Komentarz do Ewangelii dnia
Dla kogo żyjesz? Dla siebie? Dla opinii innych? Czy dla Boga? Nie chodzi o poprawną odpowiedź, tylko o prawdziwą odpowiedź. Dla Boga robi się to, co w ukryciu.
Tomasz Maniura OMI
fot. Freepik
Sebastian Łuszczki OMI: w spowiedzi chodzi o życie [ROZMOWA]
Karolina Binek (oblaci.pl): O czym przede wszystkim warto pamiętać, robiąc rachunek sumienia?
Sebastian Łuszczki OMI: – Rachunek sumienia, jako pierwszy krok przy sakramencie pokuty, jest swoistym „rozliczeniem” się z samym sobą z czasu od ostatniej spowiedzi. Jest przypomnieniem sobie, co ważnego w życiu się wydarzyło, co było moim udziałem. W rachunku sumienia nie chodzi tylko o przypomnienie sobie popełnionych grzechów. To jest tylko jedna strona prawdy o mnie, ta ciemniejsza. Bo w życiu przecież było też wiele dobra, którego doświadczyłem, które było moim udziałem i które mogłem dawać innym. Chodzi o zebranie tego wszystkiego, o bilans. Chodzi o uświadomienie sobie, co było we mnie dobre, piękne, szlachetne. I za to przy rachunku sumienia trzeba podziękować Panu Bogu. A po drugiej stronie bilansu są moje słabości, grzechy, upadki i niewierności. Je też trzeba nazwać po imieniu i za nie żałować.
Tak zrobiony rachunek sumienia przedstawia pełną prawdę o człowieku. Bo my nie jesteśmy ani tylko źli, ani tylko dobrzy. Chodzi o stanięcie w pełnej prawdzie o sobie.
Czym różni się żal za grzechy doskonały od niedoskonałego? To dwie różne kwestie?
– To jest rzeczywiście rozróżnienie, które znamy z małego katechizmu, z którego przygotowujemy się do pierwszej Komunii świętej. Chodzi tutaj o motyw naszego żalu. Przy żalu doskonałym tym motywem jest miłość Boga – żałuję za zło i grzechy, bo obraziłem nimi nieskończony majestat Boga, zbezcześciłam Jego miłość do mnie. Natomiast przy żalu niedoskonałym ten motyw jest bardziej przyrodzony – to może być np. strach przed potępieniem, przed karą, przed tym, żeby mój grzech nie wyszedł na światło dzienne. Ale żalem niedoskonałym może być też zwykły wstyd powstały w związku z popełnionymi uczynkami.
Pierwszy motyw, przy żalu doskonałym, jest bardziej „szlachetny”, a drugi chyba bardziej z wyrachowania i ludzkich kalkulacji. Warto też pamiętać, że kiedy nie ma możliwości przystąpienia do spowiedzi sakramentalnej – wtedy wzbudzony żal doskonały pozwala przystąpić do Komunii świętej, ale z zastrzeżeniem, że przy najbliższej okazji grzechy zostaną wyznane przed kapłanem w sposób sakramentalny. To takie „wyjście awaryjne”, kiedy akurat nie ma dostępu do sakramentu pokuty i pojednania.
Jak sprawić, by spowiedź rzeczywiście była przez nas dobrze przeżyta? Może Ojciec podzielić się jakimiś ważnymi radami w tym temacie?
– Żeby spowiedź była dobrze przeżyta, powinna być właściwie przygotowana. Przed rachunkiem sumienia warto wezwać Ducha Świętego, prosząc o światło i odwagę stanięcia w prawdzie. Następnie konieczny jest dobry rachunek sumienia, można się przy nim posłużyć gotowymi schematami. Najważniejsze, żeby zrobić to szczerze. Przed Bogiem nie muszę niczego kryć ani „owijać w bawełnę”. On zna mnie lepiej niż ja znam siebie samego.
