Oblaci w Senegalu o owocach papieskiej wizyty w Afryce

Słowa papieża: „zostawmy Afrykę Afrykanom i nie plądrujmy jej” były bardzo mocne.

28 lutego 2023

Ojciec Bruno Favero OMI przybył do Senegalu w 1992 roku, zaraz po wizycie Jana Pawła II w tym kraju. Przez trzydzieści lat obserwował dość konsekwentny rozwój regionu, ale pełen napięć politycznych i społecznych na południu, w Casamance.

W każdej misji, do której jeździłem, nie było prądu ani wody pitnej, a teraz jest prawie wszędzie. Zwłaszcza w szkolnictwie widać postęp – wyjaśnia zakonnik – postęp, który dotarł do prawie wszystkich dzieci i młodzieży, przynajmniej w niektórych rejonach. Z religijnego punktu widzenia ta podróż Następcy Piotra pozostawiła pragnienie otwartości wobec muzułmanów, a dialog z czasem stał się rzeczywiście trochę bardziej otwarty, w pewnym sensie oficjalny.

Dialog, jedno z kluczowych słów, które zaznaczyło również obecność papieża Franciszka w ostatnich tygodniach między narodami dwóch krajów, w których konflikt przybrał charakter chroniczny.

W Kongu wpływ był bardzo polityczny, papież natychmiast postawił kropkę nad „i” – komentuje Favero – a słowa „zostawmy Afrykę Afrykanom i nie plądrujmy jej” były bardzo mocne, rozumiane również tutaj w Senegalu jako niezwykłe przesłanie w czasie, gdy wymagania ekonomiczne wobec mocarstw zachodnich są bardzo wysokie.

Spotkanie z imami w Elinkine

Wysiłki mające na celu zapewnienie środków do życia wpływają na duszpasterstwo. Favero wspomina również o geograficznych realiach Mali i Burkiny, gdzie „ten dyskurs jest głęboko odczuwalny”. Wyraża wielkie uznanie wobec apelu, jaki Papież skierował do Kościoła afrykańskiego o wierność i zaangażowanie, którym czasem grozi niebezpieczeństwo bycia trochę w tle ze względu na wysiłki egzystencjalnego utrzymania.

Trzeba ciężko pracować, aby żyć i w tym sensie duszpasterstwo może ucierpieć. Dlatego zaproszenie do podstawowych wartości życia kapłańskiego, duszpasterskiego i zakonnego było bardzo ważne. W Sudanie Południowym wezwanie do współistnienia we wszystkich aspektach jest przede wszystkim ważne dla społeczeństwa, które od dawna jest kuszone przez nacjonalistyczne porywy lub w każdym razie przez interesy jakiegoś lobby. „Jest to fakt, który dotyczy również naszego regionu”.

Casamanca to pas lądu na południe od Senegalu, gdzie wciśnięta jest Gambia, Favero przybywa tam od 1999 roku. Tutaj, po prezydenturze Senghora, sytuacja drastycznie zmieniła się na początku lat 80.:

Po części z powodu problemów gruntowych, po części z powodu przemieszczania się personelu administracyjnego z różnych regionów, po części z powodu poczucia dumy narodowej podsycanej przez charyzmatycznego przywódcę, który stał u steru kraju.

Favero podsumowuje lata napięć wybuchem pragnienia niepodległości, naznaczonym eskalacją i wyrównaniem rachunków między różnymi wioskami i grupami aż do końca lat 90.

Gotowanie posiłku dla 500 dzieci.

Bliskość Gambii i Gwinei Bissau nasiliła to zjawisko, ponieważ bazy rebeliantów Ruchu Demokratycznych Sił Casamanca (MFDC) znajdowały się na granicach i senegalskim siłom zbrojnym nie było łatwo interweniować w tym rejonie.

Byłem obecny właśnie w tamtym okresie aż do 2000 roku. Od 2004 roku sytuacja na granicy z Gwineą znacznie się poprawiła, potem w drugiej dekadzie lat 2000 Ruch wygasł.

Negocjacje pokojowe pod auspicjami Wspólnoty Sant’Egidio miały miejsce w 2012 roku, kiedy prezydent Sall zapowiedział, że region ten byłby poligonem doświadczalnym dla zaawansowanej polityki decentralizacji:

Na granicy Gambii wciąż istnieją bazy separatystyczne – dodaje Favero – ale teraz zajmują stanowiska bardzo odległe od ideologicznych z przeszłości: poświęcają się uprawie narkotyków, konopi, wycinaniu lasów. Od zeszłego roku armia senegalska intensywnie interweniowała na niektórych obszarach, aby uwolnić niektóre terytoria.

Odbudowa, służba zdrowia, szkoły, towarzyszenie uchodźcom Znajomość lat krwawego konfliktu zmusiła ojca Favero i jego zgromadzenie do priorytetowego zaangażowania się w towarzyszenie uchodźcom w ich drodze powrotnej. W miarę postępu rozminowywania zakonnicy pomagali w odbudowie całych wiosek.

Zajmowaliśmy się głównie zdrowiem, wiejskimi aptekami, szkołami; chodziło o odzyskanie całej gospodarki tego obszaru. Byliśmy na czele odbudowy, rozprowadzaliśmy pomoc. Ludzie, zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie, wierzyli nam i mogliśmy kontynuować działalność. Wznowiliśmy katechezę i zaangażowanie duszpasterskie – mówi – zwłaszcza z kobietami w zakresie animacji i promocji kobiet.

(VaticanNews.va/tł. pg)