Mój różaniec - świadectwo zakonnika

Niestety w Nazarecie nie było wielkich szkół rabinackich, choćby takiej, do której uczęszczał św. Paweł u stóp Gamaliela w Jerozolimie (Dz 22,3). Zresztą była kobietą… nie przyjęli by Jej.

Jednak potrafiła szukać odpowiedzi… pytać,  słuchać, a potem rozważać w swoim sercu (Łk 1,29.2,19) i okazywało się, że zna właściwe odpowiedzi

Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!

Ostatnio ktoś zapytał mnie: Skąd ojciec to wszystko wie?

Musiałem się zastanowić.

Niestety, niewiele ostatnio czytam. (Wiem. Zaniedbanie. Poprawie się…)

Nie siadałem u stóp żadnego Gamaliela… bez szans na dr… prof. … hab. …

Ale właśnie -  skąd się wzięło w mojej głowie to… czy tamto???

Skąd … to mam? I co za mądrość… przecież ja tylko cieśla??? (por. Mk 6,2)

Ano tak… były jeszcze przecież te otwarte i darmowe wykłady dla /…/ właśnie… dla kogo???

Chciałem napisać że dla takich jak ja…, co to egzaminów wstępnych do tych wyższych i elitarnych by nie zdali… i na czesne by nie uzbierali.

Ale przypomniałem sobie że przecież często w ławie… na klęcznikach… obok mnie i ci wielcy siadali… rektorzy i ich asystenci, specjaliści od trudnych do zrozumienia pewnych spraw (por. 2 P 3,16)

Ciekawe dlaczego przychodzili… co ich tam przyciągało…?

Może to była odmiana, ucieczka od ich grubych i mądrych ksiąg, nad którymi ślęczeli? Wystarczyło przyjść, usiąść, słuchać, a potem rozważać w swoim sercu…, bo tutaj w jednym prostym zdaniu to, co inni setkami trudnych słów w swojej mądrości opisywali…

A może były takie atrakcyjne bo krótkie? Co to w końcu 20 minut w ciągu całego dnia?

A może chodziło o wykładowców?

Tylko kto właściwie tam nauczał? Dziwne to grono…

Ten którego właściwie nie widać i nie słychać… tylko niekiedy poczuć można, jak delikatne tchnienie na policzkach…??? (por. 1 Krl 19,12) lub pojawiał się jak błysk… język jakby z ognia, nad którymś z nas… a potem on już jakiś inny… jakby w nim płonął… (Dz 2,3nn.)

Albo Ten z rodu cieśli i Jej…  Pani Rektor… bo to w końcu Jej szkoła…

Sam nie wiem…, dlaczego tam chodzę…, bo przecież nie tylko dlatego, że niekiedy rzeczywiście w ułamku sekundy… tajemne sprawy stają się tak oczywiste… rozświetlone blaskiem Jego Ognia…, a może chodzi o to, iż niekiedy najpiękniejsze i najlepsze były te chwile, gdy mogę po porostu usiąść i wpatrywać się w ich twarze... ich życie… pytać,  słuchać, a potem rozważać w swoim sercu…

Czas na kolejny wykład… dziś sobota, zaraz… zaraz o czym to ma być?

  1. Zwiastowanie
  2. Nawiedzenie św. Elżbiety
  3. Narodzenie Jezusa
  4. Ofiarowanie Jezusa
  5. Odnalezienie Jezusa w świątyni

o. Janusz Napierała OMI (ur. 1969 r.) - misjonarz ludowy (rekolekcjonista), jego klasztor macierzysty mieści się w Laskowicach Pomorskich.

(pg)

 

 

 


Trzech biskupów oblackich uczestniczy w synodzie dotyczącym młodzieży

Od 3 października trwa w Rzymie XV Ogólne Zwyczajne Zgromadzenie Biskupów dotyczące młodzieży, które przebiega pod hasłem: „Młodzież, wiara i rozeznanie powołania”. Potrwa do 28 października. Celem obrad jest pochylenie się nad ludźmi młodymi – towarzyszenie im na drodze wiary. Jak podkreśla „Instrumentum laboris” – dokument roboczy: „Troska o młodzież nie jest dodatkowym zajęciem Kościoła, ale istotną częścią jego powołania i misji w dziejach”. Synod Biskupów poświęcony jest wszystkim młodym ludziom w wieku 16-29 lat. Na świecie jest ich ok. 1,8 mld i stanowią blisko jedną czwartą populacji.

