Poznań: Rada Prowincjalna

W czwartek, 19 grudnia 2024 r., rozpoczęło się posiedzenie Rady Prowincjalnej w Poznaniu, potrwa dwa dni. Wśród tematów poruszone zostaną bieżące sprawy dotyczące polskiej prowincji misjonarzy oblatów.

Jak mówią oblackie Konstytucje i Reguły: „Przełożeni otrzymują radę, która na swój sposób wyraża uczestniczenie wszystkich we wspólnym dobru komunitetu oraz ich troskę o nie. Rada omawia kwestie dotyczące naszego posłannictwa jako oblatów, naszego życia zakonnego i spraw doczesnych, mając na uwadze pragnienia i potrzeby wspólnoty i każdego z jej członków” (Konstytucja 86).

Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej przybyli do Poznania w 1927 r. Edmund Piechocki ofiarował im zabudowania cegielni oraz budynki gospodarcze. Ze względu na korzystne położenie miasta prowincjał Franciszek Kowalski OMI przeniósł tutaj administrację prowincji. W lipcu 1931 r. rozbudowano dom i urządzono kaplicę dla ludzi mieszkających w okolicy. Kiedy okazała się ona niewystarczająca, we wrześniu 1938 r. utworzono parafię pw. Chrystusa Króla z kościołem mieszczącym się w starej cegielni. Obecny gmach domu zakonnego powstawał od 1976 r. W ostatnich dziesięcioleciach budynek przechodził prace modernizacyjne. Mieszkający tu oblaci są zaangażowani w duszpasterstwo parafialne i rekolekcyjne, kapelana hospicjum i lotniska. Funkcjonuje tu administracja prowincjalna oraz Prokura Misyjna. W 2020 r., z okazji 100-lecia Polskiej Prowincji, uroczyście zainaugurowano działalność Domu Misyjnego. Aktualnym przełożonym domu jest o. Andrzej Korda OMI.

Marcin Wrzos OMI/Michał Jóźwiak


Z listów św. Eugeniusza

Maryja pokazała Eugeniuszowi błogosławiony Owoc swojego żywota

Zawsze będą Ją uważać za swoją Matkę– napisał Eugeniusz po oficjalnej papieskiej aprobacie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w 1826 r. Zaprasza nas do czułej i synowskiej pobożności maryjnej. Cale jego życie upłynęło w obecności Maryi.

Eugeniusz zmarł podczas śpiewu Salve ReginaPrzeto Orędowniczko nasza, one miłosierne oczy Twoje na nas zwróć, a Jezusa, błogosławiony owoc Twojego żywota, po tym wygnaniu nam okaż. O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo.

Nas także powinna wyróżniać pobożność maryjna:„W ciągu dnia choćby raz nawiedzi się Najświętszy Sakrament i Najświętszą Maryję Pannę, do której będą mieli specjalne nabożeństwo i zawsze będą ją uważać za Matkę”. „Tak samo codziennie będą odmawiać różaniec i gorliwie będą się starać, aby wszyscy mieli wielkie nabożeństwo i całkowite zaufa­nie do Niepokalanej Dziewicy, Bożej Rodzicielki”(Zapiski rekolekcyjne, październik 1831, w: EO I, t. XV, nr 163).

Z powodu zażyłej relacji, jaka przez całe życie łączyła go z Maryją, Ona pozwoliła mu wniknąć centrum Jej życia, którym był Jezus. Obyśmy nauczyli się spoglądać na Nią jak na naszą Matkę i naszą towarzyszkę w pielgrzymce naszej wiary, aby i przy naszej śmierci okazała nam owoc swojego żywota.

Franc Santucci OMI, tłum. Roman Tyczyński OMI


Komentarz do Ewangelii dnia

Kolejne wydarzenie opisane w Ewangelii, które poprzedza narodziny Mesjasza w Betlejem. Lubię wracać do tej ewangelicznej sceny, do słów, które anioł wypowiedział do Józefa: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi”. To zaproszenie i dla nas, abyśmy wzięli do swojego życia Maryję. Ona zawsze prowadzi do Jezusa.

