Listy pasterskie św. Eugeniusza de Mazenod

Dzięki badaniom rozpoczętym w 1975 roku przez ojca Fernand Jetté i kontynuowanym przez ojca Yvon Beaudoin mamy dzisiaj do dyspozycji prawie całokształt pism świętego Eugeniusza de Mazenod.

Możemy je uszeregować w trzech kategoriach: listy, pisma duchowe oraz dziennik, którego publikacja nie została jeszcze zakończona. Oprócz tego istnieje czwarta seria tekstów, która dotąd nie została jeszcze zbadana. Są to listy pasterskie biskupa Marsylii napisane w ciągu 24 lat jego posługi biskupiej. Są to wielkopostne listy pasterskie i listy okolicznościowe.

Otóż Eugeniusz de Mazenod pozostawił nam 23 wielkopostne listy pasterskie, z których pierwszy nosi datę 18 lutego 1838 roku a ostatni datę 16 lutego 1860 roku. W większości są to dość długie teksty, przeznaczone do odczytywania z ambony albo przed uroczystą Sumą albo po Nieszporach pierwszej niedzieli Wielkiego Postu. Ich istotnym celem jest przypomnienie chrześcijanom wymogów Wielkiego Postu, głównie praktyki postu i wstrzemięźliwości, jak również dokładne określenie czasu trwania Komunii Świętej wielkanocnej. A zatem tak naprawdę nic specjalnego a tym bardziej pasjonującego.

Równocześnie Eugeniusz de Mazenod pozostawił około 50 innych listów pasterskich, krótszych niż poprzednie, napisanych w różnych okolicznościach. Dotyczą one najczęściej wydarzeń diecezjalnych takich jak: objęcie przez niego stolicy biskupiej w Marsylii, promulgowanie nowego katechizmu, położenie kamienia węgielnego pod świątynię Notre-Dame de la Garde czy też przeniesienie relikwii świętego Łazarza. Inne powstały się przy okazji znaczących wydarzeń w życiu Kościoła powszechnego, takich jak: rok jubileuszowy, ogłoszenie dogmatu Niepokalanego Poczęcia czy też prośba o modlitwy za przebywającego na wygnaniu w Gaecie papieża. Jeszcze inne powstały przy okazji wydarzeń politycznych jak na przykład wybory 1848 roku czy wojny włoskie. Niektóre były odpowiedzią na prośbę władz cywilnych, jak na przykład narodziny księcia imperium. Wreszcie są też listy podyktowane dramatami ludzkimi takimi jak epidemie czy wojny. Podobnie jak listy wielkopostne były one przeznaczone do odczytania z ambony na sumie lub podczas Nieszporów.

Dla pełni obrazu trzeba tutaj dodać okólniki skierowane do proboszczów. Mniej uroczyste i krótsze od listów pasterskich, były również przeznaczone do publicznego odczytania, ale zawierały konkretne wskazania w zakresie kaznodziejstwa, w obliczu nieprzewidzianych lub zaskakujących wydarzeń, jak również podejmowały kwestie teologiczne.

Wielkopostny list pasterski cechuje się ściśle określonym rodzajem literackim, niezwykłe charakterystycznym dla XIX wieku. Biskupi oddają się w nich uczonemu współzawodnictwu, dając popis pedanteryjnej erudycji. Ich styl jest uroczysty i pompatyczny, cechą charakterystyczną są ciężkie i niekończące się zdania. Weźmy dla przykładu list pasterski arcybiskupa Aix i późniejszego kardynała Bernet na Wielki Post 1844 roku. Jest to tekst uznawany ówcześnie za majstersztyk wspomnianego gatunku literackiego. Otóż niemal jedną trzecią tekstu, przeznaczonego do odczytania stanowią cytaty łacińskie bez jakiegokolwiek tłumaczenia. Ówcześni biskupi przesyłają sobie nawzajem swoje teksty, wysyłają je także do znanych sobie rzymskich kardynałów. Szeroko rozpowszechniają przy tym otrzymywane listy gratulacyjne, równocześnie na własny koszt wydają drukiem powstałe w ten sposób kompilacje wspomnianych tekstów.

Inne listy pasterskie są tekstami okolicznościowymi, nierzadko odpowiadającymi żądaniom rządu. Biskupi powstrzymują się w nich od wszelkiej formy oryginalności. Do dyspozycji mają wcześniej przygotowane konspekty i szkice, ograniczają się jedynie do ich dosłownego przekopiowania.