W homilii podczas inauguracji synodu Ojciec Święty Franciszek podkreślał, że głównym motorem prac i rozeznawania jest głos Ducha Świętego, który ma w nas ożywić słowa Chrystusa, „abyśmy mogli ze swej strony namaścić naszych młodych darem proroctwa i wizji. Niech da nam łaskę, byśmy byli pamięcią działającą, żywą i skuteczną, która z pokolenia na pokolenie nie pozwala się stłumić i zniszczyć prorokom nieszczęść i kataklizmów ani też przez nasze ograniczenia, błędy i grzechy, ale jest w stanie znaleźć przestrzenie, by rozpalić serca i rozeznawać drogi Ducha. W tej postawie posłusznego nasłuchiwania głosu Ducha przybyliśmy ze wszystkich stron świata, po raz pierwszy włączając Chiny kontynentalne, wyrażając w ten sposób jedność kolegium biskupów z Następcą Piotra w Kościele powszechnym”.

W obradach bierze udział ponad 260 ojców synodalnych, ponad 20 ekspertów i 49 audytorów, wśród nich 34 osoby w wieku od 18 do 29 lat ze wszystkich kontynentów. Pośród biskupów – ojców synodalnych, jest również trzech oblatów: bp Mark Edwards (Australia), bp Joseph Mopeli Sephamola (Lesotho) i bp Valentine Kalumba (Zambia). Przebywając w domu generalnym w Rzymie, podzielili się swoimi oczekiwaniami odnośnie obrad zgromadzenia biskupów:

(pg)


Misje i misjologia 100 lat po "Maximum illud"

W dniach 1-3 października misjolodzy polscy zgromadzili się w Białymstoku, aby dokonać ewaluacji pracy misyjnej Kościoła na kanwie listu apostolskiego papieża Benedykta XV „Maximum illud” z 1919 roku. Pomimo 100 lat od ukazania się tego dokumentu, który traktował o działalności ewangelizacyjnej po pierwszej wojnie światowej, ks. abp Tadeusz Wojda – metropolita białostocki, oraz wieloletni pracownik watykańskiej Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów – przypomniał, że był to dokument przełomowy w odniesieniu do misji oraz powstania misjologii. Wskazywał również na wciąż istniejące, a niekiedy narastające, problemy na terenach pracy misyjnej Kościoła: wielkie religie świata, prześladowania, polityka – w tym również działalność ONZ, która niekiedy stoi w sprzeczności z wartościami, głoszonymi przez Kościół; masoneria czy laicyzacja.

Pośród prelegentów byli obecni również Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. O. prof. UKSW dr hab. Wojciech Kluj OMI w referacie „Stulecie listu apostolskiego Maximum illud” przedstawił krótki zarys dokumentu, kontekst historyczny, a przenosząc go w realia współczesności, wskazał na konieczność przemyślenia obecnej sytuacji misyjnej na świecie. Podczas sympozjum zwrócono również uwagę na aspekt ciągłego zaangażowania w działalność „ad gentes” Kościoła – m.in. poprzez potrzebę zakładania i podtrzymywania w seminariach duchownych kleryckich kół misyjnych. W kontekście coraz szybszego rozwoju mass-mediów elektronicznych, głos zabrał o. dr Marcin Wrzos OMI – redaktor „Misyjnych Dróg” oraz portalu „misyjne.pl”. W prelekcji zatytułowanej „Prasa misyjna i nowe media jako element stymulujący misyjne zaangażowanie” wskazywał na mechanizmy istniejące w przestrzeni medialnej, które bardzo często nie sprzyjają głoszeniu Ewangelii. Ukazywał również funkcjonowanie i możliwości wykorzystania nowych mediów misyjnych. Pośród ważnych opinii w dyskusji panelowej, głos zabrał również o. prof. dr hab. Jarosław Różański OMI – misjolog, Kierownik Katedry Misjologii UKSW w Warszawie.

