Nowicjusze na górskiej wyprawie

"Dobry czas doświadczenia trudów wędrówki, wspólnoty i piękna stworzenia. Ta wyprawa to wszystko zapewniła…"

13 czerwca 2022

Dzień I

Wyruszyliśmy ze Świętego Krzyża i wróciliśmy… ponieważ ktoś na wyprawę w góry nie zabrał butów. Po przyjeździe do Rabki Zdroju, zrobiliśmy zakupy i wyruszyliśmy w drogę. Już po pierwszych kilometrach oczom ukazały się piękne górskie krajobrazy. Dzień zakończyliśmy w schronisku kolacją przy ognisku, której towarzyszyła muzyka i gra na gitarze.

Statystyki

7 km

Mnóstwo entuzjazmu i radości

Dzień II

Obudziliśmy się w schronisku przy pięknym widoku gór, który towarzyszył nam przez cały dzień. Po dobrym śniadanku na świeżym powietrzu (niektórzy woleli zostać w budynku) wyruszyliśmy w trasę na najwyższy szczyt, jaki mieliśmy do zdobycia podczas naszej wyprawy – Turbacz. Po kilku godzinach drogi dotarliśmy na szczyt gdzie przeżyliśmy Eucharystię. Zjedliśmy dobry obiad i wyruszyliśmy dalej. Dalszej wędrówce towarzyszył różaniec, śpiewy oraz jeszcze piękniejsze widoki. Po kilkunastu kilometrach dotarliśmy w końcu do wyznaczonego miejsca zakupów oraz noclegu. Jakie było nasze zaskoczenie, gdy okazało się że sklep już dawno zamknięty i musimy przejść dodatkowe kilometry, aby móc w końcu zjeść dobrą kolację. I jesteśmy, jemy, rozmawiamy, śmiejemy się i gramy w „czułko” oraz chwalimy Boga za ten piękny czas, jaki nam daję. Ten dzień był z pewnością bardzo udany!

Statystyki:

24 km

Parę bombli

Bolące kolana

I jeden kleszcz

Dzień III

Dzień rozpoczął się zwyczajnie: śniadanko, szybkie pakowanie i w drogę. Ku naszemu zaskoczeniu już na samym początku było ostre podejście. Wspólnie odmówiona jutrznia i rozmowy, aż tu nagle niespodzianka – pogoda nas mocno zaskoczyła i musieliśmy wyjąć nasze peleryny przeciwdeszczowe, co najdziwniejsze nikogo to nie zniechęciło, a wręcz przeciwnie dało nam mnóstwo radości. Gdy deszcz ustał było już tylko lepiej, piękne widoki gór we mgle były niezwykłe. Później Msza święta przeżyta w altance na tle pięknego widoku gór, której towarzyszyły nasze piękne i radosne śpiewy. I za parę kilometrów powitało nas piękne, malownicze miasteczko Krościenko, w którym każdy z nas spędził wieczór na swój sposób kreatywnie. Ten dzień był bardzo udany.

Statystyki: 

Od 22-26 km

Kilka dużych odcisków

I mnóstwo radości

Dzień IV

Dzień, którym obawy i strach mieszały się z entuzjazmem i radością, ponieważ tego dnia mieliśmy do zrobienia 30 kilometrów. Rozpoczęliśmy poranną Eucharystią połączoną z jutrznią, zjedliśmy pożywne śniadanie i wyruszyliśmy. Na samym początku okazało się być bardzo ostre podejście, po pokonaniu którego przeszła myśl czy damy sobie dzisiaj radę. Jednak szybko minęła, gdy zobaczyliśmy piękne widoki i ujrzeliśmy na horyzoncie szczyt, na który mieliśmy się wspinać. Parę przerw, kilka zejść w dół, kilka cięższych podejść i dotarliśmy na szczyt Raciejowej, gdzie przy wieży widokowej, z której były jeszcze piękniejsze widoki, zjedliśmy obiad. A później już zostało tylko 10 kilometrów do miejsca gdzie mieliśmy nocować. Przechodząc już ostatnie kilometry tego dnia, każdy marzył już o szybkim prysznicu i położeniu się do łóżka. Ale zakończyliśmy ten dzień indywidualnie, jedni poszli spać, drudzy siedzieli i rozmawiali, a inni zwiedzali okoliczne miejsca. Pomimo trudności i bólu dzień był fantastyczny.

Statystyki 

30-32 km

Bolące nogi

Mnóstwo satysfakcji i zadowolenia

Dzień V

Obudziliśmy się wypoczęci i wyspani, z mnóstwem radości i entuzjazmu, ponieważ ten dzień miał być inny niż pozostałe, ten dzień był poświęcony tylko i wyłącznie na odpoczynek. Więc rozpoczęliśmy go od jutrzni i Mszy świętej w tutejszym pięknym kościele, później wspólne śniadanie i czas wolny, który połowa wykorzystała na odpoczynek w pokoju, a druga połowa wybrała się nad rzekę. Później zakończyliśmy wyprawę wspólnym podsumowaniem i obiadem.

Na wyprawie Bóg po raz kolejny pokazał mi że jeśli całkowicie Jemu zaufam, On zrobi wszystko sto razy piękniejszym. Wyprawa była niesamowitym przeżyciem z Bogiem i moimi współbraćmi – Adrian

Ta wyprawa to jedno z najlepszych wydarzeń mego nowicjatu. Jestem dumny z każdego kilometra który razem pokonaliśmy. Piękne widoki na szczytach oraz śmiech współbraci dodawały mi sił, były miejscem spotkania z Panem. Już czekam następnej okazji, żeby wyrwać się w góry… – Witalij

Wyprawę zaliczam do cennych przeżyć w nowicjacie. Było wiele czasu na przemyślenie ważnych spraw. Zachwyciłem się po raz kolejny górskimi krajobrazami i spontanicznymi przygodami – Maciej

Dobry czas doświadczenia trudów wędrówki, wspólnoty i piękna stworzenia. Ta wyprawa to wszystko zapewniła… był czas na modlitwę, rozmyślanie, rozmowy i podziwianie przyrody. Czuję wdzięczność do Boga za możliwość przeżywania takich chwil i odwiedzania takich miejsc – Tomasz

Po wyprawie w Beskidzie Sądeckim odczuwam lekkie zmęczenia fizyczne. Ale jestem bardzo zadowolony z tej wyprawy, przez wspaniałe towarzystwo, krajobrazy, ciszę którą nie spotkasz nigdzie oprócz gór. A w ciszy można spotkać się z Panem, naszym Stwórcą. Również góry pokazują moc naszego Stwórcy i góry dały mi do zrozumienia, że nadzieja, którą pokładam w Panu, nigdy nie zawiedzie – Andrzej

Tegoroczna wyprawa w góry przypomniała mi, że jestem częścią świata, stworzeniem Boga. Dał On życie zwierzętom, ukształtował góry, wymyślił zmieniająca się pogodę, a obok tego wszystkiego jest także człowiek – korona Jego wszystkich dzieł – ojciec Dawid Grabowski OMI.

(pg/A. Bugdol)