Lubliniec: Dzień życia zakonnego świętowały połączone wspólnoty oblackie

Z okazji Światowego Dnia Życia Konsekrowanego, w kościele parafialnym pw. św. Stanisława Kostki spotkały się obie wspólnoty oblackie, posługujące w Lublińcu. We wspólne dziękczynienie za dar życia zakonnego włączyły się również siostry elżbietanki. Uroczystej Mszy świętej przewodniczył superior wspólnoty z Lublińca – Kokotka, o. Mieczysław Hałaszko OMI, który również skierował do zebranych homilię. Nawiązując do Ewangelii dnia bieżącego, przypomniał, że przynosimy dziś do kościoła świece na pamiątkę przyniesienia do świątyni Jezusa, który jest światłością świata. Do tej roli mesjańskiego powołania Chrystusa nawiązał również Symeon w swoim hymnie pochwalnym. Następnie przypomniał, że w świątyni spotkali Zbawiciela ludzie starzy, którzy mądrze dorośli do tego spotkania. Wskazując na obecność w kościołach ludzi w podeszłym wieku, przekonywał, że tam właśnie mają być ze względu na mądrość wiary i doświadczenie życiowe.

Na zakończenie liturgii misjonarze oblaci odnowili śluby zakonne.

(pg/zdj. L. Tobor)


2 lutego 2021

NIEBO SIĘ ZALUDNIA NASZYMI LUDŹMI

Wielki Tydzień i święta, opieka nad naszymi chorymi, troska o nich w niebezpieczeństwie, zmartwienie po ich stracie, wszystko zbiegło się, mój drogi o. Mille, na odłożenie napisania do ojca… Obawiam się, że zaniedbano na Kalwarii zawiadomić was o błogosławionej śmierci naszego świętego o. Parisa. Zerwał on swoje więzy w noc zmartwychwstania, po okrutnych i bardzo przedłużających się cierpieniach.

Ojciec Henri Paris był kapłanem-oblatem przez 13 lat, wykładał prowadzonym przez oblatów wyższym seminarium w Marsylii, którego rektorem był ojciec Tempier. Pomimo że protestował, że Eugeniusz nie przysłał go, aby dołączył do kadry wykładowców, wykładał Pismo Święte i teologię. W tym samym czasie w Marsylii założył Zgromadzenie Ofiar Najświętszego Serca Jezusa. Po jego śmierci to zgromadzenie przetrwało tylko kilka lat. (Voir https://www.omiworld.org/fr/lemma/paris-balthasar-joseph-henri-fr/) Jak zawsze, gdy umierał oblat, Eugeniusz jest przekonany, że jego oddanie doprowadziło go do wiecznego odpoczynku.

Niebo się zaludnia naszymi ludźmi. Jeśli jest to myśl pocieszająca widzieć wszystkich, którzy zostali nam zabrani, jak umierają przeznaczeni, nie można nie martwić się, patrząc, jak nasze szeregi się przerzedzają… osiągnęli chwałę jako nagrodę obiecaną tym, którzy wytrwają aż do końca.

List do Jeana Baptiste Mille’a, 16.04.1841, w: EO I, t. IX, nr 728.

Kiedy wspominamy naszych drogich zmarłych, pamiętajmy o słowach: Niebo się zaludnia naszymi ludźmi.


Życie konsekrowane czy zakonserwowane? [felieton]

Nie jestem historykiem Kościoła, ale śledząc jego dzieje, można postawić tezę, że za wszelkimi wielkim reformami zawsze stały zakony… Także ich żywotność była termometrem kondycji duchowej całej społeczności wierzących.

Oblaci powstali w czasach totalnego rozkładu moralnego po rewolucji francuskiej… Inaczej mówiąc, zgromadzenia stanowią swoistą szczepionkę Ducha Świętego na jakąkolwiek chorobę, która osłabia nasze życie Ewangelią.

Radość życia zakonnego

Oczywiście radość nie jest tożsama z wesołkowatością. Nie chodzi tylko o płytkie wyrażanie emocji, ale o fundamentalne, istotowe poczucie szczęścia. W życiu oblackim jest dużo momentów radosnych, przeżywanych wspólnie. Zanim zostałem oblatem, usłyszałem humorystyczne wytłumaczenie naszego siglum zakonnego – „OMI”: „Organizacja Małych Imprezowiczów”. W każdym żarcie jest szczypta prawdy. Ludzie, patrząc na nasze życie, mogą odbierać wrażenie, że dzielimy je ze sobą na kształt rodziny. Dla nas wspólnota jest fundamentalna, ale chodzi o wspólnotę zgromadzoną wokół Jezusa i ze względu na Niego.

