Obra: Odpustowy tort św. Walentego

W zabytkowym drewnianym kościele filialnym pod wezwaniem św. Walentego w Obrze odbyły się uroczystości odpustowe. Eucharystii przewodniczył ks. Dariusz Dąbrowski – filipin z nowej fundacji Zgromadzenia w Grodzisku Wielkopolskim. W liturgicznej modlitwie pomagał chór parafialny i orkiestra. Po Mszy świętej miał miejsce walentynkowy wieczór parafialny.

Był trzypiętrowy tort św. Walentego „Solo Amore”, babeczki ze szczyptą miłości i wata cukrowa. Odbyła się też zabawa taneczna – informuje o. Grzegorz Rurański OMI, proboszcz parafii.

Obra z perspektywy drona [WIDEO]

Zabytkowy kościół filialny pw. św. Walentego został wzniesiony w 1719 roku, staraniem opata cysterskiego – Mateusza Wichrowskiego. Stanął na miejscu starszej budowli z XII wieku, która miała stanowić prywatną kaplicę zamkową Sandywojów – niekonsekrowana budowla przetrwała do wieku XVI. Obecny drewniany kościół cechuje się skąpą polichromią, kryjąc w sobie unikatowe późnogotyckie rzeźby z około 1470 i 1500 roku, osiemnastowieczne konfesjonały oraz obraz św. Walentego, wykonany na desce modrzewiowej.

(pg/zdj. G. Rurański OMI)


Ukraina: Tylko jednego dnia pomoc otrzymało pół tysiąca mieszkańców Obuchowa

Kolejne transporty pomocy humanitarnej, które docierają do Obuchowa, praktycznie od razu są rozdzielane wśród potrzebujących. To także duże przedsięwzięcie logistyczne. Każdą dostawę trzeba rozpakować, posegregować i zabezpieczyć. Przy oblackim klasztorze działa sztab ludzi, głównie z ukraińskiego Caritas-Spes. Pomoc rozdzielana jest w oparciu o zebrane informacje o aktualnych potrzebach danej rodziny. Samego 11 lutego wydano wsparcie dla 497 osób. To głównie przesiedleńcy wojenni. Pomoc przekazali: „Pomoc Kościołowi na Wschodzie” przy Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski, Misjonarze Matki Bożej Pocieszenia z Kiełpina w Polsce oraz Caritas-Spes Ukraina.

Apel Superiora Delegatury na Ukrainie

Obuchowski klasztor oblacki ze swoją pomocą dociera również do Kijowa. Do dziś w oblackiej placówce w Obuchowie mieszkają uciekinierzy z obszarów objętych działaniami wojennymi.

(pg/zdj. S. Jankowski OMI)


Z listów św. Eugeniusza

JAK BĘDĘ MOGŁA PODZIĘKOWAĆ BOGU ZA ŁASKĘ, KTÓRA MI OKAZAŁ, WYBIERAJĄC MOJEGO SYNA, ABY NIEWIERZĄCYM DAWAŁ POZNAĆ JEZUSA CHRYSTUSA?

Eugeniusz pisał do jednego z oblatów o reakcji matki na wysłanie jej syna, dwudziestotrzyletniego Jean Charlesa Pandosy, z Francji do Kanady.

Wszyscy wyjechali z radością w duszy i tutaj wszystkich bardzo zbudowali. Nawet matka jednego z nich, Pandosy’ego, dała nam przykład bohaterki chrześcijańskiej. Wylewając łzy, powiedziała: „Jak będę mogła podziękować Bogu za łaskę, którą mi okazał, wybierając mego syna, aby niewiernym dawał poznać Jezusa Chrystusa”. Teraz już są w drodze na oceanie od pierwszych dni tego miesiąca.

List do ojca Pierre’a Auberta w Kanadzie, 03.02.1847, w: PO I, t. 1, nr 80.

Może chwila na zatrzymanie się i modlitwę za nasze matki i inne postacie matek w naszym życiu, którym tak wiele zawdzięczamy.