Ważnym jest też czas przystąpienia do tego sakramentu. Dobremu przeżyciu spowiedzi na pewno nie sprzyja czas tuż przed samymi świętami, kiedy przy konfesjonałach stoją długie kolejki penitentów i może być wrażenie pośpiechu. Warto też pamiętać, aby ze spowiedzi korzystać poza czasem mszy świętej, kiedy nie ma naokoło tłumu ludzi, kiedy nie grają organy i nie toczy się akcja liturgiczna. Pomocne są te zewnętrzne warunki, takie jak cisza i spokój. I warto ich szukać. Wreszcie, jeśli to byłoby możliwe, dobrze też jest umówić się z jakimś spowiednikiem, zarezerwować sobie na to czas. Wtedy można połączyć spowiedź z duchową rozmową, na spokojnie dopytać o coś, poprosić o wyjaśnienie, podzielić się jakimś fragmentem swojego życia. W konfesjonale, zwłaszcza tuż przed samymi świętami lub przy okazji spowiedzi rekolekcyjnej, takich warunków raczej nie ma.

W jaki sposób mamy rozumieć słowa z pięciu warunków dobrej spowiedzi, które brzmią: „mocne postanowienie poprawy”? Powinniśmy jeszcze przed spowiedzią zaplanować, że wynagrodzimy komuś jaką krzywdę?
– Mocne postanowienie poprawy dotyczy mojej decyzji na przyszłość, że nie chcę więcej grzeszyć. To jest akt mojej woli, moje „chcę” lub „nie chcę”. Przy postanowieniu poprawy chodzi o to, że chcę od tej pory żyć inaczej. Postanowienie poprawy nie jest gwarancją, którą składam Panu Bogu, że już więcej nie zgrzeszę, że już nigdy nie upadnę. Takiej gwarancji nikt nie może dać. Nawet „sprawiedliwy siedem razy na dzień upada” – można przeczytać w Księdze Przysłów (24,16). Bogu nie chodzi o żadne gwarancje, tylko o moją wolę, o moje mocne postanowienie, że w tym momencie kiedy się spowiadam, kiedy klęczę przy konfesjonale, nie chcę do tych grzechów więcej wracać. Czy mi się uda? Tego nie wiem. Ale wiem, że nie chcę tego więcej robić i ta moja wola, to „CHCĘ żyć inaczej”, Panu Bogu zupełnie wystarcza.
Jeśli natomiast chodzi o wyrównanie jakiejś wyrządzonej komuś krzywdy, to mamy tu do czynienia z piątym warunkiem dobrej spowiedzi, czyli z zadośćuczynieniem. Jest to ta pokuta, zazwyczaj modlitwa, którą zadaje spowiednik jako zadośćuczynienie Panu Bogu. Ale nieraz bywa i tak, że moje postępowanie skrzywdziło też bliźniego, drugiego człowieka. I tutaj zadośćuczynienie jest czymś bardzo konkretnym – muszę naprawić to wyrządzone komuś zło. Ukradłem coś – po spowiedzi muszę to oddać. Oczerniłam kogoś, powiedziałem o nim nieprawdę – po spowiedzi muszę to odwołać. Obraziłem kogoś, przeklinałem go – po spowiedzi muszę go przeprosić. To restytucja, czyli wyrównanie uczynionych krzywd, posprzątanie po swoich złych uczynkach. Piąty warunek dobrej spowiedzi, też bardzo ważny, a często jednak zapominamy.
Jakie są najczęstsze błędy w przygotowaniu do spowiedzi? Słyszałam kiedyś, że często dorośli wciąż spowiadają się z tego, że nie słuchali mamy i taty…
– Poważnym błędem jest brak jakiegokolwiek przygotowania do spowiedzi, przystąpienie do niej „z marszu”, bez żadnej refleksji lub z pobieżnie wykonanym rachunkiem sumienia – coś tam powiem, dwa razy to, trzy razy tamto i znikam, spowiedź „zaliczona”. Poza tym błędem jest spowiadanie się z tych samych grzechów wyuczonych przy pierwszej Komunii świętej i powtarzanych później bezmyślnie przez resztę życia. To brzmi tragikomicznie, kiedy dorosła osoba spowiada się, że „paciorka nie mówiła” albo „nie słuchała mamy i taty”. Inne są grzechy dzieci, a inne dorosłych; inne są grzechy małżonków, a inne pracowników czy pracodawców i swój stan oraz wiek trzeba uwzględnić, klękając przy kratce konfesjonału. Ważne, by robić to świadomie.