 

Marcin Wrzos OMI

freepik/freepik


Kuba: Boże Narodzenie jest czasem szczególnej nostalgii [ROZMOWA]

Aktualnie pracuje Ojciec na Kubie, ale wcześniej posługiwał w Meksyku. Tam znanych jest wiele ciekawych świątecznych zwyczajów.

Szczególnie charakterystyczne dla Bożego Narodzenia w Meksyku jest tradycja zwana jako posadas. Od wczoraj, czyli zawsze od siedemnastego grudnia, zaczyna się bardzo ciekawy, radosny zwyczaj, łączący wiele ludzi – nie tylko dla dzieci. Na dziewięć dni przed Wigilią Bożego Narodzenia, symbolizujących dziewięć miesięcy, podczas których Maryja była w stanie błogosławionym, rozpoczynają się posadas, czyli „żywe szopki”. Forma świętowania różni się w zależności od regionu Meksyku.

Uczestnicy dzielą się na dwie grupy: jedna pozostaje na zewnątrz budynku, odgrywając role Maryi i Józefa, a druga przebywa wewnątrz. Między grupami toczy się dialog w formie śpiewanej pastorałki. Postacie z zewnątrz proszą o schronienie i gościnę, podczas gdy osoby wewnątrz początkowo im odmawiają. Po kilku wymienionych zwrotkach drzwi zostają otwarte, a wszyscy wspólnie zasiadają do stołu, kontynuując świętowanie.

Na Kubie świętom Bożego Narodzenia również towarzyszą takie obchody?

Tutaj nie spotkałem się z tym ciekawym zwyczajem. Na Kubie sytuacja trudna, bo ludzie starsi wspominają, jak to było wcześniej. Przez lata Wigilia, a i dni 30 i 31 grudnia były tutaj bardzo rodzinne. Wszyscy starali się, podobnie jak w Polsce, zjechać się do domu rodzinnego i wspólnie spędzić święta. Mieli swoje tradycje wigilijne, rodzinne potrawy na ten wieczór i radośnie śpiewając kolędy, cieszyli się, że są razem na święta Bożego Narodzenia.

Dużo się jednak zmieniło…

Dzisiaj to jest bardzo trudne, bo sporo ludzi zostało samych, wyjechało z częścią rodziny z Kuby. Dzieci i wnuki są porozrzucane po całym świecie, gdzie żyją, mieszkają, mają „swoje życie”. Często ludzie starsi, schorowani, zostali tutaj sami. Czasem słyszę: „Ojcze, z krewnych, nie mam już tutaj nikogo”. Święta są tu pełne nostalgii, trochę niestety smutku, że najbliższej rodziny nie ma, a kiedyś w te dni zawsze było radosne, wspólne świętowanie.

Czy w takim razie ludzie się inaczej łączą, aby spędzać ten wieczór z innymi, na przykład z sąsiadami?

Jeśli jest zaufanie i bliskie więzi - to czasami łączą się z sąsiadami. My staramy się w parafiach w Boże Narodzenie oraz w Wigilię, w zależności od możliwości, zrobić poczęstunek, wspólne kolędowanie, dzielenie się. U mnie w parafii, podobnie jak w poprzednim roku, już od ponad miesiąca nie parzymy kawy w parafii, żeby nazbierać trochę tej kawy i aby było na kawę dla wszystkich, wspólnie do wypicia. To samo z cukrem i innymi produktami. Może ktoś w Polsce zrozumie, przypomni sobie trudne czasy. Tutaj nadal ludzie tak żyją, że wielu produktów podstawowych brakuje i żeby coś zorganizować na święta Bożego Narodzenia, to naprawdę się trzeba bardzo postarać i z trudem zorganizować, ale ludzie są później za to wdzięczni. Nawet, gdy nie mają przy sobie najbliższej rodziny, cieszą się ze spotkania między sobą, czując się jak w rodzinie. Jest radość, kolędowanie, chociaż też nostalgia.

