Gitary Niepokalanej - zespół, który służy ludziom
W tym czasie udało im się nagrać swoje utwory na kasety magnetofonowe oraz na płyty CD. Zespół koncertował nie tylko w Polsce, lecz także za granicą – w Kanadzie, we Francji, w Belgii i w Skandynawii. Zajmował się także animowaniem wczasorekolekcji w oblackiej placówce w Łebie. Ze względu na zmniejszającą się liczbę powołań w pewnym momencie zdecydowano o rozwiązaniu zespołu.

Jego reaktywacja nastąpiła rok temu, chociaż plany z tym związane powstały już wcześniej, jeszcze w czasie, gdy obecni członkowie Gitar Niepokalanej byli w nowicjacie.
Dziś w skład zespołu wchodzi Wojciech Wilczek OMI (techniczny, dźwiękowiec, akustyk), Mateusz Chrzanowski (pianino), Mateusz Gołas (wokal), Maciej Donnerstag (gitara akustyczna), Jacob Mganbung (perkusja elektyczna), Jan Houlboro (gitara basowa). Każdy z nich już wcześniej grał na jakimś instrumencie lub miał coś wspólnego z muzyką. Dodatkowo ojciec mistrz zachęcał ich już w nowicjacie do reaktywowania zespołu i dlatego też postanowili to zrobić.
Spotykać się z ludźmi
Próby Gitar Niepokalanej odbywają się w każdy piątek. Jednak przez wiele różnych obowiązków i wydarzeń trudno jest ćwiczyć regularnie. W związku z tym w praktyce klerycy najczęściej ćwiczą dane utwory na kilka dni przed występem. A występują głównie z repertuarem kolędowym w okolicach świąt Bożego Narodzenia. Wykonują też pieśni oblackie. Było tak chociażby w tym roku podczas obchodów jubileuszu 25-lecia beatyfikacji ojca Józefa Cebuli OMI w Lublińcu.
W najbliższym czasie Gitary Niepokalanej również mają w planach koncerty z wykonywaniem kolęd.
– W tym roku występowaliśmy z kolędami już dwa razy, a przed nami kolejne koncerty. Jest to dla nas bardzo duża radość, bo lubimy grać i śpiewać. Dzięki temu mamy też okazję działać pastoralnie i spotykać się z ludźmi – opowiada Janek.

Wojciech zwraca z kolei uwagę na fakt, że dzięki byciu członkiem Gitar Niepokalanej, może rozwijać swoje umiejętności.
– Należenie do zespołu umożliwia mi naukę czegoś nowego. W moim przypadku jest to mastering, który ogarniałem już wcześniej. Ale teraz mogę się w tym jeszcze bardziej podszkolić. Moje obowiązki to także duża odpowiedzialność i dyscyplina. Dbam o to, żeby sprzęt był dobrze podpięty, reguluję głośność konkretnych instrumentów, żeby nie było tak, że któryś z nich albo wokal wszystko zagłusza. Reguluję też odsłuchy, żeby każdy dobrze siebie słyszał. A podczas wyjazdów muszę zadbać o dobre rozstawienie sprzętu. Oprócz tego bycie w Gitarach Niepokalanej jest dobre dla naszej wspólnotowości. Czasami pojawiają się między nami spięcia. Ale uczę się działać razem ze współbraćmi i jest to dla nas bardzo rozwojowe – opowiada kleryk.
– Dla mnie bycie w Gitarach Niepokalanej to dobre doświadczenie dawania ludziom radości oraz rozwijania swojej kreatywności – dodaje Mateusz Chrzanowski.
– Grając na instrumentach i śpiewając, musimy mieć czyste serce – niczym Maryja Niepokalana, do której nawiązujemy również w nazwie naszego zespołu. Bo chcemy służyć ludziom naszymi talentami jak Ona. I mamy nadzieję, że udaje nam się to realizować – podsumowuje Janek.
