Paweł Zając OMI: Kiedy ukształtował się stan duchowny w Kościele?

Wyjaśnia historyk Kościoła.

1 lutego 2024

„Wszyscy idźcie za biskupem, jak Jezus Chrystus za Ojcem, i za waszymi kapłanami, jak za apostołami. A diakonów poważajcie jak przykazania Boże” – tak pisał św. Ignacy Antiocheński na przełomie I i II wieku po narodzeniu Chrystusa. I dodawał: „Niechaj nikt w sprawach dotyczących Kościoła nie robi niczego bez biskupa. Uważajcie za ważną tylko taką Eucharystię, która sprawowana jest pod przewodnictwem biskupa lub tego, komu on zleci”.  O kształtowaniu się stanu duchownego na przestrzeni wieków pisze na misyjne.pl o. prof. UAM dr hab. Paweł Zając OMI.

Wspólnota uczniów Jezusa Chrystusa od początku posiadała pewną strukturę. Sam Jezus z szerokiego grona idących za Nim wybrał Dwunastu Apostołów, obdarzył ich szczególną misją i autorytetem, wśród nich zaś dodatkowo wyróżnił Piotra. Dzięki decyzji Apostołów już w pierwszym pokoleniu chrześcijan specyficzne zadania otrzymali diakoni, a na czele powstających wspólnot stawali „starsi” – prezbiterzy. Nie byli oni tylko zwykłymi zarządcami, mieli bowiem także funkcję uświęcania. Nowy Testament używa w ich przypadku dwóch greckich słów: prebyteros i episkopos, traktując je jako synonimy, z czasem to drugie słowo zostało zarezerwowane dla biskupów, a więc następców Apostołów w ścisłym sensie tego słowa.

Od czasów apostolskich

Choć pierwsze pokolenia chrześcijan nie używały jeszcze pojęcia „stan duchowny”, to jednak – definiując go ogólnie jako grupę ludzi pełniącą w Kościele rolę kierowniczą i odpowiedzialnych za posługę sakramentalną – można ów stan uznać za ukształtowany od czasów apostolskich. Raz jeszcze ważnym świadkiem precyzji terminologicznej może się stać św. Ignacy Antiocheński, piszący w jednym ze swych listów:

Skoro więc w osobach, jakie poprzednio wspominałem, ujrzałem i pokochałem całą waszą wspólnotę, zaklinam was, starajcie się wszystko czynić w zgodzie Bożej pod kierunkiem biskupa, który zastępuje wam Boga, kapłanów zastępujących radę Apostołów i moich najdroższych diakonów, mających udział w posłudze Jezusa Chrystusa.

Szczególna rola biskupów jako następców Apostołów, posiadających w Kościele władzę uświęcania, nauczania i rządzenia, zasadniczo nie była kwestionowana, choć ruch montanistów w II w. próbował zamiast nich uprzywilejować charyzmatycznych proroków, a w III w. biskupów kontestowali niektórzy „wyznawcy”, wsławieni bohaterskim świadectwem wiary w czasie prześladowań, lecz ocaleni od śmierci męczeńskiej. W tym samym czasie, tj. w II w. pojawiły się jednak dwa pojęcia, które miały świadczyć o tożsamości uczniów Chrystusa we wspólnocie Kościoła, wobec zagrożenia płynącego ze strony dość licznych ugrupowań heretyckich: „sukcesja apostolska” i „tradycja apostolska”. Sukcesja dotyczyła właśnie posługi biskupa, który miał otrzymać ważne święcenia z rąk innych biskupów, będących faktycznie następcami Apostołów. Prezbiterzy, także wyświęcani przez biskupów, pełnili swoją funkcję w ścisłej łączności z biskupem i na jego polecenie. Diakoni byli cenieni za działalność charytatywną do tego stopnia, że to z ich grona często wybierano kolejnego biskupa (nie zaś z grona prezbiterów), a w kanonach soborowych pojawiły się upomnienia, żeby diakoni nie wynosili się ponad prezbiterów.

Kluczowy moment

Kluczowym momentem dalszego rozwoju sytuacji był schyłek starożytności, gdy coraz liczniejsze wspólnoty chrześcijan wymagały lepszej i bardziej zorganizowanej formacji, a po 313 r., wraz z tolerancją, a następnie prawnym uprzywilejowaniem chrześcijaństwa, cesarze przyznali biskupom duży zakres kompetencji administracyjnych. W pierwszym przypadku (potrzeby formacji) chodziło nie tylko o to, żeby lepiej przygotowywać do chrztu katechumenów. Pojawiły się także stopnie święceń, lub tzw. „niższe święcenia” – lektorzy, akolici, egzorcyści, itd. Te kolejne etapy w drodze do prezbiteratu miały pomóc w kształceniu dobrych przełożonych wspólnot. Bez jakiejkolwiek straty dla autorytetu biskupa rosła rola prezbiterów, którym biskupi powierzali nowe centra duszpasterskie na peryferiach większych miast lub nawet poza miastem – był to zalążek parafii, na których czele stawali właśnie prezbiterzy, delegowani przez biskupa. Ścisłą jedność Eucharystii celebrowanej przez biskupa i prezbitera wyrażano niekiedy niezwykłym gestem – cząstka hostii konsekrowanej przez biskupa była łączona z kielichem konsekrowanym przez kapłana w jakimś podmiejskim kościele.