Jakie tradycje na Kubie są pielęgnowane w związku z Bożym Narodzeniem?

W Ameryce Łacińskiej nie ma, jak w Polsce, tradycyjnych potraw jedzonych wszędzie. Tutaj bardziej regionalnie na święta przygotowuje się to, w czym kucharka jest specjalistką. W tym aspekcie w Meksyku jest podobnie – nie ma specyficznych, tradycyjnych potraw na wigilijnym stole.

A czy znane jest obdarowywanie prezentami?

W Ameryce Łacińskiej prezenty daje się w uroczystość Objawienia Pańskiego – w Święto Trzech Króli. To tradycja hiszpańska, która się rozlała w Ameryce Łacińskiej, wszyscy czekają na 6 stycznia, bo tradycyjnie Trzej Królowie – Magowie, przynoszą prezenty i dzieci też na nich czekają.

A czy na Kubie popularny jest „klimat świąt”, a z okresem Bożego Narodzenia związana jest mocna komercja, jak w Europie?

Komercyjnie to tu prawie nic nie ma – często wręcz ludzie proszę, żeby ktoś im coś przysłał – bombki, światełka czy inne elementy świąteczne, żeby coś mieć. Na ulicach wielu dekoracji nie widać, czasami w domu jest choinka, w parafiach staramy się też zadbać o świąteczne ozdoby.

A czy odbywa się pasterka, a później „kolęda” – wizyta duszpasterska?

Tu niestety nie ma tego zwyczaju, pasterka jest trudna do zrealizowania, bo mamy dużo problemów z prądem. Ludzie starsi, których jest tu większość, boją się już wieczorami chodzić przez nieoświetlone ulice, jest to też niebezpieczne, więc nabożeństwa bożonarodzeniowe organizujemy w czasie, w którym oni mogą spokojnie dotrzeć i wrócić do domu. Nie spotkałem się tutaj ze zwyczajem księży chodzących po kolędzie, ani też kolędników. Dzieci w parafiach przygotowują jasełka.

Święta na Kubie znacząco różnią się od tych „polskich”.

Dla nas, Polaków, zawsze jest pewien sentyment do świąt rodzinnych. Jako oblaci mieszkamy we wspólnotach międzynarodowych, więc mamy „mieszankę” w naszych wspólnotach. Każdy ma swoje zwyczaje, potrawy, smaki i tak dalej. Czasami się wspólnie spotkamy, każdy przygotuje coś swojego, ale to nadal nie jest taka tradycyjna wigilia.

Misjonarze oblaci Maryi Niepokalanej rozpoczęli pracę na Kubie 15 grudnia 1997 r., pierwsi misjonarze pochodzili z Meksyku i Haiti. Był to czas odwilży, kiedy prezydent Fidel Castro pozwolił grupie misjonarzy osiedlić się na wyspie, a jednocześnie efekt historycznej wizyty św. Jana Pawła II. Spośród wszystkich zgromadzeń zakonnych, najliczniejszy personel posłali oblaci. Pracę ewangelizacyjną koncentrują na dwóch międzynarodowych misjach: Los Palacios i La Habana de Este, a w sposób szczególny ukierunkowują ją na ubogich i najbardziej opuszczonych. Aktualnie na Kubie znajduje się dwóch oblatów z Polski. Jeden z nich, Tomasz Szafrański OMI, jest przełożonym misji na wyspie.

Rozmawiała Anna Gorzelana

Fot. Tomasz Szafrański OMI


Komentarz do Ewangelii dnia

Święty Jan Chrzciciel zapowiadał przyjście Jezusa. Wskazywał na Niego. Ewangelista Jan zapisał słowa Jana: „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30). Oby tak było z nami. Oby Chrystus w nas wzrastał, oby stawał się dla nas najważniejszy.