Tekst: Karolina Binek
fot. Karol Kossowski OMI
Z listów św. Eugeniusza
Niech zachowa Was pilnie pod swoją opieką
Eugeniusz, jako przełożony generalny, ilekroć wysyłał oblatów na misje poza Francję, powierzał ich opiece Maryi Niepokalanej. Oto dwa przykłady. Kiedy wysłał ojca Semerię i pierwszą wspólnotę na Cejlon:
Umiłowany synu, teraz niech ojciec, wraz z tymi, którzy zostali ojcu przydzieleni do tych najdalszych regionów Azji, uda się w drogę do dzieła, które ojcu zostało powierzone dla największej Bożej chwały, aby ją rozszerzać tam i w każdym miejscu.
Niech Najświętsza Maryja Panna, nasza przewidująca Matka, ustawicznie otacza ojca swoją opieką. Niech towarzyszą ojcu Aniołowie Boga, a gdy chodzi o nas, umiłowany w Chrystusie synu, nigdy nie przestaniemy przyzywać nad ojcem obfitego niebiańskiego deszczu
(Nominacja ojca Etienna Semerii na Cejlon, 24.10.1847, w: PO, I, t. IV, nr 1).
W 1851 roku Eugeniusz wysłał o. Henriego Tempiera z ważną i delikatną misją: miał odwiedzić oblatów i ocenić ich życie zakonne i misjonarskie w Kanadzie. Właśnie z tym pragnieniem go wysłał:
Niech więc Ojciec idzie w imię Pana, umiłowany synu, do tej cząstki naszej rodziny, którą tak wielka odległość oddziela od nas i za którą idąc, całą miłością naszego serca mamy ustawicznie obecną i ściśle zjednoczoną z nami. Dla jej dobra niech Ojciec wiernie wypełnia posługę, która ojcu jest powierzona. Niech Najświętsza i Niepokalana Dziewica Maryja, nasza kochająca Matka, ustawicznie Ojca strzeże pod swoją opieką; niech anioł Boży również będzie ojcu łaskawy w drodze tam i z powrotem; w tym czasie nie przestaniemy prosić niebo o obfity deszcz łaski dla Ojca(List do o. Henriego Tempiera, 01.05.1851, w: PO I, t. II, nr 145).
Franc Santucci OMI, tłum. Roman Tyczyński OMI
Komentarz do Ewangelii dnia
Sposób życia Jezusa i Jego słowa, jak pokazuje Ewangelia, prowadziły ludzi do momentu, kiedy zaczynali sobie, ale i samemu Jezusowi zadawać pytania o Boga, o to, kim On jest, dlaczego coś robi, a dlaczego czegoś nie robi. Nie wiem, czy tak jest też z nami. Dobrze by było, aby twój i mój ewangeliczny sposób życia budził w innych pytania – np.: „Dlaczego żyjesz w ten sposób?”, „Skąd masz siłę do takiego życia?”.
Marcin Wrzos OMI
fot. Freepik/cookie_studio
Komentarz do Ewangelii dnia
Chrystus zaprasza nas do konkretnego życia Ewangelią. Do miłowania wszystkich bez wyjątku, do przebaczania, wprowadzania pokoju i jedności, pomagania, służby, do dzielenia się… Nie chodzi o wielkie deklaracje, ale o życie dzień po dniu, bardziej i bardziej, Bogiem i Jego Ewangelią.
Marcin Wrzos OMI
fot. Freepik
Komentarz do Ewangelii dnia
Uczniowie Jezusa, z mocną podpowiedzią Mistrza, zobaczyli w Janie Chrzcicielu zapowiadanego Eliasza. Dobrze byłoby, gdyby ludzie w nas, bez podpowiedzi, mogli rozpoznać, że należymy do Boga, że jesteśmy Jego uczniami – misjonarzami.
Marcin Wrzos OMI
fot. Markus Spiske/unsplash
Wolsztyn: oblaccy klerycy prowadzili rekolekcje adwentowe dla dzieci z Zespołu Szkół Specjalnych
Szkoła zajmuje się edukacją i terapią dzieci oraz młodzieży, które mają specjalne potrzeby edukacyjne. Obecnie prowadzi też dla nich opiekę rewalidacyjno-rehabilitacyjną. To już tradycja, że klerycy oblaccy z szóstego roku prowadzą dla uczniów rekolekcje adwentowe.
