazane dobro.

Szkolne Koło Caritas na Strzeszynie działa od 2002 roku. Zrzesza uczniów szkoły, rodziców oraz mieszkańców osiedla. Opiekunem koła jest Krzysztof Tomiak – katecheta w Szkole Podstawowej nr 1 w Poznaniu, a także organista w parafii pw. Ojca Pio na poznańskim Strzeszynie. W ciągu roku organizowanych jest wiele akcji pomocowych.

(pg)


Kokotek: Ogólnopolska Olimpiada Znajomości Afryki

Olimpiada Znajomości Afryki wprowadza uczniów w świat wiedzy o kontynencie afrykańskim oraz pracujących tam blisko 900 polskich misjonarzy, dbając o ich rozwój intelektualny, etyczny, emocjonalny oraz społeczny. W finale, który odbył się w Oblackim Centrum Edukacji i Kultury, udział wzięło 82. finalistów z całej Polski. Do grona laureatów dostało się 24. uczniów szkół średnich:

  • Sandra Łoś – I Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Czarnieckiego w Chełmie
  • Mikołaj Chochorek – V Liceum Ogólnokształcące im. Augusta Witkowskiego
  • Jan Księżopolski – XXXIV LO im. Miguela de Cervantesa w Warszawie
  • Maciej Rybarczyk – IV Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika
  • Maksymilian Kwak – I Liceum Ogólnokształcące im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie
  • Maja Budziak – I Liceum w Chmurze
  • Hubert Pańczak – Liceum Ogólnokształcące nr VII im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego we Wrocławiu
  • Mikołaj Nizio – Publiczne Liceum Ogólnokształcące Zgromadzenia Sióstr Augustianek im. św Rity
  • Borys Szoła – Uniwersyteckie Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. św. Jadwigi Królowej w Tczewie
  • Wojciech Jamicki – I LO im. Powstańców Śląskich w Rybniku
  • Franciszek Kuziemski – LXXV Liceum Ogólnokształcące im. Jana III Sobieskiego
  • Lena Sekulska – Liceum Ogólnokształcące im. Jana Pawła II Sióstr Prezentek
  • Karol Kosakiewicz – II Liceum Ogólnokształcące
  • Małgorzata Bieniek – I Liceum Ogólnokształcące im.Króla Kazimierza Wielkiego
  • Dawid Jaworski – ZSO im. Marii Skłodowskiej- Curie
  • Kamil Krasoń – Liceum ogólnokształcące im. św. Jadwigi Królowej w Kielcachwej
  • Jakub Jarosz – I Liceum Ogólnokształcące im.Króla Kazimierza Wielkiego
  • Patryk Nowosielski – I LO im. Powstańców Śląskich w Rybniku
  • Maciej Kozieł – II Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica
  • Emilia Pirga – Liceum ogólnokształcone Im. Adama Mickiewicza w Strzyżowie
  • Alicja Królikowska – XIV Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu
  • Lidia Kuźmiuk – Zespół Szkół nr 2
  • Martyna Zaczyk – I LO im. H. Sienkiewicza w Kędzierzynie-Koźlu
  • Wiktoria Stefańska – I Liceum Ogólnokształcące im. Juliusza Słowackiego w Skarżysku-Kamiennej

Celem olimpiady jest kształtowanie postawy zrozumienia i tolerancji wobec odmiennych kultur, obyczajów i przekonań mieszczących się w kanonie wartości cywilizacyjnych oraz rozwijanie postaw tolerancji i eliminowania postaw ksenofobicznych. Organizatorem jest Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przy współudziale oblackiego Instytutu Mazenodianum.

Więcej informacji o Olimpiadzie Znajomości Afryki można znaleźć TUTAJ

(pg/zdj. niniwa.pl, W. Kluj OMI)


Z listów św. Eugeniusza

WIELKANOC – ZAPROSZENIE, ABY ROZWIJAĆ W SOBIE UWAŻNE SERCE.

 

"A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»… Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego". (Łk 24,36.45-48).

Przekazane przez Jezusa Chrystusa Apostołom poprzez wieki nie straciło nic ze swej skuteczności. Żywiono przekonanie, że wyszedłszy z ust Tego, który sam jest życiem wiecznym, wciąż pozostaje duchem i życiem.

List pasterski z 1844 roku

Dzisiaj w głębszy sposób możemy zrozumieć doświadczenie uczniów zamkniętych w sali na górze, którzy czuli strach. Zmartwychwstały Jezus ukazał się im i otworzył ich umysły na zrozumienie Pisma. Zaprośmy Jezusa, aby przeszedł przez mury naszej sali na górze i dajmy mu czas, aby otworzył nasz umysł, abyśmy pojęli jak bardzo jest obecny przy nas za każdym razem, gdy czytamy słowo Boże.

