Mieczysław Hałaszko OMI: Pracowitość [WIDEO]

Ojciec Mieczysław Hałaszko OMI – przełożony oblatów w Kokotku i misjonarz ludowy. Poprzednio wieloletni proboszcz we Wrocławiu i Kędzierzynie-Koźlu. Zawsze uśmiechnięty i pogodny, lubi żartować. Pasjonat i czynny tenisista, który niejednemu młodemu zawodnikowi potrafiłby utrzeć nosa na korcie.

(niniwa.pl)


Łeba: Modlitwa za tych, którzy nie wrócili...

Każdego roku parafianie z Łeby gromadzą się przy krzyżu ustawionym przy wejściu do miejscowego portu, aby modlić się za ludzi morza, którzy nie wrócili do swoich domów.

Oblackie placówki w Polsce – Łeba [droncast]

W Łebie funkcjonują dwie wspólnoty parafialne. Najstarszą z nich opiekują się Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej.

(pg/zdj. OMI Łeba)


Opole: Nowi Rycerze Jana Pawła II

W oblackiej parafii w Opolu gościł bp Waldemar Musioł. Celem wizyty było włączenie do grona Zakonu Rycerzy Jana Pawła II dwóch mężczyzn. Ale wizyta biskupa pomocniczego diecezji opolskiej zbiegła się z rocznicą powołania go przez Stolicę Apostolską do pomocy w przewodzeniu Kościołowi Opolskiemu.

Dokładnie rok temu o godz. 12.00 została ogłoszona nominacja na biskupa ks. Waldemara Musioła. W naszej parafii mogliśmy dzisiaj radośnie wraz z księdzem biskupem ten dzień wspominać – napisali misjonarze oblaci z Opola.

Opole: Chorągiew Zakonu Rycerzy Jana Pawła II w oblackiej parafii

Chorągiew im. Jana Pawła II w opolskiej parafii powstała z inicjatywy o. Joachima Kusza OMI, misjonarza ludowego, który był w pierwszej grupie oblatów, którzy duszpasterzowali w nowopowstającej oblackiej parafii w Opolu.

(pg/zdj. OMI Opole)


Komentarz do Ewangelii dnia

Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych to dobra okazja do uczynienia dwóch rzeczy. Po pierwsze do tego, aby pomyśleć i pomodlić się za tych, którzy odeszli już do Boga. Po drugie, aby pomyśleć o własnej śmierci gdyż z tej perspektywy wszystko wygląda inaczej. Św. Ignacy Loyola powiedział: „Wybierz teraz to, co chciałbyś wybrać w chwili śmierci.” W tym dniu mamy możliwość wysłuchać trzy różne ewangeliczne zapisy. Wszystkie nakierowują nas na sprawy związane z życiem wiecznym. “Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi”(Rz 14,7-9). Trwajmy zatem w zadumie i rozważaniu naszej drogi ku zbawieniu.

(S. Stasiak OMI)


Papieska intencja na listopad [WIDEO]

Papież Franciszek wyjaśnia nam, że „przez bycie Papieżem nie traci się człowieczeństwa”. Przeciwnie, „bycie Papieżem także jest procesem”, w którym „człowiek uświadamia sobie, co znaczy być pasterzem”. Dlatego zachęca nas, żebyśmy prosili Pana, by mu błogosławił. I byśmy modlili się, „aby Papież, ktokolwiek by nim był – dziś jest moja kolej – otrzymywał pomoc Ducha Świętego i był posłuszny tej pomocy”.

Zapraszamy Cię do dołączenia się do modlitwy za Papieża, by w wypełnianiu swojej misji nieustannie towarzyszył w wierze owczarni powierzonej mu przez Jezusa i zawsze z pomocą Ducha Świętego.

(Vatican Media)


Białoruś: Historyczna Misja Święta w Witebsku

W witebskiej parafii Ducha Świętego odbyła się pierwsza w historii wspólnoty Misja Parafialna. Przeprowadzili ją Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej z Szumilina – o. Andrzej Juchniewicz OMI i o. Paweł Lemekh OMI. Czas głoszenia Dobrej Nowiny związany jest z ważnymi jubileuszami dla parafii – 20. lecia istnienia wspólnoty oraz 10. rocznicy konsekracji kościoła.