Komentarz do Ewangelii dnia

Uzdrowienie niewidomego „na raty” przyprowadzonego do Pana Jezusa przez grupę ludzi z Betsaidy dokonuje się w dziwnych okolicznościach. Pan Jezus wyprowadza ślepca poza wioskę, osobiście prowadzi go i po odejściu na osobne miejsce czyni niezrozumiały gest. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: „Czy widzisz co?” W pierwszym etapie niewidomy człowiek zaczyna dostrzegać ludzi jako drzewa, a po kolejnym dotknięciu przez Pana Jezusa oczu całkowicie przejrzał. Scena z uzdrowieniem niewidomego „na raty” może być dla nas przypomnieniem prawdy, że człowiek, który odkrywa, iż Jezus jest Bogiem, niekoniecznie od razu wszystko widzi jasno i wyraźnie. Pełne zrozumienie tego, kim jest Jezus, wymaga nieraz czasu; kształtowania przez Jezusa w szkole Jego uczniów. Pewnie nikt z nas nie może powiedzieć, że widzi już Jezusa jasno i wyraźnie, że w pełni Go poznał. Trzeba ciągle pozwalać Mu, by poprawiał nasz wzrok, by pozwalał nam widzieć samego Siebie coraz lepiej.


Kodeń i Guadalupe?

Papież wystosował przesłanie z okazji nawiązania partnerstwa między dwoma sanktuariami, w których czczona jest Matka Boża z Guadalupe. Jedno leży w Meksyku, gdzie w XVI w. Maryja objawiła się św. Juanowi Diego. Drugie, o wiele starsze, znajduje się w Hiszpanii i czczona jest w nim starożytna figurka Maryi. Jej wizerunek znany jest również w Polsce, ponieważ stanowiła ona pierwowzór dla obrazu Matki Bożej Kodeńskiej – podało Radio Watykańskie.

Według tradycji kościelnej, św. Łukasz miał namalować portret Maryi na desce drzewa cedrowego w Nazarecie oraz wykonać figurę Matki Bożej. Postać Bogarodzicy miała trafić na przestrzeni pierwszych wieków do Konstantynopola – stolicy chrześcijańskiego Wschodu. To właśnie tutaj zobaczył figurę na własne oczy młody mnich benedyktyński o imieniu Grzegorz, który urzeczony pięknem rzeźby, kiedy został obrany papieżem Grzegorzem Wielkim, sprowadził ją do Stolicy Piotrowej. Odtąd wizerunek Matki Bożej złączył swoje dzieje z Rzymem, nosząc od imienia Ojca Świętego nazwę Matki Bożej Gregoriańskiej.

Kodeń: Specjalne odpusty na Rok Jubileuszowy. Każdego dnia można zyskać odpust zupełny

W VI wieku chrześcijaństwa zakon benedyktyński prowadzi wzmożoną ewan­gelizację na terenie Europy, zwalczając wciąż obecną pośród wierzących herezję arianizmu. Do Rzymu przybywa biskup Leander z hiszpańskiej Sewilli, który znał się z Grzegorzem Wielkim jeszcze z czasów, gdy ten ostatni sprawował funkcję nuncjusza papieskiego przy cesarzu wschodnim w Konstantynopolu. Wielka pobożność biskupa Leandra i troska o prawowierność ludu hiszpańskiego, skłoniły go, aby poprosić Ojca Świętego o podarowanie cudownej figury Matki Bożej Gregoriańskiej do hiszpańskiego opactwa benedyktyńskiego w miejscowości Guadalupe. W tym samym czasie przybywa do Rzymu mnich benedyktyński Augustyn – późniejszy arcybiskup Canterbury i wielki apostoł Brytanii. Ten, obdarzony talentem malarskim, na podstawie rzeźby, która miała trafić do Guadalupe, namalował obraz Matki Bożej. Znajdował się on w Rzymie aż do wieku XVII. Stąd miał trafić do Kodnia według legendy spopularyzowanej przez Zofię Kossak-Szczucką w powieści „Błogosławiona wina”.

