20 maja – KIM JEST ŚWIĘTY EUGENIUSZ. MŁODY EMIGRANT

This is a custom heading element.

20 maja 2014

Mój ojciec przewidziawszy aresztowanie przez grupy rewolucyjne, po złożeniu mandatu deputowanego do stanów generalnych, opuścił Francję i udał się do Nicei, skąd szybko wysłał do mnie swego brata, aby mi towarzyszył w czasie drogi…

Odczuwało się przerażenie z powodu groźby, którą wydano, aby pozbyć się dzieci szlachty, dlatego też moja mama zgodziła się, abym udał się w te podróż, zanim jeszcze okazało się, że jest całkowicie niemożliwa, co mnie bardzo męczyło… Nie miałem jeszcze dziewięciu lat. Wszystko, co mogłem uczynić, to zachować sekret, tak jak by to zrobiła osoba dorosła. Powierzono mi go, był wiernie strzeżony.

WENECJA

Pewnego dnia bawiłem się przy oknie, które wychodziło wprost na dom rodziny Zinelli. Pojawił się ksiądz Bartolo, skierował do mnie swe słowo, i powiedział: Panie Eugeniuszu, nie boicie się, że tracicie wasz czas zbijając bąki przy oknie? Niestety, księże, odpowiedziałem, bardzo tego żałuję, ale co mam zrobić? Wiecie, że jestem obcokrajowcem, nie mam książki do dyspozycji. To było to, co chciał usłyszeć: „Nie martw się tym, moje drogie dziecko, widzicie mnie dokładnie w mojej bibliotece, gdzie jest wiele książek napisanych po łacinie, włosku, a nawet po francusku, jeśli tylko chcecie”.

Nie proszę o nic więcej, odpowiedziałem mu. W tym momencie ksiądz Bartolo wyjął drążek, podtrzymujący okienne żaluzje, położył na nim książkę, którą podał mi na drugą stronę oddzielającej nas malej uliczki. Książka szybko została przeczytana, bowiem zawsze łapczywie czytałem, nazajutrz mój ojciec poradził mi, abym poszedł odwiedzić i podziękować księdzu Bartolo. Wszystko było dobrze zaplanowane. Bartolo przyjął mnie z największa dobrocią; oprowadził mnie po swej bibliotece, stamtąd przeszedłem do jego gabinetu, gdzie przy wielkim stole studiował wraz ze swoim bratem Pietro, który był jeszcze diakonem. „Wszystkie nasze książki są do waszej dyspozycji” – powiedział ksiądz Bartolo. Następnie dodał: „Tutaj studiujemy wraz ze moim bratem: widzicie tutaj miejsce, które zajmowała inna osoba, którą Pan powołał do siebie. Jeśli chcielibyście ją zastąpić, powiedzcie tylko, będziemy mieli przyjemność, że będziecie mogli dalej kontynuować waszą naukę, której na pewno nie ukończyliście”…

Od tego momentu codziennie przez cztery lata po Mszy udawałem się do mych nauczycieli-wolontariuszy, którzy mnie uczyli… moja mama i siostra opuściły Wenecję, aby powrócić do Francji. Wezwały je tam sprawy naszej rodziny. Była nadzieja na uratowanie spadku, którego przepadnięcie miało pochłonąć całą fortunę obcokrajowców. To im się udało, ale za straszną cenę rozłąki, która miała trwać siedem lat.

NEAPOL

Mój pobyt w Neapolu, kontynuuje relację, był dla mnie przygnębiającym rokiem najsmutniejszej monotonii…

PALERMO

Opatrzność, która zawsze czuwała nade mną od mego beztroskiego dzieciństwa, otwarła mi drzwi do pewnej sycylijskiej rodziny, gdzie od samego początku zostałem przyjęty jak dziecko rodziny. To była rodzina księcia Cannizzaro…

Od tego momentu aż do chwili mego powrotu do Francji byłem członkiem rodziny: moje nakrycie zawsze znajdowało się na stole; wraz z rodzina udawałem się na wieś w pięknym okresie, w domu wszystko było do mojej dyspozycji, tak jak dla ich własnych dzieci, którzy się uważali za moich braci.

Dziennik z wygnania we Włoszech 1791-1802), w: EO I, t. XVI.