Oblackie Misje Parafialne

Przez osiem dni wierni słuchali słowa Bożego i gorliwie uczestniczyli w misyjnych nabożeństwach. Wielu skorzystało z sakramentu pokuty i pojednania. Na zakończenie Misji Świętej na białoruskiej ziemi został postawiony jeszcze jeden krzyż. Niech ten święty czas zaowocuje w chrześcijańskim życiu parafian kościoła Ducha Świętego – relacjonuje o. Paweł Lemekh OMI.

Białoruś: Tłumy podczas Misji Parafialnej [ZDJĘCIA]

To już kolejna Misja Święta wygłoszona przez oblatów z Szumilina. Misje parafialne i rekolekcje są podstawowym wyrazem oblackiego charyzmatu, realizowanego przez duchowych synów św. Eugeniusza de Mazenoda.

(pg/P. Lemekh OMI/zdj. ks. A. Sapel SDS)


Lubliniec: Wszystkich Świętych [GALERIA]

Więcej zdjęć w wyższej rozdzielczości:

(pg)


„Misyjne Drogi” o pracy na misjach

Kolejne wydanie „Misyjnych Dróg” jest o miejscowych chrześcijanach, którzy kontynuują ewangelizacyjną posługę misjonarzy, często w miejscach, w których samych misjonarzy już nie ma. Są kolejnym pokoleniem misjonarzy, nauczycielami oraz dyrektorami szkół, pielęgniarkami, lekarzami, inżynierami, agronomami… Zakładają własne spółdzielnie i firmy, dając pracę za uczciwe pieniądze. Są na swoim. Zmieniają swój świat na lepszy.

Jest ich na szczęście coraz więcej. Miejscowi w krajach misyjnych biorą sprawy w swoje ręce. Kontynuują ewangelizacyjną robotę misjonarzy, często w miejscach, w których samych misjonarzy już nie ma. Uformowani po chrześcijańsku, z poczuciem, że są na swoim i mogą zmienić otaczający ich bliższy i dalszy świat na lepszy – napisał w edytorialu redaktor naczelny Marcin Wrzos OMI. - Niektórzy z nich ukończyli katolickie szkoły i uniwersytety. Są kolejnym pokoleniem misjonarzy, nauczycielami oraz dyrektorami szkół, pielęgniarkami, lekarzami, inżynierami, agronomami. Zakładają własne spółdzielnie i firmy, dając pracę za uczciwe pieniądze. Są na swoim. To im i misjonarzom, którzy ich wspierają, towarzyszymy na misyjnych drogach na różnych kontynentach. Wiadomo, Ewangelia jest głoszona bezpośrednio, ale też przez troskę o człowieka, przez danie mu nadziei i narzędzi do tego, aby mógł zmienić swój świat – zauważył.

Autorzy tekstów na łamach „Misyjnych Dróg” (m.in. Karolina Binek, Jacek Gniadek SVD, Piotr Ewertowski, Małgorzata Madej) opowiadają o miejscowych ludziach, którzy dzięki formacji chrześcijańskiej zmieniają świat wokół siebie. Ekspertami wydania są: prof. Tomasz Szyszka SVD, Magdalena Maliszewska, bp Stanisłąw Dowlaszewicz OFMConv, dr Aneta Rayzacher-Majewska oraz dr Józef Wcisło OMI. W dwumiesięczniku można przeczytać opracowanie na temat pielgrzymki papieża Franciszka do Mongolii i Francji (Antoni Jezierski), rekoronacji obrazu Matki Bożej Kodeńskiej, a także refleksje na temat niewolnictwa w kontekście misyjnym prof. Jarosława Różańskiego OMI.

W 222. numerze „Misyjnych Dróg” czytelnicy znajdą rozmowy: z José Antonim Martinezem z Meksyku, stomatologiem leczącym za darmo ludzi żyjących na ulicy, a także z Rebeką Perą z Papui-Nowej Gwinei, która prowadzi szkołę, którą wcześniej kierowali misjonarze. W czasopiśmie znalazło się miejsce na dwa fotoreportaże.

Kiedyś, gdy przechadzałam się uliczkami mojej urugwajskiej dzielnicy, podbiegła do mnie pięcioletnia dziewczynka. Znałyśmy się dość dobrze. Wskoczyła mi na ramiona i do ucha wyszeptała: "Wiesz co, ciociu, jak dzisiaj szukałam w domu piłki, to zobaczyłam, że pod moim łóżkiem są schowane pistolety i karabiny – to chyba wujek je tam zostawił, jak spałam". Szok. Dziewczynka pod swoim łóżkiem ma skład broni! Czy ktoś się temu dziwił? Taka była nasza codzienność w "40 semanas” – to fragment zapisków Dominiki Proszczyńskiej z Urugwaju.