Zatapiając się w Pismo Święte, wciąż odkrywam Jezusa, który przecież nie klęczał w kaplicy 24 godziny na dobę, ale żył w relacjach międzyludzkich – przede wszystkim z Apostołami. Śmiał się, żartował, dzielił ich życie… Gdy Jakub i Jan wracali z Samarii, niesieni świętym oburzeniem, że odszczepieńcy nie chcieli przyjąć Jezusa, zaproponowali Mu: „Panie; jeśli chcesz, to powiemy, żeby ogień zstąpił z nieba i pochłonął ich” (zob. Łk 9,52-54). Wyobrażam sobie reakcję Jezusa, który uśmiechając się pod nosem, powiedział: „No tak, prawdziwi synowie gromu”.

Istnieje pewien problem chrystologiczny, postrzegania Jezusa, jako wciąż poważnego, zasmuconego mężczyzny, ale podczas wesela w Kanie Galilejskiej z pewnością nie siedział w kącie i zapewne nie powtarzał: „Nie zatańczę, bo to grzeszne”. Przemawia do mnie egzegeza jednego z biblistów, który w scenie powołania Piotra widzi nie tylko pełne powagi powierzenie mu funkcji skały (petra), ale Jezus odnosi się również do jego charakteru – kanciastego, twardego i topornego. Taki był przecież Szymon. I takiego Jezus go powołał do wspólnoty apostolskiej.

„Nasze wspólnoty (…) w sposób prosty i serdeczny będą świętować ważne wydarzenia z życia oblackiej rodziny i każdego członka” (Reguła 39b).

Do wspólnoty wnosimy nasze człowieczeństwo. Oprócz naszych słabości, jest przecież w nim wiele talentów. To prawdziwe bogactwo.

Być człowiekiem

Przy jednym z oblackich klasztorów, do których należałem, mieszkały też siostry zakonne. Może oblaci tak mają, ale bardzo szybko nawiązaliśmy z nimi serdeczne relacje. Na dzień babci starszym siostrom kupowaliśmy podarunki, na dzień kobiet wybraliśmy się z goździkiem w dłoni. Wyelegantowani, wypachnieni stanęliśmy przed drzwiami klasztoru, nacisnęliśmy na dzwonek – nota bene siostry piekły jedno z moich ulubionych ciast. Gwoli wyjaśnienia, by zrozumieć, co za chwilę nastąpi – jedna z sióstr tej wspólnoty zawsze była smutna, a może trafniej by powiedzieć: wciąż niezadowolona z życia. Czekamy… Drzwi otworzyła właśnie ona… Po naszym radosnym okrzyku: „Siostro, wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet”, usłyszałem: „Ale ja nie jestem kobietą, ja jestem siostrą zakonną”… W takim wypadku habit może stać się potężną zbroją, chroniącą mnie przed światem, a nie znakiem radosnej konsekracji.

Wykładowca filozofii studiujący zapis nutowy chóru seminaryjnego (Archiwum OMI)

Pamiętam jedne z rocznych rekolekcji. W ciągu roku każdy z nas odbywa tygodniowy czas odnowy. Normalnie kojarzy się on z przenikliwą ciszą, natłokiem praktyk religijnych… worem pokutnym, popiołem i codziennym postem o chlebie i wodzie (z tymi ostatnimi praktykami oczywiście przesadziłem). Rekolekcje miał wygłosić nam jezuita. Ale chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że to oblaci. Oczywiście było milczenie, wzmożona modlitwa i mądre nauki, ale nagle ciszę rekolekcyjną zmącił śmiech i rozmowy. Spotkali się przecież oblaci – na naszych rekolekcjach jest także czas na rekreację (spotkania wspólnotowe), gdy dzielimy się naszym życiem, rozmawiamy, żartujemy. Dla św. Eugeniusza było to ważne, aby misjonarze, którzy nie widzą się zbyt często, podczas rekolekcji mogli również podzielić się swoim doświadczeniem i radościami. Być człowiekiem…

Zobacz: [Po co oblaci? Kowboje czy misjonarze – oblacka, konna kawaleria Chrystusa w Teksasie]

Życie konsekrowane czy zakonserwowane?

To chyba fundamentalne pytanie, a gra słów nie do końca jest przypadkowa. Na początku nowicjatu byłem przekonany, że musi ze mnie wyjść idealna forma oblata. Czasem widać to po niektórych zgromadzeniach, szczególnie żeńskich, że siostry mają nawet jednakowe buty. Trochę jak z linią produkcyjną – na koniec wychodzą nieskazitelne produkty, niemalże klony. Na szczęście szybko wyrwałem się z takiego pojęcia. Oczywiście, będziemy mieli cechy wspólne, ale nie chodzi o wspaniałe zakonserwowanie się, lecz wspaniałomyślną konsekrację.

