Zaryzykować wszystko – wyzwanie Założyciela dla naszej codzienności

Kolejna refleksja przed Kapitułą Generalną.

13 czerwca 2022

Zaryzykować wszystko dla Ewangelii! W żadnym innym okresie naszej historii, może z wyjątkiem wczesnych lat, kiedy nasz Założyciel zakładał bardzo małe, początkujące zgromadzenie, słowa te nie były tak ważne w określeniu ówczesnych problemów. Jako oblaci stoimy przed wieloma poważnymi wyzwaniami dotyczącymi tego, gdzie będziemy się rozwijać, to znaczy na obszarach, gdzie Zgromadzenie jest młode oraz jak przetrwamy w tych częściach, gdzie ono się starzeje.  Czym będzie charakteryzował się nasz rozwój w Azji, Afryce, Ameryce Łacińskiej i w niektórych krajach Europy Wschodniej? A w jaki sposób zgromadzenie przetrwa w Europie Zachodniej, Ameryce Północnej i innych częściach świata?

Pierwsza sala wspólnoty w Aix (zdj. archiwum OMI)

Niewątpliwie pytania te wymagają nowej odwagi, zarówno u młodszych członków naszego Zgromadzenia, jak i w starzejących się jurysdykcjach.  Proponuję zająć się oddzielnie tymi dwoma pytaniami.

Zaryzykować wszystko dla Ewangelii! W jaki sposób te słowa stanowią wyzwanie dla starzejących się członków Zgromadzenia w dzisiejszych czasach? A konkretnie oblatów w Europie Zachodniej, Ameryce Północnej, Australii, Japonii, Korei Południowej i innych częściach Zgromadzenia, gdzie nasza liczba maleje, średnia wieku jest bardzo wysoka i gdzie mamy niewiele lub żadnych nowych powołań?

Być może w przemyśleniach pomogą nam dwa obrazy, mianowicie obraz Abrahama i Sary, którzy urodzili dziecko długo po menopauzie oraz drugi obraz – śmierci w wyniku hipotermii.

Neoprezbiterzy z błogosławieństwem prymicyjnym w oblackiej infirmerii w Lublińcu (zdj. J. Król OMI)

Pismo Święte mówi nam, że Bóg powiedział Abrahamowi, który miał osiemdziesiąt lat, i Sarze, która miała siedemdziesiąt, aby udali się do nowej ziemi, gdzie będą mieli dziecko. Uwierzyli w obietnicę, mimo że po ludzku było to niemożliwe, i wyruszyli do nowej ziemi, ale dotarcie tam zajęło im dwadzieścia lat. Właśnie wtedy, gdy Abraham miał sto lat, a Sara dziewięćdziesiąt, zaszła w ciążę i urodziła dziecko. To, co rzeczywiście wydarzyło się w tamtych czasach, jest dla nas nie do pojęcia, ale kryje się za tym potężna metafora, że możemy począć i dać początek nowemu życiu długo po tym, jak ludzka logika i zdrowy rozsądek przekroczyły prawa możliwości. Bóg może dać nowe życie, gdy zdrowy rozsądek mówi, że to już nie jest możliwe? Nie chodzi tu jednak o zdrowy rozsądek, lecz o zaufanie i odwagę.

Chciałbym powiązać to z drugim pojęciem – śmiercią w wyniku hipotermii. Kiedy umiera się z zimna, dokonuje się to w następujący sposób. W miarę jak zimno zaczyna atakować człowieka, organizm wpada w coraz większą panikę i koncentruje całą krew wokół najważniejszych narządów, serca i płuc, powodując skurcze, a w końcu śmierć. Zgromadzenia zakonne często umierają w dokładnie taki sam sposób. Bez młodych członków i nowej energii, w obliczu starych wspólnot i braku nowych powołań, łatwo, wręcz naturalnie, można zacząć się wycofywać, skupiać krew wokół organów życiowych i w ten sposób umierać.  Widziałem to w ostatnich latach w wielu żeńskich wspólnotach zakonnych i to samo niebezpieczeństwo zauważam w części naszego Zgromadzenia. Jaka jest odpowiedź?

(zdj. P. Gomulak OMI)

Nowa odwaga! Gdy się starzejemy, gdy zmniejsza się nasza liczba i mamy mało nowych powołań, musimy, jak Abraham i Sara, przenieść się w nowe miejsca, podjąć nowe posługi i przyciągnąć nowe powołania. Jeśli tego nie zrobimy, dojdzie do hipotermii i, szczerze mówiąc, umrzemy. To, czego się od nas wymaga, to, jak sądzę, sprosta ufność w prawdę Ewangelii i w prawdę, którą uosabiał nasz Założyciel (kiedy miał niewielu ludzi, ryzykował, wysyłając ich wszędzie).

Ale czy nie jest to tylko idealistyczna retoryka? Gdy w niektórych jurysdykcjach naszego Zgromadzenia średnia wieku zbliża się do osiemdziesiątki, czy naprawdę możemy rozpoczynać nowe misje, podejmować nowe dzieła i przyciągać młode życie? Rozważnie i rozsądnie – nie. Podejmując ewangeliczne ryzyko – tak. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Jeśli ryzykujemy nowe narodziny, Ewangelia zapewnia nas, że tak się stanie.