Natomiast drugi reportaż, z Ugandy, napisał Krzysztof Błażyca.

W kolejnym wydaniu czasopisma nie brakuje działu „Przyjaciele Misji”, a także informacji dotyczących prowadzonego przez redakcję projektu „Misja Szkoła”. Jak zwykle jest też szesnastostronicowa wkładka dla dzieci „Misyjne Dróżki Dreptaka Nóżki” – tym razem z opowieściami z Belgii. Opublikowano także felietony Elżbiety Adamiak i ks. Andrzeja Draguły. Na łamach pisma czytelnicy zachęcani są też do korzystania z internetowego portalu misyjnego www.misyjne.pl.

„Misyjne Drogi” to prawie stustronicowy dwumiesięcznik wydawany od 1983 r. w Poznaniu przez Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Do publicystów piszących na jego łamach zalicza się ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, o. Jarosława Różańskiego OMI, Tomasza Terlikowskiego, o. Andrzeja Madeja OMI, Elżbietę Adamiak, ks. Artura Stopkę oraz ks. Andrzeja Dragułę. Celem redakcji jest kreatywna i ciekawa prezentacja działalności misyjnej Kościoła, treści religioznawczych, podróżniczych i antropologicznych. „Misyjne Drogi” to czasopismo misyjne o największym nakładzie i objętości w Polsce, dostępne jest także w wolnej sprzedaży.

MW OMI/Poznań (KAI)

Oblackie czasopismo można zakupić lub zaprenumerować tutaj: KLIKNIJ


Kazimierz Lijka OMI: Wspólnota to najlepsze środowisko realizacji drogi świętości

Jako wykładowca Seminarium w Obrze kształcił i kształtował niemal wszystkich ojców pracujących obecnie na Popowicach. „Pamiętam Ojca Kazimierza z Seminarium jako spokojnego, statecznego, rozmodlonego. Często chodził na spacery z różańcem w ręku. Chętny do rozmowy, zawsze z miłym słowem”, tak opowiadają o ojcu Kazimierzu jego byli studenci.

o. Kazimierz Lijka OMI (zdj. wroclaw.oblaci.pl)

Anna Półtorak „Królowa Pokoju”: Ojcze Kazimierzu, proszę opowiedzieć nam o swoich młodzieńczych latach i o tym, jak to się stało, że został Ojciec Misjonarzem Oblatem Maryi Niepokalanej.

Urodziłem się 5 marca 1950 roku w Hrycewoli na Ukrainie. Kiedy miałem sześć lat, przyjechaliśmy z rodzicami i siostrą do Polski i zamieszkaliśmy w Kędzierzynie. Pewnego dnia na lekcję religii przyszedł wikary, ojciec Opiela i poprosił panią katechetkę, by zaproponowała któregoś chłopca na ministranta, a ona wskazała mnie. To pewnie już był jakiś znak Boży. Kiedy byłem w czwartej klasie podstawówki, w naszej parafii odbyły się prymicje księdza diecezjalnego. Wtedy to ja wraz z dwoma kolegami postanowiliśmy, że również zostaniemy księżmi. Planowaliśmy zostać księżmi diecezjalnymi, bo nie zdawaliśmy sobie sprawy, że w Kędzierzynie w naszej parafii są oblaci. W tamtych czasach oblaci nie chodzili w strojach oblackich, były to trudne czasy komunistyczne i zakonnicy byli bardzo niemile widziani przez ówczesne władze. W trakcie mojej nauki w liceum pojechaliśmy z naszym księdzem opiekunem na wycieczkę do Obry. Wówczas dopiero zorientowaliśmy się, że wszyscy kapłani, którzy są w Kędzierzynie, studiowali w Obrze i że są to zakonnicy. Postanowiliśmy wtedy, ja i jeszcze dwóch kolegów, że my również będziemy tam studiować.

Tak się też stało…

Tak, w Obrze rozpocząłem nowicjat. Tutaj też w trakcie studiów założyliśmy Gitary Niepokalanej. Oprócz muzyki, drugim moim hobby był sport. Grałem w siatkówkę, tenisa stołowego, w hokeja. Mieliśmy też drużynę piłkarską, która rokrocznie wygrywała puchar turnieju organizowanego przez poznańskie Seminarium. W 1975 roku zostałem wyświęcony i skierowano mnie do parafii w Katowicach.

