Brat Antoni i cud wypasania świń…

Historie życiem pisane...

10 lipca 2022

Kiedy w 1897 roku brat Antoni Kowalczyk przybył do Saint-Pauldes-Métis, ta mała miejscowość właściwie powstawała. Liczyła najwyżej około pięćdziesięciu rodzin. „Kowal Boży”, jak o. Paul-Emile Breton trafnie go nazwał, daleki był od bycia silnym misjonarzem. Niskiej postury, nieśmiały, ten polski brat z trudem mówił po francusku, a ponadto miał tylko jedną rękę. Rok wcześniej, podczas pracy w tartaku w Lake La Biche, pas tartaku chwycił go za prawe ramię i zmiażdżył wszystkie kości dłoni. Aby uniknąć najgorszego, konieczna była amputacja przedramienia.

(zdj. archiwum OMI)

Jednak na płaszczyźnie moralnej i religijnej obecność brata Antoniego była nieoceniona dla tej młodej kolonii Metysów. Jego opinia świętości go wyprzedzała. Nadano mu przydomek „Brat Ave”, ponieważ miał zwyczaj klękać i recytować Ave przed podjęciem trudnego zadania i wyniki zawsze były spektakularne. Kilkukrotnie widziano, jak robił niezwykłe rzeczy. Mały brat oblat, mimo swojej niefortunnej niepełnosprawności, zdecydowanie podjął się nowego zadania. Przez dziesięć lat służył plemionom Kri i Metysów. Inżynier, mechanik, ogrodnik, kowal, pomagał wszystkim. Dzięki jego sprytnej pracy misja posuwała się naprzód. Wkrótce przybyły siostry zakonne i rozpoczęły ewangelizację.

Zdziałał wiele cudów za życia. Teraz potrzebny jest cud po jego śmierci…

Ojciec Adeodat Therien, przełożony, czuł się odpowiedzialny za nowe dzieło. Aby zapewnić misji obfite i tanie pożywienie, postanowił hodować świnie. Wkrótce upatrzono hodowcę świń: pokornego brata Antoniego. Jednoręki brat ochoczo przyjął nowe obowiązki. W razie potrzeby poświęcał nawet część snu na opiekę nad chlewem. Przełożony liczył też na to, że farma zapewni pożywienie czworonożnym żarłokom. Niestety jednego roku grad zniszczył część nasion. Lato się kończyło i nie było już zboża dla świń. Biedne zwierzęta ledwo dawały sobie radę. W pobliżu było pole rzepy, doskonałe jedzenie dla świń. Ale żeby do niego dotrzeć, trzeba było przejść przez pole owsa, które nie było jeszcze na tyle dojrzałe, by można je było ciąć. Co robić? Czekanie oznaczałoby skazanie świń na śmierć z głodu. Wypuścić je na polu rzepy? Tak, ale jak się tam dostać bez niszczenia zbiorów owsa? Po głębokim namyśle ojciec Therien postanowił zaryzykować. Zadzwonił do brata Antoniego i kazał mu poprowadzić świnie na pole rzepy.

– Bądź ostrożny – dodał – nie chcę, aby twoje zwierzęta zatrzymywały się w drodze, by nie zniszczyły owsa.

– Ale ojcze, to niemożliwe.

– Niemożliwe? Takie słowo nie istnieje w języku francuskim. Proszę spróbować!

– Bardzo dobrze, ojcze, chcesz, biorę świnie – odpowiedział brat zakonny.

Antoni poszedł do chlewu. Przed wejściem uklęknął i wypowiedział swoje słynne „Ave”. Wstał, otworzył szlaban:

Kiou, Kiou, Kiou! chodźcie za mną, chodźcie jeść.

Świnie wybiegły z zagrody. Około stu pięćdziesięciu z nich szło w kierunku pola prawie dojrzałego owsa.

Kiou, Kiou! Zabraniam wam owsa. Chodźmy, musimy iść dalej; chodźcie za mną.

Siostry zakonne z Metysami z daleka obserwowali tę procesję wygłodniałych prosiąt, byli świadkami „cudownego spektaklu”. Brat Antoni skręcił w wąską ścieżkę między dwoma rzędami owsa. Przez chwilę prosięta zawahały się, jakby konsultując się ze sobą. Potem jedno po drugim posłusznie podążały za swoim pasterzem. Świnie nie dotknęły nawet jednej łodygi owsa. Wszystkie doszły na pole rzepy, gdzie radośnie obżerały się jak… świnie!

Modlitwa za wstawiennictwem Sługi Bożego, br. Antoniego Kowalczyka OMI:

Bądź uwielbiony, Boże, nasz Ojcze, że wiernego czciciela Niepokalanej, brata Antoniego, tak przedziwnie prowadziłeś drogą Twojej woli, a w dźwiganiu krzyża cierpienia i codziennych obowiązków pomnażałeś jego siły, aby niósł go wiernie na wzór Chrystusa. Uwielbiam Cię, Panie, za jego heroiczną wiarę i ufność, dzięki którym jego modlitwy wysłuchiwałeś z ojcowską dobrocią i objawiałeś swoją miłość. Przez wzgląd na Twojego sługę udziel mi, Panie, łaski, o którą Cię proszę… Niech dzięki temu okaże się jego świętość, a moje serce utwierdzi się w wypełnianiu Twojej woli. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

(André Dorval OMI/tł. pg)