
Santiago de Compostela: dwóch oblatów podróżowało w tym roku szlakiem świętego Jakuba
O. Karol Chmiel OMI oraz o. Mateusz Król OMI w te wakacje przeszli Camino de Santiago. Przez siedem dni podróżowali popularnym szlakiem, aby dotrzeć do katedry w Santiago de Compostela.
Pierwszy z oblatów podróżował do miejsca, w którym znajdują się relikwie apostoła Jakuba już dwukrotnie. Pierwszy raz wybrał się na Camino przed rozpoczęciem nowicjatu. Wówczas podróżował samotnie przez miesiąc – rozpoczął swoją pielgrzymkę we Francji i podróżował szlakiem północnym. Natomiast Mateusz Król OMI – wikariusz naszej parafii w Lublińcu pierwszy raz wybrał się w taką podróż.
To droga jest celem
Ojciec Karol Chmiel OMI kilka lat temu przeszedł Camino de Santiago po to, aby jeszcze raz dobrze przemyśleć swoją decyzję o wstąpieniu do zakonu. Chciał też podczas drogi podsumować swoje dotychczasowe życie. Tym razem potraktował drogę do katedry w Santiago de Compostela jako formę odpoczynku i wycieczkę, podczas której miał więcej czasu na modlitwę niż na co dzień.

– W tym roku na szczęście miałem już pewne doświadczenie. Ale gdy szedłem szlakiem świętego Jakuba pierwszy raz – miałem kilka niezapomnianych przygód. Wszystko przez to, że nie sprawdzałem, gdzie dokładnie są Albergue, czyli schroniska dla pielgrzymów. Najpierw znajdowały się dosłownie co dwa kilometry i myślałem, że będzie tak cały czas. Pod wieczór pierwszego dnia zobaczyłem natomiast drogowskaz, z którego dowiedziałem się, że do najbliższego schroniska zostało mi jeszcze 10 kilometrów. Było jednak już bardzo późno i byłem bardzo zmęczony. Na szczęście niedaleko mnie znajdował się klif nad oceanem i postanowiłem, że się tam prześpię. Zbudowałem coś na kształt szałasu i miałem bardzo ładny widok na zachodzące słońce nad oceanem. Rano, gdy się obudziłem, okazało się, że piętnaście metrów ode mnie śpi piętnastometrowy wąż. Wtedy podjąłem decyzję, że jednak będę już zawsze spał w schroniskach, bo jednak w Hiszpanii żyją nieco inne zwierzęta niż w Polsce – uśmiecha się wikariusz z Poznania.
Najpiękniejsze wspomnienie zarówno sprzed lat, jak i z tego roku dla ojca Karola stanowią spotkania z ludźmi, którzy okazywali jemu oraz drugiemu oblatowi dużo życzliwości.

– Nigdy nie zapomnę też momentu, w którym pierwszy raz zobaczyłem Santiago. Myślałem, że będzie to dla mnie jakieś niesamowite przeżycie. Ale było wręcz przeciwnie, bo się rozczarowałem. Wtedy zdałem sobie sprawę, że to droga jest celem. I że idzie się nią nie dla osiągnięcia celu, tylko dla przeżyć, które można w jej trakcie doświadczyć – podsumowuje misjonarz.
W drodze jak w życiu
Mateusz Król OMI chciał pójść do Santiago de Compostela już kilka lat wcześniej. Pochodzi z Mazur i tam też najpierw studiował. Wówczas duszpasterz akademicki jego wspólnoty chodził na taką pielgrzymkę oraz postanowił zorganizować ją dla większej liczby osób, kiedy ojciec Mateusz wstępował do prenowicjatu.
– Trudno było mi wtedy połączyć te dwie rzeczy i nie zdecydowałem się pójść. Ale przez niemal dziesięć lat przejście Camino było dużym pragnieniem mojego serca. Później rozmawiałem na ten temat z ojcem Karolem Chmielem oraz z ojcem Mariuszem Piaseckim. To oni namówili mnie na pielgrzymowanie. W dodatku Mariusz podarował mi muszlę świętego Jakuba po powrocie z Camino. Przeleżała ona na półce w moim pokoju dwa lub nawet trzy lata, aż w końcu zaniosłem ją tam, skąd ją otrzymałem – wspomina oblat.