Błędem też jest mniemanie, że skuteczność sakramentu zależy od tego, jak dokładnie przypomnę sobie wszystkie grzechy i jak precyzyjnie je wyznam, opisując wszystkie okoliczności. Takie wyznanie powinno być przede wszystkim szczere, a nie musi być aptekarskim „rozliczaniem się” z Panem Bogiem. Wyznanie grzechów powinno być 4K: klarowne – żeby spowiednik dobrze zrozumiał grzechy, jakie wyznaje penitent, unikając wykrętów i niejasności; konkretne – bez wchodzenia w dywagacje, dwuznaczności i uogólnienia; krótkie – bez gadatliwości, a zwłaszcza bez niepotrzebnych opisów i kompletne, czyli pełne, z wyjawieniem wszystkich grzechów śmiertelnych.
Dlaczego sakrament spowiedzi jest tak istotny w życiu chrześcijanina? Powinniśmy go traktować bardziej jako obowiązek czy dar?
– Sakrament pojednania przywraca człowiekowi życie. Będąc w stanie grzechu ciężkiego, nie ma we mnie życia, duszę się i tonę. I sam nie potrafię sobie w tej sytuacji pomóc. Nikt nie potrafi chwycić się za włosy i wyciągnąć z bagna. Nikt nie potrafi zrobić sobie samemu sztucznego oddychania ani operacji na otwartym sercu. Musi zrobić to ktoś stojący obok. Chrystus Miłosierny stoi wciąż obok nas i trzyma wyciągniętą ku nam rękę. Ja mam tylko westchnąć „Jezu, ufam Tobie” i chwycić tę Jego rękę. Jak przypomina papież Franciszek, Chrystus nigdy nie męczy się przebaczeniem. Jego miłosierdzie jest nieskończone i jedna kropla Jego Krwi gładzi wszystkie grzechy świata.
Oczywiście można traktować spowiedź jako przykry obowiązek. I niestety wiele ludzi tak do niej podchodzi – raz do roku i potem spokój. Ale jeśli mam świadomość, kto stoi obok mnie z tą wyciągniętą ręką, to będę chciał chwytać się jej jak najczęściej, nie tylko raz w roku w okresie wielkanocnym. Bo w spowiedzi chodzi o życie, o pełnię życia, która jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Odwagi, miłosierdzie jest za darmo i nic nie boli!
Rozmawiała Karolina Binek
fot. Paweł Gomulak OMI/Grzegorz Szpak
Komentarz do Ewangelii dnia
Nawet umiłowany uczeń ma problemy z zazdrością. Podobnie jak Jan zachowywał się Jozue przy Mojżeszu… Jezus nie boi się jednak konkurencji. Jezus wie, Kim jest i po co przychodzi. Jezus jest w bliskiej relacji z Ojcem. Czy ja znam swoją wartość?
Maciej Drzewiczak OMI
fot. Freepik/pvproductions
Z listów św. Eugeniusza
Tak wielkim zaufaniem darzę tego biskupa
[Wizyta bp. Timona z Buffalo.] Nie mogę odmówić jego prośbom, tak wielkim zaufaniem darzę tego biskupa (Dziennik, 26.11.1849, w: PO I, t. XXII).
Biskup John Timon był misjonarzem świętego Wincentego i posługiwał na południu Stanów Zjednoczonych i w Teksasie. Kiedy w 1847 r. utworzono diecezję Buffalo, w zachodniej części stanu Nowy Jork, został mianowany jej pierwszym biskupem.
