
Iława: Piotr Malczewski OMI przebiegł maraton w Gdańsku
Ojciec Piotr Malczewski OMI jest wikariuszem w naszej parafii w Iławie. 6 kwietnia w Gdańsku przebiegł swój drugi w życiu maraton, a regularnie biega już od kilku lat. Wszystko zaczęło się na jego pierwszej placówce w Katowicach.
Maraton w Gdańsku nie był pierwszym maratonem o. Piotra Malczewskiego OMI. Trzeci raz przebiegł dystans maratoński, a drugi raz zrobił to oficjalnie.
– Pierwszy raz taki dystans przebiegłem w Iławie. Wtedy przyjechał do mnie mój brat i podawał mi żele. Później wziąłem udział w maratonie w moje urodziny – 30 października. Było to na Śląsku, a trasa przebiegała przez cztery miasta: Chorzów, Katowice, Siemianowice i Mysłowice. Tam miałem plan złamać trzy i pół godziny. Na maraton gdański odbywający się 6 kwietnia miałem ten sam plan. Jednak razem z kolegą Szymonem z Iławy zaczęliśmy za szybko i po szesnastym kilometrze złapała mnie kolka. Biegłem cały czas, nie zatrzymywałem się, ale zwolniłem. Mój czas wyniósł 3:31:17 i też jest dla mnie satysfakcjonujący. Po maratonie czuję się bardzo dobrze. Ogólnie dobrze też się biegło, mimo niesprzyjającej pogody. Kiedy startowaliśmy o dziewiątej – odczuwalna temperatura wynosiła minus osiem stopni Celsjusza. Wiał wiatr. Zastanawiałem się, jak się ubrać, ale czapka i rękawiczki były odpowiednim wyborem, bo nie było mi ani za zimno, ani za gorąco – relacjonuje oblat.
Podczas ostatnich trzech kilometrów zaczęła się zamieć śnieżna i wśród niej wielu biegaczy, w tym ojciec Malczewski, wbiegło na metę znajdującą się na stadionie.

Nic nie odpowiadać
Regularnie o. Piotr Malczewski OMI biega od czterech lat. Wszystko zaczęło się na jego pierwszej placówce w Katowicach.
– Kiedyś, gdy po miesięcznym urlopie spędzonym w domu rodzinnym wróciłem do klasztoru, współbracia na mnie spojrzeli i powiedzieli, że moja twarz się zaokrągliła. Nic im wtedy nie odpowiedziałem, ale pomyślałem sobie: „Czas to zmienić, ja wam jeszcze pokażę”.
Oblat założył buty do biegania i stwierdził, że przebiegnie dziesięć kilometrów. Wtedy jednak się nie udało i część dystansu ojciec Malczewski przeszedł. Ale wraz z regularnymi biegami było coraz lepiej.
Niedługo później misjonarz trafił do Iławy, gdzie zaczął biegać więcej i częściej. Obecnie ma cztery treningi w tygodniu – w poniedziałek, w środę, w piątek i w niedzielę. Najkrótszy dystans, który wtedy robi to dziesięć kilometrów.

Bieganie to pasja
A co ojca Piotra najbardziej motywuje do biegania? Najpierw było to oczywiście zrzucenie dodatkowych kilogramów. Ale później ten sport stał się dla niego taką pasją, że dzisiaj już nie wyobraża sobie bez niego życia: „Myślę, że pasja jest ważna dla każdego człowieka, dla księdza tym bardziej. Od dziecka byłem związany ze sportem. Grałem w piłkę nożną i w koszykówkę. Ale będąc w zakonie – trudno jest brać udział w treningach, które zazwyczaj odbywają się wieczorem. Ja wtedy spowiadam albo mam spotkania z grupami parafialnymi. Między innymi dlatego jestem dzisiaj biegaczem-amatorem. Kiedyś słyszałem powiedzenie, że ludzie, którzy biegają dzielą się na dwie grupy: jedni zakładają buty, strój i idą biegać, a druga grupa to ci, którzy robią trening biegowy. Ja zaliczam się do tej pierwszej. Nie mam żadnego planu. Wiem tylko trochę o interwałach, o dłuższym wybieganiu, o podbiegach. Staram się czasami coś z tego wprowadzić na co dzień”.
W przyszłości oblat chciałby poprawić swoje najlepsze wyniki podczas półmaratonów i maratonów. Pierwszy z tych dystansów planuje przebiec w mniej niż półtorej godziny – może uda się to zrobić we wrześniu w Iławie. W październiku natomiast przed ojcem Piotrem kolejny Silesia Maraton

Tekst: Karolina Binek
Oblaci nagrodzeni medalem Fundacji „Redemptoris Missio”
12 kwietnia 2025
Belgia: komentarz do Ewangelii [WIDEO]
12 kwietnia 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
12 kwietnia 2025
Z listów św. Eugeniusza
11 kwietnia 2025
Komentarz do Ewangelii dnia
11 kwietnia 2025
Bodzanów: pół roku po powodzi
10 kwietnia 2025