Jak wspomina Ojciec początki pracy duszpasterskiej?

Zostałem opiekunem duszpasterstwa akademickiego i katechetą uczniów szkół średnich. Było wówczas tak dużo katechezy, że katechizowałem nawet w niedzielę. Tam też wraz ze studentami założyliśmy jedną z pierwszych w Polsce grupę charyzmatyczną Odnowy w Duchu Świętym.

Wkrótce został Ojciec wysłany na studia do Rzymu. Proszę opowiedzieć o tamtym okresie.

Po roku zostałem skierowany na studia do Rzymu, gdzie studiowałem liturgikę. Początki nie były łatwe. Znałem francuski i łacinę, ale włoskiego nie, a tu wykłady odbywały się po włosku. Dlatego do południa chodziłem na kurs włoskiego, a po południu na wykłady. W ciągu trzech lat studiów zrobiłem licencjat i zaliczyłem rok doktorancki. W wakacje pogłębiałem znajomość obcych języków we Francji i w Irlandii.

Żyjąc w kilku wspólnotach zakonnych, nigdy nie straciłem przekonania, że jest to najlepsze środowisko realizacji drogi świętości. Wędrowanie na co dzień z Chrystusem i pod opieką Niepokalanej to pewna droga prowadząca do szczęścia w wymiarze doczesnym i wiecznym.

Po powrocie do Polski został Ojciec oddelegowany do pracy z młodzieżą.

Skierowano mnie najpierw do pracy w Niższym Seminarium Duchownym w Markowicach, gdzie pracowałem dwa lata. Po czym, cztery lata spędziłem na Świętym Krzyżu, gdzie byłem socjuszem, czyli osobą wspomagającą mistrza nowicjatu, prowadziłem wykłady z liturgiki, uczyłem śpiewu i języka francuskiego. Równocześnie w Lublinie robiłem doktorat. Potem trafiłem do Obry. Wykładałem liturgikę, uczyłem języka francuskiego, a nawet przez rok uczyłem teologii duchowości. W 1986 roku sfinalizowałem doktorat.

Później pracowałem w Poznaniu jako sekretarz prowincjalny. Wykonywałem tam głównie pracę administracyjną, pisałem listy i robiłem tłumaczenia; co drugi tydzień jeździłem z wykładami do Obry. Wolałem pracę z ludźmi, ale nowe zadania przyjmowałem w duchu posłuszeństwa i żadna praca nie była dla mnie ciężarem.

Po sześciu latach sekretarzowania wróciłem do Obry. Lubiłem pracę z młodzieżą, ale z przykrością obserwowałem, jak zmniejszała się liczba kleryków. Kiedy rozpoczynałem tam pracę, była ponad setka seminarzystów. Dzisiaj w Obrze jest osiemnastu kleryków, z czego sześciu spoza Polski.

W Obrze zajmował się Ojciec nie tylko wykładami i pracą naukową.

Oprócz wykładów pełniłem funkcję parkowego: przez szesnaście lat zajmowałem się parkiem: sadziłem, a także ścinałem drzewa, wykonywałem niezbędne prace (w których pomagali mi klerycy, w tym też jako parkowy, a późniejszy proboszcz wrocławski, ojciec Jerzy). Głosiłem też rekolekcje parafialne oraz dla kleryków, sióstr zakonnych i dla różnych grup osób świeckich. Od 1998 roku byłem adiunktem na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie w 2008 roku zrobiłem habilitację, a dwa lata później zostałem kierownikiem zakładu Liturgiki i Homiletyki na Wydziale Teologicznym. W 2011 roku zostałem profesorem nadzwyczajnym na tym uniwersytecie. W czasopismach naukowych opublikowałem ponad 80 artykułów i napisałem dwie książki: „Rewaloryzacja roli paschału w odnowionej liturgii Wigilii Paschalnej” oraz „Misterium Krzyża w liturgii Wielkiego Piątku”, wypromowałem 88 magistrów i jednego doktora.

Pracował Ojciec jako wykładowca do czerwca tego roku.