Stowarzyszenie Misjologów Polskich powstało w 2006 r. Skupia prawie 50 misjologów, jego siedziba mieści się w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie.

(pg)


O październikowym Synodzie Biskupów, duszpasterstwie młodzieży... [wywiad]

„Bo o życie im chodzi…”

– z o. Tomaszem Maniurą OMI rozmawia o. Paweł Gomulak OMI

 

o. Paweł Gomulak OMI: Zacznę trochę przewrotnie słowami Ojca Świętego z wywiadu, jakiego udzielił Thomasowi Leonciniemu: „Bóg jest młody” i dalej papież wyjaśnia: „Jest młody, ponieważ <<czyni wszystko nowe>> i kocha nowość; ponieważ zadziwia i kocha zdumienie; ponieważ umie marzyć i pragnie naszych marzeń; ponieważ jest silny i pełen entuzjazmu; ponieważ buduje relacje i prosi nas, byśmy robili to samo, jest <<społeczny>>”. Czy myślałeś tak kiedyś o Bogu?

o. Tomasz Maniura OMI: Gdy myślę i mówię o Bogu to uwielbiam w wyobraźni malować sobie obraz płonącego krzewu. Wiem, że Bóg jest pełen ognia, pełen energii, dynamizmu. Płonie życiem, ale się nie spala, nie wypala się, nie zniechęca się, nie zatrzymuje się w miłości. Bóg ma w sobie zawsze świeżość; z jednej strony ogień, a z drugiej rześkość. Bóg jest dla mnie delikatną potęgą. Jest z jednej strony niezmienny, a z drugiej zawsze nowy, bo miłość i ogień są ciągle żywe. Miłość to zawsze wybór i decyzja, to zawsze jest aktualne, teraz, obecnie. Bóg jest najprawdziwszą obecnością ogarniającą wszystko i jednocześnie nie zmusza mnie do niczego.

PG: Miesiąc październik jest bardzo ważny dla Kościoła ze względu na Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów w Rzymie dotyczące młodzieży. Mówisz o rześkości i nowości, czy tego spodziewasz się po pracach synodu? Jakie mogą być owoce tych prac?

TM: Nie wiemy dziś jakie będą postanowienia synodu ale mam nadzieję, że dzięki niemu dorośli, w tym także duchowni i w ogóle ludzie wierzący, zaczną dostrzegać, że młodzi dziś są strasznie biedni, porzuceni właśnie przez dorosłych i z tego powodu są zagubieni. Chciałbym, żeby dorośli nie mówili, że „młodzież jest zła” bo to nieprawda. Natomiast prawdą jest, że młodzi są tacy, jak ich dorośli wychowali. Mają takie wartości, jakie im dorośli przekazali. A jeśli są zepsuci to też trzeba uczciwie powiedzieć, że to świat dorosłych serwuje używki, czy tworzy miejsca różnych dewiacji seksualnych, ponieważ myśli o własnej kieszeni, zaś młodych traktuje jako środek do zarobienia pieniędzy. Mam nadzieję, że refleksja synodu nad młodymi otworzy oczy dorosłych, a młodym da więcej oparcia i poczucia bezpieczeństwa, by mogli się rozwijać.

PG: Jesteś – można tak powiedzieć – ”ojcem chrzestnym” Wspólnoty Młodzieżowej Niniwa. Wiemy, że z biegiem lat pola zaangażowania oblatów w towarzyszeniu młodym ulegały różnym zmianom. Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat?