 

Marcin Wrzos OMI

Fot. freepik.com/freepik


Z listów św. Eugeniusza

Oblaci Maryi Niepokalanej – dlaczego wcześniej o tym nie pomyśleliśmy?

W 1825 r. Eugeniusz udaje się do Rzymu, aby prosić papieża o oficjalne uznanie przez Kościół misjonarzy i ich reguły. To właśnie tam został zainspirowany do zmiany naszej nazwy na Oblaci Maryi Niepokalanej.

W wyniku podjętej decyzji Eugeniusz poprosił o nową nazwę i ogarnęła go radość, że właściwie postąpił.

Oblaci Maryi Niepokalanej to przepustka do nieba. Dlaczego nie pomyśleliśmy o tym wcześniej?(List do Henryka Tempiera, 22.12.1825, w: PO I, t. VI, nr 213).

Eugeniusz zdaje się być świadomym, że nawet jeśli zawsze kochał Maryję, to jeszcze nie pojął Jej zasadniczej roli, jaką odgrywa w dziele odkupienia. Poszukując patrona, który najlepiej oddaje cel Zgromadzenia, to znaczy osoby, która podążała śladami Chrystusa, była zaangażowana w apostolat i w posługę nauczania ubogich, nie pomyślał o Maryi. W Rzymie zrozumiał, że taką osobą była Maryja. Nazwa Zgromadzenia rodzi się zatem w wyniku odkrycia, w oparciu, o które członkowie Zgromadzenia, chcąc rzeczywiście odpowiedzieć na palące potrzeby Kościoła, powinni utożsamić się z Maryją Niepokalaną, tak jak Ona ofiarować się na rzecz Bożego dzieła odkupienia (Lubowicki, Maryja, w: Słownik Wartości Oblackich).

Franc Santucci OMI, tłum. Roman Tyczyński OMI


Z listów św. Eugeniusza

Głoszenie słowa Bożego za przykładem Maryi

W czasie zimnych zimowych miesięcy, gdy pielgrzymi nie przybywali już do sanktuarium, misjonarze udawali się do sąsiednich miasteczek, aby głosić Ewangelię w ramach przedłużonych misji.

Stąd po głoszeniu pokuty tym dobrym wiernym i po wysławieniu przed nimi wielkości i chwały Maryi rozproszymy się po górach, aby głosić słowo Boże tym prostym duszom, lepiej usposobionym do przyjęcia tego Bożego siewu niż zbyt zepsuci mieszkańcy naszych stron(List do Piotra Mie, październik 1818, w: EO I, t. VI, nr 31).

W Dziewicy, bacznej, aby przyjąć Chrystusa i dać Go światu, dla którego On jest nadzieją, oblaci będą widzieć wzór wiary Kościoła i własnej (Konstytucja 10).

Franc Santucci OMI, tłum. Roman Tyczyński OMI


Komentarz do Ewangelii dnia

Nie jestem zero-jedynkowy. To nie jest tak, że zawsze słucham słowa i wprowadzam je w życie lub że jest zupełnie odwrotnie. Proszę Boga o pomoc, aby mnie swoim słowem przemieniał. Aby w końcu bardziej we mnie żył On niż ja sam.

 

Marcin Wrzos OMI

fot. freepik.com/jcomp

 


Obra: konferencja o duchowości w popkulturze

Organizowana przez Uniwersytet Zielonogórski, Wyższe Seminarium Duchowne Misjonarzy Oblatów w Obrze oraz Instytut Mazenodianum konferencja „Duchowość w popkulturze” zebrała około 40 osób – pojawili się zarówno doświadczeni profesorowie, jak i rozpoczynający swą ścieżkę naukową doktoranci, a także studenci. Inicjatorem wydarzenia był prof. dr hab. Bogdan Trocha, zaś współorganizatorem – Łukasz Krauze OMI.

