
R. Wawrzeniecki OMI: Nabożeństwo do Serca Jezusowego kleryka Alfonsa Mańki OMI
This is a custom heading element.
W ramach przygotowań do październikowego sympozjum o męczenniku kleryku Alfonsie Mańce OMI ojciec Robert Wawrzeniecki OMI został poproszony o opracowania kwestii męczeńskiej śmierci kandydata na ołtarze. Wystąpienie to będzie nosiło tytuł „«In odium fidei »: kleryk Alfons Mańka OMI zamęczony przez Niemców z nienawiści do wiary”.

Kiedy pochylałem się nad zapiskami duchownymi kleryka Alfonsa w kontekście jego męczeńskiej śmierci w obozie koncentracyjnym Gusen, zobaczyłem jak bardzo wpisują się one w kult Najświętszego Serca Jezusowego w życiu św. Eugeniusza i w historii Zgromadzenia, ze szczególnym uwzględnieniem wkładu w rozwój tego nabożeństwa w paryskim Montmartre (1876-1902).
Zobaczyłem jak bardzo wpisały się w jego osobiste życie, aby zgodnie z duchem naszej zakonnej oblacji „współofiarować się” Najświętszemu Sercu Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi przez dar swojej oblacji realizowanej wiernie do końca, do ostatniego tchnienia.
Pobożność zapisana w „Dzienniczku”
W „Dzienniczku” widać bardzo wyraźnie, że bliskie sercu kleryka Alfons Mańki OMI było nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa, które zapewne doprowadziło go to osobistego „współofiarowania”. Często w czasie modlitwy posługiwał się słowami modlitwy „Jezu, cichy i serca pokornego, uczeń serce moje według serca Twego”. Chce też zadośćuczynić Sercu Jezusowemu:
Chcę pocieszyć to Boskie Serce, chcę przynajmniej w cząstce wynagrodzić Mu za zniewagi grzeszników. Oto ofiaruję się całkowicie Jego miłości. Chcę przyjąć Go dziś w Komunii św. jako wynagrodzenie za oziębłość serc grzeszników. Postanowienie: Jak najlepiej przygotować się do Komunii św. wynagradzającej i z jak największą gorliwością ją przyjąć (22.01.1938).
Co więcej także znaczną część czytań duchownych w miesiącu czerwcu 1938 roku poświęca Najświętszemu Sercu Jezusa, być może też pod wpływem domowego religijnego wychowania bo w domu wisiał obraz Serca Jezusowego, wypisując m.in. takie o to refleksje, co wyraźnie wskazuje na jego pobożność związaną z Najświętszym Sercem Jezusa:
(…) Proszę Boga, aby moje serce zagorzało miłością i nabożeństwem do Serca Jezusa. (…) Serce Jezusa, będąc za razem sercem Boskim, zasługuje na cześć, abyśmy z nabożeństwem Je chwalili i do Niego się w potrzebach uciekali. Święci, aby być dobrym zakonnikiem, zalecają nabożeństwo do Serca Jezusa, zastanawiam się więc nad potrzebami i korzyściami tego nabożeństwa. Błagam to Serca Jezusa o światło i pomoc, aby Krwią Swą ugasiło pragnienie mego serca i woda obmyła me serce z grzechów i nieprawości. Postanawiam z większym zastanowieniem się i nabożeństwem wzywać pomocy tego Boskiego Serca przez akty strzeliste. (…)” (02.06.1938).
Wreszcie szukał wprost oparcia w Najświętszym Sercu Jezusa:
„Jezu, cichy i serca pokornego, uczeń serce moje według serca Twego”. Jezu, udziel mi tej łaski, abym był wzgardzony od świata i zapomnianym od wszystkich, abym Tobie mógł tylko w pokorze i wierności służyć (28.11.1937);
Jezu, proszę Cię, przez ranę serca Twego Przenajświętszego, zrań i rozpal serce me tą miłością, aby tylko dla Ciebie gorzało (15.01.1938);
Jezu, przez Serce Niepokalanej Panny Marji ofiaruję Twojemu Przenajświętszemu Sercu wszystkie me myśli, słowa, uczynki, modlitwy, udręki, cierpienia. Intencję mą, Jezu, łączę z intencjami Twego Boskiego Serca (26.01.1938);
Ofiaruję na cześć Jego Boskiego Serca wszystkie swe myśli, słowa i uczynki i proszę Jezusa, aby przez zasługi Rany Jego Serca zranił i rozpalił me nędzne serce miłością ku Sobie (26.06.1938).
