22 października 2020

This is a custom heading element.

22 października 2020

PRZYJĘTO MNIE JAK OBCEGO NAJEŹDŹCĘ, A PRZECIEŻ PRZYBYWAŁEM, ABY WSZYTSKIM BLOGOSŁAWIĆ.

W 1820 roku Eugeniusz i misjonarze prowadzili misje w Marsylii. Powierzono im trzy najbiedniejsze parafie.

Tylko Marsylia przyjęła obojętnie tę wzniosłą służbę, którą Zgromadzenie przeze mnie założone, jej ofiarowało. Było to wtedy, gdy głosiliśmy misje święte trzem jej parafiom, zupełnie opuszczonym, a najbardziej ludnym. Pracowaliśmy wraz z innymi obcymi misjonarzami, którzy umieli robić wokół siebie więcej szumu, aniżeli zbierać prawdziwe owoce w okazałych dzielnicach miasta.

Chociaż nasz trud był niezauważony przez mieszkańców dzielnic Saint-Laurent, les Grands- Carmes i Saint-Victor, lecz nie szczędziłem swych sił. Niewątpliwie poczciwi wierni umieli docenić ofiarność i poświęcenie z naszej strony i dali tego dowód w ciągu lat naszej posługi

Trzy lata później Eugeniusz przybywa do tego miasta jako wikariusz generalny swojego wujka Fortunata.

… lecz trzeba przyznać, że reszta miasta pozostała obojętna, zamiast okazać solidarnie wdzięczność. Wszystko bowiem poszło w niepamięć zaledwie trzy lata później, kiedy mnie przyjęto jako obcego najeźdźcę, a przecież przybywałem, by wszystkim błogosławić. Miałem umysł pełen opatrznościowych planów tak zbawiennych, nieodzownych dla duchowego dobra i szczęścia tego miasta i diecezji.

Dziennik, 31.03.1839, w: EO I, t. XX.