Bł. o. Józef Cebula OMI: Człowiek - oblat Niepokalanej - święty [WIDEO]

Posadzili nas przy stole w dużym pokoju (…) Tutaj siedział brat ojca Cebuli, jakby sam Cebula – kropka w kropkę podobny do niego. I mówię: „Proszę państwa, jest taka sprawa, że pana brat ma zostać świętym”. I łzy w oczach tego człowieka, Pawła Cebuli i jakieś zakłopotanie w oczach jego córki. I mówią: „O tak, to musimy dom otynkować i odmalować…” I teraz na domu wisi tablica: „W tym domu urodził się bł. o. Józef Cebula OMI, kapłan – męczennik”

Antoni Lesz OMI: „Spotkałem ojca Cebulę” [WIDEO]

W Polskiej Prowincji trwa rok jubileuszowy z okazji 25 rocznicy beatyfikacji ojca Józefa Cebuli OMI. Po domach zakonnych i oblackich parafiach peregrynuje krzyż oblacki męczennika oraz jego ikona. Główne uroczystości zaplanowano na czerwiec br. Do Lublińca przyjedzie wtedy superior generalny Zgromadzenia.

(pg)


Czy nastąpił przełom w sprawie kijowskiego kościoła?

Kościół św. Mikołaja, wzniesiony w stylu neogotyckim w latach 1899-1909, jest jedną z dwóch świątyń rzymskokatolickich, zbudowanych w stolicy Ukrainy przed rokiem 1917. Jego projektantem był miejscowy architekt pochodzenia polskiego Władysław Horodecki (1863-1930), nazwany po latach „kijowskim Gaudim”. Kościół został wzniesiony z ofiar miejscowych wiernych. W czasach sowieckich świątynię zabrano katolikom. W 1980 otwarto go dla publiczności jako salę koncertową. Mieścił się w nim państwowy Narodowy Dom Muzyki Organowej i Kameralnej. O zwrot świątyni wciąż stara się miejscowa wspólnota katolicka. Dodatkowym ciosem dla niszczejącego kościoła był pożar świątyni we wrześniu 2021 roku spowodowany zwarciem instalacji elektrycznej w instrumencie należącym do państwowej instytucji.

Kościół św. Mikołaja wybudowany z ofiar miejscowych katolików wciąż nie może do nich wrócić… (zdj. Konstantin Brizhnichenko/Wikipedia

Rząd nie dotrzymał obietnicy

Nadzieja pojawiła się 1 czerwca 2022 roku, kiedy z udziałem ministra kultury, pod przewodnictwem miejscowego biskupa odbyła się uroczystość przekazania kluczy świątyni. Okazało się jednak, że wydarzenie było nieistotne. Ministerstwa Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy zdementowało informację podaną w mediach, że katolicy odzyskali wreszcie swoją własność. Parafia i duszpasterze nie ustają w staraniach o zwrot kościoła. Pod obywatelską petycją zebrali 25 tysięcy podpisów.

Kijowski kościół wrócił do katolików - przedwczesna radość

Odpowiedź - czy jest wiążąca?

Na petycję odpowiedział Gabinet Ministrów Ukrainy. To najwyższy organ w systemie organów władzy wykonawczej na Ukrainie. Instytucja potwierdziła decyzję o zwrocie kościoła parafii przez Ministerstwo Kultury i Polityki Informacyjnej. Wyznaczyło też datę, ma to nastąpić do dnia 1 maja 2024 roku. Dokument wskazał również na wypełnienie ustaleń Memorandum z 2021 roku.

W 2021 roku podpisano specjalne memorandum, które ministerstwo złamało (zdj. P. Wyszkowski OMI)

Czego oczekiwaliśmy po petycji? Aby państwo konsekwentnie realizowało to, do czego zobowiązało się półtora roku temu - podkreśla proboszcz kijowskiej parafii, o. Paweł Wyszkowski OMI. - Mamy nadzieję, że tym razem wszystkie władze, powołując się na odpowiedź na petycję, dołożą wszelkich starań, aby wdrożyć wspomniane memorandum w części dotyczącej przekazania kościoła w trwałe użytkowanie organizacji religijnej.