Wie też o podstawowych prawdach z tym związanych:
Dlatego w Jego Boskim Sercu należy nam szukać pociechy, bo w Nim możemy znaleźć szczęście prawdziwe, trwałe, niczem nie zmącone. (…) Postanawiam więc zawsze uciekać się do Serca Jezusowego (11.06.1938);
Przeważnie jednak ćwiczenia duchowne starałem się dobrze, o ile możności, odprawić, ofiarując je przez Niepokalane Serce Matki Najświętszej, Najświętszemu Sercu Jezusowemu (20.08.1938);
Najsłodsze Serce Jezusa spraw, abym Cię kochał coraz więcej (31.05.1938).
Komunię zaś świętą zaś przyjmował z taką oto intencją:
Chcę być kapłanem na wzór Najświętszego Serca Jezusowego (16.02.1939).
Pobożność zrealizowana w obozie
Podobnie jak jego wychowawca, o. Józef Cebula OMI, także i kleryk Alfons trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego. Przez obóz przejściowy w Szczeglinie i obóz koncentracyjny w Dachau, trafił kleryk Alfons Mańka OMI do obozu koncentracyjnego w Gusen 02.08.1940 roku. Więzionych w obozie w Mauthausen-Gusen określano jako „nieuleczalnych politycznych wrogów Rzeszy”, a kleryk Alfons Mańka OMI jako student teologii był według reżimu nazistowskiego niebezpieczny dla niemieckiej młodzieży.
Ważnym momentem, który rozegrał się koło nowo budowanego krematorium, w którym później spalono ciało kleryka Alfonsa Mańki OMI jako „całopalną ofiarę” zjednoczoną z Najświętszym Sercem Jezusa, było odnowienie ślubów zakonnych 08.09.1940 roku. Był to moment ważny, gdyż po przeniesieniu na interwencję Watykanu większości kapłanów do obozu w Dachau, klerycy i nowicjusze zostali niemalże pozbawieni duchowej opieki. Ojciec Józef Maksymiuk OMI tak wspomina to wydarzenie:
Po wyjeździe Ojców zabrakło nam naszej ostoi i pomocy duchowej. Z nimi spotykaliśmy się dość często, a we wrześniu w święto Narodzenia Matki Bożej, starsi fratres scholastycy: Alfons Mańka [OMI], Mieczysław Frala [OMI], Paweł Kurda [OMI] i Alfons Kaczmarczyk [OMI] składali swoje roczne śluby na ręce ojca Szczepana Całujka [OMI].
Inny obozowiec, o. Czesław Kozal OMI, tak opisuję tę scenę:
Rzewna była scena religijna na miejscu, gdzie stawiano krematorium. Grupa młodzieńców otacza swego duchowego Ojca. Młodzieńcy ci to klerycy ze Zgromadzenia Oblatów Maryi Niepokalanej. Zebrali się by w dniu 8-ym września odnowić śluby zakonne… W tym piekle ziemskim, gdzie nienawiść, zbrodnia, okrucieństwo panują, gdzie grzech i szatan wszechwładnie dzierży berło swej władzy, ci młodzi chłopcy poświęcają rozum, wolę, ciało na wyłączną służbę Bogu, pod sztandarem Niepokalanej. Pewnie niebo zamilkło w tym momencie, kiedy rozrzewnione usta wymawiają słowa przysięgi: „W imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, w obecności Trójcy Przenajświętszej, Błogosławionej Dziewicy Maryi, wszystkich Aniołów [i] wszystkich Świętych oraz przed tobą Ojcze, przyrzekam, obiecuję i ślubuję ubóstwo, czystość i posłuszeństwo oraz to, że wytrwam w Zgromadzeniu… Tak mi dopomóż Bóg”.
Życie duchem pobożności i przylgnięcia do Najświętszego Serca Jezusa, dało klerykowi Alfonsowi szczególną moc w czasie niełatwych obozowych warunków, nieustannych represji i upodlenia: sam pokrzepiał znajdujących się wraz z nim w tej trudnej sytuacji kleryków i nowicjuszy. Jako najstarszy z nich, po wywiezieniu z obozu większości kapłanów, mówiąc o wypełnieniu woli Bożej stał się dla nich ostoją nadziei. Świadectwa pozostałych mówiły, że działało to na nich pokrzepiająco. Szczególnie w wielu zostały słowa, które wypowiedział w III niedzielę adwentu, 15.12.1940 roku, w przesłaniu do pozostałych, skierowanym – można by rzec – w pożegnalnym kazaniu na miesiąc przed śmiercią.