Międzynarodowa wspólnota oblatów

Charyzmat nie jest czymś, co otrzymuję, aby zachować ten dar dla przyszłych pokoleń. Z charyzmatem jest trochę jak z dźwiękiem. Niby ma taką samą częstotliwość, wysokość – ale w pudłach rezonansowych różnych instrumentów brzmi trochę inaczej. Moje życie ma stać się pudłem rezonansowym dla charyzmatu św. Eugeniusza (a uwierzcie, moje pudło jest duże). Do tego potrzeba mojego człowieczeństwa, moich talentów i moich porażek, ważne bym tego dźwięku nie zamknął w sobie, by inni też go usłyszeli.

Zobacz: [Po co misjonarze oblaci składają śluby zakonne? – wideo]

Myślę, że zgromadzenia zakonne mają ogromną siłę rażenia. Konsekracja to całkowite poświęcenie Ewangelii. Stawać się podobnym do Chrystusa to już nie lada wyzwanie, a czynienie tego z radością i wspaniałomyślnością to dobra nowina dla ludzi, którzy nas spotykają. Jeśli kiedyś stanę się zgorzkniałym prykiem, zakonserwuję się – mam nadzieję, że ktoś odkopie ten artykuł i mi go przeczyta, albo po oblacku przypomni mi, żebym się ogarnął.


o. Paweł Gomulak OMI – odpowiedzialny za media w Polskiej Prowincji, misjonarz ludowy (rekolekcjonista), Misjonarz Miłosierdzia ustanowiony przez Ojca Świętego Franciszka. Mieszka w klasztorze w Lublińcu.


Po co misjonarze oblaci składają śluby zakonne? [wideo]

Czystość to nie to samo, co celibat… Ubóstwo to nie tylko kwestia pieniędzy… Posłuszeństwo to nie wojskowy rygor… Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej składają nie tylko trzy śluby uroczyste (czystości, ubóstwa i posłuszeństwa), ale także czwarty – wytrwania do śmierci w Zgromadzeniu.

Zobaczcie, co o oblackich ślubach zakonnych mówią fragmenty naszych Konstytucji i Reguł:

(pg)


Kędzierzyn-Koźle: śp. o. Marian Nowak OMI

W domu zakonnym w Kędzierzynie-Koźlu niespodziewanie zmarł o. Marian Nowak OMI.

Urodził się 8 grudnia 1955 roku w Kędzierzynie-Koźlu. Syn Stefana i Leokadii. Ukończył Technikum Chemiczne w Azotach (Kędzierzyn-Koźle), następnie wstąpił do Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów MN. Po odbyciu nowicjatu na Świętym Krzyżu, złożył pierwsze śluby zakonne 8 wrześnie 1977 roku. Profesję wieczystą złożył 6 września 1981 roku w Kodniu. Święceń prezbiteratu udzielił mu bp Zdzisław Fortuniak w Obrze, 12 czerwca 1983 roku.

Pierwszą placówką śp. ojca Mariana był Lubliniec, gdzie posługiwał jako wikariusz parafii (1983-1984), następnie został skierowany w takim samym charakterze do Kodnia (1984-1988). W latach 1988-1992 przebywał w klasztorze w Gdańsku, gdzie był spowiednikiem i pracował z osobami uzależnionymi w Bolszewie. Od 1992 roku rozpoczął posługę kapelana więziennego we Wrocławiu. Po roku został skierowany do Grotnik w charakterze misjonarza ludowego, następnie w 1994 roku do domu zakonnego na Świętym Krzyżu (również jako misjonarz ludowy). Od 1995 roku posługiwał duszpastersko w Republice Czeskiej (jednocześnie od 2010 roku prawnie należąc do wspólnoty w Bodzanowie). Za Czechami tęsknił do końca życia. W 2013 roku powrócił do Polski i został skierowany w charakterze pomocy duszpasterskiej do Katowic. Od lipca 2014 roku pełnił funkcję misjonarza ludowego w Kędzierzynie-Koźlu.

Odszedł do Pana nagle, 1 lutego 2021 roku.

Uroczystości pogrzebowe:

Kędzierzyn-Koźle (środa, 3 lutego 2021 roku)

Msza św. w kościele św. Eugeniusza de Mazenoda (Pogorzelec) - godz. 18.00

Lubliniec (czwartek, 4 lutego 2021 roku)

Modlitwa różańcowa za zmarłego - godz. 10.30

Msza św. pogrzebowa w kościele św. Stanisława Kostki - godz. 11.00

Złożenie w mogile w oblackiej kwaterze miejscowego cmentarza

R.I.P.