Odpowiedź Gabinetu Ministrów Ukrainy

Dramat kościoła trwa

Kościół św. Mikołaja to nie tylko miejsce modlitwy. Świątynia była miejscem schronienia podczas dramatycznych nalotów ukraińskiej stolicy, to właśnie tutaj znajdował się jeden z największych magazynów pomocy humanitarnej, z którego pomoc docierała do najbardziej zniszczonych miejsc na Ukrainie.

W związku z nieuregulowaną sytuacją prawną świątyni wspólnota nie może przeprowadzić pilnych prac remontowych. Odlatujący od fasady gzyms i elementy dekoracyjne zagrażają przechodniom. W środku kościoła wciąż widać ślady tragicznego pożaru.

Czy obecna decyzja wpłynie na Ministerstwo Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy?

(pg)


Święty Krzyż: Wizyta trzech wyższych przełożonych w nowicjacie

Trzech wyższych przełożonych odwiedziło dom nowicjatu na Świętym Krzyżu. Prowincjałowi Polskiej Prowincji – o. Markowi Ochlakowi OMI towarzyszyli: prowincjał Prowincji Wniebowzięcia w Kanadzie – o. Jacek Nosowicz OMI oraz superior Delegatury Polskiej Prowincji na Ukrainie – o. Witalij Podolan OMI.

Tego jeszcze nie było! Trzech wyższych przełożonych odwiedziło nowicjat, w którym jest trzech nowicjuszy! Prawdziwy ewenement, tym bardziej, że dwóch nowicjuszy pochodzi z Kanady – z prowincji Wniebowzięcia i jeden z Ukrainy – z delegatury na Ukrainie. Ale jedno nas łączy – polskie korzenie! Wszyscy należą do jednej rodziny oblackiej. Były piękne spotkania na Eucharystii, posiłkach i wspólnej rekreacji.  Pozdrawiamy z jeszcze zaśnieżonego Świętego Krzyża – relacjonuje o. Marek Ochlak OMI.

Nowicjat jest czasem rozeznawania powołania i poznawania charyzmatu rodziny zakonnej. Roczny okres próby kończy się dopuszczeniem do złożenia pierwszej profesji zakonnej. Śluby składane są na rok czasu. Oblat otrzymuje wtedy strój duchowny.

(pg/zdj. M. Ochlak OMI)


Zimbabwe: "Prayer walk" z oblatami - przejdą 80 km

Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej razem ze świeckimi stowarzyszonymi z różnych wspólnot i parafii w Zimbabwe zorganizowali inicjatywę modlitewną "Prayer walk". Zamierzają pokonać dystans 80 kilometrów w intencji odbudowy kościoła bł. Józefa Gerarda OMI w Kensington. Świątynia uległa zniszczeniu w wyniku wichury, miejscowa wspólnota gromadzi się na liturgii pod drzewem. Modlitewny marsz zaplanowano na 16 lutego br.

(pg)


Poznań: Msza dla Ukraińców w Polsce

W każdą ostatnią niedzielę miesiąca w poznańskiej parafii św. Rocha odbywa się Eucharystia w języku ukraińskim. Inicjatywę prowadzą Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej.

Szacuje się, że w Wielkopolsce przebywa około 100 tysięcy obywateli Ukrainy, w samym Poznaniu – 50 tysięcy.

(pg/zdj. B. Kuzmenko OMI)


Stoły operacyjne, respiratory, lampy operacyjne... na Madagaskar

Przy Fundacji Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio” 1 lutego stanął kontener, który wypełnił się pomocą humanitarną. Dziś kontener zostanie zaplombowany i wyruszy do portu w Gdyni, a stamtąd drogą morską do portu Mahajanga na Madagaskarze - informuje oblacki portal misyjne.pl.