Wraz z takim rozwojem sytuacji naturalną rzeczą było coraz bardziej skrupulatne wyróżnienie stanu duchownego we wspólnocie ochrzczonych. Od IV w. pojawiły się kryteria wieku wymaganego do przyjmowania posług i święceń: akolici i subdiakoni mieli mieć ukończone 21 lat, diakoni 25 lat, prezbiterzy 30 lat, biskupi – ok. 45-50 lat. Z końcem IV w. pojawiły się też pierwsze traktaty o kapłaństwie, św. Ambrożego, św. Grzegorza z Nazjanzu, św. Jana Chryzostoma, a gdy papież Grzegorz Wielki (zm. 604) napisał słynną „Regułę duszpasterską”, stała się fundamentalnym podręcznikiem formacji kapłańskiej na setki lat. Wybór biskupów – w którym jeszcze w III w. powszechnie brali udział wszyscy członkowie gminy chrześcijańskiej – stawał się zastrzeżony dla węższego grona duchownych.

Duży wpływ na formację duchownych zaczął wywierać także ideał monastycyzmu który upowszechnił się w Kościele w IV w. Niektórzy biskupi zafascynowani wspólnotami zakonnymi pragnęli także podległych sobie duchownych skłonić do wspólnotowej formy życia. Środowiska zakonne, w których z uwagi na pragnienie radykalnego naśladowania przykładu życia Jezusa czymś oczywistym była bezżenność, miały także wpływ na upowszechnianie się w Kościele celibatu duchownych, choć precyzyjne prawne rozwiązania w tej kwestii przyniosło dopiero średniowiecze.

Średniowieczne społeczeństwo stanowe

W średniowieczu rozwinięto także bardziej refleksję o różnych „stanach” społeczeństwa, w tym o stanie duchownym, zaliczając do niego nieraz – poza biskupami, prezbiterami i diakonami oraz posiadającymi niższe stopnie święceń – także osoby zakonne. Bramą do stanu duchownego w średniowieczu stała się tzw. „tonsura”, pierwszy etap na drodze formacji w kierunku kapłaństwa, związany z symbolicznym gestem ogolenia części głowy – kształt tonsury bywał przedmiotem zaciętych sporów między zwolennikami różnych tradycji. W okresie nowożytnym tonsura umożliwiała nabywanie i zarządzanie kościelnymi beneficjami, a jej posiadacz niekoniecznie kwapił się z osiąganiem dalszych etapów formacji duchownej, w razie potrzeby łatwo powracając do stanu świeckiego.

Święcenia diakonatu w seminarium oblackim w Obrze (zdj. P. Gomulak OMI)

Niewątpliwie przełomem w stylu funkcjonowania stanu duchownego był sobór trydencki wraz z jego postanowieniami w sprawie duszpasterskich obowiązków biskupów oraz dekretem o powołaniu do życia seminariów duchownych. Te seminaria stały się w Kościele czymś powszechnym i istnieją do dzisiaj. Jednocześnie czasy najnowsze przyniosły kolejne reformy. Po soborze watykańskim II zniesiono na przykład niższe stopnie święceń.

Przy całej zmienności, jaką niesie ze sobą historia – choćby w kwestiach formacji duchownych, ich stroju, kompetencji społecznych czy nawet kryteriów przynależności do stanu duchownego, fascynująca jest ciągłość i niezmienność tradycji, której początek dał sam Jezus Chrystus i Jego Apostołowie. Hierarchiczność Kościoła, w którym szczególną rolę odgrywa stan duchowny, nie kłóci się z poczuciem prawdziwej wspólnoty, a wręcz ją gwarantuje. Jan Paweł II przypomniał kiedyś w tym kontekście znamienne słowa św. Augustyna:

To co mówił św. Augustyn o misji biskupiej, dotyczy także posługi kapłańskiej: „Choć lękam się tego, kim jestem dla was, pociesza mnie to, kim jestem z wami. Dla was jestem biskupem, z wami jestem chrześcijaninem (…)”.

(misyjne.pl)