Nowenna o powołania oblackie: o. Ludwik Wrodarczyk OMI, kapelan i sanitariusz wojenny, męczennik [DZIEŃ PIĄTY]

Dzień po uroczystości św. Eugeniusza de Mazenoda rozpoczęliśmy nowennę o powołania oblackie i kapłańskie. Chcemy przypomnieć sylwetki oblatów, którzy są inspirujący, i którzy zostawili Kościołowi olbrzymi dorobek. Jednym z nich jest o. Ludwik Wrodarczyk OMI – który zginął podczas II wojny światowej. To Sprawiedliwy wśród Narodów Świata oraz sługa Boży Kościoła katolickiego.

26 maja 2025

Postać o. Ludwika Wrodarczyka OMI staje się inspiracją dla wszystkich, szczególnie dla tych, którzy rozważają powołanie zakonne i kapłańskie. Jego życie, pełne poświęcenia i oddania, ukazuje, jak głęboka wiara i miłość do bliźniego mogą prowadzić do heroicznego świadectwa. Wychowany na ziemi o innych tradycjach i obyczajach, o. Ludwik zmuszony został do pokonywania wielu trudności codziennego życia, by godnie wejść w nowe środowisko. Musiał poznać życie wołyńskiego chłopa, jego nawyki i upodobania, gwarę i sposób rozumowania. A to nie było łatwe.

Tak pisze Bronisław Janik we wstępie do publikacji pt. „Niezwykły świadek wiary na Wołyniu 1939-1943 Ks. Ludwik Wrodarczyk”:

„Wzrastający terror ukraińskich nacjonalistów doprowadził w 1943 r. do wielu tragedii. Mordowanie Polaków, niejednokrotnie bezbronnych, masowe palenie polskich wsi i osiedli zdarzały się bardzo często. Nie ominęło to również okopowskiej parafii. Położona przy granicy państwa, otoczona ze wszystkich niemal stron dużymi, w znacznej mierze nacjonalistycznymi, ukraińskimi wioskami, parafia w Okopach pozostawiona została własnemu losowi. W takim miejscu przyszło pracować o. Wrodarczykowi. Była to pierwsza samodzielna placówka tego, wówczas trzydziestodwuletniego, zakonnika-misjonarza”.

fot. archiwalne

Ciężkie czasy wojno polsko-ukraińskiej przeżywał również okopowski proboszcz. Ojciec Ludwik Wrodarczyk OMI czynił wszystko, aby zapobiec rozlewowi krwi. Obok ożywionej działalności duszpasterskiej podjął starania, aby łagodzić napięte stosunki polsko-ukraińskie. Od chwili przybycia do Okopów wykorzystywał swoje umiejętności medyczne, czym zasłynął szeroko w okolicy – niejednokrotnie leczył również Ukraińców.

Wspominając o. Wrodarczyka OMI, pamiętający go podkreślali, że był to kapłan pobożny, skromny i przywiązany do wiernych. Parafianie szanowali go i mu ufali. Był dla nich wzorem cnót uczciwego człowieka, chrześcijanina i kapłana-zakonnika.

„Po wywiezieniu księdza samochodem z Karpiłówki do uroczyska Pałki, położonego w pobliżu kolejki wąskotorowej na linii Rokitno–Moczulanka, rozebranego do naga poddano nieludzkim torturom. Kłucie bagnetami i igłami, przypiekanie zbolałych nóg rozpalonym żelazem nie odnosiło pożądanego skutku. Kapłan wciąż jeszcze żył. Rozwścieczeni oprawcy przystąpili do bardziej bestialskich tortur. Widząc swą niechybną śmierć, męczennik poprosił oprawców o pozwolenie odmówienia modlitwy. Zezwoli wspaniałomyślnie. Uklęknąwszy na mchu, kapłan długo się modli. Po zakończeniu powiedział: Jestem gotów. Dwanaście ubranych w czerwone spódnice ukraińskich dziewcząt położyło księdza na ziemi i przywiązało do leżącej kłody drzewa. Następnie z zimną krwią rozpoczęły przecinanie jego ciała piłą. Przerżniętego do połowy, dającego jeszcze znaki życia postawiły na nogi i przywiązały do rosnącego drzewa, by z kolei z odległości kilkunastu metrów otworzyć do niego karabinowy ogień. Ks. Ludwik Wrodarczyk był martwy. Po wykopaniu dołu i wrzuceniu do niego zwłok, zbrodniarze przykryli brudnym workiem z sieczką głowę swej ofiary. Na przysypany piaskiem grób nałożyli darń i kilka urwanych gałęzi” (Bronisław Janik, „Niezwykły świadek wiary na Wołyniu 1939-1943 Ks. Ludwik Wrodarczyk”).