Nasza oblacka Reguła, przeniknięta duchem świętego Eugeniusza, jest aktualna dla każdego współczesnego ucznia:

Ponieważ Słowo Boże jest pokarmem ich życia wewnętrznego i apostolstwa, nie zadowalają się tylko jego pilnym studiowaniem, ale przyjmują je uważnym sercem, aby lepiej poznać Zbawiciela, którego kochają i chcą objawiać światu. To słuchanie Słowa sprawia, że stają się bardziej zdolni do odczytywania wydarzeń historii w świetle wiary.

Konstytucja 33


Komentarz do Ewangelii dnia

Tyle zamieszania, tyle różnych informacji dotyczących Pana Jezusa i tak do dnia dzisiejszego. Sprzeczności, z jednej strony wątpliwości, co do Jego powstania z martwych, a z drugiej tyle świadectw i to bardziej konkretnych i przemawiających za faktem, że On żyje. Zatem i dziś to spotkanie jest dla nas, ku umocnieniu naszej wiary. Oto Jezus staje przed nami, uczniami i daje nam pokój, a z nim wyjaśnienie wszystkiego, co zawiera w sobie Słowo Boże. Stajemy i my jako Jego świadkowie wobec tego świata tak mocno zdewastowanego przez zło. Mamy jednak w sobie mocne przekonanie, że to dobro ma ostatnie słowo i ono zawsze zwycięża.


Mieczysław Hałaszko OMI: "Młodzi wiedzą, że tu nas znajdą i że mamy dla nich czas w tym pędzącym świecie"

Nie ma dnia podobnego do siebie. Zazwyczaj niełatwo jest nam wszystkim naraz się spotkać. Jesteśmy na modlitwie i odkrywamy, że bez Boga nie potrafimy żyć. Jesteśmy tu z młodymi i dla młodych. Oni wiedzą, że nas tu znajdą, że są tu bezpieczni, że znajdą tu przestrzeń na budowanie relacji z Bogiem i ludźmi, i że my mamy dla nich czas - możemy przeczytać oblackim dwumiesięczniku "Misyjne Drogi".

Najkrócej naszą misję wśród młodych można ująć następująco: robić to, czego inni nie robią, ale na wspólnym fundamencie. Fundament to wiara i praktyki życia zakonnego. Jak w każdym oblackim domu mamy plan dnia dotyczący modlitwy i wspólnotowego przeżywania różnych wydarzeń. Tyle teorii. Na papierze wygląda to dobrze, ale różnorodność zajęć i ich specyfika, czasami też zmęczenie, a niekiedy i lenistwo, czynią ten regulamin teoretyczną zasadą. Jednak modlitwa, dobre relacje z oblatami i młodymi oraz współpraca są cały czas fundamentalne. Doświadczamy tego i przekonujemy się, że bez Boga nie byłoby Oblackiego Centrum Młodzieży. Że bez Niego nie mielibyśmy siły, aby być z młodymi i dla młodych 24 h na dobę.

Kokotek: XIX Krajowe Forum Duszpasterstwa Młodzieży

Dusza, ciało i kalendarz

Wspólnotę naszego domu oblackiego tworzy pięciu oblatów kapłanów i jedna osoba we wstępnej formacji. Często jesteśmy pytani o to, jak duża jest nasza parafia. Oczywiście parafia jest bardzo mała i tylko jeden z nas jest jej duszpasterzem, i to on najczęściej „chodzi do kościoła”. Trzon wspólnoty to trzech oblatów posługujących w Oblackim Centrum Młodzieży Niniwa, oddalonym o kilkaset metrów od naszego domu. Każdy z nas składa się z duszy, ciała i „kalendarza”. Jak w zwyczajnym duszpasterstwie, wszystko tu dzieje się w tym samym czasie i jak wszędzie – w kokotkowskiej wspólnocie też wszystko ciągle jest na poziomie planowania, ustalania, informowania, organizowania i wreszcie realizacji. Udaje się jednak na kolejny miesiąc wywiesić na tablicy ogłoszeń ramowy plan zajęć poszczególnych oblatów. Ponieważ życie jest żywe, to bywa że co innego jest w planie, a co innego w realizacji.

Laptop, telefon i samochód

Codzienność misji w naszej wspólnocie to regularny żywy kontakt ze świeckimi współpracownikami, którzy pracują w naszym centrum. Codziennością jest też laptop, telefon i samochód. Bycie dla grup młodych i dla poszczególnych osób, organizowanie Festiwalu Życia, Wolontariatu Misyjnego, wypraw rowerowych, wydarzeń powołaniowych, akcji z dziećmi i młodzieżą, wyjazdów i różnych spotkań formacyjnych, zarządzanie ośrodkiem (w tym restauracją i hotelem) oraz jego rozbudowa… To wszystko wiąże się z przeprowadzeniem setek rozmów telefonicznych, mnóstwem przesłanych e-mailem informacji i z licznymi wyjazdami. W związku z tym rozkład czasowy posługi w ciągu dnia jest dostosowywany bardziej do możliwości czasowych młodych ludzi – kosztem rytmu życia domu zakonnego. Jesteśmy tu przecież dla nich.

