Z listów św. Eugeniusza

1 października 2025

1 października 2025

Być blisko ludzi, bo każdy ma prawo do tego, by być wysłuchanym przez swojego pasterza (K 8)

Oblaci, będąc bardzo blisko ludzi, wśród których pracują, zawsze pozostaną uważni na ich aspiracje i ich wartości (K 8).

Jeden z pierwszych biografów Eugeniusza, Rey (I, str. 38), pokazuje, w jaki sposób Eugeniusz pozostał wierny temu programowi bycia dostępnym dla wszystkich swoich diecezjan. Każdego ranka przez cztery godziny przebywał w biurze, aby przyjmować wszystkich, którzy przyszli. Ponieważ Marsylia była miejscem krzyżowania się dróg wszystkich ludzi i wszelkiego rodzaju nieszczęść, oczywiste było, że wszyscy, którzy przyszli byli przyjmowani bez konieczności umawiania się na spotkanie lub podawania swoich nazwisk.  Po kilku tygodniach od rozpoczęcia tej praktyki Eugeniusz zauważył:

Spotkania mnie przytłaczają! Kto będzie najbardziej niedyskretny, prosząc mnie o niebotyczną pomoc? Pięć osób wyczerpało mnie swoimi prośbami dziś rano. Pan Fabre, sędzia i radny miejski… miał cierpliwość czekać ponad półtorej godziny na swoją kolej, aby wejść do mojego biura. Ta wytrwałość zapewniła mu bardzo uprzejme przyjęcie.

Pewnego dnia w ciągu roku zastanawiał się nad jednym z takich poranków i napisał w swoim dzienniku:

Jeśli poranki takie jak ten dzisiejszy i wiele innych miałyby się zdarzać zbyt często, to czuję, że nie mógłbym ich znieść. To nic wydawać własne pieniądze, ale twarzą w twarz stanąć przed tymi biednymi istotami, czyniąc więcej niż można, i widzieć, że nie ma się możliwości, aby zaspokoić ich potrzeby, to ponad moje siły. Wdowa, która straciła swojego męża w Cayenne, która przebywa tutaj bez pieniędzy, nie mogąc ani wyżyć, ani wrócić do swojego kraju. Pewien młody człowiek, Belg, wychodząc ze szpitala, gdzie wydał wszystko, co miał, wyczerpany chorobą i zmartwieniami, aby udać się do Belgii, ma jedynie 10 franków, które dał mu konsul. Starsza kobieta, siostra dawno temu zmarłego w diecezji kapłana, nie miała ani liarda, aby zamieszkać u jednego z synów, który da jej przynajmniej miskę zupy, aby zachować ją od śmierci głodowej(Dziennik, 05.09.1838, w: PO I, t. XIX).

Rozważając te i inne niezliczone chwile bliskości ze swoimi ludźmi, doszedł do wniosku:

Codzienne audiencje zabierają wszystek mój czas. Są jednak konieczne. Obowiązkiem biskupa jest być do dyspozycji wszystkich swoich owieczek. Cieszyłem się, widząc, że wszyscy wyszli zadowoleni z mego przyjęcia. Muszę dysponować radą jak służby ratunkowe, każdy ma prawo być wysłuchanym przez swojego pasterza(Dziennik, 08.09.1838, w: PO I, t. XIX).

Franc Santucci OMI, tłum. Roman Tyczyński OMI