Uważam, że radykalnie nowym ryzykiem jest wyzwanie dla starzejących się członków naszego Zgromadzenia. Z całym zdrowym rozsądkiem, w oparciu o zasadę Ewangelii i motto naszego Założyciela, musimy zaryzykować uczynienie czegoś nowego, a mianowicie podjęcie nowych misji, nowych dzieł, zapraszając młodych ludzi do przyłączenia się do nas, a świeckich do związania się z naszym charyzmatem na nowe sposoby. Niepodjęcie takiego ryzyka oznacza przyjęcie alternatywy, która nie jest ani satysfakcjonująca, ani życiodajna.

Jak będą wyglądały te nowe dzieła, nowe zagrożenia, nowe misje? Tego nie wiemy lub już je podejmujemy. Musimy wspólnie się modlić, wspólnie marzyć, rozeznawać, a przede wszystkim ryzykować, opierając się na prostej wierze w prawdę Ewangelii. Bóg wskaże nam drogę.

Zaryzykować wszystko dla Ewangelii!  Jakiej nowej odwagi wymaga się od młodszych członków Zgromadzenia? Młodsze i rozwijające się jurysdykcje Zgromadzenia są proszone o jeszcze większe ryzyko, o jeszcze większą odwagę w wychodzeniu na peryferie i zbliżaniu się do ubogich. Nasz Założyciel podjął właśnie takie ryzyko, kiedy jako młody ksiądz diecezjalny przeniósł się na peryferie, aby służyć tam, gdzie nikt inny nie służył. Patrząc na naszą historię, widzimy, że rozwijaliśmy się zawsze, gdy podejmowaliśmy takie ryzyko.  Musimy zaryzykować i pójść do ludzi, do których nikt inny nie idzie.

Jest taka historia o samorządzie lokalnym w Anglii, który przez lata w następujący sposób prowadził swoją działalność w zakresie pomocy społecznej. W określonym dniu urzędnicy państwowi, którzy byli odpowiedzialni za dystrybucję żywności i innych artykułów dla potrzebujących, spotykali się w jednym miejscu i rozdawali je w różnych kościołach. Katolicy ustawiali się w szeregu za biskupem lub księdzem, który ich reprezentował. Podobnie postąpili anglikanie, prezbiterianie i kwakrzy. Ale zawsze byli ludzie, którzy nie należeli do żadnego Kościoła, do których nikt się nie zgłaszał. Osoba, która reprezentowała Armię Zbawienia, krzyczała: Wszyscy, którzy nie macie nikogo, chodźcie ze mną!

Jako oblaci musimy utożsamić się z tymi słowami (Wszyscy, którzy nie macie nikogo, chodźcie z nami), zwłaszcza gdy staramy się rozeznać, gdzie się udać i gdzie rozmieścić nasze zasoby. Musimy oprzeć się pokusie szukania bezpieczeństwa, statusu, wygody, a to wymaga odwagi, ryzyka i pewności Ewangelii.

Jest to wyzwanie dla wszystkich członków Zgromadzenia, ale szczególnie dla młodszych jurysdykcji, które zastanawiają się, gdzie się udać i komu służyć.  Programy dwunastu kroków mają wspaniały slogan, który brzmi prosto: Program działa, jeśli się go realizuje!  W przypadku Ewangelii jest to podwójnie prawdziwe: Ewangelia działa, jeśli my ją realizujemy… a działa właśnie w takim stopniu, w jakim my ją realizujemy! Jeśli zaryzykujemy zaufanie, jeśli zaryzykujemy pójście tam, gdzie wzywa nas nasz charyzmat, Bóg da nam przyszłość, na którą zasługujemy. Jeśli ryzykujemy nowe narodziny, Ewangelia zapewnia nas, że tak się stanie. W końcu jesteśmy ludźmi zmartwychwstania i nic nie jest w stanie pogrzebać nas na zawsze.

PYTANIA DO REFLEKSJI:

  • Czytając tę refleksję, jaka myśl mnie inspiruje, a jaka mnie drażni? Dlaczego?
  • Jakiego ryzyka musimy się podjąć w starzejących się sektorach Zgromadzenia (robiąc coś nowego), jeśli chcemy przetrwać?
  • Czy nadal świadomie wyciągamy rękę do ubogich?
  • Czy przychodzi ci do głowy jakiś „dzikie” i szalone marzenie, które Zgromadzenie powinno podjąć?

(tł. P. Latusek OMI)


Ron Rolheiser OMI, znany ze swojego humoru, szczerości i mądrości, jest popularnym mówcą w dziedzinie współczesnej duchowości. Dorastał w dużej, kochającej się rodzinie na farmie w Saskatchewan, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1972 r. Pełnił funkcję rektora Oblate School of Theology w San Antonio w Teksasie. Jest autorem ponad 15 książek, w tym bestsellerowej pozycji: “Modlitwa. Nasza najgłębsza tęsknota”. Jego najnowsze książki to “Wrestling with God” [polski tytuł: “Zmagania z Bogiem. Wiara w czasach niepokoju”], “Domestic Monastery” [Domowy klasztor – przyp. tłum.] oraz “Bruised & Wounded: Struggling to Understand Suicide” [Posiniaczony i zraniony: Walka o zrozumienie samobójstwa – przyp. tłum.]. Rolheiser tworzy także popularne kolumny wydawnicze, które pojawiają się w wielu katolickich gazetach na całym świecie.