14 marca 2022

Z listów św. Eugeniusza.

14 marca 2022

ODPOWIEDZIALNOŚĆ CZŁONKÓW ZESPOŁU FORMACYJNEGO

Scholastycy (nazywani przez Eugeniusza oblatami) studiowali w Wyższym Seminarium Duchownym w Marsylii, czyli w tym samym miejscu, co seminarzyści diecezjalni. Od 1827 roku ich przełożonym i prefektem studiów był ojciec Tempier. Równocześnie był bardzo zajęty jako wikariusz generalny diecezji i zgromadzenia oblatów. Zatem w seminarium musiał polegać na członkach swojego zespołu formacyjnego. Eugeniusz był w bliskim kontakcie ze wszystkimi studentami i wyrażał swoje zaniepokojenie brakiem pobożności u niektórych z nich. Napisał więc do jednego z formatorów, ojca Karola Bellona:

Przypominam wam, jako ich przełożonemu, że nie chodzi o to, aby się zadowalać jako tako tym, co się chce wam dać, ale żeby ze wszystkich sił przyłożyli się do nabycia cnót właściwych do stanu doskonałości, jaki ślubowali.

List do o. Karola Bellona, 30.08.1844, w: EO I, t. X, nr 853.

Ojciec Bellon miał trzydzieści lat i często spotykamy go w korespondencji Eugeniusza. (W 1852 roku Eugeniusz wybrał go jako pierwszego wikariusza apostolskiego w Natalu).

Jesienią 1843 roku ojciec Bellon został powołany do Wyższego Seminarium Duchownego w Marsylii, aby wykładać tam dogmatykę i być kierownikiem duchowym braci scholastyków, których liczba z roku na rok rosła. W związku z tym ojciec Fabre napisał: „Do ich kierownictwa trzeba było wybrać kapłana, który posiadałby solidną i głęboką wiedzę oraz łagodną, oświeconą pobożność, kapłana, który mógłby nauczać zarówno słowem, jak i przykładem”. Spośród wszystkich innych, ojciec Bellon był godny wyboru, jakiego dokonali nasi przełożeni. W ciągu pięciu lat, w czasie których powierzono mu to bardzo trudne i ważne zadanie, zawsze stawał na wysokości zadania. Nigdy nie wymagał od innych tego, czego sam by nie zrobił, jego życie było dla seminarzystów i dla oblatów nieustanną nauką. W sali wykładowej był sumiennym i oczytanym profesorem, w kaplicy wzorem pobożności, żarliwości i systematyczności, w swoim pokoju był dobrym, roztropnym, światłym kierownikiem, bez zbytniej słabości i bez zbytniej sztywności, zewnętrznie bardzo spokojny, jego twarz wzbudzała zaufanie, a słowa – zamiłowanie do pobożności. Ponieważ umiał mądrze wykorzystywać swój czas i był głodny wiedzy, zdołał zdobyć tę głębię, która później sprawiła, że był poszukiwany i wysoko ceniony na synodzie prowincjalnym w Agen [w 1859 r.] przez uczonych i pobożnych kleryków, a jednocześnie kształcił się i doskonalił znajomość języków: hebrajskiego, włoskiego, niemieckiego, angielskiego i hiszpańskiego. Jego dzień był cudownie zorganizowany. Znalazł sposób na to, by wykonywać dużo pracy i robić to dobrze, by połączyć głęboką naukę z łagodną, życzliwą pobożnością.

Z pewnością wiele się nauczył, dając przykład, ale Eugeniusz zauważył, że musi być bardziej „pro aktywny”.