Gości przywitał o. dr Sebastian Łuszczki, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów w Obrze. Potem odbyły się cztery bloki (dwa z nich podzielone były na dwie grupy) moderowane przez prof. dr. hab. Bogdana Trochę, dr. Łukasza Krauze OMI, dr Martę Ratajczak oraz mgr. Dominika Ochlaka OMI. Podczas nich usłyszeć można było wykłady nie tylko z zakresu teologii, ale również m.in. literaturoznawstwa czy filozofii.

– Bardzo cenne jest spotkanie przygotowujących się do kapłaństwa studentów z Obry ze studentami innych kierunków niż teologia – tłumaczy Łukasz Krauze OMI, jeden z organizatorów konferencji. – Podczas konferencji mocno wybrzmiało, że wiele nas łączy zarówno w obrębie zainteresowań naukowych, jak i popularnych form spędzania czasu. Warto szukać tych punktów wspólnych i myślę, że konferencja „Duchowość w kulturze popularnej” może w tym pomóc.

Oprócz instytucji organizujących konferencję w spotkaniu naukowym wzięli udział pracownicy Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Interdyscyplinarny wymiar konferencji pozwalał na szeroką różnorodność podejmowanych tematów, w związku z czym odbyły się prelekcje dotyczące zarówno kwestii religii w grze „The Life and Suffering of Sir Brante” (Tomasz Słupecki z UZ), jak i tematu literatury afrykańskiej (Jean Rostant Houlboro OMI z WSD w Obrze), czy genologicznych aspektów modlitewnika obecnego w literaturze popularnej (dr hab. Marzanna Uździcka, prof. z UZ).

Organizatorzy zwracają uwagę na szczególnie duże zaangażowanie studentów Uniwersytetu Zielonogórskiego z kierunku „Literatura popularna i kreacje światów gier”, przybyłych licznie na konferencję. –  Podczas konferencji zwrócono uwagę na obecność w świecie kultury popularnej duchowości, nie tylko chrześcijańskiej – wyjaśnia Łukasz Krauze OMI, zapowiadając zarazem możliwość kontynuacji i organizacji podobnych inicjatyw w kolejnych latach.

Klasztor w Obrze k. Wolsztyna istnieje od 1291 r., kiedy na te tereny południowej Wielkopolski przybyli cystersi. Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej mury pocysterskie przejęli w 1926 r., organizując w nich Wyższe Misyjne Seminarium Duchowne. Wykształcili tu do 1939 r. niespełna 100 prezbiterów, którzy rozpoczęli pracę w kraju jako rekolekcjoniści i duszpasterze parafialni i sanktuaryjni, a także poza krajem – jako misjonarze i duszpasterze polonijni. W okresie powojennym mury seminarium opuściło około 700 wyświęconych księży. Dziś absolwenci seminarium pracują na wszystkich kontynentach, w ponad 25 krajach. Pięciu z nich przyjęło świecenia episkopatu: Eugeniusz Jureczko OMI (Kamerun; zmarł w 2018 r.), Jacek Pyl OMI (Ukraina-Krym), Radosław Zmitrowicz OMI (Ukraina), Wiesław Krótki OMI (Kanada Północna – Eskimosi) i Jan Kot OMI (Brazylia). Obecnie w Obrze kształci się około 30 kandydatów na prezbiterów z różnych kontynentów. Aktualnym przełożonym i rektorem seminarium jest o. dr Sebastian Łuszczki OMI.

