Z listów św. Eugeniusza

3 lipca 2024.

2 lipca 2024

POSTĘPUJĘ TAK, JAKBY WSZYSTKO MIAŁO DOJŚĆ DO SKUTKU I MODLĘ SIĘ Z UFNOŚCIĄ

Kontynuując szczerą refleksję o młodym oblacie Jean-Pierre Bernardzie, którzy przybył do Kanady i zaraził się tyfusem, Eugeniusz zwierza się w swoim dzienniku:

To drogie dziecko od święceń subdiakonatu bardzo szybko wzrastało w cnocie. Jego wspaniałomyślność była wypróbowana. Przejeżdżając przez Paryż, ucałował język męczennika Perboyra i napisał mi, rozumiecie dlaczego? Był tak szczęśliwy, poświęcając się dla zbawienie niewiernych! Jego serce było pełne wdzięczności za miłość, jaką miałem dla niego. Nigdy nie zapomnę tej chwili, gdy otrzymał ostatnie moje błogosławieństwo, i ileż wzruszających rzeczy powiedział mi na łożu śmierci!

Święty biskup z Montrealu zalecił nowennę, która teraz jest odprawiana w jego intencji, i jeszcze ma się nadzieję, że wyprosi się jego uzdrowienie. Pani Trudeau powtarza mi, że wszyscy odczuwają do niego sympatię i uczestniczą w jego cierpieniach. Obawiam się jednego, że Pan uznał go za gotowego do nieba i że tego dobrego pracownika zabierze nam, zanim jeszcze mógł zrealizować wszystko, do wykonania czego pobudziła go wola boża. Bóg wymaga ode mnie wielkiego milczenia. Postępuję tak, jakby to wszystko miało nie dojść do skutku i modlę się z ufnością. Któż wie, czy Bóg, dzięki pochodzącym z głębi mego serca modlitwom oraz mojej ufności w Jego miłosierdzie, nie udzieli nam łaski zachowania tego drogiego dziecka? Ta myśl mnie podtrzymuje w oczekiwaniu na pierwszy list z Ameryki.

Dziennik, 06.03.1848, w: PO I, t. XXI.

„Modlitwa jest aktem miłości; słowa są niekonieczne. Nawet jeśli choroba rozprasza myśli, wystarczy mieć wolę, aby kochać”  (św. Teresa z Avila).

(tł. R. Tyczyński OMI)