Przygotowanie wewnętrzne
W poprzednich latach klerycy zazwyczaj wykorzystywali do prowadzenia rekolekcji maskotki, które dobrze sprawdzały się do przekazywania dzieciom treści. I tak było też tym razem. Piotr Ochlak OMI, Sławomir Zbierański OMI, Hyacinth Umunna OMI oraz Douglas Tsowe OMI zdecydowali się na wypożyczenie stroju kota i tygrysa, który – jak podkreślają oblaci – był punktem zaczepnym do przekazywanych treści.
– Sam byłem zaskoczony postawą dzieci, które bardzo interesowały się rekolekcjami. W poprzednich latach prowadziliśmy też rekolekcje dla szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Musieliśmy się o wiele bardziej namęczyć, żeby ktoś się zaangażował i wchodził z nami w dialog. Dzieciom w Wolsztynie chcieliśmy przekazać treści w jak najprostszy sposób, żeby były dla nich jak najbardziej zrozumiałe – wyjaśnia Piotr.
– Opowiadaliśmy uczniom o przygotowaniu do Bożego Narodzenia, o tym, jak mogą przygotować się do przyjścia Pana Jezusa na świat. Poprzez pokazywanie im różnych przykładów, staraliśmy się przejść od przygotowania zewnętrznego, czyli od opowiadania o choince, do przygotowania wewnętrznego – spowiedź, Eucharystia. Chcieliśmy uświadomić im, że to przygotowanie jest bardzo ważne – dodaje Douglas.
– Nawiązaliśmy też do prezentów i wyjaśnialiśmy, że prezentem dla dzieci może być przyjście Pana Jezusa – dopowiada Sławomir.
Klerycy przygotowali dla dzieci quiz, przy którego rozwiązaniu pomagała im postać tygrysa, która celowo wskazywała na początku tylko błędne odpowiedzi.
– Niektórzy w takich chwilach zaczęli wręcz wychodzić z ławek, żeby pomóc tygryskowi, a jedna dziewczynka krzyknęła „Tygrysie, nie!”. Takie momenty pokazywały nam, jak bardzo dzieci są w to wszystko zaangażowane – mówi Piotr.

Inspiracje
Wyciągając wnioski z rekolekcji prowadzonych rok temu w innych placówkach – klerycy zauważyli, że łatwo jest chcieć przekazać zbyt wiele treści. Tegoroczne rekolekcje pokazały im natomiast, że lepiej skupić się na konkretach i prostocie, dzięki czemu uczniowie mogą więcej zapamiętać i więcej się nauczyć.
Każdy z oblatów prowadzących rekolekcje w Zespole Szkół Specjalnych miał wcześniej kontakt z dziećmi z niepełnoprawnościami, jednak nie spędzali z nimi zbyt dużo czasu. Te dwa dni pomogły im nauczyć się z nimi pracować.
– Rozmowy z dziećmi podczas rekolekcji dawały mi wielką radość. Niesamowita była ich inteligencja i spostrzegawczość. Sam dużo się od nich nauczyłem – podkreśla Douglas.
Podobne odczucia ma Sławomir Zbierański OMI:
– Wcześniej czasami spotykałem się z dziećmi z niepełnosprawnościami, ale dopiero teraz nabrałem doświadczenia w głoszeniu treści skierowanych do nich i myślę, że może to być bardzo przydatne w przyszłości – zauważa.
Z jego zdaniem zgadza się Piotr Ochlak OMI:
– Jeśli nie ma się możliwości obcować z takimi osobami, to czasem nie wiadomo nawet, jak się przy nich zachować. Te rekolekcje pomogły mi się z nimi obyć i oswoić. Przed rozpoczęciem miałem nawet obawy, czy nie powiem czegoś niestosownego. Dużo też się od tych uczniów nauczyłem. Zwróciłem dużą uwagę na prostotę ich życia, na to, jak bardzo cieszą się z najmniejszych rzeczy i gestów. Było to dla mnie inspirujące i pomogło mi zauważyć to, co mam i jeszcze bardziej docenić swoje życie, to że jestem zdrowy – podsumowuje.
