Marcin Wrzos OMI: chrońmy karpie, a nie dzieci [FELIETON]

W okolicy świąt i przełomu roku pojawiają się apele mniej i bardziej ważnych celebrytów, organizacji społecznych, aby nie zabijać karpi, a jeśli już – to w warunkach humanitarnych. Mainstreamowe media ukazują te królewskie ryby noszone w reklamówkach, zabijane na targach, jako przestrogę, że to nie jest humanitarne. W okolicy sylwestra rozpoczyna się zaś przypominanie, że strzelanie z petard nie dość, że nie jest przyjazne dla zwierząt, to jeszcze nie jest eko.

30 grudnia 2021

Trudno się z tym wszystkim nie zgodzić. Wystarczy zerknąć do Biblii czy do encykliki papieskiej Laudato si’. Była ona w niektórych kręgach, nawet katolickich, przyjęta z pewnym niedowierzaniem. Mówiono, że papież przyjmuje lewicową narrację i powinien zająć się ważniejszymi problemami w Kościele niż ekologia. Ta encyklika podkreśla, przypomina, że Bóg jest Stwórcą, człowiek jest koroną stworzenia, a naszym zadaniem jest ochrona stworzenia – a troska o planetę wywodzi się z judeo-chrześcijaństwa, a nie z ruchów lewicowych, które także się w nią zaangażowały. Kto wie, czy ta troska o świat nie będzie jedną z najważniejszych narracji, punktów nauczania Kościoła podkreślanych w przyszłości? I dobrze. W ostatnich czasach sporo się zmieniło w tym zakresie. Segregujemy śmieci, oszczędzamy prąd i wodę (teraz jeszcze bardziej z powodów ekonomicznych), dbamy o powietrze. Dostrzegamy tę ostatnią potrzebę szczególnie teraz, gdy „widzimy powietrze” w czasie zimowego smogu. Wówczas hasło „palisz śmieci, trujesz dzieci” jest jeszcze bardziej aktualne.

(pixabay)

Martwi mnie pewna niekonsekwencja. Celebryci będący eko, organizacje społeczne, jednocześnie dbając (jak wspomniałem bardzo słusznie) o środowisko, popierają, najczęściej bardzo aktywnie, zabijanie bezbronnych, bo nienarodzonych dzieci. Tak jakby stawiając na szali i wyważając – ważniejszy dla nich był karp, a nie bezbronny człowiek. A to już szaleństwo. Tak jakby człowiek był mniej ważny od zwierzęcia. Warto powrócić chociażby do Mai Ostaszewskiej, która pisała na Twitterze: „Skończmy z tym barbarzyństwem. Niech to nie będą krwawe święta”, a jednocześnie popiera aborcję. To przykład jeden z brzegu.

O tym, że człowiek jest koroną stworzenia i różni się od zwierząt, w różnych sferach (biologicznie, ma wolną wolę, umysł, duszę, sumienie itd.), zapominają przekazy jednego z dzienników wydawanego przy ul. Czerskiej. Relacjonując jeden z procesów w poznańskim sądzie dziennikarka przedstawiała, że oto pozwana była z osobą nieludzką na smyczy przy budynku. Tą osobą nieludzką był pies. Gdzie indziej pisze się o zwierzęciu ludzkim i nieludzkim. Kto wie, czy nie będzie to dominująca narracja dziennikarska za kilka lat, a może i miesięcy?

Dobrze, że papież Franciszek przypomniał hierarchię stworzenia i tym różnimy się od nurtów lewicowych. Dobrze, że mamy rozsądek w tym pomieszaniu wartości. Bo w tej narracji, sposobie myślenia, pojawia się pytanie, samo w sobie będące dramatyczne: czy dziecko to osoba ludzka czy nieludzka?

(misyjne.pl)