W tym roku, w wieku 72 lat, zakończyłem moją pracę w WSD w Obrze. Lubiłem każdą pracę i jestem wdzięczny Bogu za dotychczasowe lata ubogacających doświadczeń. Czuję się spełniony na polu kapłańskim, naukowym i w ludzkim wymiarze. Teraz zamieszkałem we Wrocławiu i już się tu zadomowiłem. Mam nadzieję, że na nowym miejscu Jezus Chrystus, Królowa Pokoju i Święci będą mnie wspierać i towarzyszyć mi tak, jak było dotychczas. Spotkałem się tu z wielką życzliwością ze strony współbraci oblatów i Parafian.

(wroclaw.oblaci.pl)


Fabio Ciardi OMI: „Świętość – ideał, rzeczywistość”

Kazanie wygłoszone przez o. Fabio Ciardi OMI podczas Mszy św., celebrowanej w Domu Generalnym w Rzymie, 1 listopada 2019 roku.

Dla nas – oblatów dzień 1 listopada to ważna data: każdego roku przenosi nas do Aix-en-Provence. Jeżeli data 25 stycznia oznacza początek wspólnoty, to 1 listopada przypomina początek naszej oblacji, a zatem życia zakonnego.

Pierwsza grupa „Misjonarzy z Prowansji”, którzy wkrótce staną się „Misjonarzami Oblatami Maryi Niepokalanej”, właśnie zakończyła pierwszą Kapitułę Generalną, która odbyła się 24 października 1818 r. Zatwierdziła Regułę napisaną przez świętego Eugeniusza de Mazenoda.

Po kapitule odbyły się tygodniowe rekolekcje, które zakończyły się 1 listopada 1818 r. Ojciec Suzanne i o. Moreau, dwóch młodych misjonarzy (ale wtedy wszyscy byli młodzi!), dają nam sprawozdanie z tego pamiętnego dnia:

O trzeciej nad ranem członkowie kapituły już nie spali. Przed czwartą byli już w kaplicy, padli na twarz przed ołtarzem, przygotowując się do najpiękniejszej, najmilszej ze wszystkich ofiar.

Po wezwaniu światła Ducha Świętego śpiewem „Veni Creator”, przełożony [święty Eugeniusz] skierował wzruszające wezwanie do zgromadzonych [całe Stowarzyszenie w tym czasie składało się z 7 ojców, 3 scholastyków i 6 nowicjuszy]. Było słodko i roniliśmy łzy radości, słuchając słów, które zdawały się być skierowane bezpośrednio przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, ustami umiłowanego Ojca [Eugeniusza].

Kiedy przemówienie się zakończyło, Ojciec [Eugeniusz], ubrany w szaty kapłańskie, padł u podnóżka ołtarza, wziął świecę w prawą rękę i powiedział wzniosłym i wyraźnym głosem: „W imię Naszego Pana Jezusa Chrystus w obecności Najświętszej Trójcy, Najświętszej Maryi Panny, wszystkich aniołów i wszystkich świętych, wszystkich moich braci zgromadzonych tutaj, ja, Karol Józef Eugeniusz de Mazenod, wyznaję, obiecuję Bogu i ślubuję czystość i nieustanne posłuszeństwo. Podobnie ślubuję wytrwałość aż do śmierci w świętym Instytucie i Stowarzyszeniu Misjonarzy Prowansji. Tak mi dopomóż Bóg. Amen”.

Potem rozpoczęła się msza… W chwili komunii, gdy przełożony trzymał w swoich rękach cudowne Ciało naszego Boskiego Zbawiciela, podchodziliśmy jeden po drugim, trzymając zapaloną świecę, i składaliśmy nasze święte śluby z uczuciem niewypowiedzianej radości…

Można by powiedzieć, że było to podobne do tych zgromadzeń pierwszych wiernych, którzy kiedyś gromadzili się w katakumbach przy świecach, w ciemnościach nocy, aby śpiewać chwałę Bogu, z dala od bałwochwalców.

Po mszy Przełożony Generalny zaintonował hymn „Te Deum” w duchu dziękczynienia. Następnie wszyscy członkowie wspólnoty udali się do ołtarza Najświętszej Dziewicy, aby oddać pod jej opiekę święte zobowiązania, które właśnie podjęli. Oddali się także pod ochronę wszystkich świętych, odmawiając litanie.

Z jak wielkim entuzjazmem wszyscy się objęliśmy, kiedy wróciliśmy do zakrystii! Cóż za wylewność serca! Cóż za czułość! Cóż za wzruszające uczucie! Teraz jesteśmy braćmi; teraz jesteśmy jednym! Teraz naprawdę się kochamy!

