„Do Zgromadzenia Sióstr Świętej Rodziny skierowali mnie ojcowie oblaci” – świadectwo s. Teresy

This is a custom heading element.

2 maja 2020

Każde powołanie stanowi tajemnicę Bożego zaproszenia i ludzkiej odpowiedzi. Zazwyczaj tkane jest delikatnie, wyczulone na dwie sfery naszego człowieczeństwa: wolność i miłość. Na tej drodze pojawiają się zawsze „przypadkowe” zbiegi okoliczności, które z perspektywy czasu pozwalają dojrzeć, że to ścieżka, po której On prowadził nas do odpowiedzi. Swoisty dialog Tego, który kocha i człowieka, który może Mu odpowiedzieć miłością…

Siostra Teresa o sobie

Charakteryzuje mnie: obowiązkowość, pracowitość, umiłowanie porządku, ale także nieśmiałość, lęk, trochę upartość i poczucie humoru

Ulubiony cytat z Pisma Świętego

Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to?” /J 11, 25/

Ulubiona potrawa

Pierogi z serem (ogólnie nabiał)

Ulubione zajęcie w wolnym czasie

Spacer, podziwianie przyrody lub ciekawa lektura

Bliski święty

Moja patronka św. Teresa od Dzieciątka Jezus i św. Faustyna. Doradcą i pomocą w sprawach wykonania zadań fizycznych i artystycznych św. Józef.

“Wpadka” w klasztorze

Było to prawie po przekroczeniu progu klasztornego. Siostry były w refektarzu na kolacji, gdy zostałam tam wprowadzona i powitana. Przedstawiłam się: jestem Teresa. Natychmiast padło pytanie: “wielka” czy “mała”? Odpowiedziałam: “średnia”, i usłyszałam salwę śmiechu.

Historia mojego powołania

Moje powołanie uważam za wielki dar Bożej miłości, w którym pośredniczyła Królowa Podlasia – Matka Boża Kodeńska.

Od wczesnego dzieciństwa budziły we mnie zachwyt osoby poświęcone Bogu i marzyłam, żeby tak znaleźć się w ich szeregach. Nie miałam dużego zrozumienia, czym jest to życie, ale go pragnęłam. W wieku 16 lat moje pragnienie spełniło się. Do Zgromadzenia Sióstr Świętej Rodziny skierowali mnie ojcowie oblaci Maryi Niepokalanej.

Wstąpienie do klasztoru w moim wyobrażeniu wiązało się automatycznie ze świętością życia. Doznałam swego rodzaju zawodu widząc, że to tak nie działa. Trzeba powoli, każdego dnia wypracowywać w sobie przestrzeń dla Pana Boga, uwalniać się od siebie samej i tak to już trwa do zbliżającego się diamentowego jubileuszu.

Całkowite uwolnienie się od ego nastąpi pewnie, gdy doświadczę, że jestem prochem i mam nadzieję, że niebawem to nastąpi, a potem już tylko radosne ALLELUJA. Dla tego momentu warto było oddać całe życie. Amen.

 

(Tekst ukazał się na stronie Zgromadzenia Sióstr Świętej Rodziny: www.rodzinasfb.opw.pl)

(pg)