Jarosław Kędzia OMI: „Wychowałem się w parafii, która przez kilka wieków była parafią unicką”

Raz na jakiś czas habit zamienia na wschodnią riasę.

25 stycznia 2023

Na co dzień jest misjonarzem ludowym, głosi misje parafialne, rekolekcje – ale raz na jakiś czas habit zamienia na wschodnią riasę i sprawuje liturgię w języku starocerkiewnosłowiańskim. O wschodnim chrześcijaństwie – katolikach, którzy modlą się w innym języku, ale z miłości do Kościoła katolickiego i do jedności z papieżem, ponosili wielkie wyrzeczenia i cierpienia – z o. Jarosławem Kędzią OMI rozmawia o. Paweł Gomulak OMI.

Paweł Gomulak OMI: Odkąd pamiętam, interesujesz się teologią chrześcijańskiego Wschodu. Dlaczego?

Jarosław Kędzia OMI: Moje zainteresowanie chrześcijańskim Wschodem wiąże się z pochodzeniem, dlatego że wychowałem się w parafii, która przez kilka wieków była parafią unicką, a więc wszystkie pozostałości – cerkiew, ikony – skłaniały do tego, żeby pogłębiać świadomość, dlaczego ta świątynia wygląda tak, a nie inaczej. Jak modlili się przodkowie? Jak wyglądała duchowość tych ludzi? Stąd moje zainteresowanie chrześcijańskim Wschodem.

Siedlce: Rekolekcje z ikoną

Piszesz ikony, prowadzisz warsztaty z ikonopisarstwa. Ikona ma trochę inne znaczenie niż obrazy chrześcijaństwa łacińskiego. Czy możesz to wyjaśnić?

Tak, piszę ikony już od kilkunastu lat. Cała przygoda zaczęła się w Luboniu pod Poznaniem, we wspólnocie Magnificat, gdzie miałem okazję przeżyć rekolekcje z pisaniem ikony. Teraz sam zapraszam ludzi, żeby wkroczyli na tą drogę.

Czy prowadzę warsztaty z ikonopisarstwa? Może bardziej jest to zaproszenie na drogę duchowości ikony. Oprócz tego, że pokazuję, uczę techniki pisania ikon, to przede wszystkim ukazuję, czym ta ikona jest w Kościele, jak należy rozumieć teologię pisania ikony.

Ikona jest czymś całkowicie innym niż obrazy na Zachodzie. Tutaj mamy do czynienia z całą teologią wizerunku, czyli tą świadomością, że ikona uobecnia tego, kto jest na niej przedstawiony. Człowiek modlący się przed ikoną na Wschodzie wchodzi w relację z tą osobą, która jest na danej ikonie ukazana. Dlatego właśnie jest wielki kult ikon, przy ikonach zawsze stoją świeże kwiaty, zawsze pali się świeca. U mnie w pokoju zawsze przy ikonach są zapalone świece, pali się lampadka, żeby uświadamiać sobie, że ja teraz stoję w obecności tej osoby, która jest przedstawiona na ikonie – czy to ikona Jezusa Chrystusa czy Matki Bożej – to właśnie jest świadomość obecności, że ja wchodzę w relację z osobą, obcuję ze świętością. Natomiast na Zachodzie malarstwo poszło w zupełnie innym kierunku. Może troszeczkę zapomnieliśmy o tej duchowości ikony, bardziej traktujemy taki obraz jako ozdobę, a zapominamy, że jest to okno do innego świata.

Pomagasz duszpastersko w jedynej na świecie cerkwi neounickiej w Kostomłotach – inny język, inna liturgia, a jednak układ Mszy świętej nie różni się jakoś drastycznie od Eucharystii, którą sprawujemy w Kościele rzymskokatolickim. Co daje Ci liturgia bizantyjsko-słowiańska?

Pomagam w cerkwi neounickiej w Kostomłotach. Tak, posługujemy się tam innym językiem – jest to język starocerkiewnosłowiański, liturgia jest liturgią wschodnią – duże znaczenie ma światło, mamy przepiękny śpiew, ważny jest zapach, kadzidło. To wszystko daje poczucie, że wkraczamy do innej rzeczywistości, tak jak sama nazwa wskazuje, jest to Boska Liturgia. Wchodzimy w obcowanie z boskością, kiedy ją sprawujemy, jesteśmy częścią nieba.

Kodeń: Oblaci-birytualiści

Co mi daje liturgia bizantyjsko-słowiańska? Myślę, że głębsze zrozumienie Eucharystii. Tak sobie patrzę na siebie, jak sprawuję liturgię, to muszę zastanowić się nad każdym słowem, które się wypowiada. Trzeba pogłębiać ich zrozumienie, sięgać do liturgii. I to jest piękne. Myślę, że sprawując liturgię w obrządku bizantyjsko-słowiańskim, jestem tym ubogacony. Dziękuję Bogu, że mogę tam posługiwać. Zawsze, kiedy jest potrzeba, jadę tam, mimo że dzieli mnie trochę kilometrów, ale wiem, że jest to ważne dla mnie i ważne dla tych ludzi, dla których sprawujemy liturgię.

Jan Paweł II zachęcał żeby oddychać obydwoma płucami Kościoła – Wschodnim i Zachodnim. Myślę, że tkwi w tym wielka mądrość. Jeżeli mamy świadomość, że jest drugie płuco, to warto z tego płuca korzystać dla swojej duchowości. To jest wielkie bogactwo ikonografii, duchowości ikony, modlitwy Jezusowej, kontemplacji. Trzeba z tego skorzystać. A jeżeli jeszcze ma się świadomość tego, że przodkowie byli obrządku wschodniego, to warto to pielęgnować. O tym też mówił Jan Paweł II, kiedy podczas jednej z pielgrzymek gościł w Warszawie u bazylianów: „Trzeba troszczyć się i pielęgnować to dziedzictwo Kościoła Wschodniego na naszych ziemiach”.

 

(pg)