Jonasz Lalik OMI: „Muszę być radosnym misjonarzem…” [ROZMOWA]

Refleksje neoprofesa, który 1 maja złożył śluby wieczyste.

7 maja 2023

1 maja br. w domu generalnym w Rzymie pięciu młodych misjonarzy oblatów złożyło profesję wieczystą, wiążąc się z Bogiem i Zgromadzeniem radami ewangelicznymi: posłuszeństwa, ubóstwa i czystości oraz przyrzekając, że do końca życia wytrwają w rodzinie zakonnej Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Neoprofesi pochodzą z różnych stron świata, kontynuując swoją formację w scholastykacie międzynarodowym. Scholastyk Jonasz Lalik OMI pochodzi z Prowincji Wniebowzięcia NMP w Kanadzie. Część formacji odbywał w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze.

Paweł Gomulak OMI: Jak poznałeś oblatów?

Jonasz Lalik OMI: Oblatów znałem całe moje życie. Pochodzę z oblackiej parafii św. Maksymiliana Kolbe w Mississauga. Moi rodzice należeli do tej parafii i byli częścią grupy młodzieżowej przy parafii. Na przestrzeni lat zaangażowanie naszej rodziny zmieniało się, a co za tym idzie bardziej poznawałem oblatów. Kapłani, których znałem, byli blisko tych, którym służą i chętnie towarzyszyli swoim parafianom nawet poza murami parafii. Jest to pewnie charakterystyczna cecha misjonarza. Nasza rodzina wielokrotnie gościła różnych ojców w domu, którzy mieli czas na wspólną rozmowę i posiłek. Takie były moje pierwsze spotkania z kapłanami poza parafią. Kolejny raz przyjrzałem się charyzmatowi oblackiemu, kiedy poznałem o. Marcin Serwina OMI, który zaprosił mnie do nowo utworzonej grupy młodzieżowej przy parafii św. Kazimierza w Toronto. Tam uczestniczyłem w spotkaniach formacyjnych, w rekolekcjach młodzieżowych oraz w wyjazdach letnich, na których był czas na integrację  jako grupa oraz pogłębianie naszej wiary. Przyglądając się posłudze ojców, doświadczyłem ich wychodzenia na spotkanie ludziom oraz głoszenia Ewangelii wszystkim tym, których spotkali.

Z rodziną i misjonarzami z rodzimej Kanady (zdj. arch. J. Lalika OMI)
Po co misjonarze oblaci składają śluby zakonne? [wideo]

Kiedy zacząłem rozeznawać moje powołanie, zostałem zaproszony przez oblatów, aby przyglądać się ich posłudze przez rekolekcje powołaniowe oraz towarzyszenie ojcom, by bliżej przyjrzeć się ich pracy, poznać styl życia i modlitwy. Życie wspólnotowe spodobało mi się bardzo i im więcej zgłębiałem historię oblacką i dłużej żyłem wśród ojców, docierało do mnie to, jak bardzo istotne jest ono dla oblata.

Co Ciebie pociąga w charyzmacie oblackim?

Mogę powiedzieć, że to życie wspólnotowe oblatów pociągnęło mnie, by wybrać zakon a nie kapłaństwo diecezjalne. Św. Eugeniusz pragnął, by wśród oblatów tworzyły się więzi braterskie, które są tak mocne i podobne nawet do tych rodzinnych. W moim krótkim oblackim życiu doświadczyłem już wiele dobra i tej rzeczywistości życia wspólnotowego. Formacja w Polsce oraz w Rzymie nauczyły mnie, jak ważna jest modlitwa i jej regularność oraz że muszę coraz bardziej umierać dla siebie, by móc być bardziej dla Pana Boga i bliźniego. Sześć lat formacji pozwoliło mi zrozumieć, że w oblacji chodzi o oddanie się Bogu w akcie ufności, ofiarując mu samego siebie, a Pan Bóg będzie przez oblata docierał do innych z Dobrą Nowiną. I właśnie w akcie ufności pierwszego maja oddałem się na wieki Panu Bogu wraz z pięcioma współbraćmi pochodzącymi ze wszystkich zakątków naszego Zgromadzenia.

Hip-hopowy utwór o oblatach [WIDEO]

Jakieś szczególne przeżycia związane z dniem ślubów wieczystych?

To był dzień pełen przeżyć, ale też pełen pokoju. Pan Bóg, dając pokój serca, pomógł mi zrozumieć dwie rzeczy w trakcie Mszy ślubnej. Po pierwsze, że muszę być radosnym misjonarzem i nieść innym radość płynącą od samego Pana. Radość, jak podkreślił ojciec generał, jest oznaką powołania zakonnego. Po drugie, muszę w moim życiu oblackim pokładać ufność tylko w Panu. Dwa proste zadania. Kluczem do oddania się z ufnością Panu w życiu zakonnym są słowa wypowiedziane przez Jana Chrzciciela: „Trzeba, by On wzrastał, a ja żebym się umniejszał” (J 3,30). I z taką radością i ufnością pragnę służyć Panu Bogu i bliźniemu, niosąc krzyż Chrystusowy oraz znosząc trudy i radości misji razem z naszą Matką, Maryją Niepokalaną.

Dziękuję za rozmowę.

(pg)