Marzenia organistki z Kijowa

Rozmowa z Olgą Bondarevą - organistką oblackiej parafii w Kijowie.

16 lutego 2022

Katolicka wspólnota parafii pw. św. Mikołaja w Kijowie czeka na zwrot świątyni dla kultu. Do tej pory znajdował się tutaj Dom Muzyki Organowej i Kameralnej. Po pożarze z września 2021 roku wierzący zostali całkowicie pozbawieni dostępu do kościoła, sakramenty były sprawowane najpierw na dworze, a później w podziemiach. W najbliższym czasie jest szansa, że wrócą do kościoła, a świątynia ostatecznie wróci do katolików. O nadziejach i wierze – rozmowa z Olgą Bondarevą, organistką z oblackiej parafii w Kijowie.

Kościół św. Mikołaja z organami na chórze. Za czasów działania Domu Muzyki Organowej i Kameralnej instrument muzyczny został umieszczony w prezbiterium na potrzeby koncertów. (zdj. OMI Kijów)

Paweł Gomulak OMI: Jak długo jest Pani organistką? Co pasjonuję Panią w grze organowej, szczególnie podczas liturgii?

Olga Bondareva: Na wiosnę będzie 30 lat od kiedy jestem organistką w parafii świętego Mikołaja. Myślę, że na początku trzeba powiedzieć, że przed każdą Mszą proszę Ducha Świętego, żeby wspierał mnie i pomagał. I On zawsze mi pomaga.

Tak  naprawdę jestem zachwycona prostotą liturgii – w dobrym rozumiem tego słowa – a jednocześnie jej wymaganiami i zasadami. Najczęściej kiedy gram, myślę że w tym momencie niebo prawdziwie brzmi, łączy się z nami wszystkimi.

Dla mnie organy, ich brzmienie podczas Mszy świętej jest Jego apoteozą. Istnieje tak dużo utworów organowych – i przepięknych, i genialnych – ale dla mnie ta apoteoza [Boga] następuje podczas Mszy świętej. Nie ma nic bardziej wymownego niż dialog między kapłanem i ludźmi oraz rytm, który jest narzucony podczas części stałych. Uważam, że za każdym razem dźwięk organów nie do końca jest jeszcze „rozgadany”, jest jakąś tajemnicą. To mnie bardzo zachwyca, pomimo tego, że gram już 30 lat i nadal nie mogę się do tego przyzwyczaić. To mnie zachwyca i jednocześnie wprawia w podziw.

Bardzo lubię naszą parafię, dla mnie to drugi dom, moja druga rodzina. Budzi we mnie podziw, jak wszyscy jesteśmy zjednoczeni podczas liturgii, jak Msza święta jednoczy ludzi różnych profesji, wieku, różnych poglądów na życie. Odczuwam to bardzo mocno szczególnie podczas komunii świętej, modlitwy wiernych, czy wspólnej adoracji.

Kościół św. Mikołaja w Kijowie – powstał z ofiar katolików [zdjęcia archiwalne]
Pani Olga jest organistką w kijowskiej parafii od blisko 30 lat. (zdj. OMI Kijów)

Jak wygląda życie wspólnoty parafialnej w kijowskim kościele?

Mogę podzielić się jedynie moimi wrażeniami, jak ja to widzę. Bardzo lubię naszą parafię, dla mnie to drugi dom, moja druga rodzina. Budzi we mnie podziw, jak wszyscy jesteśmy zjednoczeni podczas liturgii, jak Msza święta jednoczy ludzi różnych profesji, wieku, różnych poglądów na życie. Odczuwam to bardzo mocno szczególnie podczas komunii świętej, modlitwy wiernych, czy wspólnej adoracji.

A tak ogólnie, nasza parafia jest przepiękna. Mamy dużo wspólnot w parafii, osobiście zachwyca mnie nasza młodzieżowa wspólnota. Osobiście tam nie byłam, bo jestem młoda tylko duszą. Ale z uznaniem patrzę, jak nasi ojcowie zajmują się nimi – obecnie jest to ojciec Bogdan – ale i wcześniej tak było. Mają różnorodne spotkania, chodzą na wycieczki, spacery. Myślę, że to bardzo dużo im daje. Często śledzę ich na Facebooku i w duszy raduję się z nimi, bo za moich młodych lat czegoś takiego nie było. Ich wspólnota mnie zachwyca i jest dużą radością dla mnie. Bardzo kocham młodzież i nie wierze, kiedy mi mówią, że młodzież jest zła. Sama byłam we wspólnocie biblijnej, niestety teraz z różnych przyczyn nie mogę przychodzić. Pomagało to mojemu sercu, kiedy rozważaliśmy słowo Boże, przeżywaliśmy je, wprowadzaliśmy w życie. W naszym kościele jest dużo wspólnot i z tego się cieszę.

Marzę, żeby Msze święte były na górze i każdy człowiek, który szuka Boga, pocieszenia, mógł wejść, odnaleźć Go. Żeby kościół był zawsze otwarty dla ludzi, i wiem, że tak będzie.

Chcę jeszcze trochę powiedzieć o naszych ojcach, bo znam ich już tyle lat, że oblaci to dla mnie rodzina. Nigdy nie widziałam obojętności ze strony oblatów, ludzie zawsze mogą podejść, podzielić się swoimi problemami, czego osobiście doświadczam i mogę dawać o tym świadectwo.

Dwa lata temu, w marcu, podczas kwarantanny przeżywaliśmy ciężkie czasy, kiedy kościół był zamknięty na ponad dwa tygodnie. Msze odprawiane były u sióstr Miłosierdzia z Kalkuty. Kiedy kościół był zamknięty, odczuwałam wielki ból i myślę, że nie tylko ja. Później Wielkanoc, kiedy na Mszy mogło być tylko dziesięć osób, inni oglądali online. Teraz też mamy ciężkie czasy, ale przez te wydarzenia Bóg coś nam pokazuje. Gdy spłonęły organy, Msze na ulicy, teraz w dolnej części kościoła, gdzie nie ma ogrzewania, jest zimno. Ale w tym też jest jakiś sens, jesteśmy bliżej jeden do drugiego. Myślę, że więcej wspólnie się modlimy… Tak w dwóch słowach o naszej wspólnocie i kościele.

Kijów: Apel katolickiej społeczności Ukrainy w sprawie kościoła św. Mikołaja

Oczekujecie zwrotu kościoła wspólnocie katolickiej. Jakieś oczekiwania, marzenia?

Myślę, że najbliższe oczekiwanie, zarówno wszystkich parafian i księży, to żebyśmy przynajmniej przeszli do góry [do kościoła], to takie “przynajmniej”, takie minimum. Prace zabezpieczające w świątyni zakończyły się i obiekt jest ogrzewany. Marzę, żeby Msze były już na górze. Myślę, że dalsze oczekiwania, marzenia też się spełnią, Pan Bóg pomoże nam, żeby kościół był zawsze otwarty, żebyśmy wszystko odnowili. Rozumiem, że to jest skomplikowane, ale wiem, że kiedyś to nastanie. W zasadzie już niewiele czasu zostało, żeby mogło to stać się faktem. Marzę, żeby Msze święte były na górze i każdy człowiek, który szuka Boga, pocieszenia, mógł wejść, odnaleźć Go. Żeby kościół był zawsze otwarty dla ludzi, i wiem, że tak będzie. Żeby na chórze były przepiękne organy, śpiewali chórzyści, grał organista czy organistka, żeby to było słychać na ulicy i żeby ludzi wchodzili i podziwiali to, co jest czynione na chwałę Bożą.

(pg)