2 marca 2020

This is a custom heading element.

2 marca 2020

ZABAWNY INCYDENT

Osobisty dziennik Eugeniusza ukazuje nam cechy jego osobowości, jego poczucie humoru, jakie często odnajdujemy w listach. Poniżej opisuje zabawny incydent, jaki wydarzył się w Notre-Dame de Lumières z tekstem listu pasterskiego, który już miał być wydany w związku z oficjalnym objęciem diecezji marsylskiej.

Chcąc skorzystać z kilku momentów wolnego czasu, jakie sobie zapewniłem w St-Joseph, miałem nadzwyczajny pomysł zredagowania byle jak listu pasterskiego o moim posiadaniu. Nagryzmoliłem więc siedem albo osiem kart papieru na ten temat. Ponieważ przeszkadzano mi w każdym momencie, nie mogłem ukończyć tego dziełka. Nie wiem, dlaczego opanowała mnie fantazja spiąć te luźne kartki w tym zeszycie, kiedy wyjeżdżałem. W każdym razie one znalazły się tam, gdy ja przybyłem tutaj. Nie zajmowałem się już tym drobiazgiem, gdy dziś, wychodząc z o. Tempierem i z o. Honoratem, aby zmierzyć naszą górę, ci panowie, którzy szli przede mną, pokazali mi kartkę z moim rękopisem, którą przed chwilą znaleźli na ziemi. Poznaję stronę mego listu pastoralnego, natychmiast wracam do mieszkania, aby sprawdzić, czy odnajdę resztę. Jakież było moje zdziwienie, gdy nie znalazłem już nic w tym zeszycie, w którym kartki były złożone. Idę połączyć się z naszymi ojcami, aby im opowiedzieć tę niemiłą przygodę, oni przyszli do mnie, mając w ręce inną kartkę, którą zauważyli wśród plantacji fasoli. Sprawa miała zabawną stronę, ale ja byłem jeszcze daleko od mego rachunku i według mego złego zwyczaju, miałem tylko ten nędzny brulion i nie ukrywam, że byłem bardzo znudzony obowiązkiem ponownego rozpoczęcia roboty już prawie skończonej i że trzeba było robić na nowych kosztach, ponieważ już nie przypominałem sobie tego, co napisałem w pośpiechu… Właśnie jesteśmy w poszukiwaniu innych kartek, których mi brakowało. Daremne trudy, przebiegliśmy część ogrodu, niczego nie dostrzegając, byliśmy tam, pytając się, czy nasze kartki naprawdę luźne zatonęły, chcąc przekroczyć rzekę, albo czy odleciały na wielką drogę, aby służyć jako zapałki do fajek furmanów, albo czy do pewnego rodzaju czynności jeszcze bardziej hańbiącego nie były zarezerwowane, gdy ogrodniczka, słysząc nas, powiedziała nam, że jej mąż uprawiając swój ogród dziś rano, natknął się na wiele kartek papieru, o których sądził, że należą do o. Honorata, i złożył je w kuchni. Niestety, te biedne kartki były bardzo blisko ognia! Ale kiedy je pobieżnie przeglądałem, stwierdziłem, że wszystko się znalazło.

Ale jak wyjaśnić tę powietrzną podróż i ten nieszczęsny upadek? To po prostu wiatr otworzył zeszyt na biurku, przy którym pisałem, a które znajduje się całkiem blisko małego okna; zeszyt, który jest zszyty, pozostał na biurku tak jak książka Owidiusza Incultus dualis decet exulis esse, ale kartki nieszczęsnego listu pasterskiego, które nie były złączone, były zabawką dla wiatru, który je wyrzucił bez ceremonii przez okno. Jestem trochę zawstydzony moją jakością jako autora, ale trzeba to wyraźnie powiedzieć, one okazały się tak lekkie, że pofrunęły bardzo daleko. To jest zła wróżba dla mego biednego listu pasterskiego, który prawdopodobnie niewiele jest wart. Mam prawie ochotę przerobić go. A więc co miałem robić, żeby to rozpocząć tak wcześnie? One udają się lepiej, gdy są zrobione w przededniu Ten ostatni będzie zjełczały przed wydrukowaniem.

Dziennik, 02.06.1837, w: EO I, t. XVIII.

 

To ostatnie zdanie rozbawiło mnie, bowiem mój współpracownik ze Studiów Oblackich zawsze wszystkie sprawy planuje z wyprzedzeniem, i jest sfrustrowany, że ja pracuję pod wpływem adrenaliny na ostatnią chwilę. Powiedziałbym, że w kwestii mojej argumentacji, Eugeniusz jest po mojej stronie!