Kokotek: Kościół w czasie pandemii [PODCAST]

Jaki jest Kościół w czasie pandemii? – niezwykła rozmowa o. Tomasza Maniury OMI z Adamem Szewczykiem – gitarzystą, kompozytorem, aranżerem i felietonistą.


Święty Eugeniusz nadal przemawia - ale dlaczego?

Drogi towarzyszu w wędrówce ze świętym Eugeniuszem de Mazenodem, jak dobrze jest wrócić po dwumiesięcznej przerwie! Z powodu pandemii oraz dodatkowych wymagań związanych z wypełnianiem posługi kapłańskiej przerwa z okazji świąt Bożego Narodzenia był dłuższa niż zwykle. Ci, których wirus nie dotknął, zastępowali chorych lub będących na kwarantannie.

Święty Eugeniusz przemawia do nas od 2010 roku i z pokorą stwierdzam, że w tym czasie mieliśmy ponad 2400 wejść na stronę. Zatem refleksje stały się integralną częścią naszej codzienności. Należy podkreślić naturę tych refleksji, które na pierwszym miejscu nie są wyborem duchowych myśli Eugeniusza. Podstawowym celem jest chronologiczne zapoznanie się z myślą Eugeniusza. Zatem moim przewodnikiem nie jest jakiś temat, ale porządek chronologiczny, w jakim te refleksje się ukazują. Wszystkie rozważania są dostępne w sieci (www.eugenedemezenod.net/fr) , aby czytelnicy mogli odnaleźć tematy i zapoznać się z konkretnym etapem historii mazenodowskiej rodziny.

Refleksje powstają w atmosferze modlitwy w obecności ikony świętego Eugeniusza. Mam nadzieję, że niejednokrotnie dla was będzie ona źródłem inspiracji. Codziennie rano Eugeniusz spogląda na mnie i na was oraz przypomina nam, że życie ucznia świętego Eugeniusza polega na codziennym przyjęciu krzyża, który jest dla nas dobrą nowiną. Niech Bóg obficie błogosławi naszej codziennej wędrówce ze świętym Eugeniuszem.


bp W. Krótki OMI - Pastorał ze śliwki, z której podkradał owoce, gdy był dzieckiem

Jako ordynariusz diecezji Churchill - Hudson Bay w Kanadzie, biskup Anthony (Wiesław) Krótki OMI kieruje jedną z największych terytorialnie i jednocześnie najmniejszych personalnie diecezji na świecie. Na lądzie diecezja obejmuje około 2,3 miliona kilometrów kwadratowych. Są to głównie terytoria Inuitów (Eskimosów). Żyje tutaj tylko 9 tysięcy katolików w rozproszonych misjach: Whale Cove, Arctic Bay i Coral Harbour.

Po konsekracji biskupiej (Archiwum OMI)

Trudne warunki - nie tylko atmosferyczne

To bardzo trudne miejsce do życia, więc nie martwimy się zbytnio o resztę świata - tłumaczy biskup Wiesław - Ale Północ jest miejscem niesamowitej radości, ponieważ nigdy nie jesteśmy sami, zawsze jesteśmy częścią silnej rodziny Inuitów.

Zakonnik przybył do kanadyjskiej Arktyki w 1990 roku, zaledwie rok po otrzymaniu święceń kapłańskich w Polsce. Terytorium północnej Kanady charakteryzuje się chyba najbardziej odizolowanymi od reszty świata placówkami duszpasterskimi. Z jednej strony niebotyczne odległości, trudność dostępu do nich, z drugiej ekstremalne warunki atmosferyczne. To rzeczywistość dla twardzieli - nie tylko duchowych.

W Arktyce ojciec Krótki posługiwał w kilku misjach jako misjonarz-duszpasterz. W 2013 roku został mianowany przez Ojca Świętego biskupem miejscowej diecezji. Zastąpił na tym stanowisku swojego współbrata w Zgromadzeniu - bp. Reynalda Rouleau OMI.

W diecezji Churchill-Zatoka Hudsona posługuje w sumie siedmiu prezbiterów - z czego pięciu to misjonarze oblaci. Synowie św. Eugeniusza są tutaj obecni od ponad stu lat, a ich posługa - nie bez przesady - uważana jest za jedną z najtrudniejszych na całym świecie.

