9 lutego

This is a custom heading element.

9 lutego 2017

KILKA OSÓB MAJĄCYCH DOBRE INTENCJE MOŻE ZMIENIĆ ŚWIAT

W chwili założenia, w 1816 roku, byliśmy grupą misjonarzy. Dwa lata później Eugeniusz rozeznał, że Bóg wzywał nas do stania się stowarzyszeniem misjonarzy-zakonników, którzy składają śluby. To oznaczało, że jako zakonnicy będziemy braćmi i ojcami. Niektórzy młodzi ludzie rozeznawali, że Bóg ich wzywał, aby byli misjonarzami jako bracia a nie jako kapłani. (Zob. http://www.eugenedemazenod.net/fra/?p=2683). Pierwszym, który złożył śluby był 23. letni brat Jean Bernard Fernand. (Zob. http://www.omiworld.org/en/dictionary/historical-dictionary_vol-1_f/721/ferrand-jean-bernard/ )

Eugeniusz pisał na jego temat podczas swej ciężkiej choroby. Pierwszy raz, nie bez dozy humoru, wspomina o zdrowym zwyczaju snu brata Ferranda:

trzeba było obudzić dobrego kleryka Ferranda, który spał w pokoju przed moją małą klitką. Na próżno wołałem go, gwizdałem, stukałem o ścianę. Poszedł przygotować mi trochę naparu lipowego zgodnie z poleceniem lekarza; ale ponieważ tymczasem ból stał się bardziej znośny, pomyślałem, że powinienem go znieść, aby nie być pozbawionym szczęścia odprawienia mszy świętej.

List do Henryka Tempiera, 15.05.1829, w: EO I, t. VII, nr 330.

Odzyskawszy siły po swej ciężkiej chorobie, Eugeniusz wyraził swoją wdzięczność za opiekę wyświadczoną przez brata Ferranda. Rey opowiada:

Wśród tych ostatnich doceniono brata Ferranda, który Założycielowi nie szczędził oznak całkowitego poświęcenia, czuwając przy nim dniem i nocą, ofiarując siebie, aby odwrócić ciosy śmierci. W najpoważniejszym momencie kryzysu, który wziął nad nim górę, Założyciel we śnie widzi siebie, jakby w połowie schodził do grobu, zniknął dla spojrzeń wszystkich, wydawało mu się, że ramiona brata Ferranda energicznie go oplotły i w pełni zdrowia wyciągnęły go z grobu, dzięki potężnemu wysiłkowi, którym kierowała i wspomagała Najświętsza Maryja Panna. Później Założyciel lubił przypominać bratu Fernandowi o tym śnie, a łaskę swego nawrócenia przypisywał skuteczności jego niezliczonych różańców, które odmawiał.

A. Rey, dz. cyt., t. 1, s. 471.

Kiedy myślimy o dwustu latach naszego istnienia, każda strona naszej misjonarskiej historii jest wypełniona skuteczną obecnością braci, których gorliwość i ewangeliczna troska wnosiły żarliwy entuzjazm i obecność, której nie byliby w stanie zapewnić sami tylko kapłani.

Nigdy nie uważaj, że garstka uważnych ludzi nie może zmienić świata, bowiem w rzeczywistości zawsze tak bywało. Margaret Mead