20 stycznia – LUDZKIE OBLICZE TYCH, KTÓRZY ZOSTALI ZAPROSZENI PRZEZ EUGENIUSZA

This is a custom heading element.

25 stycznia 2016

20 stycznia – JUBILEUSZ DWUSTULECIA: LUDZKIE OBLICZE TYCH, KTóRZY ZOSTALI ZAPROSZENI PRZEZ EUGENIUSZA DO WŁĄCZENIA SIĘ W RELIZACJĘ JEGO WIZJI

Ci wszyscy, którzy zbliżyli się do Eugeniusza, nie mieli takich samych odczuć, jak Henryk Tempier. W liście do swego przyjaciela, Forbina Jansona, Eugeniusz daje upust swoim uczuciom oraz szczerze i w dość humorystyczny sposób opisując reakcje niektórych swych przyszłych towarzyszy:

Dom jest kupiony od dawna; kościół wynajęty i częściowo wyremontowany; cały materiał jest gotowy, ale osoby są bardzo niepewne i nieliczne. Ten, na którego liczyłem najbardziej pozwala się zamroczyć paplaniną dewotek swojej parafii; jest przekonany, że robi dużo dobrego w swojej dziurze; waha się czy ją opu­ścić i martwi mnie swoim brakiem zdecydowania. Inny, który ma wspa­niałą wprawę w głoszeniu ludowi słowa Bożego, jest przywiązany do dzie­ła bardzo powierzchownie w przekonaniu, że robi wystarczająco dobra, pracując samotnie w czasie wypraw z regionu do regionu. Trzeci, nazbyt gorliwy, gniewa się na opieszałość pozostałych i grozi mi, że odejdzie, je­żeli oni szybko się nie przyłączą. Czwarty jest aniołem, który wydaje się stworzonym po to, aby być szczęściem wspólnoty, ale nie może otrzymać zwolnienia z wikariatu, mimo że nie może tego znieść i że chce pracować tylko na misjach itd. Ja, przywalony troskami i zmęczeniem, prowadzę wojnę niechętnie, opierając się w tych zmartwieniach na wizji nadprzyro­dzonej, która mnie ożywia, ale nie przeszkadza mi odczuwać całego cięża­ru mojej sytuacji, tym bardziej przykrej, że nie pomaga mi ani ochota, ani pociąg, które wprost przeciwnie we mnie całkowicie są sprzeczne z życiem, które prowadzę. Oto składniki, które dobry Bóg daje mi do rąk, aby zabrać się do tak trudnej sprawy. Jak liczyć na księdza, który daje ci sło­wo, obiecując całkowite poświęcenie, a potem przychodzi wycofać się, mówiąc, że matka, która od dziesięciu lat przebywała osobno, nie może żyć bez niego, że uważałby się za matkobójcę, gdyby jej nie pocieszył przez jadanie z nią i opowiada inne tego rodzaju brednie.

… Ten, który miał nam oddać najwięcej usług, nie dotrzymał słowa; pozostaje w swej para­fii, którą pobudził do czułości przez śmieszne pożegnanie, którym skłonił tamtejszych ludzi do przeciwstawienia się jego wyjazdowi.

List do Forbina-Jansona, 19.12.1815, w: EO I, t. VI, nr 8.

KIM BYLI PIERWSI MISJONARZE PROWANSJI?

Eugeniusz de Mazenod miał 33 lata i był inspiratorem nowej misyjnej przygody. Jego trzej pierwsi towarzysze byli seminarzystami w Aix, kiedy, począwszy od 1812 roku, Eugeniusz był dochodzącym spowiednikiem i kierownikiem duchowym.

August Icard miał 25 lat, od dwóch lat był kapłanem diecezji Aix i pracował jako wikariusz w parafii w Lambesc koło Aix. i

Henryk Tempier miał 27 lat, od dziesięciu lat był kapłanem i pracował jako wikariusz w Arles.

Sebastian Deblieu miał 27 lat, od trzech lat był kapłanem i wikariuszem w parafii św. Jana za Murami w Aix; od roku był proboszczem w Peynier. Kilka dni po pozostałych przybył, aby zamieszkać w byłym karmelu.

Emanuel Maunier miał 46 lat, był wdowcem i od 18 lat kapłanem, pracował w Marsylii. Pomimo że wchodził w skład założycielskiej wspólnoty i podpisał prośbę z 25 stycznia, do wspólnoty dołączył dopiero w marcu.

Piotr Mie miał 47 lat i od 18 lat był kapłanem, pracował w różnych parafiach, głosił również rekolekcje i misje. Wydaje się, że od początku aktywnie uczestniczył w życiu misjonarzy, ale do Aix przybył zdecydowanie później.

Dwaj najstarsi kapłani, Maunier i Mie, doświadczyli prześladowania podczas rewolucji. Nie zważając na grożące im niebezpieczeństwo potajemnie służyli ludziom. To doświadczenie sprawiło, że byli bardzo otwarci na zrozumienie spustoszeń wywołanych przez rewolucję, zwłaszcza tych, o których była mowa w Przedmowie.