Pomoc fundacji trafi do 23 ośrodków misyjnych na Madagaskarze. W kontenerze znajdą się stoły operacyjne, łóżka szpitalne, łóżka transportowe, respiratory, lampy operacyjne, łóżeczka dziecięce, unit stomatologiczny, wózki inwalidzkie i kule, sterylizator plazmowy, odzież medyczna oraz opatrunki pochodzące z Akcji „Opatrunek na Ratunek”. Jest też gabinet okulistyczny i sprzęt potrzebny do operacji zaćmy podarowany nam przez dr Ryszarda Philipsa – okulisty z Poznania. W przyszłym roku polecą tam wolontariusze fundacji by przeprowadzać operacje zaćmy. Na Madagaskarze w miejscowości Befasy znajduje się przychodnia im. Dr Wandy Błeńskiej wybudowana przez Fundację Redemptoris Missio. W maju wyruszy tam dwójka lekarzy dr Piotr Rudziński i Angelika Szymańska, którzy będą nie tylko leczyć miejscową ludność, ale również szkolić personel medyczny przychodni.

Madagaskar: Oczekiwanie na lekarzy do misyjnej przychodni [WIDEO]

Na Madagaskarze, czwartej co do wielkości wyspie na świecie, mieszka 26 mln osób. 81 proc. z nich żyje się poniżej progu skrajnego ubóstwa.  Madagaskar ma najwyższy na świecie wskaźnik niedożywienia, w wyniku czego dzieci są narażone na wiele chorób i duże opóźnienia w rozwoju, 50 na 1000 dzieci umiera przed ukończeniem piątego roku życia (w Polsce ten wskaźnik to 4,4). Połowa dzieci na Madagaskarze pracuje na równi z rodzicami, często w trudnych i niebezpiecznych dla zdrowia warunkach. W 85 proc. domów, w których mieszkają, nie ma elektryczności, a w połowie – dostępu do czystej wody.

(zdj. Redemptoris Missio)

Madagaskar to też niestety miejsce katastrof naturalnych, przede wszystkim susz i cyklonów. Związana jest z tym bardzo niska wydajność rolnictwa, która z kolei uzależnia wyspę od importu. Oficjalna płaca minimalna wynosi 55 euro, natomiast w praktyce bywa, że cała rodzina musi przeżyć za euro dziennie. Na wizytę lekarską na Madagaskarze stać tylko najbogatszych, taka wizyta kosztuje 5 euro, a ceny leków porównywalne są z tymi, które mamy w Polsce.

Wysłana przez Fundację pomoc przyczyni się do podniesienia poziomu opieki medycznej i uratuje wiele ludzkich istnień. W pakowaniu kontenera pomogą nam młodzi wolontariusze, uczniowie Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu, Szkoły Podstawowej nr 68, pomagają nam też pracownicy firmy Amazon i pracownicy i właściciel sąsiadującej z Fundacją firmy Roz – Kop.

(Redemptoris Missio/misyjne.pl)


Po co misjonarze oblaci składają śluby zakonne? [wideo]

Czystość to nie to samo, co celibat… Ubóstwo to nie tylko kwestia pieniędzy… Posłuszeństwo to nie wojskowy rygor… Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej składają nie tylko trzy śluby uroczyste (czystości, ubóstwa i posłuszeństwa), ale także czwarty – wytrwania do śmierci w Zgromadzeniu.

Zobaczcie, co o oblackich ślubach zakonnych mówią fragmenty naszych Konstytucji i Reguł:

(pg)


Andrzej Madej OMI: W drodze [POEZJA]

W  DRODZE

(Tym co będą w drodze)

 

Droga  się  pnie

a ciemność gęstnieje

gdzie znaleźć oparcie aby krok postawić

 

ręka się wyciąga

wokół noc powietrze

czemu się nie stają przyjazną poręczą

 

wichry nadciągają

świat się chwiać zaczyna

nie daj Boże upaść

 

śni się skała śni światło

które Ktoś obiecał

tym co za Nim pójdą

 

(Aszchabad, Matki Bożej Gromnicznej,  AD 2024)