Główny ołtarz w Kodniu. Obok obrazu Matki Bożej znajdują się figury związane z legendą: św. Łukasz, św. Grzegorz Wielki, św. Leander z Sewilli i św. Augustyn z Canterbury (zdj. P. Gomulak OMI)

Nazwa Guadalupe jest niejasna etymologicznie. Może nawiązywać do arabskiego terminu „ukryta rzeka”.

Podsumowując te rozważania nad pochodzeniem słowa Guadalupe, Franciszek zauważa, że Niepokalana jest prawdziwą matką dla wszystkich, którzy gromadzą się w jej sanktuariach. Niech z ich serc wypływa ku niebu woda żywa, by czcili Boga w Duchu i Prawdzie – pisze na zakończenie Papież.

(pg/Radio Watykańskie)


Kanada: "To prężne wspólnoty prowadzone przez oblatów"

Biskup Piotr Turzyński – Delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej, zakończył kilkudniową wizytę duszpasterską w Kanadzie. Odwiedził m.in. polonijne parafie prowadzone przez Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej z Prowincji Wniebowzięcia NMP. Większość zakonników w niej pracujących pochodzi z Polskiej Prowincji. Szacuje się, że w Kanadzie Polonia liczy 1 mln osób.

To nie jest tak, że 100 procent Polonii chodzi do kościoła. Laicyzacja dotknęła również środowiska polonijne. Ale kościoły są miejscem budowania tożsamości Polaków – mówił hierarcha na antenie Radia Plus Radom. – To prężne wspólnoty prowadzone przez księży oblatów, np. w Mississauga aż 1200 osób należy do Żywego Różańca. Są też Rycerze Kolumba, Domowy Kościół, ministranci, harcerze, grupa taneczna i wiele innych wspólnot formacyjnych. Wrażenie robi zaplecze duszpasterskie: liczne sale, miejsca spotkań, zaś sercem jest kościół i kaplica wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu.

Kanada: 6 tysięcy Polaków pielgrzymowało do Midland

Biskup pomocniczy diecezji radomskiej odwiedził oblackie wspólnoty: św. Eugeniusza de Mazenoda w Brampton, św. Kazimierza w Toronto i św. Maksymiliana Kolbe w Mississauga.

Delegat KEP wskazał również na problemy, z jakimi mierzy się współczesna Kanada:

Patrząc pod kątem cywilizacji chrześcijańskiej wydaje się, że Kanada znajduje się na potężnym zakręcie. Aborcja występuje bez ograniczeń. Zaniżone dane mówią o 100 tys. zabitych dzieci rocznie. Obecna jest eutanazja (10 tys. śmierci rocznie), związki homoseksualne uznawane są za małżeństwa, jak również występuje duża dostępność do marihuany. Trzeba wskazać przy tym na olbrzymi problem demograficzny. Kraj jest 30 razy większy od Polski a liczy zaledwie 38 mln mieszkańców – mówił biskup Turzyński.

Polscy misjonarze oblaci przybywali do Kanady, aby posługiwać duszpastersko Polonii, która emigrowała tutaj od końca XIX wieku.

Ojcowie Antoni Sylla OMI i Paweł Kulawy OMI wśród Polonii kanadyjskiej – początek XX wieku.

(pg/Radosław Mizera, RadioPlus/zdj. Trójcowo Chicago)


Kamerun: Na Walentynki obiad ze świeżych szczurów!

Ojciec Alojzy Chrószcz OMI pozdrawia z Kamerunu. Tam też obchodzi się Walentynki, choć dla misjonarzy to liturgiczne wspomnienie św. Cyryla i Metodego. Jednak misjonarz podzielił się menu dzisiejszego obiadu:

Pozdrawiam serdecznie w Walentynki i zapraszam na obiad z świeżych szczurków złapanych w termitierze.