Tekst: Karolina Binek
fot. Archiwum WSD w Obrze
Obra k. Wolsztyna
Klasztor w Obrze k. Wolsztyna istnieje od 1291 r., kiedy na te tereny południowej Wielkopolski przybyli cystersi. Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej mury pocysterskie przejęli w 1926 r., organizując w nich Wyższe Misyjne Seminarium Duchowne. Wykształcili tu do 1939 r. niespełna 100 prezbiterów, którzy rozpoczęli pracę w kraju jako rekolekcjoniści i duszpasterze parafialni i sanktuaryjni, a także poza krajem – jako misjonarze i duszpasterze polonijni. W okresie powojennym mury seminarium opuściło około 700 wyświęconych księży. Dziś absolwenci seminarium pracują na wszystkich kontynentach, w ponad 25 krajach. Pięciu z nich przyjęło świecenia episkopatu: Eugeniusz Jureczko OMI (Kamerun; zmarł w 2018 r.), Jacek Pyl OMI (Ukraina-Krym), Radosław Zmitrowicz OMI (Ukraina), Wiesław Krótki OMI (Kanada Północna – Eskimosi) i Jan Kot OMI (Brazylia). Obecnie w Obrze kształci się około 30 kandydatów na prezbiterów z różnych kontynentów. Aktualnym przełożonym i rektorem seminarium jest o. dr Sebastian Łuszczki OMI.
Z listów św. Eugeniusza
Sposoby bycia: jak Maryja
Spotkanie Maryi ze zbawczym planem Boga zmieniło Jej życie. Tak samo było w przypadku Eugeniusza, gdy spotkał się z miłością Boga. Ewangelia wg św. Łukasza przytacza odpowiedź Maryi na czyny i słowa Jej Syna: Matka Jego zachowywała wszystkie te sprawy w swoim sercu (Łk 2,51).
Podobnie Eugeniusz doceniał cnoty i przykłady Jezusa Chrystusa, doceniał je w swoim sercu i w ten sposób jego wewnętrzna wizja była źródłem sensu i przemiany dla niego i dla innych.
Podobnie w ciągu dnia odprawi się nawiedzenie Najświętszej Dziewicy, do której wszyscy, składając przysięgę, będą mieli specjalne nabożeństwo i wielką miłość(Reguła z 1818, część druga, rozdział pierwszy, § 5 O modlitwie i ćwiczeniach duchowych).
Dziś Maryja ciągle jest wzorem misjonarza:
Zawsze będą uważać Ją za Matkę. W wielkiej zażyłości z Nią, jako Matką Miłosierdzia, będą przeżywać smutki radości misjonarskiego życia (Konstytucja 10).
Caryll Houselander zrozumiała tego ducha, kiedy mówi o Maryi jako o Bożym stroiku muzycznym, dzięki któremu muzyka Wcielania przyoblekła się w ciało. Pisała: „To pustka, zupełnie tak jak wydrążenie w trzcinie, które może pełnić tylko jedna funkcje: przyjąć dmuchnięcie fletniarza i w ten sposób mruczeć pieśń, która jest w jego sercu”.
Franc Santucci OMI, tłum. Roman Tyczyński OMI
Komentarz do Ewangelii dnia
Im jestem starszy, tym bardziej te słowa mnie poruszają. Najważniejsze „tak” wypowiedziane w historii świata. „Tak” na realizację pomysłu Boga na życie. Spoglądam na Maryję i proszę, abym za Jej wstawiennictwem tak jak Ona bardziej chciał realizować wolę Boga niż swoje, nawet najfajniejsze i najbardziej kreatywne pomysły.
Marcin Wrzos OMI
fot. freepik/vecstock
Komentarz do Ewangelii dnia
Jan Chrzciciel przypomina o tym, jakie jest powołanie chrześcijanina. To prowadzenie ludzi do Boga. Pokorne. Kreatywne. Troskliwe. Niewykluczające. Aby prowadzić innych do Boga, trzeba mieć z Nim relację. Czasem należy zatrzymać się jak Jan Chrzciciel na pustyni. Spróbujmy.