Biskup niemal zamarzł na śmierć

Biskup Wiesław Krótki OMI nieraz doświadcza surowości miejscowego klimatu i trudności, jakie ze sobą niesie. Szczególnie podczas jednej z ośmiogodzinnej wyprawy na misję, kiedy popsuł się jego skuter śnieżny. Nawigacja w oparciu o położenie gwiazdy Północy, w warunkach temperatury poniżej zera, stanowi nie lada wyzwanie. Do celu dotarł kilka godzin później, po tym, jak prawie zamarzł na śmierć.

W pewnym momencie tej próby nie miałem czucia na twarzy. Myślałem, że to już koniec - wspomina biskup-misjonarz - Mogłem tylko modlić się i szukać wskazówek Gwiazdy Północnej, a Bóg zapewnił mi bezpieczeństwo.

Ludzie hartu ducha i zaufania

Misjonarz przyznaje, że że ludzie mieszkający w tych małych, odizolowanych wioskach są najbardziej odpornymi ludźmi, jakich kiedykolwiek spotkał. Wspomina małżeństwo Yolandy i Leviego. Ich historia przypomina mu, że bez względu na to, jakie trudności przynosi nam życie, można je pokonać z pomocą Boga i wielkiej rodziny Inuitów.

Yolanda i Levi stracili pięcioro dzieci. Po rozmowie z biskupem postanowili jeszcze raz postarać się o potomstwo. Urodził się chłopczyk, któremu na cześć misjonarza nadano imię Tony. W szpitalu w Ottawie matka nuciła dziecku hymny śpiewane przez biskupa Krótkiego w ich rodzimym języku. Dzięki temu mały Tony, wracając do wioski, osłuchał się z kulturą swojego ludu. Niestety, siedem miesięcy później dziecko zmarło. To był druzgocący czas dla młodej pary, biskupa Wiesława i całej społeczności Inuitów.

Kiedy ludzie gromadzili się w domu pogrążonej w żałobie rodziny, biskup Tony był zdruzgotany. Nie był w stanie z nikim rozmawiać, siedział w rogu pomieszczenia. Po prostu był. Wtedy podeszło do niego pięcioletnie dziecko, uściskało go i powiedziało najbardziej uzdrawiające słowa: „Tony, kocham cię”.

Ta mała dziewczynka przytuliła mnie tak mocno, że nie mogłem oddychać - wspomina - To było tak, jakby Bóg uścisnął mnie, aby przypomnieć mi, że jestem kochany i że wszystko będzie dobrze.

Pastorał z drewna śliwki, z której podkradał owoce

Przemierzając rozległą Arktykę, biskup Wiesław używa pastorału, który wykonany jest z drewna śliwki, która rośnie na posesji jego sąsiada w Polsce. Siostra misjonarza kazała zrobić pasterską laskę, aby przypomnieć bratu, gdzie zaczęła się jego podróż wiary. Jako hałaśliwe dziecko Wiesław Krótki kradł śliwki z tego drzewa. Pastorał symbolizuje jego drogę wiary. Po jednej stronie laski drewno nie robi wrażenia. Jest szorstkie i ma kilka pęknięć. Jednak z drugiej strony jest piękne, gładkie i nieskazitelne.

(YouTube)

Bóg może wyrównać nierówności i pęknięcia w naszym życiu i przekształcić je w coś pięknego, błyszczącego i cudownego - tłumaczy biskup - Musimy tylko Mu zaufać.

 

(pg/oblatesusa.org)

 

 

 


Rozpoczęła się rada poszerzona Polskiej Prowincji

W trybie mieszanym rozpoczęła się rada poszerzona Polskiej Prowincji. Ze względu na warunki pandemiczne uczestnicy spotkali się za pomocą komunikacyjnej platformy internetowej. Po słowie pozdrowienia ze strony Radnego Generalnego na Europę, o. Antoniego Bochma OMI, głos zabrał Prowincjał Polskiej Prowincji, o. Paweł Zając OMI. Podziękował za kolejny rok posługi misjonarskiej w trudnym czasie pandemii. Podsumował wydarzenia minionego roku oraz nakreślił plany na nadchodzący czas.

W planie spotkania przewidziano sprawozdania przełożonych jurysdykcji zagranicznych, wchodzących w skład Polskiej Prowincji, dalej superiorów wspólnot lokalnych oraz dzieł prowincji (m.in. Prokury Misyjnej, dyrektora Sekretariatu Powołań, mistrza nowicjatu, prefekta studiów scholastykatu, czy koordynatora medialnego).

Rada poszerzona zakończy się w poniedziałek w południe. Po niej rozpocznie się rada prowincjała i jego rady.

(pg)