Andrzej Madej OMI – urodził się w 1951 r. w Kazimierzu Dolnym. Po maturze wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. W 1977 przyjął święcenia prezbiteratu. Studiował filozofię w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów MN w Obrze i w Krakowie, teologię na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był bliskim współpracownikiem założyciela Ruchu Światło–Życie, ks. Franciszka Blachnickiego. W latach 80. zasłynął jako rekolekcjonista i duszpasterz młodzieży. Był inicjatorem spotkań ekumenicznych w Kodniu oraz ewangelizacji podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. Od 1997 jest przełożonym Misji “Sui Iuris” w Turkmenistanie. Jest z powołania katolickim księdzem i poetą. Od 1984 r. wydał kilkanaście zbiorów wierszy i prozy. Jest m. in. laureatem za rok 2019 Medalu „Benemerenti in Opere Evangelizationis”, nagrody przyznawanej przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji za to, że “cierpliwie i z miłością głosi Ewangelię i prowadzi dialog ekumeniczny. Jest autorem poczytnych publikacji książkowych”.


Paweł Gomulak OMI: Życie konsekrowane czy zakonserwowane?

Nie jestem historykiem Kościoła, ale śledząc jego dzieje, można postawić tezę, że za wszelkimi wielkim reformami zawsze stały zakony… Także ich żywotność była termometrem kondycji duchowej całej społeczności wierzących.

Oblaci powstali w czasach totalnego rozkładu moralnego po rewolucji francuskiej… Inaczej mówiąc, zgromadzenia stanowią swoistą szczepionkę Ducha Świętego na jakąkolwiek chorobę, która osłabia nasze życie Ewangelią.

Radość życia zakonnego

Oczywiście radość nie jest tożsama z wesołkowatością. Nie chodzi tylko o płytkie wyrażanie emocji, ale o fundamentalne, istotowe poczucie szczęścia. W życiu oblackim jest dużo momentów radosnych, przeżywanych wspólnie. Zanim zostałem oblatem, usłyszałem humorystyczne wytłumaczenie naszego siglum zakonnego – „OMI”: „Organizacja Małych Imprezowiczów”. W każdym żarcie jest szczypta prawdy. Ludzie, patrząc na nasze życie, mogą odbierać wrażenie, że dzielimy je ze sobą na kształt rodziny. Dla nas wspólnota jest fundamentalna, ale chodzi o wspólnotę zgromadzoną wokół Jezusa i ze względu na Niego.

Zatapiając się w Pismo Święte, wciąż odkrywam Jezusa, który przecież nie klęczał w kaplicy 24 godziny na dobę, ale żył w relacjach międzyludzkich – przede wszystkim z Apostołami. Śmiał się, żartował, dzielił ich życie… Gdy Jakub i Jan wracali z Samarii, niesieni świętym oburzeniem, że odszczepieńcy nie chcieli przyjąć Jezusa, zaproponowali Mu: „Panie; jeśli chcesz, to powiemy, żeby ogień zstąpił z nieba i pochłonął ich” (zob. Łk 9,52-54). Wyobrażam sobie reakcję Jezusa, który uśmiechając się pod nosem, powiedział: „No tak, prawdziwi synowie gromu”.

Istnieje pewien problem chrystologiczny, postrzegania Jezusa, jako wciąż poważnego, zasmuconego mężczyzny, ale podczas wesela w Kanie Galilejskiej z pewnością nie siedział w kącie i zapewne nie powtarzał: „Nie zatańczę, bo to grzeszne”. Przemawia do mnie egzegeza jednego z biblistów, który w scenie powołania Piotra widzi nie tylko pełne powagi powierzenie mu funkcji skały (petra), ale Jezus odnosi się również do jego charakteru – kanciastego, twardego i topornego. Taki był przecież Szymon. I takiego Jezus go powołał do wspólnoty apostolskiej.

„Nasze wspólnoty (…) w sposób prosty i serdeczny będą świętować ważne wydarzenia z życia oblackiej rodziny i każdego członka” (Reguła 39b).

Do wspólnoty wnosimy nasze człowieczeństwo. Oprócz naszych słabości, jest przecież w nim wiele talentów. To prawdziwe bogactwo.