Dwa lata wcześniej rozpoczął się okres masowego głodu w Irlandii, znany jako głód ziemniaczany. Zmusił on tysiące ludzi do opuszczenia kraju i udania się do Anglii i Stanów Zjednoczonych. Wielu z nich przybyło do Buffalo, gdzie Irlandczycy osiedlali się już od około dwudziestu lat.
Tutaj, w południowych dzielnicach Buffalo, na obszarze znanym jako Old First Ward, gdzie mieszkała zdecydowana większość z 6300 Irlandczyków – wzdłuż portowych nadbrzeży, w pobliżu terminalu kolejowego i rozwijających się fabryk miasta – Timon był od samego początku bohaterem. Odizolowani z wyboru, jak i z powodu uprzedzeń, Irlandczycy z Buffalo – podobnie jak sto lat wcześniej Senecowie – byli odseparowani i, jeśli chodzi o resztę miasta, w dużej mierze niewidoczni.
Irlandczycy z Buffalo mieszkali w dużych, wielopokoleniowych rodzinach w małych, półtorapiętrowych lub dwupiętrowych domach szkieletowych na wąskich, smaganych wiatrem ulicach tuż przy jeziorze Erie na południowych krańcach miasta. Szkoły, kościoły i domy były przedzielone browarami, silosami zbożowymi, stacjami kolejowymi i targowiskami. Irlandzkie południowe Buffalo – Buffalo Timona – było gęsto zaludnione, od zachodu wciśnięte między jezioro, na północy niewielka, ale wyraźnie zarysowana centralna dzielnica biznesowa, od wschodu linia kolejowa, a od południa w Buffalo Creek. Irlandczycy (zwłaszcza mężczyźni mieszkający w dużych internatach dzielnicy) byli wszędzie: na ulicach, w barach, ciężko pracując w niewykwalifikowanych zawodach wzdłuż nadbrzeży i w fabrykach.
W 1847 r., w ciągu kilku tygodni od przybycia, Timon przeniósł biuro biskupa. Timon przeniósł katedrę z kościoła pw. św. Ludwika w Buffalo do zniszczonego, drewnianego irlandzkiego kościoła na skraju irlandzkiej dzielnicy robotniczej na południu miasta […]. Tak więc na początku lat pięćdziesiątych XIX wieku biskup Timon całkowicie utożsamił się z irlandzką dzielnicą robotniczą South Buffalo.
Z łatwością można zrozumieć, dlaczego biskup John Timon był źródłem inspiracji dla Eugeniusza.
Pracując wśród ubogich i ludzi marginesu, pozwolimy się przez nich ewangelizować, ponieważ oni często przyczyniają się do tego, że w nowy sposób słyszymy Ewangelię, którą głosimy (Reguła 8a).
Jeśli masz problemy, jesteś ranny lub potrzebujesz pomocy, udaj się do ubogich. Oni ci pomogą (John Steinbeck).
Franc Santucci OMI, tłum. Roman Tyczyński OMI
Komentarz do Ewangelii dnia
Zbawienie przychodzi do nas też przez człowieczeństwo Jezusa. Ciało nie jest złe samo w sobie. Nasze człowieczeństwo z jego ograniczeniami, hormonami, potrzebami jest darem Boga. Jezus się nim nie brzydzi.
Maciej Drzewiczak OMI
fot. Freepik
Msze święte, odnowienie ślubów i spotkania – obchody 199. rocznicy zatwierdzenia oblackich Konstytucji i Reguł
W Domu Prowincjalnym w Poznaniu przed południem zebraliśmy się na wspólnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Później odmówiliśmy brewiarz i modlitwy oblackie. O godzinie 18 odprawiliśmy nabożeństwo oblackie w parafii i zawierzyliśmy nasze zgromadzenie Maryi Niepokalanej, po czym odbyła się msza święta w intencji zgromadzenia, której przewodniczył o. Andrzej Korda OMI. Wygłosił on również homilię. W czasie Eucharystii wszyscy odnowiliśmy nasze śluby zakonne.