Przysmak pochodzi z przyklasztornej termitiery. Zazwyczaj na gryzonie poluje się przy pomocy dymiących pochodni, które umieszcza się w otworach, pozostawiając jeden na ucieczkę. W ten sposób łapie się szczury i wrzuca na grill. Mięso z kameruńskiego szczura polnego jest bardzo smaczne i bezpieczne.

Misyjny Hell’s Kitchen – Wąż, waran, szczur z termitiery, a może boulu? (Afryka)
(zdj. A. Chrószcz OMI)

Mięso dla ludzi w Kamerunie jest bardzo ważne, wprawdzie hodują małe stada kóz mięsnych, czy drobiu, ale przeważnie są one trzymane na znaczące okazje. Praktycznie poluje się na wszystko – węże, szczury (wśród nich istnieje różnorodność gatunków – rzadko poluje się na szczury pospolite), krokodyle, warany, a nawet małpy…

Misyjny Hell’s Kitchen – Turkmenistan: Plov i manti – zaleca się jedzenie rękoma

(pg)


Niemcy: Dzieci w niezwykłej akcji dla Ukrainy

Święto Ofiarowania NMP (zwane często Matki Bożej Gromnicznej) jest w Niemczech powiązane z wieloma zwyczajami. Ludzie przynoszą wtedy do kościołów własne świece do poświęcenia lub składają ofiarę za gromnice wykładane przez radę parafialną przed ołtarzem.

Dzieci pierwszokomunijne prezentują dumnie swoje własne udekorowane świece, które zostają uroczyście umocowane na specjalnych stojakach. W innych częściach Europy Zachodniej 2. lutego piecze się naleśniki, które są tak nierozerwalnie związane z tym świętem jak u nas pączki z Tłustym Czwartkiem.

(zdj. Archiwum Konrada Schneidera)
Apel Superiora Delegatury na Ukrainie

Parafia Rot am See jest typową parafią w diasporze we Frankonii. Obejmuje duży obszar (jej średnica to 45 km) z niewielką ilością katolików. Wierni muszą niejednokrotnie pokonywać wiele kilometrów, żeby dojechać na Mszę św. czy nabożeństwo Słowa Bożego. Mimo tego parafia ma solidną grupę ministrancką, która świadomie chce poza służbą ołtarza angażować się w służbę pomocy potrzebującym. I tak opiekunka ministrantów Waltraud Schneider wskazała podczas kazania na nabożeństwie dla dzieci pierwszokomunijnych, że jako chrześcijanie jesteśmy powołani do niesienia światła dla świata. I ta prawda nie ma tylko znaczenia symbolicznego. Klasztor oblacki w Obuchowie przez wiele miesięcy wypiekał dla bezdomnych chleb, który był potem rozdawany za darmo przed dworcem kolejowym w Kijowie. Od czasu rosyjskich ataków rakietowych na elektrownie ukraińskie zakonnicy i ludzie chroniący się w klasztorze muszą często siedzieć po ciemku. O pieczeniu chleba nie ma nawet mowy, bo agregatory prądotwórcze zużywają dużo oleje napędowego, który jest bardzo drogi. I tak wszyscy wierni w kościele zostali po nabożeństwie zaproszeni do domu parafialnego, gdzie ministranci przygotowali małe przyjęcie z kanapkami, ciastem, kawą i herbatą. Po poczęstunku można było złożyć ofiarę na paliwo do agregatów dla klasztoru w Obuchowie.

Ukraina dziękuje Polsce [WIDEO]
(zdj. Archiwum Konrada Schneidera)
Ukraina: Na oblackiej Wigilii około 40 uchodźców wojennych

W ten sposób zebrano 336 euro, które bezpośrednio przekazano oblatom. Wszyscy mają świadomość, że jest to tylko kropla w morzu potrzeb, ale za tę kroplę można upiec dodatkowo kilka bochenków chleba więcej. I nie chodzi tu o samą sumę, którą się udało zebrać. Dużo więcej chodzi o nastawienie tych dzieci, które się z ogromnym entuzjazmem zaangażowały w akcję „Światło i chleb dla Kijowa“. Jeden z nich opowiadał potem z przejęciem:

Pewna pani dała mi napiwek 5 euro, ale ja i wrzuciłem je do puszki z pieniędzmi.