Być człowiekiem

Przy jednym z oblackich klasztorów, do których należałem, mieszkały też siostry zakonne. Może oblaci tak mają, ale bardzo szybko nawiązaliśmy z nimi serdeczne relacje. Na dzień babci starszym siostrom kupowaliśmy podarunki, na dzień kobiet wybraliśmy się z goździkiem w dłoni. Wyelegantowani, wypachnieni stanęliśmy przed drzwiami klasztoru, nacisnęliśmy na dzwonek – nota bene siostry piekły jedno z moich ulubionych ciast. Gwoli wyjaśnienia, by zrozumieć, co za chwilę nastąpi – jedna z sióstr tej wspólnoty zawsze była smutna, a może trafniej by powiedzieć: wciąż niezadowolona z życia. Czekamy… Drzwi otworzyła właśnie ona… Po naszym radosnym okrzyku: „Siostro, wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet”, usłyszałem: „Ale ja nie jestem kobietą, ja jestem siostrą zakonną”… W takim wypadku habit może stać się potężną zbroją, chroniącą mnie przed światem, a nie znakiem radosnej konsekracji.

Wykładowca filozofii studiujący zapis nutowy chóru seminaryjnego (Archiwum OMI)

Pamiętam jedne z rocznych rekolekcji. W ciągu roku każdy z nas odbywa tygodniowy czas odnowy. Normalnie kojarzy się on z przenikliwą ciszą, natłokiem praktyk religijnych… worem pokutnym, popiołem i codziennym postem o chlebie i wodzie (z tymi ostatnimi praktykami oczywiście przesadziłem). Rekolekcje miał wygłosić nam jezuita. Ale chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że to oblaci. Oczywiście było milczenie, wzmożona modlitwa i mądre nauki, ale nagle ciszę rekolekcyjną zmącił śmiech i rozmowy. Spotkali się przecież oblaci – na naszych rekolekcjach jest także czas na rekreację (spotkania wspólnotowe), gdy dzielimy się naszym życiem, rozmawiamy, żartujemy. Dla św. Eugeniusza było to ważne, aby misjonarze, którzy nie widzą się zbyt często, podczas rekolekcji mogli również podzielić się swoim doświadczeniem i radościami. Być człowiekiem…

Po co oblaci? Kowboje czy misjonarze…

Życie konsekrowane czy zakonserwowane?

To chyba fundamentalne pytanie, a gra słów nie do końca jest przypadkowa. Na początku nowicjatu byłem przekonany, że musi ze mnie wyjść idealna forma oblata. Czasem widać to po niektórych zgromadzeniach, szczególnie żeńskich, że siostry mają nawet jednakowe buty. Trochę jak z linią produkcyjną – na koniec wychodzą nieskazitelne produkty, niemalże klony. Na szczęście szybko wyrwałem się z takiego pojęcia. Oczywiście, będziemy mieli cechy wspólne, ale nie chodzi o wspaniałe zakonserwowanie się, lecz wspaniałomyślną konsekrację.

Międzynarodowa wspólnota oblatów

Charyzmat nie jest czymś, co otrzymuję, aby zachować ten dar dla przyszłych pokoleń. Z charyzmatem jest trochę jak z dźwiękiem. Niby ma taką samą częstotliwość, wysokość – ale w pudłach rezonansowych różnych instrumentów brzmi trochę inaczej. Moje życie ma stać się pudłem rezonansowym dla charyzmatu św. Eugeniusza (a uwierzcie, moje pudło jest duże). Do tego potrzeba mojego człowieczeństwa, moich talentów i moich porażek, ważne bym tego dźwięku nie zamknął w sobie, by inni też go usłyszeli.

Myślę, że zgromadzenia zakonne mają ogromną siłę rażenia. Konsekracja to całkowite poświęcenie Ewangelii. Stawać się podobnym do Chrystusa to już nie lada wyzwanie, a czynienie tego z radością i wspaniałomyślnością to dobra nowina dla ludzi, którzy nas spotykają. Jeśli kiedyś stanę się zgorzkniałym prykiem, zakonserwuję się – mam nadzieję, że ktoś odkopie ten artykuł i mi go przeczyta, albo po oblacku przypomni mi, żebym się ogarnął.