Kędzierzyn-Koźle
W parafii pw. św. Eugeniusza de Mazenoda w Kędzierzynie-Koźlu o godzinie 18 odbyła się Eucharystia, a zaraz po niej nabożeństwo ku czci św. Eugeniusza de Mazenoda.
Kodeń
„Dzisiaj obchodząc 199 rocznicę Konstytucji i Reguł oblackich, dziękujemy za dar Zgromadzenia, które głosi Dobrą Nowinę aż po krańce świata. I dziękujemy za pragnienie tak wielu ludzi świeckich na całym świecie, żyją tym charyzmatem, będąc w różnym stopniu stowarzyszeni z oblatami. W naszej diecezji możemy wspomnieć chociażby Przyjaciół Misji i Rodzinę Szkaplerza Kodeńskiego. Podczas uroczystej Mszy Świętej homilie wygłosił O. Leonard Głowacki OMI” – czytamy na Facebookowej stronie sanktuarium maryjnego w Kodniu.
Iława
Od godziny 17 do 18 w naszej parafii w Iławie trwała adoracja Najświętszego Sakramentu, po której odprawiona została msza święta w intencji misjonarzy oblatów. Zaraz po niej Wspólnota Świeckich Stowarzyszonych z Oblatami zaprosiła wszystkich do sali św. Eugeniusza na karnawałowe chruściki i kawę.
Katowice, Gorzów Wielkopolski i Święty Krzyż
Wieczorem w Katowicach odprawiono mszę święta oblacką z okazji 199. rocznicy zatwierdzenia Konstytucji i Reguł Zgromadzenia. Podobnie obchodzono ten dzień w Gorzowie Wielkopolskim i na Świętym Krzyżu, gdzie w bazylice o godzinie 18 dziękowaliśmy Bogu za dar naszego powołania i tych, wśród których posługujemy.
Laskowice
W parafii w Laskowicach wieczorem odprawiliśmy mszę świętą w intencji naszego zgromadzenia, której przewodniczył wikariusz prowincjalny o. Krzysztof Trociński OMI. Odnowiliśmy również swoje śluby zakonne.
Obra
„Dziś w naszym zgromadzeniu obchodzimy 199. rocznicę zatwierdzenia konstytucji przez Kościół. Wspólnie dziękowaliśmy za dar naszego zgromadzenia i powołania, modliliśmy się za naszą wspólnotę i radowaliśmy się z tego wyjątkowego wydarzenia. Serdecznie pozdrawiamy i prosimy o modlitwę!” – można przeczytać na stronie internetowej Wyższego Seminarium Duchownego w Obrze.
– Zatwierdzenie przez papieża naszych Konstytucji i Reguł jest potwierdzeniem, że przez ich postrzeganie można osiągnąć zbawienie i świętość. Dla mnie Konstytucje i Reguły są drogowskazem, jak iść przez życie już jako oblat, choć wciąż na ślubach czasowych, i w jaki sposób wypełniać swoje powołanie w zgodzie z Kościołem i z wolą Boga. A jeżeli chcielibyśmy zagłębić się w konstytucje, to można dostrzec w nich bardzo głęboką treść powiązaną z Ewangelią. Jest w nich konkretna wskazówka, w jaki sposób powinniśmy pracować nad sobą, żeby zjednoczyć się z Chrystusem i żeby nieść go ludziom. Nie na swój sposób, ale tak, jak zalecał to święty Eugeniusz i kapituły. Bo te Konstytucje są w pewnym sensie aktualizowane do potrzeb współczesnych czasów. Są one dla nas kręgosłupem do bycia oblatem, który działa w zgodnie z wolą Bożą i z Kościołem – przyznaje Tomasz Maruszak OMI – kleryk drugiego roku.
