Kodeń: Uroczystości pogrzebowe śp. o. Walentego Miklaszewskiego OMI [relacja]

This is a custom heading element.

21 listopada 2020

W Kodniu nad Bugiem odbyły się uroczystości pogrzebowe, zmarłego w Siedlcach, o. Walentego Miklaszewskiego OMI. Zakonnik miał 79 lat. Praktycznie całe swoje kapłańskie życie posługiwał w duszpasterstwie.

Zobacz: [Siedlce: Odszedł do Pana śp. o. Walenty Miklaszewski OMI]

Eucharystii pogrzebowej przewodniczył biskup pomocniczy diecezji siedleckiej – Grzegorz Suchodolski. Na początku liturgii hierarcha przekazał wyrazy współczucia i łączności w modlitwie od biskupa ordynariusza. Mszę świętą za zmarłego oblata koncelebrowali współbracia na czele z prowincjałem – o. Pawłem Zającem OMI.

Zgodnie z wolą zmarłego, kazanie wygłosił o. Rafał Bytner OMI, proboszcz z Bodzanowa, który pierwsze duszpasterskie kroki stawiał przy ojcu Walentym Miklaszewskim OMI, podczas jego posługi proboszczowskiej w Laskowicach Pomorskich.

Muszę się przyznać, że nie lubię tych kapłańskich pogrzebów, zwłaszcza pogrzebów starszych kapłanów. Na tych pogrzebach już nikt nie płacze, nie uroni łzy, nie ma kogoś, kto odczuwałby tak bardzo mocno cierpienie, związane ze stratą. Dzisiaj też, ojcze Walenty, nie będziemy płakać, nie dlatego, że mamy zimne serca, ale dlatego, że jesteśmy świadomi, czym jest powołanie kapłańskie i do czego ono wiedzie. Kapłan ze swej istoty od samego początku powołany jest do tej jednej, jedynej relacji z Panem Bogiem, do wyłącznej relacji z Panem Bogiem, a ta wiąże się z samotnością. (…) Zatem samotność wpisana jest w powołanie kapłańskie i samotność jest komponentem potrzebnym do prawidłowego wzrostu. Dzisiaj przychodzimy, aby dziękować za twoje kapłaństwo – kreślił słowami teologię kapłaństwa kaznodzieja.

Jakim był człowiekiem, kapłanem – wielu wie. W codziennym życiu był to człowiek szybki, czasem zbyt szybki, ciągle biegnący gdzieś, nic nie robiący w spokoju, gdy wieszał ogłoszenia, to biegał do kościoła, herbatka przedpołudniowa trwała około siedmiu minut – wspominał zmarłego ojciec Bytner. Był gospodarny. Nawet gdy bywało ciężko w domu zakonnym, zawsze potrafił znaleźć potrzebne środki. I z jednej strony w świecie codziennym szybki, biegający, ale gdy przychodziło do Mszy świętej, do sprawowania, do celebracji, jakby mocno spowalniał. Jakby chciał podkreślić, pokazać, że to sacrum od profanum się różni, że w tym profanum można biegać, czasami nawet trzeba, ale gdy przychodzi to największe sacrum, gdy przychodzi spożywanie Pana, gdy przychodzi Eucharystia, to trzeba zwolnić – podkreślał kaznodzieja.

Czasem dziwiliśmy się ze współbraćmi, że ojciec Walenty liczył penitentów. Mówię: „Po co ojciec liczy tych ludzi?” Dla statystyk? On powiedział taką prostą rzecz – wówczas młodemu księdzu, któremu po seminarium zdawało się, że ma być na bieżąco i z teologią i z wykładami – mówił: „Liczę tych ludzi, bo za nich konkretnie się modlę. Wspieram ich w odmawianiu pokuty”. Niby takie proste, niby takie oczywiste i każdy z nas, drodzy współbracia, to wie, a jednak dla mnie to było odkrywcze, że dopełnia pokuty swoich penitentów. To nie były liczby, za każdą liczbą, cyfrą stał konkretny człowiek – dzielił się ze zgromadzonymi ojciec Rafał.

W życiu codziennym mówił dużo o godności kapłańskiej. Mówił, że o godności kapłańską trzeba dbać, że grzech niszczy godność kapłańską, że grzech poniża kapłana, ale podkreślał, że każdy kapłan ma prawo do godności i do wymagania, aby ta godność była wobec niego zachowana. Myślę, że bardzo aktualne słowa na dzisiaj – podkreślał kaznodzieja – gdy to kapłaństwo chce się poniżyć, zniszczyć, że chce się zanegować sens kapłaństwa. Jak zanegować sens czyjegoś życia? Jak zanegować pięćdziesiąt lat czyjejś ofiarnej pracy? Jednym marszem, jednym hasłem? – pytał retorycznie ojciec Bytner.

Nawiązując do osobistej historii życia zmarłego, kaznodzieja przywołał jego tęsknotę za matką. Śp. ojciec Walenty został pochowany właśnie w Kodniu, pod czułym okiem Matki Jedności.

W słowie pożegnania prowincjał dziękował za obecność biskupa Grzegorza, misjonarzy oblatów, sióstr zakonnych i wszystkich, którzy na swojej drodze doświadczyli kapłańskiej posługi zmarłego oblata. Wyraził nadzieję, że wiele wspólnot parafialnych, w których posługiwał śp. ojciec Walenty, w tych dniach otacza go szczególną pamięcią modlitewną.

Ojcze Walenty, w imieniu twoich współbraci Polskiej Prowincji dziękuję i dziękujemy ci, my wszyscy tutaj obecni, za twoje życie zakonne, posługę kapłańską, za twoją delikatność, życzliwość, za wrażliwość na drugiego człowieka, za zatroskanie o dobro, za to, że pragnąłeś służyć Kościołowi i Zgromadzeniu, ludziom – że czyniłeś to tak wiele lat, sprawując najświętsze sakramenty i też współtworząc braterskie życie wspólnotowe – mówił prowincjał.

Obrzędom ostatniego pożegnania przewodniczył Ordynariusz Polskiej Prowincji. Ojciec Walenty Miklaszewski OMI spoczął w kwaterze oblackiej kodeńskiego cmentarza.

(pg)