Marcin Wrzos OMI
fot. freepik/wirestock
Ukraina: „Chrystoterapia” w kijowskim kościele pw. św. Mikołaja
– To bardzo symboliczne, że otwarcie naszego ośrodka odbywa się właśnie w dniu św. Mikołaja. Przypomina nam to, że każdy z nas może być jak św. Mikołaj, czyniąc dobro. Otwieramy miejsce, w którym będziemy oferować pomoc – przede wszystkim duchową – wszystkim potrzebującym”= – powiedział rektor parafii pw. św. Mikołaja, o. Pavlo Vyshkovskyi OMI. Centrum rehabilitacji zostało zorganizowane w taki sposób, że każde z pomieszczeń nosi imię świętego patrona, odzwierciedlając jego misję i życie.
Świeci patroni
Przykładowo, świetlicy dla dzieci dotkniętych wojną patronuje św. Józefina Bakhita, patronka ofiar handlu ludźmi i dzieł miłosierdzia. To tutaj najmłodsi, którzy musieli opuścić swoje domy w wyniku działań wojennych, znajdują wsparcie i bezpieczną przestrzeń do zabawy i nauki.
Z kolei sala fizjoterapii, przeznaczona dla osób, które utraciły kończyny lub potrzebują rehabilitacji, została nazwana na cześć błogosławionego o. Józefa Gerarda OMI. Ten misjonarz w Afryce, znany ze swojej cierpliwości i troski o potrzebujących, zainspirował stworzenie miejsca, w którym oferowane są usługi masażu i inne terapie fizyczne.
Innym ważnym pomieszczeniem jest pokój rozmów duchowych, w którym osoby potrzebujące mogą spotkać się z kapłanem lub psychologiem. Nosi on imię błogosławionego o. Mario Borzagi OMI, młodego misjonarza i męczennika, autora książki „Dziennik szczęśliwego człowieka”. Jest to przestrzeń dla tych, którzy szukają duchowego wsparcia i rozmowy w trudnych chwilach.
Sali do prowadzenia kursów i seminariów patronuje sługa Boży o. Ludwika Wrodarczyka OMI, męczennia pojednania, który poświęcił życie na rzecz głoszenia Ewangelii i pomocy ludziom w najtrudniejszych okolicznościach.
Posługa wsłuchiwania się w potrzeby
– Najczęściej ludzie chcą po prostu mówić. Umiejętność słuchania to pierwszy krok do uzdrowienia. Naszym celem jest bycie z ludźmi i dla ludzi, dawanie im miłość, wsparcia i poczucia wartości – podkreślił o. Pavlo Vyshkovskyi OMI, wskazując na główne zadania, które podejmuje parafia św. Mikołaja w obliczu wyzwań wojennych i społecznych.
Już 2 grudnia w kościele otwarto także specjalny kącik dobroci nazwany „Dzieci św. Mikołaja dla dzieci dotkniętych wojną”. Wierni mogą przynosić słodycze, przybory szkolne i inne dary, które do 15 grudnia zostaną przekazane najmłodszym, poszkodowanym przez wojnę.
Trudna historia kościoła św. Mikołaja
Kościół św. Mikołaja w Kijowie to jedyny neogotycki budynek w stolicy Ukrainy, dzieło słynnego architekta Gorodeckiego. W czasach sowieckich kościół został odebrany katolikom przez bolszewików, a w niepodległej Ukrainie nigdy nie został zwrócony właścicielom, wspólnocie religijnej. Stan budynku pogarsza się, zwłaszcza po pożarze z 2021 r. Aby uratować zabytek architektury, podpisano memorandum o współpracy między wspólnotą wiernych z parafii pw. św. Mikołaja diecezji kijowsko-żytomierskiej Kościoła rzymskokatolickiego w Kijowie a Ministerstwem Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy. Zgodnie z dokumentem kościół miał zostać zwrócony wspólnocie nie później niż 1 czerwca 2022 r., a następnie przedłużono ten termin do 1 maja 2024 roku. Warunki memorandum nie zostały jednak spełnione. Ponadto na stronie internetowej Gabinetu Ministrów złożono petycję, która zebrała ponad 25 000 podpisów, domagając się zwrotu kościoła wiernym w celu jego utrzymania. Petycję poparły znane osobistości nauki, kultury, mieszkańcy Kijowa i całej Ukrainy.
Do grudnia 2024 r. kościół nie został jeszcze zwrócony społeczności i znajduje się na skraju zniszczenia.
Pavlo Vyshkovskyi OMI
foto. Pavlo Vyshkovskyi OMI