Paweł Gomulak OMI – misjonarz ludowy (rekolekcjonista), ustanowiony przez papieża Franciszka Misjonarzem Miłosierdzia. Studiował teologię biblijną na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego, wykładowca w Wyższym Seminarium Duchownym Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Obrze (Wydział Teologiczny Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu). Koordynator Medialny Polskiej Prowincji, odpowiedzialny za kontakt z mediami i wizerunek medialny Zgromadzenia w Polsce. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Pasjonat Słowa Bożego, w przepowiadaniu lubi sięgać do Pisma Świętego i tradycji biblijnej. Należy do wspólnoty zakonnej w Lublińcu.


Z listów św. Eugeniusza

WSPANIAŁA MISJA, ABY DAWAĆ POZNAĆ JEZUSA CHRYSTUSA, POWIĘKSZAĆ JEGO KRÓLESTWO, PODĄŻAJĄC PO ŚLADACH APOSTOŁÓW

Pisząc do pierwszych czterech misjonarzy oblatów w Jaffna, Eugeniusz nalegał na to, co powinno być fundamentem ich misji.

Nie mogąc napisać do każdego z was, zwracam się do was wszystkich, moi drodzy synowie, którzy zostaliście przez Boga wezwani na tak piękną misję. Dzięki praktykowaniu wszystkich cnót zakonnych przynoście zaszczyt waszemu wzniosłemu powołaniu. Bądźcie wiernymi obserwantami waszych świętych Reguł, żyjcie w najdoskonalszej komunii, i postępujcie zgodnie z nakazanym posłuszeństwem...

Jakkolwiek jest was niewielu, gdy jesteście razem, wszystkie wasze ćwiczenia będziecie odprawiać wspólnie, jakbyście tworzyli wielką wspólnotę. Któż może wypowiedzieć dobro, które będzie owocem dobrego przykładu, jaki będziecie dawać? Niech ojciec nie pozwoli, aby upał ojca rozstrajał. Wszędzie gorliwie trzeba służyć Bogu. Gdybym mógł sądzić, że zwyrodnieje ojciec na tej ziemi, którą ma ojciec zwilżyć ojca potem i jednych i drugich sprowadzić do ich obowiązków, oświecić innych, którzy nie znają prawdziwego Boga, nazwałbym ojca niegodnym ojca wzniosłego powołania i żałowałbym, że specjalnie ojca wybrałem przed tyloma innymi do wspaniałej misji, aby dawać poznać Jezusa Chrystusa, powiększać Jego Królestwo, podążając po śladach apostołów. Ale nie, nigdy nie sprawi mi ojciec tej przykrości. Wręcz przeciwnie, będę musiał sobie jedynie pogratulować, że ojcu powierzyłem troskę o chwałę naszego Boga i cześć naszego drogiego Zgromadzenia. Niech zatem pod macierzyńską opieką Maryi Niepokalanej będzie ojciec błogosławiony w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

List do o. Etienne’a Semerii na Cejlonie, 25.01.1848, w: PO I, t. IV, nr 2.

 

Misja Eugeniusza jest kontynuowana dzisiaj we wspaniałej posłudze mazenodowskiej rodziny, aby głosić Jezusa Chrystusa i rozszerzać Jego królestwo, podążając śladami apostołów:

W miarę jak wzrasta między nimi komunia umysłów i serc, oblaci dają świadectwo przed ludźmi, że Jezus wśród nich żyje i tworzy z nich jedno, aby ich posyłać na przepowiadanie Swego Królestwa (Konstytucja 37).

 

Ten, kto zechce być jednym z nas, musi pałać pragnieniem własnej doskonałości, płonąć miłością względem naszego Pana Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła oraz żarliwą gorliwością o zbawienie dusz (Eugeniusz de Mazenod 1853 r.)

(tł. R. Tyczyński OMI)