Łukasz Krauze OMI: Alternatywne Historie [blog]
Część pierwsza - Jak powstał sport?
Zamiast wstępu
Parę dni temu zatelefonował do mnie o. Paweł OMI z propozycją prowadzenia bloga na oblackim serwisie internetowym. Chętnie się zgodziłem. Tak. Super. Coś napiszę. Jasne. Fajny pomysł. I w ogóle. W mojej głowie, niemal natychmiast, zrodziło się kilka pomysłów. Pierwszy. Będę pisał o literaturze. Przecież czytam. Nawet dużo. Reflektuję nad tym, co czytam. Mam kilka spostrzeżeń, z którymi warto się podzielić. Pójdę w tym kierunku. Drugi. Ok. Temat książek nawet dobry jest, ale muzyka. Lubię ją równie bardzo jak książki. Może nawet bardziej. Słucham różnych gatunków. Będę pisał blogi o muzyce i muzykach. Trzeci. Trochę o muzyce. Trochę o książkach.
Czwarty
Jest 5 luty 2022 r. Chociaż mówi się o opadach śniegu, w powietrzu czuć już wiosnę. Pogoda motywuje mnie do biegania. Patrzę przez okno. Po chwili jestem na szlaku. W lesie. Dzięcioł. Kilka saren. Jest dobrze. Biegnę dalej. Wracam do domu. Spotykam kl. Piotra OMI. Rozmawiamy o sporcie. Piotr pyta: – ciekawe, kto wynalazł sport. Zaczynamy, wspólnie, snuć koncepcję pierwszego sportu. Bardzo alternatywnie. Przysłuchuje się temu kl. Eugeniusz OMI. Nie nudzi się. Jest raczej zainteresowany. Wracam do pokoju. Już wiem. Będę pisał alternatywne historie prostych rzeczy. Raczej nie sam. Z pomocą moich współbraci. Kleryków. Są młodzi. Mają świetne pomysły.
Alternatywne historie
Tytuł tego bloga to: “Alternatywne historie”. Słownik Języka Polskiego podaje: “alternatywny – inny, przeciwstawiający się temu, co tradycyjne i oficjalnie uznane”. Historie będą inne. Ułożone niechronologicznie. Dalekie od prawdy. Prawdopodobnie.
Pierwsza historia alternatywna – Jak powstał sport?
Dawno temu. Już nikt nie pamięta kiedy. Raczej parę lat wstecz. Nie było samochodów, samolotów, Internetu. Nie było koła i osi. Kanapek też. Mimo to życie było łatwiejsze. Weselsze. Ludzie nie marnowali czasu na kłótnie i inne bzdury, bo żyli krócej. Wiedzieli o tym. Dlatego częściej świeciło słońce. Więc więcej chwil spędzali na świeżym powietrzu. Stresy były. Owszem. Najczęściej przez dzikie zwierzęta. Miały ostre zęby. Niebezpieczne pazury. Ponieważ nikt nie wymyślił jeszcze zawodu psychoterapeuty (kiedyś Wam o tym opowiem) ludzie w inny sposób musieli radzić sobie z napięciami. Najczęściej chodzili na polowania. Tak odreagowywali. Inni preferowali spacery.
Razu pewnego jeden człowiek miał ciężki dzień. Był bardzo zdenerwowany. Odreaguję. Pomyślał sobie. Pójdę do ulubionego miejsca. Było tam pięknie. Szedł i szedł. Słońce świeciło mocno. Wspaniale raziło w oczy. Rozmarzył się. Ten człowiek. Wtem. Nagle zza krzaka. Takiego prehistorycznego. Dużego. Wyskoczył mamut. Ryknął przeraźliwie. Tak, że człowiek się przestraszył. Cała terapia na nic. Pomyślał. Znów stres. Spacerem nie wrócę do domu. Muszę wymyślić inną metodę. Coś nowego. Coś, czego jeszcze żaden człowiek nie robił. W jednej chwili zaczął iść szybciej. Pierwszy raz w historii świata. Za mało szybko. Oddech mamuta cuchnął coraz bardziej. Człowiek szedł jeszcze szybciej i szybciej. Mamut został w tyle. Człowiek zaś czerpał wiele radości z nowego wynalazku. Szedł naprawdę bardzo szybko. Zapomniał o wszystkich kłopotach. Wszelkie zdenerwowanie ustąpiło. Serce biło mocniej. A świat wydawał się piękniejszy. W takich okolicznościach wrócił do domu. Szczęśliwy.
Społeczeństwo przyglądało się z oddali jego dziwnym ruchom. Nikt dotąd nie widział czegoś takiego. Szybkie kroki robiły wrażenie. Człowiek wrócił do domu sapiąc. Zapytany o okoliczności przedziwnego działania opowiedział o mammucie. Jak to nazwiesz. Usłyszał. Ale co. Zapytał człowiek. Twoje szybkie kroki. Powiedziało społeczeństwo. Długo nie myślał. Człowiek. Spacer odwrotny. Wypalił. Społeczeństwo krzyknęło z podziwem.
Od tej pory ludzkość zaczęła praktykować spacer odwrotny. Stał się bardziej popularny od polowania. Na początku był niebezpieczny. Nawet bardzo. W pierwszej kolejności trzeba było znaleźć wściekłego mamuta. Czasem po długim spacerze. Kiedy mamut ryknął sympatyk spaceru odwrotnego przyspieszał. Ile sił w nogach wracał do domu. Rekordzista oddalił się od domu swojego 42 kilometry i 200 metrów. Po tak długim spacerze natrafił na mamuta. Wrócił cały i zdrowy. Człowiek. Nie mamut. Jego spacer odwrotny społeczeństwo nazwało mamut-onem. Później zmieniono nazwę na mara-ton. Nie wiem dlaczego. Może to kwestia mody. Nowe pokolenie. Nowe nazwy. W tej kwestii nic się nie zmieniło.
Po jakimś czasie. Bliżej nieokreślonym. Ludzie odkryli, że nie potrzebują mamuta, żeby zainicjować spacer odwrotny. Że mogą sami z siebie. W każdej chwili. Gdyby zrobili to wcześniej, wiele istnień by ocalało. Lepiej późno niż wcale. Nazwa spacer odwrotny straciła na znaczeniu. Była bez sensu. Szybkie kroki zaczęto nazywać bieganiem.
W takich właśnie okolicznościach narodził się sport. Niektórzy podają, że rower był pierwszy. Ale to nie jest prawda. Rower był drugi. Rzecz udowodniono wiele lat temu. Bieganie jest najstarsze. To sport źródło. Bieganie dało życie wszystkim innym sportom. Spacer nie jest sportem.
Zaproszenie
Zapraszam do kolejnego odcinka.
o. Łukasz Krauze OMI – wykładowca homiletyki oraz prefekt studiów w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze.
Komentarz do Ewangelii dnia
23 listopada 2024
Oblaci: z pasji do muzyki
22 listopada 2024
Z listów św. Eugeniusza
22 listopada 2024
Komentarz do Ewangelii dnia
22 listopada 2024
Olimpiada Znajomości Afryki: szansa na poznanie kontynentu
21 listopada 2024
Madagaskar: Prowincjał w Mahanoro
21 listopada 2024
Z listów św. Eugeniusza
21 listopada 2024