fot. archiwalne

Sługa Boży

Ojciec Ludwik Wrodarczyk OMI urodził się 25 sierpnia 1907 w Radzionkowie, polski Misjonarz Oblat Maryi Niepokalanej. Po święceniach kapłańskich w 1933 roku, pracował jako wikariusz w parafii pw. św. Anny w Kodniu (1934-1936), następnie pełnił funkcję ekonoma w klasztorze w Markowicach na Kujawach, u boku bł. o. Józefa Cebuli OMI. W dniu 29 sierpnia 1939 roku został administratorem parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Okopach (diecezja łucka, w województwie wołyńskim). Kiedy na Ukrainie rozpoczął się pogrom ludności polskiej przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA), pomimo nalegań parafian, aby ukrył się w lesie, pozostał ze swoimi wiernymi. Pojmano go 6 grudnia 1943 roku o godzinie 22.00 przed ołtarzem w kościele parafialnym w Okopach, gdy bronił Najświętszy Sakrament przed profanacją. Na jego oczach zabito 18 letnią dziewczynę i 90-letnią kobietę, które chciały go ochronić. Wyprowadzono go w okolice Karpiłówki, gdzie w sposób bestialski został zamordowany. Miejsca pochówku nie udało się ustalić. Od 11 maja 2016 roku trwa proces beatyfikacyjny Sługi Bożego, o. Ludwika Wrodarczyka OMI.

Nowenna o powołania oblackie i kapłańskie

V. Być zawsze wiernym Regule

„Mój drogi synu, zwlekałem z odpowiedzią na list, w którym powiadomiłeś mnie o twojej świętej oblacji, ale to z pewnością nie przez obojętność lub zapomnienie. To wiąże się z niezliczonymi obowiązkami, które pochłaniają wszystek mój czas. Wręcz przeciwnie, z radością dowiedziałem się, że wierny swemu powołaniu poświęciłeś się Mistrzowi, któremu służymy, i że stałeś się częścią rodziny, której jestem ojcem. Cieszę się z tego i jednocześnie gratuluję, ponieważ znam wszystkie korzyści, jakie w niej uzyskasz dla uświęcenia, oraz całe dobro, do wykonania którego zostałeś powołany w apostolskiej posłudze, którą będziesz wypełniał w zgromadzeniu. Bądź wierny dokładnemu zachowywaniu Reguł, które poznałeś w czasie nowicjatu. Te Reguły nie są tylko dla nowicjuszów. Trzeba, aby po zakończeniu nowicjatu wzajemnie się zachęcać i ciągle je praktykować dla wspólnego zbudowania.

To, czego się o tobie dowiedziałem podczas pobytu w l’Osier, całkowicie mnie uspokaja w tej materii. Mój drogi synu, bądź zatem błogosławiony, ściskam cię z całego mego serca” (Listy św. Eugeniusza de Mazenoda, Tom XII; List św. Eugeniusza de Mazenoda do o. Desbroussesa w Notre Dame de l’Osier).

Potrzebujemy częstszych wezwań Jezusa: „Pójdź za Mną”, przez które nas ciągle zachęca do tego samego. Posługuje się często słowami naszych bliźnich, naszych współbraci. Chce, abyśmy się wzajemnie zachęcali do trwania w oblacji, w zakonnych zobowiązaniach, związani wymogami jednej Reguły. Święty Eugeniuszu, niech i Twoje słowa rozbrzmiewają w nas, stając się ciągłym wezwaniem do podążania raz obraną drogą. Dopomóż, abyśmy wytrwale ją przemierzali i innych na nią pociągali.

 

Litania za wstawiennictwem

ŚW. EUGENIUSZA DE MAZENODA OMI

Kyrie, eleison,
Chryste, eleison, Kyrie, eleison.
Chryste usłysz nas,
Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże,
zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże.
Święta Maryjo, Niepokalana,
módl się za nami.
Święty Eugeniuszu de Mazenodzie,
Założycielu Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej,
Twórco wspólnot apostolskich,
Obrońco ubogich,
Świadku miłości Chrystusa Ukrzyżowanego,
Misjonarzu ludowy,
Apostole młodzieży,
Wychowawco nieznających Chrystusa,
Duszpasterzu więźniów,
Odnowicielu apostolatu,
Odbudowujący sanktuaria,
Misjonarzu Maryi, naszej Matki,
Kaznodziejo Dobrej Nowiny,
Ewangelizatorze wielu narodów,
Mężu wielkiej wiary,
Mężu spalający się z gorliwości,
Orędowniku sprawiedliwości,
Misjonarzu wielkich zamysłów,
Misjonarzu odpowiadający na potrzeby swoich czasów,
Kapłanie pełen odwagi,
Biskupie Marsylii,
Biskupie o sercu wielkim jak świat,
Pewny przewodniku Kościoła,
Wychowawco kapłanów diecezjalnych,
Odnowicielu Kościoła,

 

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
zmiłuj się nad nami.

Módlmy się: Wszechmogący i miłosierny Boże,

udziel nam tej samej miłości do Zbawiciela Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, która rozpalała gorliwość świętego Eugeniusza de Mazenoda. Za jego wstawiennictwem prosimy, utwierdź nas w wierności charyzmatowi, abyśmy z całą gorliwością zwiastowali Ewangelię ubogim i opuszczonym. Przez Chrystusa, Pana naszego.

Amen.

 

Anna Gorzelana

fot. archiwalne