Widziała z okien ambasady, jak karmią ubogich – ambasador Kanady na Ukrainie wyszła nieść pomoc bezdomnym

This is a custom heading element.

4 czerwca 2020

Godzina 17.00, wtorek 2 czerwca, przed kościołem św. Aleksandra w Kijowie zbierają się bezdomni i ubodzy miasta. Wolontariusze wraz z br. Sebastianem Jankowskim OMI powoli kierują ich na wewnętrzny dziedziniec. Kuchnia polowa „Caritas-Spes” jako jedyna nie przestała nieść pomocy ubogim podczas kwarantanny. Od poniedziałku do piątku wydaje posiłki blisko 200 osobom.

br. Sebastian Jankowski OMI przed kościołem św. Aleksandra w Kijowie (zdj. Тетяна Калініченко)

Dzięki prywatnym darczyńcom, którzy stale nas wspierają, oraz naszym partnerom, którzy zdecydowali się wspierać biednych, byliśmy w stanie kontynuować codzienne karmienie ludzi do końca miesiąca. Żal mi tych ludzi, są naprawdę głodni. Przychodzą do nas osoby bezdomne, emeryci i pracownicy migrujący – mówi brat Sebastian Jankowski OMI, koordynator kuchni „Caritas-Spes Ukraina”. Bezdomni wychodzą na ulice z różnych powodów. Ponadto obserwujemy teraz wzrost liczby pracowników. Są to głównie młodzi mężczyźni, którzy przyjechali do Kijowa, aby zarobić pieniądze: obiecano im przyzwoitą pensję, ale jej nie dostali. Mężczyźni znaleźli się bez pieniędzy i mieszkania. Niektórzy ludzie pracują za minimalną płacę i po prostu muszą wynająć hostel, więc przyjeżdżają z nami zjeść. Są tacy, którzy „sprzedają się na nielegalnym rynku niewolników” – na stacji kolejowej w Kijowie każdego dnia. Dlaczego niewolnicy? Ponieważ są gotowi na każdą, nawet najbrudniejszą, najtrudniejszą, nisko płatną pracę, aby zarobić kilka hrywien na utrzymanie. A rano przy wejściu do metra Vokzalna czekają na oferty na tym nielegalnym rynku pracy. Jeśli uda im się cokolwiek zarobić w ciągu dnia – będą mogli wynająć hostel, jeśli nie – to będą spali na ulicy. Często ci ludzie nie mają dokumentów, ponieważ zostali okradzeni, znajdują się w całkowitej rozpaczy. Staramy się nie tylko dać im jedzenie, ale także podstawowe środki niezbędne do przeżycia. Interesujące jest również to, że większość z nich nie chce wracać do domu, odmawiają pomocy, ponieważ wstydzą się powrócić – wyjaśnia zakonnik.

Tego dnia pośród wolontariuszy pojawiła się Larisa Galadza – ambasador Kanady na Ukrainie. Wraz z pracownikami placówki dyplomatycznej przygotowała dodatkowe porcje jedzenia, odzież i środki higieny osobistej.

Budynek ambasady przylega do zabudowań kościelnych. Ambasador od dłuższego czasu obserwowała pomoc, jaka udzielana jest ubogim i bezdomnym Kijowa. Postanowiła zatem przyłączyć się do brata Sebastiana.

To był przywilej – móc otrzymać tak wiele. Dziękuję w imieniu całego zespołu. Miałam okazję zamienić kilka słów z przychodzącymi ludźmi. Każdy ma swoją historię, każdy ma swoje imię. (…) Dziękujemy „Caritas-Spes Ukraina” za ich pracę – napisała Larisa Galadza na Twitterze.

 

(pg/zdj. Тетяна Калініченко/”Caritas-Spes Ukraina)