Ja oddałem moje kieszonkowe. Ludzie w Ukrainie potrzebują go bardziej jak ja! - powiedział inny.

(Konrad Schneider/misyjne.pl)


Korea: Służba ubogim doprowadziła go do chrztu

W niedzielę 12 lutego br. w kościele katolickim w sercu ekskluzywnej dzielnicy handlowej Seulu – Myeong-dong – 22 młodych Koreańczyków przyjęło sakrament chrztu świętego. W grupie młodych chrześcijan znalazł się 31. letni Ignacy, który odkrył chrześcijaństwo angażując się w wolontariat przy oblackim Domu św. Anny w koreańskiej stolicy. Jak wyjaśnia o. Vincenzo Bordo OMI, młody Koreańczyk trafił do oblackiego ośrodka wraz z grupą rówieśników i zaangażował się w wolontariat na rzecz ubogich i bezdomnych, którym codziennie wydawane są tutaj ciepłe posiłki.

Służąc tutaj najbiedniejszym, odkryłem prawdziwą radość życia i w obliczu ubogich ujrzałem spojrzenie Chrystusa – wyjawił nowo ochrzczony Ignacy.

Korea: Ekumenicznie i międzyreligijnie [ZDJĘCIA]

Do chrztu świętego przygotowywał się przez okres półrocznego katechumenatu. Swojej radości nie kryje również o. Vincenzo Bordo OMI:

Najlepsze życzenia Ignacy! Obyś nadal widział oblicze Pana w ubogich i jako uczeń Chrystusa zawsze doświadczał szczęścia miłości, która ofiaruje się bezwarunkowo i z radością.

Korea: Rozdał 3 119 137 posiłków, uratował 39 759 młodych ludzi

Dom św. Anny został założony w 1993 roku przez Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Znajduje się w nim schronisko dla młodzieży z problemami. Przy oblackiej fundacji działa również kuchnia dla bezdomnych.

(pg/zdj. V. Bordo OMI)


Opole: Powstała grupa Przyjaciół Misji Oblackich

W oblackiej parafii pw. św. Jana Pawła II w Opolu powstała grupa Przyjaciół Misji Oblackich. Inauguracyjne spotkanie odbyło się z udziałem o. Stanisława Kazka OMI – misjonarza z Madagaskaru. Oblat zdradził, że z opolską parafią łączą go szczególne więzy. Kilka lat wcześniej otrzymał tutaj relikwie św. Jana Pawła II, które trafiły do oblackiej parafii na Czerwonej Wyspie. W pierwszym spotkaniu Przyjaciół Misji Oblackich uczestniczyło 30 opolskich parafian.

Stanisław Kazek OMI: Gdyby miał wybierać jeszcze raz, wybrałby Madagaskar [WIDEO]

Przyjaciele Misji Oblackich modlą się, spotykają i wspierają materialnie oblatów na misjach. Stowarzyszenie Misyjne Maryi Niepokalanej (MAMI) związane ze Zgromadzeniem Misjonarzy Oblatów MN powstało w początkach XX wieku. W Polsce, ze względu na sytuację polityczną w czasach komunistycznych (zakaz tworzenia związków), przyjęto nazwę: „Przyjaciele Misji Oblackich”, która pozostała do dziś. Jest to ruch zrzeszający obecnie kilkadziesiąt tysięcy osób w Polsce. Są wśród nich ludzie w różnym wieku: starsi, młodzież, dzieci, kapłani i siostry zakonne.

Aby zostać Przyjacielem Misji Oblackich – KLIKNIJ

(pg/zdj. OMI Opole)