Eugeniusz de Mazenod wzrasta oczywiście w tym kontekście. Ulega niejako ówczesnemu gatunkowi literackiemu, stąd też jego listy pasterskie słusznie mogą się nam wydawać ciężkie, pompatyczne, czy wręcz z racji swego stylu nieczytelne. Majestatyczna liczba mnoga, licznie stosowane koniunktiwy i wtręty, zdania na 12 lub 15 bardzo szybko mogą zniechęcić nawet najwierniejszych entuzjastów de Mazenod. Niektóre z podejmowanych przez niego zagadnień wydają się nam nieznaczące. W jaki bowiem sposób naszą znajomość Założyciela może wzbogacić list pasterski poświęcony „Te Deum” z okazji szczęśliwego ocalenia cesarzowej?

Inne kwestie zdają się wypływać raczej z teologicznej wrażliwości tamtych czasów. Czemu więc miałoby służyć czytanie i zgłębianie 40-stronicowego tekstu na temat „dobrych i złych aniołów”?

A wreszcie, sam sposób podejmowania niektórych spraw wprawia nas w zakłopotanie. Na przykład opis islamu, dokonany przy okazji przeniesienia relikwii świętego Augustyna, nie bez powodu może gorszyć zwolenników dialogu międzyreligijnego.

Na co więc może się zdać odczytywanie tych tekstów dzisiaj? Po co wskrzeszać listy, skoro niektóre z nich mogą się wydawać tak bardzo pokryte kurzem i pozbawione aktualności. Otóż, moim zdaniem, istnieją cztery powody:
• Po pierwsze dzięki wielkopostnym listom pasterskim, możemy zdać sobie sprawę z tego, jakie były priorytety i pierwszoplanowe akcenty duszpasterskie biskupa de Mazenoda. Teksty te, stanowiące nieprzerwaną i trwającą 23 lata katechezę, ukazują nam treściową zawartość przepowiadania Eugeniusza, jego duszpasterskie priorytety; słowem to, co chciał przekazać swojemu ludowi.
• Po drugie nie wszystkie listy pasterskie Eugeniusza są pokryte kurzem, wręcz przeciwnie. Jeśli bowiem uda nam się wznieść ponad styl literacki, z zadziwieniem odkryjemy teologiczną wnikliwość tekstów takich jak listy pasterskie na temat Triduum paschalnego, Kościoła czy misji. Jako człowiek swoich czasów, Eugeniusz de Mazenod jest także prorokiem. Jeśli chodzi o zmysł Kościoła, liturgii, miejsca Maryi czy pastoralnej funkcji biskupa, to przygotowuje on bezpośrednio teologię Soboru Watykańskiego.
• Po trzecie porównując niektóre okolicznościowe listy pasterskie świętego Eugeniusza z podobnymi tekstami innych biskupów, możemy zobaczyć oryginalną wizję polityki, spojrzenie na kryzys gospodarczy i ruchy społeczne, a nawet na obalenie Stanów kościelnych, jaką miał nasz Założyciel. Teksty ukazują jego niezależność w obliczu władzy czy nawet jednomyślności episkopatu.
• Po czwarte uczciwie patrząc teksty, które nas krępują i chcielibyśmy, aby nigdy nie zostały napisane, odnajdujemy prawdziwego człowieka wraz z jego zaletami i brakami. Założyciel był prorokiem w pewnych dziedzinach, ale w innych nie. Nie zawsze dostrzegał wagę problemów, aby przygotować przyszłość. Jednak to w niczym nie umniejsza jego świętości, ale objawia jego prawdziwe oblicze, jego wielkość i pozwała również nam zachować większą ostrożność w wydawaniu sądów o tamtych czasach, a także większą pokorę w naszej posłudze duszpasterskiej.

Zanim zatem rozpoczniemy analizę listów pasterskich, chciałbym poczynić pewną uwagę, która dotyczy wyłącznie ich autora. Wielu Oblatów utrzymuje, że listy pasterskie naszego Założyciela są w istocie dziełem jego sekretarza. późniejszego sufragana księdza Jacques Jeancard. I rzeczywiście, jest prawdopodobne, że ostateczny kształt niektórych tekstów jest jego dziełem. Nie można jednak uogólniać, bowiem wiele z tych tekstów objawia mazenodowski styl pisania. Szczególnie niezależność myśli, wolość formułowania refleksji i oryginalność ujęcia teologicznego pokazują, że merytoryczny trzon danego tekstu nie może wyrastać z rutynowego klasycyzmu, jakim odznaczał się biskup Jeancard.

O. Bernard Dullier OMI