W tym roku współbracia zdecydowali się na trasę nadmorską, która rozpoczynała się w Porto. Po drodze przechodzili przez wiele ciekawych miast oraz spotykali życzliwych ludzi, którzy często krzyczeli do nich: „Buen Camino”.
– Pierwszy raz w życiu widziałem ocean i kiedy nie było wysokich fal, mogłem nawet się w nim wykapać – opowiada wikariusz z Lublińca. – Po drodze wypiliśmy dużo pysznej kawy. Jeden cały dzień szliśmy pośród winnic. Ale najciekawsze dla mnie było spotkanie eremity, który przyjął nas w Domu Miłosierdzia. Chcieliśmy tylko u niego odpocząć, zrobić sobie sjeste. A u dało nam się odprawić mszę świętą w kościele. Eremita zrobił nam obiad. Dostaliśmy od niego kawę, lody i lokalne, tradycyjne ciasto. Okazało się, że pochodzi z diecezji, w której są oblatki w Hiszpanii. Mieliśmy więc z nim wiele wspólnych tematów. Później trafiliśmy też na średniowieczny festiwal, który odbywał się w miasteczku Camina. Mogliśmy posłuchać o dawnych czasach i spróbować dawnej kuchni.
Podczas siedmiodniowej wędrówki ojciec Karol i Mateusz nie mieli wielu momentów kryzysowych. Spędzenie ze sobą tyle czasu sprawia jednak, że ludzie uczą się siebie na nowo. Dlatego konieczne stało się ustalenie pewnych zasad i celów dostosowanych do ich kondycji.

– W Roku Jubileuszowym Pielgrzymów Nadziei szczególnie chciałem pielgrzymować do jakiegoś miejsca. Kiedy powiedziałem ludziom, że idę do Santiago, powierzyli mi swoje intencje, które tam zaniosłem. Poza tym pielgrzymowałem też w intencji dziękczynnej za to, że jestem oblatem i za dar kapłaństwa. Camino nauczyło mnie, że tak samo, jak i w życiu – tak i po drodze – może być trudno, ale nie ma co się zrażać, bo to minie i przyjdzie lepszy czas. Po dotarciu do katedry miałem w sobie wielką radość i wdzięczność za to, że Pan Bóg dał mi siły. Bardzo ucieszyła mnie wspólna msza święta o godzinie dwunastej, odprawiana z wieloma księżmi, których spotkaliśmy na szlaku, a niekoniecznie wiedzieliśmy, że też są z Polski i że w ogóle są księżmi. Cieszę się również, że nie szedłem sam i fajne, że jako oblaci potrafimy razem spędzać czas także na urlopie – mówi o. Mateusz Król OMI.
W Polsce oblaci są obecni od 1920 r. Zgromadzenie zostało założone przez św. Eugeniusza de Mazenoda, późniejszego biskupa Marsylii, 25 stycznia 1816 r. w Aix-en-Provence we Francji. Obecnie liczy ok. 3400 zakonników, a do polskiej prowincji należy ponad 400 oblatów, prawie 250 pracuje w kraju, a inni w należących do niej jurysdykcjach: na Madagaskarze i Reunion, w Ukrainie wraz z Rosją, we Francji-Beneluksie, Skandynawii, Białorusi i Turkmenistanie. Poza polską prowincją zakonną posługuje kolejnych około 100 oblatów pochodzących z Polski. Wśród nich jest czterech biskupów. Misjonarze oblaci są zgromadzeniem misyjnym. Ich naczelną służbą w Kościele jest ukazywanie Chrystusa i Jego królestwa ludziom najbardziej opuszczonym i ubogim, jak i niesienie Dobrej Nowiny ludom, które jeszcze nie poznały Chrystusa oraz pomoc w odkrywaniu ich własnej wartości w świetle Ewangelii. Natomiast tam, gdzie Kościół już istnieje, oblaci kierują się do osób, które mają z nim najmniej kontaktu. Obecnie pełniącym obowiązki prowincjała jest wikariusz prowincjalny o. Bartosz Madejski OMI.
Tekst: Karolina Binek
Fot. Karol Chmiel OMI i Mateusz Król OMI
Komentarz do Ewangelii dnia
5 września 2025
Obra: rekolekcje przed ślubami czasowymi
4 września 2025
Komentarz do Ewangelii
4 września 2025
Święty Krzyż: rekolekcje przed rozpoczęciem nowicjatu
3 września 2025