Anna Gorzelana

fot. Karol Kossowski OMI


Madagaskar: Prowincjał w Tamatave

Tak kolejny etap swojej wizyty na Madagaskarze relacjonuje ojciec Prowincjał: Piątek, 23 listopada. Wyruszyliśmy z o. Grzegorzem Janiakiem OMI z Mahanoro do Toamasiny. Wcześnie odprawiliśmy mszę św., już o 5.00 rano, po niej ruszyliśmy w drogę. Po 10 godzinach (260 km) dojechaliśmy do Toamasiny. Dla mnie osobiście to czas wspomnień, odkrywania na nowo pięknych krajobrazów. Niestety droga jest straszna. Dzień ten trzeba było zakończyć odpoczynkiem, bo w sobotę nasz program był napięty. Miasto portowe, jakim jest Toamasina, to miasto kontrastów. Duży port i wiele statków. Plaża przy porcie zadbana projekt władz rządowych – ma przypominać amerykańskie Miami! Ale inna część plaży niestety przypomina zupełnie coś innego, ale nie chce o tym wspominać. Jest wiele dzielnic bardzo biednych, są to często rejony, gdzie mieszkają rodziny tradycyjnych rybaków, którzy wypływają na pełny ocean w łódkach wydłubanych z pnia drzewa. Podejmują ciężką i odważną pracę, aby utrzymać rodzinę. Oblaci od wielu lat zajmują się tymi dzielnicami i pomagają rodzinom rybaków i marynarzy w Apostolacie Morza. 

 

Sobota zaczęła się od Mszy św. w prenowicjacie. Mamy tu 12 chłopaków w tym pierwszym etapie formacji oblackiej. Pochodzą z różnych stron Madagaskaru. Tu poznają specyfikę zgromadzenia. Niektórzy pogłębiają podstawy wiary, na bazie katechizmu. Uczą się francuskiego i angielskiego. Poznają savoir-vivre i przede wszystkim uczą się wspólnotowości. Następny etap to odwiedziny kardynała z Madagaskaru abpa Desirè Tsarahazana. Piękna wizyta i przyjacielska rozmowa, bo znamy się już dość długo, kiedy był „zwykłym” arcybiskupem Tamatave. Potem pojechałem do Apostolatu Morza. Była sobota, a więc spotkałem dzieci rybaków i marynarzy, którzy w każdą sobotę otrzymują dobry posiłek przygotowywany przez żony rybaków, dzięki naszej pomocy – misjonarze oblaci pomagają w zakupach składników posiłków. Jest katecheza i zabawa. Przez sześć lat posługiwałem w tym kapelaństwie, a więc to był powrót do wspomnień. Program był dalej napięty. Pojechałem do o. Mariusza Kasperskiego OMI i jego wikarego o. Arsèna Randriamahefa OMI, do najnowszej parafii i wspólnoty oblackiej św. Eugeniusza de Mazenoda w Tamatave. To trzecia parafia założona przez oblatów w tym dużym portowym mieście. Niedawno oblaci wyprowadzili się do nowego domu. Wcześniej musieli każdego dnia dojeżdżać ze wspólnoty prenowicjatu – nawet do godziny drogi w korkach. Parafia typowo misyjna. Sobota to czas na katechezę i posiłek dla prawie 300 dzieci. Ukłony dla tych darczyńców, którzy pomagają w tym pięknym dziele dokarmiania dzieci, szczególnie dla Przyjaciół Misji Oblackich z naszej Prokury Misyjnej, wielu innych instytucji oraz osób prywatnych. Ojciec Mariusz bardzo im dziękuję i zachęca do takiej pomocy bo dzięki tym obiadkom dzieci mogą się najeść raz w tygodniu do syta! Sobota po południu to spotkanie z silną grupą Przyjaciół Misji Oblackich przy parafii Notre-Dame de Lourdes w Tamatave – moja dawna parafia. Pracowałem tu przez kilka lat. Tutejsi Przyjaciele Misji angażują się w pomoc materialną dla naszych domów formacyjnych na Madagaskarze. Modlą się za misje i chcą poznawać coraz bardziej charyzmat naszego zgromadzenia.