W Opolu odprawiliśmy mszę święta o godzinie 18.00 i z okazji naszego święta otrzymaliśmy od parafian krajalnice do chleba. Bardzo dziękujemy.

Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej zostało założone przez św. Eugeniusza de Mazenoda, późniejszego biskupa Marsylii, 25 stycznia 1816 r. w Aix-en-Provence we Francji. Obecnie liczy ok. 3400 zakonników, a do polskiej prowincji należy ponad 400 oblatów. Prawie 250 pracuje w kraju, a inni w należących do niej jurysdykcjach: na Madagaskarze i Reunion, w Ukrainie wraz z Rosją, we Francji-Beneluksie, Skandynawii, Białorusi i w Turkmenistanie. Misjonarze oblaci są zgromadzeniem misyjnym. Ich naczelną służbą w Kościele jest ukazywanie Chrystusa i Jego królestwa ludziom najbardziej opuszczonym i ubogim, jak i niesienie Dobrej Nowiny ludom, które jeszcze nie poznały Chrystusa oraz pomoc w odkrywaniu ich własnej wartości w świetle Ewangelii. Natomiast tam, gdzie Kościół już istnieje, oblaci kierują się do osób, które mają z nim najmniej kontaktu. Obecnie generałem zgromadzenia jest o. Luis Ignacio Rois Alonso OMI.
Karolina Binek
fot. z Poznania – Piotr Ewertowski/misyjne.pl
fot. z Iławy – archiwum Damiana Majcherczaka OMI
Kokotek: rowerem do Azerbejdżanu, z buta po Maroko – wkrótce spotkania podróżnicze z NINIWA Team!
W fascynującą podróż śladami niezwykłych wypraw, które pokazują, że niemożliwe staje się możliwe, zapraszają uczestnicy zeszłorocznych ekspedycji NINIWA Team – rowerowej do Azerbejdżanu i pieszej po górach Maroka.
Na spotkaniach podróżnicy opowiedzą m.in. o zemście sułtana, która zdziesiątkowała grupę, rywalizacji w ilości zjedzonych kebabów, przygodach z wojskiem i policją, gościnności pośród obozów dla ofiar trzęsienia ziemi, noclegach na dachach, pod gołym niebem i… w meczecie. Będzie można zobaczyć mnóstwo zdjęć i filmów, a w przerwach – pośpiewać poezję górską i piosenki turystyczne.
Spotkania NINIWA Team w Warszawie, Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu
Opowieści z wypraw będzie można posłuchać w czterech miastach Polski oraz online:
- Gdańsk, Oblackie Centrum Kultury i Edukacji (ul. Elżbietańska 9/10) – 4 marca o 19:00,
- Warszawa, kawiarnia Południk Zero (ul. Wilcza 25) – 6 marca o 19:00,
- Kraków, Kawiarnia Bonobo (Mały Rynek) – 13 marca o 19:00,
- online, szczegóły na www.niniwa.pl – 27 marca o 19:00,
- Wrocław, Klub Wędrówki (ul. Podwale 37/38) – 15 maja o 19:00.
„POLAK POTRAFI”. ROWERAMI Z KOKOTKA NA SYBERIĘ – ZOBACZ FILM:
Organizatorzy zapraszają szczególnie studentów i młodych pracujących, którzy chcą zwiedzać świat, przeżyć przygodę życia, poznać siebie i drugiego człowieka. Ponadto zainteresowani będą mogli poznać szczegóły tegorocznych wypraw – rowerowej i pieszej – do Grecji.
NINIWA Team – wyprawy na krańce świata i… „na wiarę”
NINIWA Team to grupa podróżnicza Oblackiego Duszpasterstwa Młodzieży NINIWA z doświadczeniem 18 wielkich wypraw rowerowych i 7 wypraw pieszych. Rowerzyści na dwóch kółkach okrążyli całą Europę, dotarli do Jerozolimy, zahaczyli o Afrykę, zdobyli Nordkapp i Syberię – to w sumie 57 krajów, 3 kontynenty i 75 tysięcy przejechanych kilometrów! Z kolei piechurzy wędrowali już m.in. po górach Bałkanów, Turcji czy Maroka, pokonując łącznie 3700 km w 140 dni.