Boże Narodzenie w oblackiej wspólnocie w Kokotku (zdj. Wspólnota Niniwa)
Poświęcenie kaplicy Oblackiego Centrum Młodzieży w Kokotku [zdjęcia]

Miejsce, które ma służyć

Staramy się też być obecni (przede wszystkim w niedziele) w parafiach w różnych miejscach Polski. Jest to uczestnictwo w zwyczajnej ewangelizacji, ale też przy okazji jest to działanie informacyjne. Kierujemy nasze słowa w parafiach przede wszystkim do młodych, aby odkryli i korzystali z miejsca i dzieła, które jest dla nich w Kokotku. Specyfiką życia i posługi tutejszej wspólnoty jest to, że przez cały rok jest z nami kandydat do życia zakonnego w Zgromadzeniu Misjonarzy Oblatów MN. Nie żyje on obok nas, ale z nami. Mamy być jego formatorami, ale i on nas w pewien sposób kształtuje. Dodaje też jakości życiu zakonnemu. Gdy pochłaniają nas różnego rodzaju posługi i zajęcia, to życie zakonne nie zamiera, bo on jest w kaplicy domu zakonnego.

Być dla młodych

Jesteśmy tu, aby służyć młodym. Nie da się tego robić „według grafiku” – to nie jest tak, że jesteśmy z nimi np. od 8 do 18 czy do 20. A potem zamykamy się w pokojach na cztery spusty. Życie jest żywe. To bycie z nimi 24 h na dobę, i to nie tylko w Kokotku. Młodzi wiedzą, że tu nas znajdą i że są tu bezpieczni i że mamy dla nich czas w tym pędzącym świecie. Nasz dom jest otwarty, i otwarta jest w nim kaplica z Najświętszym Sakramentem. Jesteśmy w nim my. Wychodzimy, czekamy.

Każdy dom zakonny ma przełożonego. Obecny przełożony ma ogromne szczęście, dlatego że przy tak wspaniałych współbraciach jacy tworzą wspólnotę oblacką w Kokotku, jako jedyny mam możliwość w pełni wykorzystać cały urlop, może nawet i z naddatkiem.

(misyjne.pl)


Z listów św. Eugeniusza

NIECH NASZE SERCE PAŁA.

"I mówili nawzajem do siebie: «Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?»" (Łk 24, 32).

Załamani i udający się do Emaus uczniowie stracili sens życia. Ten, na którym oparli swoje nadzieje umarł i znikło wszystko, co im ukazywał. Nie ma już marzeń ani inspirujących ideałów. Czas, aby wrócić do siebie i się zamknąć.

Łukasz opisuje, jak zdali sobie sprawę, że nieznajomy szedł razem z nimi, wszedł w ich doświadczenie i otworzył im oczy. W tym opisie rozumiemy sens Wielkanocy: Jezus Chrystus żyje i wchodzi w rzeczywistość naszego życia. Wielkanoc to otwarcie oczu, serca i życia na Jego obecność.

Jak uczniowie pozwólmy, aby wyjaśniał nam słowo i rozpalał nasze serca w codzienności.

Eugeniusz swoje życie poświęcił tłumaczeniu Dobrej Nowiny o zbawieniu tym, którzy jej najbardziej potrzebowali. On i jego misjonarze pragnęli, aby pałały serca wszystkich, którzy ich słuchali. Zaproszenie wyrażone w Regule z 1818 roku jest aktualne także i dzisiaj.

Musimy stanowczo starać się tylko o pouczenie ludzi..., nie zadowalać się łamaniem im chleba Słowa, ale im go przeżuwać, słowem, tak postępować, aby wychodząc po naszych kazaniach, nie podziwiali głupio tego, czego nie zrozumieli, ale żeby wracali zbudowani, poruszeni, pouczeni i zdolni powtórzyć w łonie swojej rodziny to, czego z naszych ust się nauczyli.

Czasami czujemy się jak uczniowie, którzy chcieli zamknąć się w odosobnieniu w Emaus. Otwórzmy oczy, aby rozpoznać obecność zmartwychwstałego Jezusa przy nas. Spędźmy nieco czasu z Jego Ewangelią. Kiedy łamiemy chleb słowa, On pomaga nam go przeżuwać i rozpala nasze serca.