Z listów św. Eugeniusza

14 lutego 2024.

13 lutego 2024

ROK 1848: JUTRZENKA REPUBLIKI W MARSYLII 

Eugeniusz przeżył dwie krwawe rewolucje we Francji (w 1789 i 1830). Faktem zrozumiałym jest, że ludność obawiała się, iż ta rewolucja, która dała początek rewolucji, również wywoła przemoc.

Nasi wspaniali mieszkańcy masowo powstali, aby powiedzieć w ten sposób, aby pohamować rozruchy, jakie banda najemników lub żądnych grabieży chciała przeprowadzić w cieniu republiki. Ostatniej nocy gwałtownie rzucili się na dom mera, w którym wybili wszystkie okna i zniszczyli fasadę; wybili również wszystkie okna w sądzie i w budynku gminy i wielką liczbę ulicznych latarni. Ale uczciwi ludzie utworzywszy gwardię narodową powstrzymali tych źle nastawionych ludzi. W nocy z soboty na niedzielę 28 zostali zmuszeni, aby zadowolić się przejściem przez miasto śpiewając Marsyliankę. Tym razem przeszli przez ulice biskupstwa, ale przed pałacem biskupim nie zorganizowali żadnej demonstracji. Nie opuściłem mojego mieszkania z powodu usilnego nalegania, jakie można było poczynić. Poszedłem do kościoła katedralnego (była to niedziela sześćdziesiątnicy) i natychmiast bez najmniejszej obawy udzieliłem sakramentu bierzmowania pewnemu choremu, Wczoraj ksiądz Jeancard, wracając z biura Gazette, za radą tych panów naciskał na mnie, aby napisać okólnik, aby określić zasady Kościoła nad legalnie wybraną władzą, aby uspokoić wiernych w obecnej fazie przejściowej. Nie sądziłem, że trzeba się aż tak spieszyć.

Kontynuując refleksje nad wydarzeniami Eugeniusz skupił się na wypełnianiu codziennych  obowiązków.

Właśnie udzieliłem sakramentu bierzmowania mojemu choremu. Byłem poruszony oznakami zainteresowania, jaki mi okazano na wszystkich ulicach, po których przechodziłem. Udzie zwoływali się, aby mnie zobaczyć przechodzącego i proszono mnie o błogosławieństwo z takim usposobieniem, które uzmysławiało mi, że ci odważni ludzie mogli sądzić, iż byłem zaniepokojony wydarzeniami.

Dziennik, 27-28.02.1848, w: PO I, t. XXI.

(tł. T. Tyczyński OMI)