TM: Pytanie bardzo obszerne. Jeśli chodzi o zaangażowanie oblatów to nie sposób nie zacząć od świętego Eugeniusza, który jeszcze zanim założył Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, to najpierw uformował Stowarzyszenie Młodzieży. Nie wchodząc w szczegóły, dawał młodym doświadczenie wspólnoty zgromadzonej wokół Jezusa. Wspólnoty, która razem modliła się, ale też razem pracowała i bawiła się. Przez ludzką miłość odkrywali Bożą miłość. Byli to młodzi z biednych i bogatych rodzin, ale wszyscy ubodzy duchowo. Wychodził naprzeciw ich potrzebom. Przez ponad dwieście lat istnienia naszego zgromadzenia oblaci na różne sposoby wychodzą do młodych, by z nimi być i odpowiadać na ich pragnienie życia oraz potrzebę Boga. Jeśli chodzi o Niniwę to robimy, co w naszej mocy, by być w tym nurcie i rysie charyzmatu świętego Eugeniusza. Zapraszamy młodych do doświadczenia żywego Boga, obecnego we wspólnocie Kościoła. Żeby ich zachęcić, próbujemy skupiać się na ich zainteresowaniach, na przykład: wyprawy rowerowe, spływy kajakowe, wyprawy piesze, rekolekcje taneczne, kulinarne, czy tworzenie zespołów muzycznych, a nawet teatralnych.

PG: A jakie plany na przyszłość?

TM: Aktualnie szykujemy jakąś formę sportowych rekolekcji na zimę. Duży wysiłek wkładamy w profesjonalne przygotowanie Festiwalu Życia - chcemy by dla wielu młodych (i nie tylko dla nich) był znakiem obecności żywego Boga w Kościele. W tej rzeczywistości bardzo zależy nam na szerokiej współpracy z księżmi oraz różnymi środowiskami ludzi wierzących. Oczywiście mamy już -  nazwijmy to roboczo - bardzo szeroką ofertę dla młodych i wiemy, że trzeba to ciągle konkretyzować. Pragniemy też stopniowo rozbudowywać naszą stronę www.niniwa.org tak, by młodzi mogli znaleźć tam treści odpowiadające ich potrzebom.

PG: Jaki jest współczesny młody człowiek?

TM: Piękny, dobry, ale także, jak już wspomniałem o tym wcześniej, pogubiony i samotny. Młodzi w dużej mierze mają dziś sporą trudność w budowaniu relacji. Przez świat wirtualny, który pokazuje idealnych ludzi, młodzi mają dużo kompleksów, czują się maluczcy, bezwartościowi. Paradoksalnie, powoduje to, że jeszcze bardziej uciekają w świat wirtualny, gdzie mogą czuć się wielcy. To sprawia, że mało czasu mają na prawdziwe relacje i stąd tak mała zdolność do przeżywania samego siebie w relacji do drugiego, mała zdolność do wyrażania uczuć i emocji. Ta frustracja często prowadzi do różnego rodzaju ucieczek. Na pewno młodzi mają dziś wiele marzeń i pragnień, choć niestety brakuje siły i determinacji w twardej rzeczywistości. Chcą trudu, ale gdy go już podejmą, szybko się zniechęcają. Wyraźnie widać brak dorosłych, którzy by im towarzyszyli, prowadzili.

PG: Papież Franciszek zadziwia – jest, jak sam mówił „dziadkiem” dla młodych, a jednak trafnie odczytuje ich bolączki i marzenia. „Młody człowiek ma bowiem w sobie coś z proroka i musi to odkryć…” – mówił. Jak towarzyszyć młodym ludziom, bo przecież oni poniosą nasze niespełnione marzenia, ideały o Kościele w przyszłość?

TM: Dokładnie tak. Młodzi są prorokami. Każdy ma w sobie coś z proroka, ale oni szczególnie. Wiemy, że prorok przekazuje słowo Boga. Młodzi mają dużo pragnień, które Bóg w nich zaszczepił. Wyrażając swe pragnienia, w pewnym sensie przekazują pragnienia Boga. Jan Paweł II mawiał, że nie tylko on prowadzi młodych, ale też sam idzie za nimi, daje się im prowadzić. To jest delikatna sprawa. Towarzyszyć młodzieży, żeby nie zabić w niej tego, co dobre, Boże. Co więcej, być z nimi tak, żeby stworzyć im przestrzeń, środowisko życia, gdzie będą mogli wzrastać i rozwijać się na miarę Boga. Jak to robić? Najpierw, dać im bezpieczną obecność. Gdy ich słuchamy, nie można się spieszyć. Czego oczekują? Bardziej od mądrego wykładu - podzielenia się osobistym doświadczeniem, naszą drogą, na której też popełnialiśmy błędy, ale stopniowo coś odkrywaliśmy i dalej odkrywamy. Chcą usłyszeć, że nie stoimy w miejscu, bo to de-motywuje, ale że ciągle podejmujemy wysiłek, zmagamy się i pragniemy żyć coraz bardziej, bo o życie im chodzi.

