26 sierpnia – KULAWY POZA RZYMEM

This is a custom heading element.

26 sierpnia 2014
Kolacja z teologiem Lanteri. Zarezerwowałem me miejsce w dyliżansie na niedzielę 30, aby przez Loreto, Mediolan i Turyn wrócić do Francji.

Dziennik rzymski, 22.04.1826, w: EO I, t. XVII.

Było zimno i wilgotno; nie wiem czy temu z powodu tego czy też nadmiernemu zmeczęczeniu powinienem przypisywać bardzo przenikliwy ból mięśni lewego uda, a wyczerpanie w tej częscie jest takie, że prawie nie mogę chodzić. Powinienem wyjechać jutro, ale udało mi się przełożyć na czwartek.

Dziennik rzymski, 29.04.1826, w: EO I, t. XVII.

Mój ból zamiast zmniejszać się, powiększyl się. Jednak zmusiłem się, aby wyjść, ale tylko z wielką trudnością mogłem chodzić. Przyszedłszy do markiza de Croza chciał mi zaproponować przejażdżkę powozem; to ćwiczenie nie przyniosło mi wielkiej ulgi, a kiedy chciałem wrócić, myślałem, że nie dojdę do siebie. Jeśli tak będzie dalej, będę miał piękna podróż, ponieważ postanowiłem z tym skończyć i wyjechać na pewno we czwartek.

Dziennik rzymski, 30.04.1826, w: EO I, t. XVII.

Mięśnie mego uda są rozpalone i osłabione bardziej niż kiedykolwiek. Dzisiaj nie mogłem wyjść, z wielkim trudnem odprawiłem mszę świętą. Ta niedyspozycja ma wszelkie objawy rwy kulszowej. Jesli tak jest, musze uzbroić sie w cierpliwość.

Dziennik rzymski, 1.05.1826, w: EO I, t. XVII.

Nie wiem, czy mam uważać to opóźnienie jako bardzo szczęśliwe pod innym względem, ale jest faktem – mówię o tym ojcu, aby ktoś co do tego ojca nie niepokoił – że w sobotę doznałem bólu w udzie podobnego do tego, jaki miałem dwa lata temu w ramieniu. Nie mogłem już chodzić. Proszę osądzić mój kłopot, bo Bóg wie, czy nie ko­rzystam ze swoich nóg. Na całe szczęście żona pewnego lekarza, która widziała mój żałosny stan, dała mi małą fiolkę z tą samą maścią, jaką prze­pisał mi Trussy na ramię. Czy uwierzyłby ojciec, że trzy nacierania wy­starczyły, aby ból całkowicie ustąpił i abym odzyskał możliwość chodze­nia. Obecnie czuję się bardzo dobrze i wyruszę bez najmniejszego niepokoju. Chciałbym móc zwolnić się ze zwierzania się ojcu z tej małej dolegliwości, ale zbyt wielu widziało, że kulałem, a między innymi dwaj Francuzi, którzy wyjeżdżają dzisiaj na Południe Francji. Obawiałbym się, że mogliby oni powiedzieć ojcu o mnie i tak przesadnie przedstawić moją dolegliwość, że to wystraszyłoby ojca, podczas gdy to nie było nic groź­nego…

W sobotę będę w Loreto i wyjadę z niego dopiero we wtorek. Liczę, że w Mediolanie zjawię się w dzień Zielonych Świąt i, jeżeli znajdę pojazd…

List do Henryka Tempier, 4.05.1826, w: EO I, t. VII, nr 238.

Po całym tym niedomaganiu ostatni uśmiech: Niepokój bycia dziś hipochondrykiem polega na tym, że antybiotyki uleczyły wszystkie choroby. Caskie Stinnett