Tak opisuje to wydarzenie o. Józef Maksymiuk OMI:
Głęboko w pamięci utrwaliło mi się ostatnie spotkanie w trzecią niedzielę adwentu, kiedy to kilku z naszych fratrów przyszło na mój blok gdzie pod przewodnictwem fr. [fratra Alfonsa] Mańki [OMI] recytowaliśmy Mszę św. Potem zaś fr. [frater Alfons] Mańka [OMI] przemówił do nas na temat zgadzania się z wolą Bożą, czym podniósł nas bardzo (mocno) na duchu, i dodał nadziei w przetrwanie obozu.
Wszystko jednak, zwłaszcza wykańczająca praca i znęcanie się oprawców, prowadziły w konsekwencji do śmierci, aż do momentu kiedy znalazł się w szpitalu obozowym, gdzie wszelkimi sposobami próbowano go ratować. Widocznie jego wcześniejsza postawa, sługi na wzór Serca Jezusowego, zaskarbiła sobie serca współwięźniów, bo sekretarz bloku postarał się o przeniesienie słabego już kleryka Alfonsa Mańki OMI na rewir do szpitala obozowego a nie do komory gazowej. Tak ten fakt relacjonuje we wspomnieniach o. Józef Maksymiuk OMI:
Gdy pewnego dnia przyniesiono go całkiem wyczerpanego z pracy, sekretarz baraku kazał mu się zgłosić do obozowego lekarza. Frater [Alfons] Mańka [OMI] wykonał rozkaz i został przyjęty do (tzw. szpitala) tego więziennego szpitala obozowego.
Natomiast pielęgniarze, chcąc uratować jego życie, dostarczali mu dodatkową żywność, ale niestety organizm był już za bardzo wyczerpany. Nie odzyskiwał sił i przeczuwając bliską już śmierć modlił się przez cały czas, jak zawsze będąc w „świętym skupieniu”. Zresztą w tych trudnych warunkach zadziwił pielęgniarza ze szpitala obozowego, jak wspomina to o. Józef Maksymiuk OMI:
Swoim pokojem i łagodnością pozyskał sobie sympatię pielęgniarzy, tak że mu nieraz podsunęli drugą miskę zupy. Ale siły jego były zbyt wyczerpane, by odżywiając się brukwią lub burakami pastewnymi i kawałkiem chleba, mógł je z powrotem odzyskać. Dlatego też z dnia na dzień usychał przedwcześnie jak kwiat bez wody, czekając na wyzwolenie z rąk (upragnionej) śmierci. Pielęgniarz nie mógł się nadziwić, że nigdy skarga nie powstała na jego ustach, smutek nie zamglił oblicza, a oczy czegoś ciągle szukały w górze. Bardzo często się modlił i to mu dodawało siły do zniesienia ciężkich cierpień fizycznych i chwil zupełnego osamotnienia.
Spełnienie obietnic
W dzień swojej śmierci, leżąc na łóżku w obozowym szpitalu, mógł się jeszcze wyspowiadać, co w warunkach obozowych należało do rzadkości. Jednak obok niego, dwa łóżka dalej, leżał w tym samym obozowym szpitalu chory kapłan, który na dany przez kleryka Alfonsa Mańkę OMI znak, podszedł czy nawet podczołgał się do niego i go wyspowiadał.
Tak wspominał tę sytuację o. Józef Maksymiuk OMI, którą znał ją z drugiej ręki od nowicjusza Józefa Rozynka OMI:
Bóg łaskawy nie opuścił go w godzinę śmierci, bo w ostatnim dniu swojego życia, miał rzadką okazję w Gusen wyspowiadać się przed śmiercią. Właśnie (o) dwa łóżka od niego, leżał chory kapłan katolicki, który na skinienie fr. [Alfonsa] Mańki [OMI] przyszedł, nieznacznie wyspowiadał i przygotował go na drogę do wieczności. Sakrament ostatniego namaszczenia i wiatyk musiał zastąpić pragnieniem. Szczęśliwy jednak, że mógł obmyć swą duszę w sakramencie pokuty. Modlił się do samego wieczora i z modlitwą na ustach oddał swą czystą duszę Bogu. Oto są szczegóły, kończył [nowicjusz Józef] Rozynek [OMI], których mi dostarczył jeden z pielęgniarzy, a mój kolega.