 

o. Tomasz Maniura OMI (ur. 1978), Duszpasterz Młodzieży Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, Prezes Młodzieżowego Stowarzyszenia Niniwa oraz dyrektor Oblackiego Centrum Młodzieży w Kokotku.


Wolontariat misyjny na Ukrainie [świadectwo]

Pamiętam jak 14 lipca stałem na dworcu w Katowicach pełen obaw i lęków przed wyjazdem. Stałem tam, nie przypuszczając jak wielka przygoda mnie czeka. Przygoda, na którą posłał mnie Pan Bóg. „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15)

Był to mój pierwszy wyjazd w ramach wolontariatu misyjnego Niniwa ( i napewno nie ostatni ), który działa pod opieką Ojców Oblatów. Miejscem, które wybrałem, był Tywrów znajdujący się na Ukrainie. Wiedziałem o tym miejscu tylko tyle, że Ojcowie remontują tam stary klasztor i organizują tam festiwal dla młodzieży. I właśnie budowa kościoła była najbliższa mojemu sercu. Jak się później przekonałem, nie budowaliśmy tam jedynie Kościoła fizycznie, ale przede wszystkim duchowo.

Każdy dzień rozpoczynaliśmy od Jutrzni i kontemplacji Słowa Bożego. Następnie śniadanie w kuchni, podczas którego Brat Jan codziennie rozdzielał nam zadania. Różnorodność prac była ogromna: od pomocy przy remoncie Kościoła, przez odkrywanie anatomii świni, po sprzątanie całego klasztoru. Po pierwszej fazie pracy około godziny pierwszej jedliśmy wspólnie obiad, wracaliśmy do pracy, by o godzinie 17:30 spotkać się na wspólnym różańcu i Eucharystii. Po „duchowej” kolacji, następował czas tej fizycznej. Wieczorem, wspólnie z Ojcami, integrowaliśmy się – godziny rozmów, oglądanie filmów, granie w gry zespołowe ( piłkarzyki, pingpong, siatkówka ).

Na miejscu ujął mnie wielki klasztor. Wielki nie tylko rozmiarem, ale także duchem, wypełniony cząstkami tych wszystkich, którzy kiedyś zaufali Panu Bogu i uwierzyli, że może jednak uda się go odbudować. Gdy widziałem zdjęcia ruin kościoła z przeszłości, a później przechadzałem się korytarzami i dostrzegałem zmiany oraz pracę jaka została tam włożona, nie potrafiło do mnie dotrzeć, jaki cud tam się stał. Przez każde dotknięcie ściany, każdy krok, dało się odczuć tych wszystkich, którzy zostawili tam swoje serce by odbudować coś, co wydawało się nie do odbudowania.

Gdy odjeżdżałem, pierwszy raz w życiu poczułem tak silne związanie z jakimś miejscem. Patrząc na ten klasztor czułem, że zostawiłem tam cząstkę siebie, do której będę chciał wracać jak najczęściej. Dzięki temu, mimo że mieszkam kilkaset kilometrów od Tywrowa, czuje się odpowiedzialny za to dzieło, które w dalszym ciągu się tam tworzy. W jakimś sensie stało się ono także moim dziełem.
Jednak nie tylko Kościół fizyczny przeszedł metamorfozę, lecz także duchowy. Ojcowie zachwycili mnie swoja otwartością na drugiego cżłowieka. Każdy, kto chciał, mógł po prostu przyjść do klasztoru i spędzić tam czas. Nigdy nie widziałem takiej otwartości. Naprawdę zobaczyłem tam żywy Kościół, w którym parafia staje się wspólnotą ludzi wierzących, a każdy czuje się odpowiedzialny za wspólny dom. Ogromnym szokiem było dla mnie, gdy ludzie przychodzili o różnej porze dnia i pytali jak mogą pomóc, bo mają chwilę wolnego. Jest to świadectwo, że ten Klasztor nie jest dla nich tylko miejscem modlitwy.