Kapituła Generalna z 1826 r. postanowiła, że ​​ceremonia ta będzie powtarzana co roku.

Powtórzymy to jeszcze raz dziś, miejmy nadzieję z taką samą radością.
Dlaczego oblacja? Ponieważ jest to nasza droga do świętości.

Eugeniusz jako pierwszy zaspokoił stale rosnące pragnienie świętości. Chciał tego dla siebie i dla wszystkich, do których skierowana była jego posługa: chciał doprowadzić ludzi przede wszystkim do bycia ludźmi, potem chrześcijanami, a na koniec pomóc im stać się świętymi. Pożądał tego dla oblatów i błagał: „W imię Boga, bądźmy świętymi.”

Świętość to normalność - bł. o. Józef Cebula OMI

Założył wspólnotę oblatów jako miejsce uświęcenia.

Pomożemy sobie nawzajem w naszym „wspólnym uświęceniu”, napisał do swojego przyszłego pierwszego towarzysza, ks. Tempiera już w 1815 roku.

Przyjął życie zakonne jako skuteczny sposób uświęcenia, wybrał misje, jako posługę uświęcania siebie i uświęcania innych. Rozumiał i stale podkreślał wewnętrzny związek świętości z misją. Żył swoim życiem tak, aby osiągnąć cel – świętość.

Dla niego bowiem świętość jest dynamicznym stawaniem się, ciągłą podróżą, która trwa przez całe życie. Oblaci, czytamy w przedmowie do Reguły, „muszą rzetelnie pracować, aby stać się świętymi, […] żyć […] w stałej woli, aby osiągnąć doskonałość.”

Nie ma ograniczeń dla naszej osobistej świętości – wołał jeden z naszych przełożonych generalnych, o. Léo Deschâtelets OMI podczas czytania tego tekstu.

Już w prośbie, skierowanej do kapituły wikariuszy generalnych w Aix, pierwszym dokumencie, kreślącym kształt nowej wspólnoty (25 stycznia 1816 r.) Eugeniusz napisał: „Celem tego stowarzyszenia jest nie tylko praca dla zbawienia bliźniego, poświęcenie się posłudze głoszenia”. Jej członkowie „będą pracować nad własnym uświęceniem, zgodnie ze swoim powołaniem.”

Przedmowa Reguły z 1818 r. potwierdza: „pracują coraz skuteczniej dla zbawienia dusz i dla własnego uświęcenia”, „dla własnego uświęcenia i dla zbawienia dusz.”

Pod koniec życia, jakby chcąc zsyntetyzować swój własny ideał życia, pisze do misjonarzy z Kanady:

Każdego dnia modlę się, aby Jego łaska utrzymała was wszystkich w wielkiej świętości. Nie mogę myśleć innymi kategoriami o życiu wzniosłego oddania, jakim jest życie naszych misjonarzy.

Jego ideał nie pozostał mrzonką. Stał się rzeczywistością:

Święci kapłani, to jest nasze bogactwo! – powiedział, patrząc na swoją zakonną rodzinę.

Te słowa świadczą, że świętość w zgromadzeniu oblatów nie jest tylko ideałem. Wielu oblatów przeżyło w nim życie. Kościół oficjalnie uznał świętość 25. z nich, a kolejna grupa zostanie ogłoszona świętymi. Dla świętego Eugeniusza normalnym było wierzyć, że w jego rodzinie „wszyscy członkowie pracują, aby stać się świętymi, praktykując tę samą posługę i stosując się dokładnie do tych samych reguł.” Święta śmierć oblatów niosła dla niego przeświadczenie, że jego ideał życia można rzeczywiście przeżyć: „Brama niebios – pisał z okazji śmierci o. Wiktora Arnouxa w 1828 r. – jest na końcu ścieżki, którą wyruszyliśmy.”

Innym razem, patrząc na swoich oblatów, pisze: „Wobec braku moich cnót, pochwalę się cnotami moich braci i moich dzieci i jestem dumny z ich uczynków i ich świętości.”

Przykład świętości Eugeniusza i tak wielu oblatów wciąż podtrzymuje w nas pragnienie i zaangażowanie, aby osiągnąć świętość.

Noblesse oblige – napisał inny przełożony generalny, biskup Dontenwill, z okazji pierwszego stulecia Zgromadzenia – Synowie i bracia świętych, sami musimy pracować, aby być świętymi.

 

(F. Ciardi/OMIWORLD/tł. pg)