Kiedy dziś obchodzimy 100-lecie naszej Polskiej Prowincji, to jednocześnie w historii Kościoła w Polsce wspominamy wydarzenia z 1920 roku: 100. rocznicę ofiarowania Narodu Polskiego przez kardynała Edmunda Dalbora Najświętszemu Sercu Jezusowemu na Jasnej Górze (27.07.1920), gdy wojska bolszewickie stały już u wrót Warszawy oraz 100-lecie kanonizacji św. Małgorzaty Marii Alacoque (13.05.1920), która na nowo rozbudziła nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego zarówno w Kościele w Europie, jak i w Polsce.
Co prawda wtedy mały Alfons Mańka, który urodził się w 1917 roku, był zapewne za mały by pamiętać te wydarzenia, ale jak wiadomo od jego bratanka, Mariana Mańki, w rodzinnym domu znajdował się obraz Serca Jezusowego, co potwierdziła także jego starsza kuzynka. Zapewne też, analizując zapiski duchowe kleryka Alfonsa, można stwierdzić że w swojej pobożnej rodzinie uczył się pierwszo-piątkowego nabożeństwa poprzez regularną spowiedź i komunię świętą, a w decydującym momencie jego życia obietnice, przekazane św. Małgorzacie Marii Alacoque, spełniły się w jego zakonnym życiu, zwłaszcza w chwili jego śmierci.
Analizując czas pobytu w obozie w Gusen i chwilę zbliżającej się śmierci, można zauważyć, że w jego życiu widać bardzo wyraźnie szczególną realizację zwłaszcza 5 z tych 12 obietnic danych św.Małgorzacie: „1. Dam im wszelkie łaski, potrzebne w ich stanie, 2. Będę sam ich pociechą w ich smutkach i utrapieniach, 3. Będę ich najbezpieczniejszą ucieczką w życiu, a zwłaszcza w godzinie śmierci, 5. Będę błogosławił wszelkim ich zamiarom i sprawom”.
Wymownym świadectwem jest możliwość spowiedzi przed śmiercią, co pokazuje realizację w tej ostatniej godzinie życia kleryka Alfonsa obietnicy 12: „Z nadmiernego miłosierdzia mego Serca obiecuję ci, że wszechmocna miłość tego Serca wszystkim przystępującym przez dziewięć z rzędu pierwszych piątków miesiąca do Komunii św. da ostateczną łaskę pokuty tak, że nie umrą w stanie Jego niełaski ani bez sakramentów św. i że Serce moje będzie dla nich bezpieczną ucieczką w godzinę śmierci”.
Kozal Czesław OMI, Wspomnienia obozowe z lat 1939-1943, kps, ss. 81.
Maksymiuk Józef OMI, Przeżyłem obóz zagłady Mauthausen – Gusen, mps, ss. 90.
Maksymiuk Józef OMI, Relacja o cierpieniu i śmierci Fratra Alfonsa Mańki OMI, rps, ss. 6, w: Zmarli Polskiej Prowincji, teczka nr 31: Frater Alfons Mańka OMI.
Maksymiuk Józef OMI, Wspomnienia z Gusen, Obra 29.02.1948 roku, mps., ss. 2, w: Zmarli Polskiej Prowincji, teczka nr 31: Frater Alfons Mańka OMI.
Mańka Alfons OMI, Dzienniczek duchowy. Recapitulatio Dei. Kleryk Alfons Mańka OMI (1917 – 1941), Lubliniec 2017, s. 33, 40, 44, 66, 83, 108, 125, 159-160, 163, 165, 231-238, 298.
O. Robert Wawrzeniecki OMI urodził się w 1973 roku w Poznaniu. W latach 1989-1993 uczył się w Niższym Seminarium Duchownym w Markowicach, 1993-1994 odbył nowicjat na Świętym Krzyżu, 1994-2000: studia i formacja w seminarium zakonnym w Obrze. Pierwsze śluby: 08.09.1994 roku, śluby wieczyste: 08.09.1998 roku, święcenia diakonatu 18.06.1999 roku i prezbiteratu 17.06.2000 roku. Jest Sekretarzem Wykonawczym Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce. Mieszka w Warszawie.
(pg)
Bodzanów: peregrynacja obrazu Serca Jezusa
13 czerwca 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
13 czerwca 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
13 czerwca 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
13 czerwca 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
12 czerwca 2025