 

 

Sobota zaczęła się od mszy św. w prenowicjacie. Jest tu 12 chłopaków na tym pierwszym etapie formacji oblackiej. Pochodzą z różnych stron Madagaskaru. Tu poznają specyfikę zgromadzenia. Niektórzy pogłębiają podstawy wiary, na bazie katechizmu. Uczą się francuskiego i angielskiego. Poznają savoir-vivre i przede wszystkim uczą się wspólnotowości. Następny etap to odwiedziny kardynała z Madagaskaru, abp. Desirè Tsarahazany. Piękna wizyta i przyjacielska rozmowa, bo znamy się już dość długo, kiedy był „zwykłym” arcybiskupem Toamasiny. Potem pojechałem do Apostolatu Morza. Była sobota, a więc spotkałem dzieci rybaków i marynarzy, którzy w każdą sobotę otrzymują dobry posiłek przygotowywany przez żony rybaków. Wszystko dzieje się dzięki naszej pomocy – misjonarze oblaci pomagają w zakupach składników do tych posiłków. Jest katecheza i zabawa. Przez sześć lat posługiwałem w tym miejscu, a więc to był powrót do wspomnień. Program był dalej napięty. Pojechałem do o. Mariusza Kasperskiego OMI i jego wikarego o. Arsèna Randriamahefa OMI, do najnowszej parafii i wspólnoty oblackiej pw. św. Eugeniusza de Mazenoda w Toamasinie. To trzecia parafia założona przez oblatów w tym dużym portowym mieście. Niedawno oblaci wyprowadzili się do nowego domu. Wcześniej musieli każdego dnia dojeżdżać ze wspólnoty prenowicjatu to nawet godzina podróży  w korkach. Parafia typowo misyjna. Sobota to czas na katechezę i posiłek dla prawie 300 dzieci. Ukłony dla darczyńców, którzy pomagają w tym pięknym dziele dożywiania dzieci, szczególnie dla Przyjaciół Misji Oblackich z naszej Prokury Misyjnej, wielu innych instytucji oraz osób prywatnych. Ojciec Mariusz bardzo im dziękuję i zachęca do takiej pomocy, bo dzięki tym obiadom dzieci mogą się najeść raz w tygodniu do syta! Sobota po południu to spotkanie z silną grupą Przyjaciół Misji Oblackich działającą przy parafii Notre Dame de Lourdes w Toamasinie. To moja dawna parafia. Pracowałem tu przez kilka lat. Tutejsi Przyjaciele Misji angażują się w pomoc materialną dla naszych domów formacyjnych na Madagaskarze. Modlą się za misje i chcą poznawać coraz bardziej charyzmat naszego zgromadzenia. 

Zgodnie z oblackimi konstytucjami i regułami oraz dyrektorium prowincjalnym, przed zamianowaniem przełożonego oblackiej jurysdycji, odbywa się pisemne głosowanie współbraci do niej należących oraz bezpośrednie konsultacje wyższego przełożonego. Ponieważ Delegatura Misjonarzy Oblatów MN na Madagaskarze, wchodzi w skład polskiej prowincji, na zakończenie pierwszej kadencji superiora delegatury o. Alphonsa Philiber’a Rakotondravelo OMI, konsultacje przeprowadza prowincjał o. Marek Ochlak OMI, który wcześniej przez prawie 30 lat pracował na Czerwonej Wyspie.

Misjonarze oblaci z Polski pracują na Madagaskarze już od ponad 40 lat. Pierwsza grupa pięciu misjonarzy, po przylocie w roku 1980, otrzymała do prowadzenia dwa już istniejące okręgi misyjne – Marolambo i Ambinanindrano, w Dystrykcie Lasów Tropikalnych, we wschodniej części Czerwonej Wyspy. Obecnie prowadzą 15 placówek misyjnych, a od 2004 r. także cztery parafie na wyspie Reunion. Aktualnie Delegatura Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Madagaskarze wchodzi w skład Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów, a tworzy ją około 100 zakonników, w zdecydowanej większości Malgaszy. Jej przełożonym jest o. Alphonse Philiber Rakotondravelo OMI. Klerycy z Czerwonej Wyspy kształcą się również w seminarium oblackim w Polsce, w Obrze k. Wolsztyna.

 

Marek Ochlak OMI / Marcin Wrzos OMI

fot. Marek Ochlak OMI