Kuchania, o której muszę wspomnieć, ponieważ, jeżeli kaplica była najważniejszym miejscem w klasztorze, to na drugim miejscu znajdowało się właśnie to, z pozoru niewinne pomieszczenie. Atmosfera i ciepło jakie stworzyła Pani Gala, czyli szef kuchni, jest nie do opisania. Siedząc w kuchni czułem się jak w domu, gdy pomagam mamie w gotowaniu czy sprzątaniu. Przeważnie do klasztoru wchodziło się przez Kuchnie. Teraz wiem, że każdy kto tam wchodził, musiał przejść przez kuchnie aby doświadczyć tego, co najważniejsze w tym budynku, czyli miłości drugiego człowieka, która po prostu się stamtąd wylewała. Naprawdę, mycie garnków nigdy nie było dla mnie tak przyjemne, jak w Kuchni w Tywrowie. ( Słowo „Kuchnia” dużą literą nie jest przypadkowe)

Teraz w głowie czytelnika rodzi się pytanie – no i gdzie ta wielka przygoda? – i w jakimś sensie nie potrafię tego wytłumaczyć. Jechałem tam z myślą budowania kościoła, a tak naprawdę to miejsce zbudowało mnie. Rozmowy z oblatami, Wiolą, Pauliną i Agatą na przeróżne tematy, wymiana poglądów, ale przede wszystkim doświadczenie życia tam na miejscu, zmieniło moje podejście do życia. Świadectwo Ojców, które pokazuje, że Pan Bóg naprawdę troszczy się o swoje dzieci.

Pan Bóg dotknął mnie tym, że ludzie tam mimo tego, że mają bardzo mało, to potrafią dać więcej niż mają. Dzięki pracy i ludziom poznawałem tam samego siebie. Pan Bóg pozwalał mi odkrywać moje wady i dawał mi łaskę, abym nad nimi pracował.

Wiem, że to miejsce potrzebuje jeszcze wiele pracy. Ale wiem też, że Pan Bóg troszczy się o swoje rozpoczęte dzieło. Pojechałem tam dać siebie, a otrzymałem stokroć więcej.

Dziękuje każdemu kto dotarł do tego momentu. Ta relacja może jedynie nakreślić to jak wyglądała nasza posługa. Trzeba to przeżyć, żeby zrozumieć czym jest to miejsce. Żadne słowa nie oddadzą tego co zostało w naszych sercach i jakim wielkim błogosławieństwem dla każdego z nas był ten wyjazd.

(pg/źródło: niniwa.org)

Więcej o wolontariacie misyjnym: https://niniwa.org/wolontariat-misyjny/zalozenia/


Inauguracja roku formacyjnego w Obrze

Początek października to czas powrotu żaków w akademickie pielesze. W życiu zakonnym wygląda to trochę inaczej niż na uczelniach świeckich – scholastycy (klerycy oblaccy) posiadają bowiem tylko miesiąc urlopu, zgodnie z Konstytucjami i Regułami zgromadzenia, natomiast początek września to czas tygodniowych rekolekcji, po których odnawiają profesje czasowe oraz składają śluby wieczyste. Pozostały czas miesiąca września to prace polowe oraz porządkowe w seminarium.

