O zmianach duszpasterskich mówią oblaccy proboszczowie…

This is a custom heading element.

4 lipca 2021

Jedną z najczęściej wpisywanych fraz w przeglądarce Google dla strony oblaci.pl w czerwcu br. była: „zmiany personalne u oblatów 2021”. W naszej tradycje nie są to typowe „zmiany”, „dekrety”, „translokacje”, ale „obediencje”. Użycie tego właśnie słowa podkreśla naszą tożsamość zakonną. Słowo pochodzi od łacińskiego „obedientia”, czyli posłuszeństwo. O przeżywanie zmian i kształt duszpasterstwa zapytaliśmy trzech oblatów proboszczów, którzy otrzymali tegoroczne obediencje. Choć zmiany dotyczą trzech misjonarzy, dotykają aż pięciu parafii: Katowic, Kodnia, Zahutynia, Lublińca, Poznania.

Przenosiny z parafii do parafii to zapewne duże przeżycie i dla parafian i dla Was? Czego najbardziej żal, gdy odchodzicie z poprzednich placówek? Jak to jest stanąć przed nową wspólnotą, która widzi Was być może po raz pierwszy?

Bartosz Madejski OMI (Katowice – Poznań): Najbardziej żal zaufania, na które się pracuje latami. Z zaufania rodzi się współpraca, a potem dobre owoce, jak ożywienie wiary w parafii i w konkretnych ludziach. Przed nową parafią staję jak Jonasz, wypluty przez wielką rybę, poobijany i nieśmiały, ale ufny, że Bóg z tej biedy zrobi znowu coś pięknego.

Tomasz Woźny OMI (Zahutyń – Lubliniec): Tak, zmiana placówki to dość smutne wydarzenie. Zwłaszcza jeśli człowiek oddaje się i związuje się z ludźmi. Choć zawsze w tyle głowy coś podpowiada, że kiedyś trzeba będzie iść dalej. Na pewno do najtrudniejszych przeżyć należy rozstanie z parafianami, a szczególnie dzień pożegnania. Te wierszyki, przemówienia. Trudno wtedy bez wzruszenia stać jak kołek. Trudna jest też świadomość szybkiego odejścia z placówki, bo to około miesiąc od decyzji ojca prowincjała, a tu pakowanie i organizacja wyjazdu. A nowa wspólnota? Dla mnie powrót do Lublińca nie jest doświadczeniem nowej wspólnoty, bo mam jej obraz jeszcze z czasów pracy jako wikariusz. Miło jest w pierwszych dniach spotkać ludzi, którzy z uśmiechem na ustach mówią: „Witamy Ojca! A nie mówiłam, kiedyś Ojciec do nas wróci!” To bardzo miłe i dodaje odwagi.

Michał Hadrich OMI (Poznań-Kodeń): Każde przenosiny to zawsze pewien trud i dla odchodzącego kapłana, który zdążył się już zżyć ze wspólnotą i dla samej wspólnoty, która po raz kolejny będzie musiała się przyzwyczaić do nowego duszpasterza. Ja mam akurat ten plus, że idę na parafię, gdzie byłem wikariuszem i mam nadzieją, że mnie jeszcze trochę pamiętają.

Pożegnanie o. Tomasza Woźnego OMI i br. Krzysztofa Kalaczyńskiego OMI w zahutyńskiej parafii, kościół filialny na Dolinie (zdj. M. Płaziak)

Oblacki termin na przenosiny to „obediencja” – pochodzi od łacińskiego słowa „obedientia”, czyli „posłuszeństwo”. Czy posłuszeństwo bardziej stanowi trudność czy szansę?

Tomasz Woźny OMI: Myślę, że trochę jedno i drugie. Bo jedno dotyka człowieczeństwa, a drugie ducha. Po ludzku posłuszeństwo jest trudne i nieraz przychodzi z dużym wysiłkiem. I jest to trudne dla mnie jako człowieka. A z drugiej strony, każda zmiana jest nową szansą na rozwijanie talentów, sprawdzenie siebie w nowej rzeczywistości, spróbowanie pracy w nowej wspólnocie i nowy entuzjazm w posłannictwie Kościoła i charyzmatu oblackiego.

Michał Hadrich OMI: Dla mnie zawsze stanowi szansę na poznanie nowych ludzi, nowego środowiska. To szansa, żeby wykrzesać w sobie nowy zapał.

Bartosz Madejski OMI: Posłuszeństwo jest trudne i pewnie dlatego jest szansą do rozwoju dla nas i dla świeckich. Niesamowite jest to, że gdy jesteśmy posłuszni poleceniom przełożonych, na pewno idziemy za Jezusem i idzie za nami Boże błogosławieństwo.

Ostatnie zdjęcie przed wyjazdem… Katowice

Sekret na dobre duszpasterstwo?

Michał Hadrich OMI: Myślę że umiejętne połączenie osobistej pobożności ze słuchaniem ludzi. Co oczywiście nie jest łatwe.

Bartosz Madejski OMI: Sekret na dobre duszpasterstwo? To chyba jakiś żart… Dla mnie ideałem jest bł. Józef Gerard, jego postawa i słowa: „Świat należy do tego, kto bardziej pokocha i potrafi tę miłość udowodnić” i o tym, gdy pisze, jak wyobraża sobie misjonarza oblata Maryi Niepokalanej.

Tomasz Woźny OMI: Nie ma takiego sekretu, bo każda wspólnota jest inna i zadaniem duszpasterza jest wsłuchać się w potrzeby danej wspólnoty i dostrzeganie jej potrzeb. Najważniejsze to być. Duszpasterz powinien być  ze swoimi owcami i je znać. Drugie to słuchać. Nie da się budować wspólnoty na monologu. Tu trzeba poznać ludzi, a tego się nie da nie słuchając, jakie są ich potrzeby i oczekiwania. Trzecie to szukać. To to co mówi papież Franciszek, trzeba zejść z wygodnej kanapy i wejść między ludzi, a nie czekać aż sami do nas przyjdą. Charyzmat oblacki jest tak bogaty i aktualny, że każdy znajdzie coś dla siebie.

(pg)