Mark Blom OMI: Szukałem kobiety, poślubiłem Kościół [ŚWIADECTWO]

Nie lubiłem tych facetów. Sprawiali wrażenie zrzędliwych staruszków.

3 sierpnia 2024

Mark Blom jest Misjonarzem Oblatem Maryi Niepokalanej. Posługuje w archidiecezji edmontońskiej w kościele Najświętszego Serca, który jest parafią dla Pierwszych Narodów Kanady. Dzieli się historią swojego powołania.

Chodziłem na Mszę do oblatów, bo musiałem rano być w pracy

Powołanie do życia zakonnego i kapłaństwa zacząłem odczuwać, gdy miałem 21-22 lata. Chodziłem na Mszę św. do domu oblackiego poza miastem Battleford. Chodziłem tam, ponieważ ich Msza św. była wcześniej rano, a ja musiałem być w pracy. Pewnego razu oblaci zaproponowali: „Oczywiście, możesz przyjść na naszą Mszę rano, a potem zjeść z nami kawałek tosta”. Tak też zrobiłem.

Nie lubiłem tych facetów

Sprawiali wrażenie zrzędliwych staruszków. Pomyślałem więc: „Nie dołączę do nich”. Ale potem jeden z oblatów dał mi Przedmowę Założyciela do Konstytucji i Reguł. Przeczytałem pierwsze rozdziały reguł oblackich i po prostu się zapaliłem.

Przedmowa do Konstytucji i Reguł Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej – czyta Paweł Zatorski

Pamiętam, że pomyślałem: „Wow, jestem zainteresowany tą pracą, jak mogę dołączyć? W ten sposób zostałem pochwycony przez charyzmat pracy misyjnej i służenia ubogim”.

Wcześniej w moim życiu zmagałem się z ideą kapłaństwa i pojechałem na rekolekcje. Ludzie w mojej parafii mówili: „Mark, jesteś singlem, codziennie chodzisz do kościoła, dlaczego nie zostaniesz księdzem?”. A ja odpowiadałem: „O nie, nie chcę być singlem”.

„Dam z siebie wszystko”

Zmagałem się z tym i pojechałem na rekolekcje do klasztoru benedyktynów. Miałem dobre kierownictwo duchowe, ale nic się nie zgadzało. Jadłem lunch w stołówce i było tam kilku studentów. Słuchałem dwóch facetów przy sąsiednim stoliku, a jeden z nich po prostu obrzucał Kościół błotem. Obrzucał Kościół wyzwiskami, mówił, że Kościół jest taki zapóźniony, taki zagubiony.

W pewnym sensie powiedziałem sobie: „Tak, masz rację, Kościół walczy”. A potem, w nocy, kiedy byłem na spacerze, powiedziałem Bogu: „Dobrze, zrobię to. Dam z siebie wszystko”.

I tak się stało, że moja romantyczna passa przeniosła się z próby znalezienia kobiety do poślubienia na poślubienie Kościoła. Dlatego czasami mówię młodym mężczyznom, że tęsknota za intymnością, romansem i związkiem może zostać przeniesiona na romans z Kościołem. I tak właśnie stało się ze mną.

(Świadectwo ukazało się w serwisach internetowych archidiecezji edmontońskiej/tł. pg)