W dniu 1 października uroczyście zainaugurowano nowy rok akademicki oraz formacyjny (w podwójnym wymiarze: intelektualnym oraz rozwoju duchowo-zakonnego), który będzie przebiegał pod hasłem: „Matka i wychowawczyni powołań kapłańskich”. Nawiązuje ono do rozpoczynającego się niebawem roku maryjnego w polskiej prowincji, który wiąże się z peregrynacją kopii cudownego obrazu Matki Bożej Kodeńskiej – Królowej Podlasia – Matki Jedności. Wydarzenia te przygotowują nas do celebrowania jubileuszu 100-lecia Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

Uroczystości w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze rozpoczęły się Eucharystią, celebrowaną przez Prowincjała – o. Pawła Zająca OMI, który wygłosił również kazanie. Nawiązał w nim do przypadającego w tym dniu wspomnienia liturgicznego św. Teresy od Dzieciątka Jezus, którą Kościół ogłosił patronką misji (również przy współudziale i zabiegach oblatów posługujących w Kanadzie Północnej), wskazał również na ideał oblata, zawarty w naszym prawie zakonnym. Mszę świętą koncelebrowali formatorzy seminarium, administracja prowincjalna, oblaci z różnych klasztorów, profesorowie oraz zaprzyjaźnieni prezbiterzy. Uczestniczyli w niej klerycy, bracia zakonni, zaproszeni goście oraz przedstawiciele władz samorządu terytorialnego.

W część naukowo-dydaktyczną na auli seminaryjnej wprowadził rektor scholastykatu – o. dr Józef Wcisło OMI, nawiązując do nowego dyrektorium o przygotowaniu kandydatów do prezbiteratu, jakie wydała Stolica Apostolska. Sprawozdanie z działalności naukowej zdał o. dr Grzegorz Rurański OMI. Wykład inauguracyjny wygłosił prof. dr hab. Stefan Grajek – kardiolog, kierownik I Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, związany od wielu lat z oblatami. Prelegent zwrócił się do zgromadzonych z odczytem zatytułowanym: „Odpowiedzialność”. Dzielił się doświadczeniem wieloletniej obserwacji trudności związanych z różnymi wyborami oraz podejmowania konsekwencji. Ukazywał aspekt moralny działań człowieka z punktu widzenia lekarza, a zarazem osoby świeckiej.

Tradycyjnie podczas inauguracji roku akademickiego przedstawiali się klerycy pierwszego roku.

Wyższe Seminarium Duchowne w Obrze kształci i formuje przyszłych misjonarzy do posługi w kraju i zagranicą. Obecnie studiuje w nim 33 kleryków, wykłada 33 profesorów. Od roku 1946 mury obrzańskiej Alma Mater opuściło 588 kapłanów, których można spotkać na wszystkich kontynentach, a pomiędzy nimi 4 biskupów misyjnych, są to: oo. Jacek Pyl i Radosław Zmitrowicz na Ukrainie, o. Wiesław Krótki w północnej Kanadzie i o. Jan Kot w Brazylii.

(pg)


#kawa z Eugeniuszem

Chcesz rozpocząć dzień z inspirującym cytatem św. Eugeniusza? Od 1 października na profilu Facebookowym Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów MN (www.facebook.com/misjonarze.oblaci/) będziemy publikować grafikę ze słowem Ojca Założyciela. Projekt został określony jako „#kawa z Eugeniuszem”. Grafikę stworzył o. Paweł Gomulak OMI – odpowiedzialny za media w polskiej prowincji. Inspiracją było stwierdzenie papieża Franciszka, który określił siebie i biskupów jako „dziadków rodziny”, którzy pragną dzielić się mądrością Ewangelii i życia. Stąd na grafice odnajdziemy św. Eugeniusza de Mazenoda wykonane w Paryżu w 1860 roku przez Pierre Petit’a, oficjalnego fotografa Episkopatu Francji. Eugeniusz był już wtedy u schyłku swojego życia. Z drugiej strony zobaczymy pusty fotel, który przeznaczony jest dla każdego z nas; jest zachętą, aby przysiąść przy świętym i przez chwilę pomedytować w myśl wskazówek założyciela oblatów. Przysłowiowa kawa – jedyna w kolorze – w otoczeniu czarno-białej scenerii, ma być rozbudzeniem w nas duchowych ambicji i być zastrzykiem aromatu wiary na cały dzień.

