Uroczystości pogrzebowe o. Mariana Nowaka OMI [Relacja i galeria]
This is a custom heading element.
Uroczystości pogrzebowe śp. o. Mariana Nowaka OMI rozpoczęły się modlitwą różańcową w intencji zmarłego. Do Lublińca przybyli jego krewni, delegacja miejscowych parafian, wiernych z Kędzierzyna-Koźla oraz blisko 40 misjonarzy oblatów.
Zobacz: [Kędzierzyn-Koźle: śp. o. Marian Nowak OMI]
Mszy świętej pogrzebowej przewodniczył Prowincjał Polskiej Prowincji – o. Paweł Zając OMI.
Kazanie wygłosił o. Rafał Kupczak OMI – superior ostatniej wspólnoty zakonnej, do której należał śp. ojciec Marian.
Różne są w życiu pory roku. Jeżeli przeżywasz zimę, kres swojego życia, nie jest to pora ostatnia, bo ostatnią porą twego życia będzie wiosna, wiosna zmartwychwstania (…) Ojciec Marian, wybierając drogę życia kapłańskiego, drogę życia zakonnego, zgodził się na świadome obumieranie każdego dnia – nie dla siebie i nie dlatego, że z każdym dniem jesteśmy coraz bliżej śmierci, ale wybrał tę drogę, aby obumierać i żyć dla Pana. Wszystko, co czynił, słowo, które głosił, było jego obumieraniem, aby to jego życie wydało plon obfity. I oto przyszedł czas zbioru – mówił kaznodzieja, nawiązując do przeczytanej uprzednio Ewangelii.
Gdyby ktoś mnie zapytał, w jaki najprostszy sposób określić ojca Mariana, to bym powiedział, że wszystko zamyka się w dwóch słowach – dwóch słowach, które oddają cały jego sposób życia, postrzegania świata, charakter, misję – powiedziałbym z całym przekonaniem, tak bardzo pozytywnie, że był ciekawym człowiekiem.
Śledząc historię życia śp. ojca Nowaka, kaznodzieja ukazywał gorliwość, z jaką wypełniał powierzone sobie funkcje. Przypominał momenty, kiedy angażował się w awangardowe metody nowej ewangelizacji, jak chociażby praca z trudną młodzieżą, także poprzez obecność na festiwalach w Jarocinie, potem duszpasterstwo osób uzależnionych w Bolszewie, czy kapelania więzienna we Wrocławiu.
Był człowiekiem, który miał niesamowitą zdolność docierania do pojedyńczych ludzi (…) Jak wspominają czescy księża, miał taką łatwość, że potrafił jednemu człowiekowi poświęcić trzy godziny. I to niekoniecznie był człowiek wierzący. Człowiek, z którym rozmawiał, przekonywał, pocieszał, towarzyszył, próbował zrozumieć. Wielki dar.
Podkreślał wielką oryginalność duchowości i kapłaństwa ojca Mariana Nowaka. Wspominając peregrynację Matki Bożej Kodeńskiej w Kędzierzynie-Koźlu, ojciec Kupczak przywołał obraz posługi zmarłego oblata w konfesjonale. Przypomniał, że w kościele parafialnym są zamykane konfesjonały, ale w pomieszczeniach obok nich znajdują się stoliki i krzesła dla osób, które nie są w stanie uklęknąć.
Ojciec Marian oczywiście nie mógł spowiadać w konfesjonale, wymyślił inną formę. Otóż, siadał przy tym stoliku i kiedy ktoś wchodził, to mówił: proszę, tutaj jest Pismo Święte, przeczytaj ten fragment (…), [a następnie]: teraz ten fragment porozważamy wspólnie, pomodlimy się, a dopiero później będziemy się spowiadali. I ludzie sami mi mówili: ojcze, tyle lat przeżywaliśmy spowiedź świętą i ta spowiedź coś w nas poruszyła. Pierwszy raz w życiu ksiądz dla nas miał tyle czasu podczas spowiedzi – wspominał ojciec Rafał.
Ojciec Nowak 18 lat swego życia spędził w Republice Czeskiej. Perfekcyjnie nauczył się języka. Ze względu na kwarantannę, na uroczystości pogrzebowe nie mogła przyjechać delegacja z parafii, gdzie posługiwał. Wyrazy współczucia przekazał jednocześnie biskup czeskiej diecezji, na terenie której pracował oblat. Za Czechami ojciec Marian tęsknił do końca swojego życia. Kaznodzieja przytoczył fragment wywiadu, jakiego udzielił zmarły, opisując sytuację Kościoła za naszą południową granicą:
W Polsce byłem rekolekcjonistą, misjonarzem ludowym. Przyszedłem do Czech z myślą, że będę dalej prowadził służbę misyjną. A tymczasem tu od czterdziestego ósmego roku nie znają misji parafialnych. Za komuny były zakazane. Ostatnio zaczyna się do tego wracać, ale czescy księża nie mają zrozumienia dla takiej pracy duszpasterskiej.
Kontynuując na kanwie artykułu, ojciec Kupczak mówił:
On nie poddawał się. Wszystkie prace związane z remontami, gospodarcze w swojej parafii powierzył diakonowi – to on miał się troszczyć o zbieranie pieniędzy. A ojciec Marian ciągle wspominał, że szkoda jemu było czasu na takie przyziemne rzeczy, bo wolał iść i docierać do tych ludzi. Im oddał swoje życie. Potrafił cieszyć się każdym człowiekiem. Kiedy wspominał, że na mszy miał tylko trzy, pięć osób – pewnie niejedni z nas, jako tutaj obecni misjonarze, pewnie tak na dłuższą metę byśmy się załamali, mając doświadczenie, że mówimy do pełnych kościołów, albo na mszach mamy pełno ludzi – ale to właśnie ukazał się jego charyzmat pracy z jednostką.
Posłuchaj całego kazania:
Ojciec Marian Nowak OMI spoczął w kwaterze oblackiej lublinieckiego cmentarza komunalnego.
(pg)
Kędzierzyn-Koźle: barwny Orszak Trzech Króli [GALERIA]
7 stycznia 2025
Ukraina: dużo się zmieniło od wybuchu wojny
7 stycznia 2025
Kodeń: sanktuarium maryjne kościołem jubileuszowym
7 stycznia 2025
Z listów św. Eugeniusza
7 stycznia 2025
Z listów św. Eugeniusza
7 stycznia 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
7 stycznia 2025