
„Jako czternastolatek zetknąłem się z o. Cebulą (…) Był naprawdę świętym”
This is a custom heading element.
Drodzy Współbracia i Przyjaciele – Droga Rodzino św. Eugeniusza de Mazenoda!
Przed nami ostatnie dni Roku Jubileuszowego, 100-lecia Polskiej Prowincji. Na odpowiednie podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, teraz zaś chciałbym podzielić się z Wami miłą niespodzianką, która jest w moim przekonaniu małym promykiem z nieba na zakończenie tegorocznego świętowania…
Kilkanaście dni temu miałem przyjemność odbyć krótką rozmowę telefoniczną z panem Tadeuszem Krupką, mieszkającym w Adelaide w Australii. Kontakt został uzyskany dzięki jego znajomym w Polsce, państwu Bogusławie i Pawłowi, którzy pośredniczyli w przekazaniu złożonej przez pana Tadeusza ofiary na rzecz formacji kleryków w Obrze. Jak się okazało, rozmowa stała się prawdziwą podróżą w czasie – do początków historii Polskiej Prowincji – oraz spotkaniem z jednym z najwspanialszych oblatów, bł. Józefem Cebulą.

Pan Tadeusz Krupka urodził się 15 października 1922 r. we wsi Chruszczyny koło Ostrowa Wielkopolskiego. Jak sam wspomina:
Jako czternastolatek zetknąłem się z o. Cebulą w 1936 r. Był przełożonym w oblackiej szkole w Lublińcu, gdzie rozpocząłem naukę. Pod opieką o. Cebuli było ponad 250 chłopców i kadry nauczycielskiej. W bardzo krótkim czasie wszyscy go polubiliśmy. Było nas 54 pierwszoklasistów. O. Cebula wytłumaczył nam zasady kolegium w taki sposób, że uważaliśmy, że ważne jest ich przestrzeganie z szacunku do niego, a nie dlatego, że zostały nam narzucone. Był dla nas wyjątkową osobą.

W miarę upływu lat zdałem sobie sprawę, że o. Cebula był osobą, którą darzę szczególnym podziwem. Był naprawdę świętym, który troszczył się o swoich uczniów z największą troską, a moja historia świadczy o jego hojności.
Mój ojciec był inwalidą z I wojny światowej i otrzymywał emeryturę wojenną, która pokrywała średnie wykształcenie mojego najstarszego brata i mnie. Jednak w 1936 r. Hitler złamał traktat wersalski i przestał wypłacać reparacje wojenne. Mój ojciec stracił emeryturę i nie mógł opłacić czesnego. Pod koniec roku szkolnego, w czerwcu 1937 r., lubliniecki ekonom napisał do mojego ojca list, w którym zwrócił uwagę, iż bez opłacenia czesnego nie będę mógł kontynuować nauki. Mój ojciec odpisał, że niestety nie jest w stanie uiścić opłat.
W tym samym czasie otrzymałem list od o. Cebuli, w którym prosił mnie o zignorowanie listu ekonoma i powrót do szkoły. Spędziłem w oblackim junioracie w Lublińcu kolejne dwa lata, aż do wybuchu II wojny światowej. Przez trzy lata byłem karmiony i wychowywany przez Oblatów i do dzisiaj pozostaję bardzo wdzięczny i próbuję trochę spłacić swój dług wdzięczności.
To było naprawdę niesamowite, móc usłyszeć takie wspomnienia z ust naocznego świadka świętości o. Józefa Cebuli. Pan Tadeusz jest obdarzony wyjątkowym życiorysem i można się tylko cieszyć, że w jego początki tak dobrze wpisali się oblaci. Pan Tadeusz w czasie II wojny światowej znalazł się w 2 Korpusie Polskim Władysława Andersa we Włoszech i razem z nim po wojnie dostał się do Wielkiej Brytanii. Do Australii wyjechał w 1950 r. W 1951 r. ożenił się (żona nie żyje ponad 20 lat), ma 4 dzieci, 11 wnuków i dwoje prawnuków. Znajomi i bliscy podkreślają, że p. Tadeusz jest niezwykle ciepłą i bardzo pogodną osobą. Od wielu lat czerpią od niego mądrość życiową, jest dla wielu przykładem człowieka wiary i patriotyzmu. Zawsze blisko Pana Boga, śpiewał w chórze kościelnym w swojej parafii. Oblaci zajmują w jego sercu szczególne miejsce. Ciągle podkreśla jak wiele im zawdzięcza. Gdy mógł jeszcze podróżować, to Lubliniec i Markowice były stałym punktem jego podróży do Polski. Niemal całe życie jest wiernym czytelnikiem „Misyjnych Dróg”.
Szanowny Panie Tadeuszu – bardzo dziękuję za życzliwość i podzielenie się swymi wspomnieniami! A są one dla całej Polskiej Prowincji zwiastunem nadchodzącego roku. W roku 2021 przypada bowiem 100-lecie objęcia przez oblatów klasztoru i parafii markowickiej. Już teraz zanotujmy datę – 12-13 czerwca – w tych dniach będziemy chcieli wraz z błogosławionym Józefem Cebulą przeżyć czas wspomnień i dziękczynienia za oblackie dzieła oraz wielopokoleniową posługę w Markowicach. Oczywiście jeśli Pan Bóg pozwoli te plany zrealizować.
Szczęść Boże!
Paweł Zając OMI
Prowincjał
Komentarz do Ewangelii dnia
11 maja 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
10 maja 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
9 maja 2025