Cytaty św. Eugeniusza wybiera o. Jarosław Kędzia OMI – nowy rzecznik Sanktuarium Maryjnego w Kodniu, a jednocześnie pasjonat duchowości założyciela.

(pg)


Ważne jubileusze w perspektywie ekumenicznej

Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego gościło 28-29 września 2018 roku przedstawicieli różnych wspólnot chrześcijańskich. Okazją do spotkania była m.in. zbliżająca się 100. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości oraz 200-lecie diecezji sandomierskiej.

Pierwszy dzień spotkania miał charakter roboczy. Z inicjatywy księdza biskupa Krzysztofa Nitkiewicza, przewodniczącego Rady ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski obradowała Komisja Dialogu Ekumenicznego. Odbyło się również bilateralne spotkanie Zarządu Polskiej Rady Ekumenicznej oraz Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Ekumenizmu w składzie: ks. bp K. Nitkiewicz, ks. bp Jerzy Samiec (prezes Polskiej Rady Ekumenicznej, Kościół Ewangelicko-Augsburski), ks. bp J. Jezierski, ks. bp A. Siemieniewski, ks. prof. Sławomir Pawłowski (sekretarz Rady ds. Ekumenizmu). Rezultatem obrad było m.in.: wypracowanie wstępnej wersji przesłania Kościołów z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, omówienie tematyki Powszechnego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan w 2019 roku oraz podjęcie wstępnych prac nad powstaniem dokumentu dotyczącego zachowania właściwych postaw podczas spotkań modlitewnych w różnych Kościołach.

Święty Krzyż został wybrany jako miejsce spotkania ekumenicznego głównie ze względu na jubileusz istnienia diecezji sandomierskiej. Dlatego podczas drugiego dnia do przedstawicieli wspólnot chrześcijańskich dołączyli referenci ekumeniczni z całego kraju. W kaplicy nowicjatu dzielono się aktualnymi problemami poszczególnych Kościołów oraz perspektywami kontynuowania i rozwoju dialogu na poziomie lokalnym. Wymianę opinii poprzedziło nabożeństwo ekumeniczne w bazylice świętokrzyskiej, któremu przewodniczył ks. bp Jacek Jezierski – ordynariusz diecezji elbląskiej a kazanie wygłosił ks. bp Jerzy Samiec – zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP. Kanwą nabożeństwa było Miłosierdzie Boże i dzieło Odkupienia Jezusa Chrystusa dokonane na Krzyżu. W słowie wstępnym ks. bp Krzysztof Nitkiewicz nawiązał do obecności relikwii Drzewa Krzyża Świętego, które są znakiem, że Chrystus wziął na siebie nasze grzechy – On jest mostem przerzuconym nad otchłanią grzechu, również grzechu podziałów istniejących między chrześcijanami. W nabożeństwie uczestniczyli przybyli na Święty Krzyż duchowni, świeccy, diakoni seminarium sandomierskiego oraz domownicy klasztoru.

Inicjatorem i gospodarzem spotkania był ks. bp Krzysztof Nitkiewicz – ordynariusz diecezji sandomierskiej, na terenie której znajduje się Sanktuarium Relikwii Drzewa Krzyża Świętego. Jest to najstarsze sanktuarium narodowe. Kustoszami tego miejsca są Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Współorganizatorem spotkania ekumenicznego, który gościł uczestników w imieniu oblatów, był o. dr Marian Puchała OMI – superior klasztoru świętokrzyskiego oraz wykładowca teologii ekumenicznej w Wyższym Seminarium Duchownym misjonarzy oblatów w Obrze.

Tradycja zaangażowania ekumenicznego w polskiej prowincji zgromadzenia sięga lat 80-tych, kiedy o. Andrzej Madej OMI – obecnie przełożony misji sui iuris w Turkmenistanie – zainicjował Kodeńskie Dni Ekumeniczne. Przez 30 lat w to dzieło angażowało się wielu oblatów, m.in: o. Karol Lipiński OMI czy o. Ryszard Szmydki OMI. Spotkania ekumeniczne odbywają się również w Obrze i na Świętym Krzyżu.

(pg)