ROWERAMI DO LIZBONY W TRZY TYGODNIE? ZOBACZ FILM:
Istotą wypraw NINIWA Team jest zaufanie, droga „na wiarę” – otwartość zarówno na nieoczekiwane trudy, jak i radości. Uczestnicy podróżują bez samochodu bagażowego czy technicznego, cały ekwipunek taszcząc wyłącznie w swoich plecakach i sakwach. Nie planują też noclegów – miejsca do spania szukają tam, gdzie docierają na koniec dnia.
Więcej informacji oraz wydarzeń związanych z działalnością Oblackiego Duszpasterstwa Młodzieży NINIWA można znaleźć na stronie www.niniwa.pl oraz w mediach społecznościowych – na Facebooku, Instagramie i TikToku.
Z listów św. Eugeniusza
Galveston, Teksas
Chociaż nie posiadamy pisma Eugeniusza na temat misji w Teksasie z tego okresu, uważam, że istotne jest ukazanie historii tejże misji. Ojciec Bob Wright opowiada: „Wybrani przez ojca Telmona oblaci rozdzieli się w Nowym Orleanie. Ojciec Telmon i dwaj towarzysze, ojciec Alexandre Soulerin i brat Joseph Menthe, popłynęli statkiem do Brownsville, podczas gdy ojciec Augustin Gaudet i scholastyk Paul Gelot wraz z biskupem Odinem udali się do Galveston, gdzie dotarli na początku grudnia. Obaj oblaci planowali tymczasowo pozostać w Galveston, podczas gdy ich współbracia założyli nowe placówki w Brownsville. Gdy brat Gelot kontynuował swoją formację, ojciec Gaudet pomagał miejscowemu duchowieństwu; obaj uczyli się także angielskiego i hiszpańskiego. Jednak trudne życie oblatów w Brownsville na początku ich pobytu opóźniło realizację tego projektu. Gdy biskup wyjechał w kwietniu 1850 r., aby przeprowadzić wizytację swojej rozległej diecezji, ojciec Gaudet wkrótce był jedynym księdzem w mieście, odpowiedzialnym za parafię i klasztor urszulanek. Kiedy we wrześniu jego list ze skargami dotarł do Francji, Rada Generalna postanowiła natychmiast odwołać go do Kanady, jak na ironię w chwili, gdy sytuacja w Bronwsville pozwoliłaby mu udać się tam pod koniec października. Posłuszny poleceniom z Francji, ojciec Gaudet na początku listopada 1850 r. opuścił Galveston. Brat Gelot, z którego założyciel był niezadowolony, zdecydował się pozostać w Stanach Zjednoczonych i został włączony do duchowieństwa diecezjalnego”.
Sześć lat później ojciec Gaudet miał powrócić do Teksasu na kolejne dwadzieścia lat życia i umrzeć w Brownsville.
Aby odnieść sukces w swojej misji, musisz wykazać się niezachwianym oddaniem swojemu celowi (A. Kalam).
Franc Santucci OMI, tłum. Roman Tyczyński OMI
Komentarz do Ewangelii dnia
Faryzeusze domagają się znaku zaraz po tym, jak Jezus dokonał spektakularnego cudu. Może po prostu boją się uwierzyć Jezusowi? Wiara popycha przecież do zmiany stylu życia… A czego ja się boję?
Maciej Drzewiczak OMI
fot. Pixabay/ambermb
Komentarz do Ewangelii dnia
Bałogosławieństwa to przepis na szczęście… ale nie błyskawiczny. Z Chrystusem mogę być szczęśliwy/szczęśliwa niezależnie od okoliczności, w których się znajduję. Szczęście chrześcijańskie nie polega jednak na braku problemów.
Maciej Drzewiczak OMI
fot. Pixabay/webandi